I tak jest, droga Shaumbro, że to ja, Tobiasz, po
kilkumiesięcznej przerwie, powracam, aby zamknąć tą Serię Nauczyciela
tym Shoudem 12 po niesamowitym roku zbierania się razem, nasz ósmy rok z
rzędu… nie siedem, osiem!... tych serii, które zrobiliśmy razem.
Zaczęliśmy od nazywania ich lekcjami, ponieważ w takim miejscu była
wasza świadomość w owym czasie; przechodząc następnie do tej rzeczy,
którą nazywamy Shoudem, zebraniem wszystkich naszych energii razem dla
tych wszystkich, którzy będą słuchali tych materiałów w nadchodzących
latach i pokoleniach. Więc, jest to zaszczyt dla mnie, Tobiasza, że
jestem tutaj z każdym i każdą z was, aby zamknąć tą piękną serię.
Grawitacja
I istotnie… jak wspomniała ta piosenka („Gravity” –
John Mayer), w trakcie kiedy wchodziliśmy w ten Shoud, kiedy chodziłem z
każdym z was pomiędzy rzędami krzeseł, delikatnie dotykając waszych
ramion, przydeptując kilka stóp, dając parę uścisków, kiedy grała ta
muzyka… istotnie, ja mogę czuć tą grawitację dokładnie tak jak wy. Mam
tą rzecz zwaną ciałem-muszlą, które jest teraz na Ziemi, w wieku ośmiu
lat. Hmmm. Interesujące. I ja mogę czuć tą grawitację. Mogę czuć tą
ciężkość energii Ziemi. Wiecie, Ziemia ma nie tylko fizyczną grawitację.
Ma także coś w rodzaju duchowej grawitacji. Jest to eteryczna
grawitacja, która dosłownie ściąga istotę w dół na Ziemię. Ta rzecz,
którą nazywacie trzecim wymiarem, ściąga was w dół. Jest uwodząca. Jest
tym, co nazywacie pełną mocy. Ona was wciąga dla doświadczenia –
doświadczenia, potencjalnie, wielu, wielu, wielu żyć.
Wiecie, te inne istoty, które nazywacie ET, czy obcymi,
te, które niekoniecznie mają fizyczne ciało i chodzą po Ziemi i rodzą
się do Ziemi, one mają tendencję, aby trzymać się z daleka od Ziemi. One
czują grawitację tej energii, przyciąganie tej energii na Ziemię. Nie
tylko fizyczną grawitację, ale także rodzaj duchowej grawitacji, którą
przyciąga was i trzyma was tutaj – trzyma was tutaj, abyście w pełni
przeszli przez ten cały proces i doświadczenie bycia tutaj na Ziemi. W
przeciwnym razie, przyszlibyście tutaj z krótką wizytą, a następnie
chcielibyście odejść, pójść gdzieś indziej. A ona trzyma was tutaj, aż
przejdziecie przez wszystkie wasze własne energie i waszą własną
świadomość, aż uwolnicie siebie od tego.
O tak, jestem w stanie czuć… czuję te energie
przychodzące do mnie, do mojego ciała-muszli zwanego Samem. Wiecie,
nawet kiedy anielskie istoty podchodzą blisko do Ziemi, a my wchodzimy z
powodu naszych przekazów i Shoudów z wami, to jeśli nie planujemy
wejścia w fizyczne ciało, to organizujemy coś w rodzaju liny
bezpieczeństwa [lifeline]. Kiedy wchodzi Saint-Germain, czy Kuthumi, czy
ktokolwiek inny, jest cała seria poziomów anielskich istot, które
pomagają zapobiec wciągnięciu tych anielskich istot do tej energii
Ziemi, tak, aby one mogły pozostać w tych niefizycznych dziedzinach, aby
robić to, co wybrały do robienia, aby prowadzić ludzi poprzez ich
proces Nowej Energii.
Ustawienie liczb w szeregu
Chichotaliśmy, kiedy słuchaliśmy waszego wstępu dzisiaj i
dyskusji na temat tych liczb. Dzisiaj istotnie jest potrójna siódemka.
Teraz, te liczby nie powodują, że coś robicie. Te liczby nie tworzą
waszej rzeczywistości. Spójrzcie na to w inny sposób. To wy tworzycie
waszą rzeczywistość, a następnie wydarza się ta synchroniczność, czy
ustawienie się energii w szeregu.
Więc, oto mamy dzień potrójnej siódemki. Potrójna
siódemka ma znaczenie – energetyczne i numerologiczne znaczenie dla
wszystkich was. To jest tak, jakbyście umieścili to narzędzie, czy ten
dar na waszej ścieżce, zanim w ogóle w to miejsce dotarliście, wiedząc,
że mieliście ten potencjał ustawienia i zmiany w waszym własnym życiu w
tym właśnie momencie. I kiedy docieracie do tego punktu, który macie pod
tą datą 7-7-7, wtedy otwiera to czy też uwalnia cudownie nową, pełną
potencjału formę świadomości dla was. Moglibyście powiedzieć, że w
pewien sposób wiedzieliście, że dojdziecie do tego punktu. Teraz, kiedy
tu dotarliście, możecie mieć swój własny dar, który sobie daliście.
Wiecie, kiedy liczby ustawiają się w szeregu jak 9-9,
4-4, jak 33, 11 – wszystkie te ustawienia są także czymś w rodzaju
mrugnięcia okiem, czy też kiwnięciem głowy od waszego ducha do was,
pozwalając wam wiedzieć, że rozpoznajecie te ustawienia i te
synchroniczności w waszym życiu. Kiedy widzicie ten rodzaj
numerologicznego ustawienia, możecie po prostu uśmiechnąć się do samych
siebie wiedząc, że jesteście naprawdę w jednej linii z samymi sobą.
Spełniacie swoją własną pasję tutaj na Ziemi. Podążacie ścieżką
najwyższych potencjałów, które wybraliście. Inni ludzie mogą nawet nie
rozpoznawać rzeczy takich jak ustawienia tych liczb, czy też może
wydawać się to im czystym przypadkiem bez żadnego ukrytego
energetycznego znaczenia. Ale wy wiecie, że jest w tym wyraźne
znaczenie. Więc wyglądajcie ciągle tych ustawień.
Ustawienie, tak przy okazji, chciałbym wspomnieć tutaj
dzisiaj tą liczbę, która jest wpisana w waszą świętą księgę, liczbę
6-6-6. Ona jest uważana przez niektórych za diabelską [evil] liczbę, ale
ta 6-6-6 jest perfekcyjnym ustawieniem wypełnienia [completion], każda z
tych szóstek reprezentująca ważny aspekt was – ciało, umysł i ducha.
Kiedy one wchodzą w pełne zestrojenie [alignment – tłumaczę głównie jako
ustawienie w szeregu], oznacza to wypełnienie [ukończenie], koniec
starego cyklu i początek nowego. Nie jest to wcale diabelska liczba,
chyba że próbujecie kontrolować ludzi; chyba że obawiacie się samych
siebie i swojego własnego rozwoju, i obawiacie się waszej własnej
świadomości. Wtedy, tak, kiedy zobaczycie ten „Znak Bestii”, jak ona
jest nazywana, wejdziecie w strach, ponieważ boicie się tej bestii,
która jest wewnątrz was.
Ale, kiedy widzicie to ustawienie tych trzech liczb i
jesteście w miejscu waszej własnej równowagi, jesteście rzeczywiści i
prawdziwi w stosunku do siebie, zobaczycie to jako doskonałe ustawienie,
które przesunie was na ten następny poziom. Bardzo podobnie, jak w
przypadku, kiedy widzicie potrójną siódemkę, czy jakiekolwiek inne
bardzo interesujące numerologiczne ustawienie.
Więc, teraz, droga Shaumbro, są zgromadzone ogromne
ilości energii dzisiaj. To jest tak, jakbyście zakopali je tam dla
siebie. Powiedzieliście sobie, że jeśli dojdziecie do tego punktu – nie
chodzi tylko o czas i miejsce, ale także o świadomość – to zabrzmi
dzwonek. Będzie to oznaczało, że jesteście w tym miejscu. W jakiś sposób
– poprzez to całe zamieszanie, poprzez tą mgłę, poprzez te trudności,
poprzez to całe wierzenie, że jesteście zagubieni – w jakiś sposób
wydarzyło się wam to, że dotarliście tutaj.
Więc, poprosimy Davida, naszego Mistrza Liczb, (śmiech)
żeby zadzwonił… on o tym nie wiedział!... żeby zadzwonił siedem razy. A w
trakcie, kiedy będzie to robił, weźcie oddech za każdym dzwonkiem. To
jest wasze przypomnienie samym sobie.
Mistrzu liczb, zaczynaj.
(długa pauza, kiedy dzwonki powoli dzwonią siedem razy)
Weźmy razem głęboki oddech i doceńmy tą chwilę. Doceńmy
ten czas naszego własnego ustawienia. Doceńmy ten czas ukończenia cyklu i
zaczęcia nowego.
Obecne energie
Macie tendencję do pracowania w spirali, ciągłej
ewolucji i ekspansji. To nie jest po prostu okrąg, ale spirala, która
ciągle się rozwija i rozwija i rozwija, aż do momentu, kiedy nie może
już iść po spirali wewnątrz swojej własnej znanej świadomości i
wychodzicie poza wzorce tej spirali. To jest właśnie to, co się wydarza
teraz, kiedy w szczególności zbliżamy się do czasu Kwantowego Skoku.
Przeszliście przez tą rzecz, którą, jak wiemy, czasami
odrzucacie. Nazywacie to oczyszczaniem, a niektórzy z was nazywają to
innymi bardzo nieprzyjemnymi nazwami! (śmiech) Widzicie jak burze
przewalają się przez wasze życie i większość z was czuje, że te burze
przychodzą z zewnątrz – od innych ludzi, od wydarzeń na świecie, być
może od waszego pecha – i te burze przechodzą przez wasze życie i
powodują wiele dramatów i powodują wiele chaosu. Te burze tak naprawdę
nie są burzami. Te burze są pewnym sposobem… to, co nazywacie burzami,
jest pewnym sposobem oczyszczania energii; energii, która jest wasza –
która jest wami – świadomości, która jest wasza, ale świadomości, która
już wam nie służy w Nowej Energii.
Więc, różne rzeczy przechodzą przez wasze życie, zmiany,
adaptacje, kwantowe zmiany – aby ukuć termin od naszej drogiej Lindy.
Te rzeczy są naturalne. To nie są znaki od Ducha, że robicie coś źle.
One nie są jakimś pechem. Czy zdajecie sobie sprawę, że jako świadoma
istota w tym momencie, nie jesteście, jakbyście powiedzieli,
namagnetyzowani? Nie przyciągacie pecha z zewnątrz. Jedyną rzeczą, jaką
teraz przyciągacie są zmiany wewnątrz was samych. Czasami te zmiany są
trudne. Czasami te zmiany mają sposób, aby zakłócić pewne wzorce, które
ustanowiliście dla siebie. Ale energia tej zmiany sama w sobie jest
ciągłą ewolucją waszej świadomości. Wasza świadomość… jest największym
powodem, dla którego jesteście teraz na Ziemi – rozwijanie i
rozszerzanie waszej świadomości.
Kwantowa zmiana świadomości
Czasami te zmiany mogą wejść w cudowne sposoby. Kilka
dni temu, w dniu 7-2, 2-7, drugiego dnia tygodnia, wydarzyło się
niesamowite zdarzenie. Wielu z was tutaj brało udział w tej Szkole
Wzniesienia, wysoko w górach, w Breckenridge, Colorado.
Po przejściu przez trzy bardzo intensywne dni,
Saint-Germain zrobił przerwę i wtedy przemówił bezpośrednio – bardzo,
bardzo bezpośrednio – do każdego i każdej z was, podczas gdy ja powoli
poruszałem się w tym pomieszczeniu czując dokładnie to, co się działo.
Wielu z was zastanawiało się:„Co się stało z tymi kilkoma cennymi
chwilami w tym pomieszczeniu?” i większość z was nie była w stanie
zdefiniować, co się wydarzyło. Ale wiecie, że coś się wydarzyło. Cóż, po
prostu skosztowaliście smaku kwantowej zmiany świadomości. To dlatego,
kiedy wasz umysł próbuje to rozgryźć, co się tam dokładnie stało, to nie
może, ponieważ wasz umysł nie rozumie tak naprawdę w tej chwili
kwantowej zmiany świadomości. On znajduje się [wtedy] poza swoją sferą
jaźni czy wiedzenia [knowingness].
W trakcie tych kilku cennych chwil, kiedy Saint-Germain
mówił, istotnie wydarzyło się o wiele więcej, niż tylko to, co znalazło
odzwierciedlenie w słowach. W tym momencie, wy wszyscy pozwoliliście,
aby ta zmiana miała miejsce. Czuliście się tak bezpieczni w tym
pomieszczeniu. Byliście tak miłośnie skoncentrowani na sobie i mieliście
nawet nowe zrozumienie tego procesu wzniesienia. Więc, kiedy
Saint-Germain zwrócił się bezpośrednio do każdego z was, to zwracał się
bezpośrednio do wyboru, którego dokonaliście – do potencjału, który
wybraliście. Jako grupa powiedzieliście „Wykonajmy kwantowy skok w
naszej własnej świadomości, teraz”, i to popłynęło poprzez to
pomieszczenie w sposób, jaki wielu z was rzadko miało okazję
doświadczyć, jeśli w ogóle. Popłynęło to wprost poprzez wasze ciało i
wasz umysł. To dlatego wasz umysł wydawał się przez chwilę jakby
znieczulony. Wasze ciało nie mogło reagować. Było trudno zrozumieć,
gdzie jesteście, czy też, co się dzieje w tym pomieszczeniu w tym
właśnie momencie.
Pozwoliliście tej zmianie świadomości przepłynąć wprost
przez was. I widzicie, to nie bolało. To nie było bolesne. Nie
musieliście przechodzić przez wiele walk w waszym życiu. Nie musieliście
przechodzić przez trudności, tak jak wielu z was przechodziło w trakcie
wasze własnego procesu oczyszczania. I najlepszą rzeczą jest, że w
trakcie tych cennych chwil, większość z was pozostawała poza mentalnymi
ograniczeniami. Większość z was po prostu pozwoliła, aby to przez was
przepłynęło, i osiągnęliście kwantową zmianę świadomości.
W chwili, kiedy ją osiągnęliście, czy też, właściwie,
zrealizowaliście ją w swoim własnym życiu, ta energia w tym
pomieszczeniu rozpostarła się – nie po prostu liniowo, ale
wielowymiarowo – natychmiast rozpostarła się na Shaumbrę na całym
świecie. Na tych, którzy spali; na tych, którzy pracowali; na tych,
którzy spacerowali w owym czasie. Ale parę minut po trzeciej 2 lipca w
Breckenbridge, coś się wydarzyło i wpłynęło to na całą Shaumbrę na całym
świecie, dlatego że istnieje połączenie w świadomości, które my wszyscy
mamy. Stworzyło to potencjał dla każdego, obojętnie czy byli to ci,
którzy osobiście słuchali, czy też ci, którzy robili coś zupełnie
innego. Niektórzy doświadczyli tego w tamtej chwili i powiedzieli: „Coś
się właśnie wydarzyło. Nie wiem co, ale się wydarzyło.” Niektórzy
doświadczyli tego dzień lub dwa później, a inni doświadczają tego teraz,
kiedy to mówimy.
Ale była to zmiana świadomości. I kiedy przechodzi ona
przez tych, którzy nazywają siebie Shaumbrą, ta zmiana świadomości teraz
wypływa do reszty ludzkości i do wszystkich istot w anielskich
dziedzinach. Ona nie jest forsowana. Oni nie muszą jej przyjąć. Mogą ją
zignorować. Mogą nawet wziąć tą energię i zniekształcić ją, aby użyć jej
do swoich własnych, jakbyście to powiedzieli, bardzo egoistycznych
celów, celów o bardzo niskiej energii. Ale, ona jest dostępna. Jest to
potencjał, który wychodzi teraz do ludzkości.
To doświadczenie kwantowej zmiany świadomości będzie
miało wiele skutków i wielki wpływ na wasze życie. Po pierwsze, daje wam
ono smak i pozwala wam zdać sobie sprawę, że przechodzenie przez
oczyszczanie i zmianę, nie oznacza, że musicie przechodzić przez wiele
cierpień, umysłowe zamieszanie i przez całe to napięcie i lęk, z którymi
typowo kojarzona jest zmiana. To może się wydarzyć w jednej chwili. I
kiedy ta energia staje się częścią waszego nowego zestawu narzędzi w
waszym życiu, ona zaczyna się rozwijać [unfold]. Zaczyna ujawniać się w
subtelne sposoby, a następnie zaczyna ujawniać się w duże sposoby.
Zaczyna integrować się z waszym codziennym życiem tak, że niektóre wasze
marzenia, wasze cele i wasze aspiracje zaczynają wchodzić w zestrojenie
i do waszej rzeczywistości.
Ona zaczyna robić rzeczy takie jak odpowiadanie na
pytania, które męczyły was przez długi czas, i nagle ta odpowiedź tam po
prostu jest. Za każdym razem, kiedy macie jedno z tych
synchronistycznych aha, za każdym razem, kiedy macie to uczucie
realizacji [marzeń] czy wiedzenia [knowingness], pamiętajcie, że to
pochodzi od was, nie od kogokolwiek z nas. Pozwoliliście sobie na
przejście przez kwantową zmianę świadomości. Pozwoliliście sobie na
ominięcie tej starej i trudnej drogi i wejście bezpośrednio w zmianę.
Wejście bezpośrednio w ewolucję siebie.
Nastroje
Teraz, ten rodzaj kwantowej zmiany wywołuje także
problemy – problemy, z którymi wielu z was miało do czynienia przez
długi czas. Jedną z tych rzeczy będzie to, co nazywacie huśtawką
nastrojów czy emocji. Za każdym razem, kiedy przechodzicie szybko przez
ten rodzaj zmiany, reszta waszej jaźni stara się nadążyć, być częścią
tej zmiany, i ta część was może obudzić się rano i czuć się nieco
smutna. Albo możecie obudzić się rano i czuć się niewygodnie w swojej
skórze. Możecie czuć się gniewni z jakiegoś powodu i nie będziecie
potrafili pozbyć się tego ze swojego umysłu. To jest tylko nastrój. To
jest tylko wewnętrzna reakcja na te różne zmiany, które zachodzą w
waszym życiu. To bardzo naturalne, że macie takie reakcje, ponieważ jest
to część was, która reaguje na sytuację, jaka ma miejsce.
Teraz, tak często widzimy, jak wchodzicie w jeden z tych
nastrojów i wtedy, aby w zasadzie uczynić to bardziej intensywnym i
także trudniejszym, zaczynacie osądzać ten nastrój, w którym jesteście.
Mówicie do siebie: „Jestem w złym nastroju, ale nie powinnam w nim być,
ponieważ jestem Shaumbra. Jestem pracownikiem światła i nie powinnam
mieć złych nastrojów. Czy kiedykolwiek to osiągnę? Czy kiedykolwiek to
nadgonię i będę czuła się spokojna i szczęśliwa, w stanie błogości?”
Cóż, zapomnijcie o błogości! To jest sztuczny stan bycia.
Więc, czujecie, że jesteście w jednym z tych nastrojów.
Możecie być nawet w depresji czy też martwić się czymś, i wtedy
próbujecie skorygować ten nastrój. Zatrzymajcie się w tym momencie.
Kiedy przyłapujecie siebie na próbie korekty waszych nastrojów i waszych
myśli i emocji, po prostu zatrzymajcie się w tym momencie. W ten sposób
wpędzicie siebie w jeszcze większy chaos i zamieszanie i tylko
uczynicie dramatycznym ten nastrój, w którym jesteście.
Macie to stare myślenie, „dobry nastrój, zły nastrój”.
To nie działa w ten sposób w Nowej Energii. Tak, to działa w ten sposób
dla niektórych – jakbyśmy to nazwali - ludzi Starej Energii, którzy są w
waszym życiu. Będziecie obserwowali to w nich, ale dla was jest to
nieco inne. W tym momencie, kiedy próbujecie skorygować czy zmienić
wasze myśli, wasze nastroje, czy wasze emocje, zatrzymajcie się. Weźcie
głęboki oddech, a następnie dajcie nurka za niski murek! (śmiech) Niski
murek jest tym miejscem, z którego możecie obserwować wszystko,
włączając w to was samych. Niski murek jest tą neutralną bezpieczną
przestrzenią, gdzie nie ma słusznego i niesłusznego; nie ma złego i
dobrego; nie ma pozytywnego i negatywnego. To po prostu jest.
Jak powiedział Kuthumi na naszym ostatnim zgromadzeniu,
to jest po prostu doświadczenie i nie musi być ono spolaryzowane na
„dobre” czy „złe”. W Starej Energii ta polaryzacja jest powszechną
praktyką, ponieważ w ten właśnie sposób wszystko się zdarzało.
Polaryzowaliście energię – powiedzmy, polaryzowaliście ją na „dobrą” –
ale w Nowej Energii nie ma potrzeby, żeby to robić.
Jesteście w jakimś nastroju, macie „jeden z tych dni”,
mówicie. Ale tak naprawdę nie macie złego dnia, po prostu czujecie i
pozwalacie sobie na ekspresję tej złej części tego dnia. To, czego nie
widzicie, czy czujecie, czy pozwalacie na wystąpienie naprzód w jej
zjednoczonym stanie – nie chodzi tu o państwo, ale o zjednoczony stan
bycia – jest ta dobra część tego dnia. I kiedy zdacie sobie sprawę, że
wasz zły dzień jest także w równym stopniu dobrym dniem; i zdacie sobie
sprawę, że tak naprawdę nie ma dobrego czy złego, że jest to tylko
ekspresja, to, co ma miejsce w tej chwili; nagle przekonacie się, że
właściwie nie ma dobrego czy złego.
Wasz stan emocjonalny, czy nastrój nie jest
neutralizowany… innymi słowy, nie równoważycie go w ten sposób, że nie
ma uczucia czy emocji… wy w zasadzie stapiacie je razem w najwyższym
stanie ekspresji. Pozwalacie na wszystko, co się wydarza w danej chwili,
bez osądzania tego jako złego dnia, bez osądzania tego jako uczucia
zmęczenia czy przygnębienia. Ponieważ za każdym razem, kiedy jest
uczucie zmęczenia, to zauważacie, że razem z nim jest tam, w
zjednoczonym stanie, uczucie naenergetyzowania. Za każdym razem, kiedy
czujecie się smutni – smutni z powodu odpuszczenia pewnych rzeczy w
waszym życiu – jest także ta zjednoczona energia szczęścia i radości i
wolności. Za każdym razem, kiedy osądzacie siebie jako zezłoszczonego,
tuż obok, a w zasadzie zintegrowana i doskonale wpleciona w to, jest ta
energia bycia szczęśliwym, beztroskim i akceptującym.
Kiedy stajecie za tym niskim murkiem, w miarę jak
wchodzicie w jedną z tych huśtawek nastrojów, zdajecie sobie sprawę, że
nie musicie nasycać tej huśtawki nastrojów dramatem. Dramatem, który
jest wynikiem osądzania, czym to jest; dramatem, który jest wynikiem
mówienia „och, co jest nie tak ze mną? Dlaczego mam zły dzień?”;
dramatem biegania do jasnowidza czy astrologa, aby odgadnąć, dlaczego
bogowie tam wysoko wam to narzucają. Zdajecie sobie sprawę, że to
jesteście wy. Po prostu koncentrujecie się w danym momencie na pewnej
ekspresji czy aspekcie. Ale zjednoczone bezpośrednio z nią są wszystkie
inne ekspresje.
Idźcie, siądźcie za niskim murkiem. Obserwujcie siebie w
tej emocji, w tej chwili. Obserwujcie ten smutek. Nie próbujcie go
zabić. Nie próbujcie go wypierać. Obserwujcie go. I kiedy tak będziecie
siedzieć obserwując to smutne ja tego szczególnego dnia, kiedy się
odprężycie, pozbędziecie się niepokoju, będziecie także w stanie zacząć
widzieć to szczęśliwe ja; to spełnione ja; to głupie ja – wszystkie te
różne aspekty – i zdacie sobie sprawę w tej chwili, że żaden z nich nie
przewodzi czy kontroluje wasze życie. Zdacie sobie sprawę, że możecie
wybrać wyrażanie wszystkich aspektów, żadnych aspektów, lub tylko kilku
aspektów siebie w tej chwili.
Podnosimy tą kwestię właśnie dzisiaj, ponieważ jest to
powszechna praktyka wśród metafizyków, aby próbować koncentrować się na –
jak je nazwalibyście – dobrych myślach, szczęśliwych myślach. Jest cały
ten ruch kontroli umysłu i myśli, który sprowadzi na was tylko kłopoty.
Ponieważ z chwilą, kiedy przypiszecie ten rodzaj kontroli do waszego
umysłu, ten rodzaj przewodnictwa właśnie do waszego umysłu, i pozwolicie
temu umysłowi osądzać, co jest dobre czy złe i próbować zdusić te inne
emocje, to wypieracie część siebie samych. Za każdym razem, kiedy
wypieracie część siebie, udaje się ona do innego wymiaru. Ona istnieje,
ona jest realna, i ona powróci, aby pozyskać waszą uwagę.
Więc, ważną rzeczą jest, w trakcie tych huśtawek
nastrojów, zrobienie sobie przerwy. Wykonajcie oddech lub dwa lub trzy.
Udajcie się za swój własny niski murek i obserwujcie to ja w tej chwili,
i zdajcie sobie sprawę, że jest wiele, wiele ekspresji tego ja.
Pierwszą rzeczą, jaką to spowoduje, jest pozwolenie wam
na wzniesienie się ponad ten niepokój w tej chwili. Pozwolenie wam na
wydostanie się z tego: „Dlaczego ja? Co złego zrobiłam? Co muszę zrobić,
aby uczynić siebie doskonałą?”. W tym momencie odpuszczenia tego
niepokoju prawdopodobnie nieźle uśmiejecie się z siebie, że daliście się
pochwycić w coś, co nie jest tak naprawdę wami, nie jest tak naprawdę
całymi wami. To jest bardzo wyzwalające doświadczenie i, jak
powiedziałem, dla niektórych z was może to być trudny czas, ponieważ
jesteście tak bardzo przyzwyczajeni do odżywiania się waszymi własnymi
dramatami. Jesteście przyzwyczajeni do posiadania tych dramatycznych
sytuacji i emocji i huśtawek nastrojów i w ten właśnie sposób
utrzymywaliście siebie ledwie przy życiu. Obawiacie się, że jeśli
staniecie za niskim murkiem, to stanie się to bardzo nudne. Wszystko
będzie nijakie. Wszystko będzie bardzo, bardzo – jak to powiedzieć –
bardzo nudne. Zupełnie tak nie jest.
Kiedy to zrobicie, kiedy pozwolicie sobie na
obserwowanie siebie, zdacie sobie sprawę, że jest o wiele więcej głębi i
wymiaru. Nie musicie nasycać tego dramatem, aby uczynić wasze życie
istotnym i ekscytującym. Znajdziecie nową głębię, która jest bardzo
trudna do opisania, ponieważ nie jest ona mentalna, nie jest ona
emocjonalna. To jest ta pełna ekspresja was samych. Wtedy zrozumiecie,
czym jest prawdziwa, osobista kreatywność. Innymi słowy, jak kreujecie
siebie w każdej chwili. Da wam to całkowite odnowienie i zainteresowanie
waszym własnym życiem.
Wy wiecie, że – wielu z was – straciło zainteresowanie
własnym życiem. Po prostu pozwalacie, żeby życie trwało i trwało, ale
tak naprawdę straciliście zainteresowanie nim. Ostatnio zrobiłem mój
pierwszy z wielu Warsztatów Pasji w tym wspaniałym miejscu, które
nazywacie Finlandią. Rozmawialiśmy o dotarciu do tej prawdziwej pasji, o
ekscytowaniu się znowu sobą i życiem. Będziemy kontynuować te
warsztaty. Częścią tego całego doświadczenia jest wydobycie się z
dramatu, udanie się za niski murek.
Historia Klausa
To powiedziawszy, i po łyknięciu trochę wody, chciałbym
opowiedzieć krótką historię. (Publiczność mówi „ahhh” i „yay!” a Tobiasz
chichocze) [Tobiasz jest znany z „krótkich” historii, które ciągną się i
ciągną] Weźcie głęboki oddech i udajmy się do krótkiego wymiaru!
(śmiech)
Chciałbym opowiedzieć historię o drogim wytwórcy zabawek
imieniem Klaus, który żył w Austrii dawno temu, ale wcale nie tak
dawno. Weźmy głęboki oddech i poczujmy tą energię, ponieważ jest to coś
więcej niż tylko historia opowiedziana słowami. Jest to historia uczuć,
jest to historia pewnej energii i jest to historia każdego z was.
W wieku dwunastu lat, Klaus poszedł do pracy jako uczeń
lokalnego wytwórcy zabawek. Klaus zawsze uwielbiał pracować swoimi
rękoma i bawić się z drewnem, tworząc z niego różne rzeczy. Jako bardzo,
bardzo młody chłopiec, brał nóż do ręki i strugał drewno całymi
godzinami, nie tworząc niczego w szczególności, ale po prostu kochając
dotyk drewna, noża i tego, co akurat tworzył. Więc, kiedy miał dwanaście
lat, jego rodzice powiedzieli: „Klaus, nadszedł czas, abyś zaczął
zarabiać, abyś zrobił coś ze swoim życiem”, i wysłali go do pracy u
lokalnego wytwórcy zabawek.
Teraz, ten mistrz, ten mistrz wytwórca zabawek, był
bardzo uzdolniony w swoim rzemiośle i był szeroko znany z powodu jakości
i trwałości jego zabawek, i specjalizował się on w wytwarzaniu małych
żołnierzy-zabawek – o wysokości mniej więcej stopy [30,48cm]. I robił te
żołnierze-zabawki we wszystkich możliwych rangach i stopniach. A
ponieważ był dobrze znany we wszystkich krajach Europy, ubierał tych
żołnierzy w mundury wielu różnych krajów, i wysyłał ich do wszystkich
tych krajów.
Klaus… Klaus był naturalnie uzdolniony i utalentowany i
szybko chwytał metody i procedury, których uczył go jego mistrz. Ale
chociaż był zręczny w posługiwaniu się nożem i papierem ściernym i
wszystkimi innymi narzędziami, Klaus łatwo się rozpraszał. I jeśli nie
skupił wszystkich swoich energii na robieniu jakiegoś szczególnego
rodzaju drewnianego żołnierza, znajdywał, że kształtował to drewno w
wiele innych rzeczy.
W niektóre dni, kiedy pracował używając noży i pił i
wszystkich tych innych narzędzi, znajdywał, że zamiast zrobić żołnierza,
robił małego drewnianego niedźwiedzia. W niektóre dni robił małą lalkę.
I oczywiście, to bardzo wzburzało jego mistrza. Jego mistrz doceniał
to, że Klaus był uzdolniony i utalentowany, ale nie uważał za bardzo
zabawne tego, że Klaus marnował cenny czas pracy robiąc te wszystkie
inne zabawki. Często łajał Klausa mówiąc: „Nikt nie jest zainteresowany
kupowaniem małych niedźwiedzi. Nikt a nikt nie jest zainteresowany
kupowaniem małych drewnianych rzeźb dziecka. Jesteśmy znani jako
wytwórcy żołnierzy i to właśnie będziesz robił”. Chociaż Klaus kochał
swoją pracę, nienawidził tego konformizmu, i przez dziesięć lat bycia
czeladnikiem, było mu bardzo trudno skupić się, aby kontynuować robienie
tych żołnierzy-zabawek.
Więc, po dziesięciu latach, poszedł pewnego dnia do tego
mistrza – po dziesięciu latach co do dnia – poszedł do mistrza i
powiedział: „Panie, jestem twoim dłużnikiem za twoje nauczanie, za to,
czego nauczyłem się o drewnie i farbach, o jedwabiu i płótnie, za
wszystko, co wiem. Ale teraz jest czas, abym odszedł, abym poszedł na
swoje, abym miał swój własny warsztat, gdzie będę mógł tworzyć wszystko,
co zechcę”.
Mistrz powiedział z przekąsem: „Młodzieńcze, jesteś
utalentowany i uzdolniony, ale twoja praca to niepowodzenie. Nie
rozumiesz, czego ludzie chcą. Nie masz koncentracji. Śnisz na jawie.
Doceniam twoje usługi jako czeladnika, ale jednocześnie czuję ulgę, że
pozwalam ci odejść, ponieważ spowodowałeś wiele cierpienia i niepokoju w
moim życiu.”
Więc, z niewielkimi oszczędnościami, które Klaus odłożył
jako czeladnik, i z pomocą kilku przyjaciół, Klaus otworzył swój sklep
zabawek i lalek. Klaus był w swojej pasji, ponieważ teraz mógł zamawiać
dowolny rodzaj drewna, który wybrał, i oczywiście, wybierał to
najlepsze. Mógł zamawiać najlepsze pigmenty z Włoch do farb, aby tworzyć
realizm lalek i zabawek, które zamierzał stworzyć. I oczywiście,
zamawiał najdelikatniejsze jedwabie i płótna z Francji i z dalekich
krajów takich jak Indie.
Klaus miał zamiłowanie do doskonałości – jego
doskonałości – i nie ważne było dla niego, jaki rodzaj lalki tworzył.
Nie chciał skupiać się na jednej rzeczy. I największą jego radością było
otwieranie sklepu każdego poranka, wciąganie zapachu drewna i farb i
materiałów, które składały się na jego kreacje, a następnie udanie się
do warsztatu na zapleczu i zaczęcie pracy.
Klaus zdał sobie od razu sprawę, że kochał swoją pracę
tak bardzo i nie chciał, aby mu przeszkadzano w trakcie dnia, że nawet
nie wynajął nikogo do pomocy. Był tylko on. Kochał wchodzenie na
zaplecze, gdzie zaczynał strugać i piłować i szlifować, nie wiedząc
nawet, co tworzy w danym momencie. To się po prostu manifestowało samo.
Tak bardzo kochał swoją pracę, że często ignorował dźwięk małego dzwonka
na drzwiach, który oznaczał wejście klienta. Och, a oni przychodzili.
Przychodzili nie tylko z tego miasta, przychodzili z całego kraju,
ponieważ lalki Klausa były fascynujące. Były tak realistyczne jak żadne
inne. Niektórzy mówili, że te lalki wydawały się żyć. Ale Klaus nie
sprzedawał ich zbyt wiele, ponieważ bardzo zajęty był ich wytwarzaniem.
Nie poświęcał uwagi klientom.
Klaus siadał z blokiem drewna w dłoni i po prostu go
czuł. Czuł fakturę tego drewna. Czuł jego ziarnistość i jego spoistość i
jego jakość. Trzymał je blisko siebie i oddychał z nim – tak dziwne jak
może się to wydawać niektórym ludziom. Nie próbował koncentrować się na
tym, jak będzie wyglądał ten blok, kiedy on skończy pracę. Pozwalał po
prostu swoim dłoniom, aby zaczęły pracować, stawał się wtedy całkowicie
zaabsorbowany cięciem i polerowaniem i kształtowaniem tego, co kiedyś
było blokiem drewna w ekspresję samego siebie.
Pewnego dnia robił dziecko, i kiedy strugał i zszywał,
robiąc nawet małe buciki z najdelikatniejszej skóry, używając
najlepszych nici, wyobrażał siebie, kiedy był małym dzieckiem, trzymanym
w ramionach jego matki, kołysanym. I to uczucie i ta pasja spływała
następnie z niego do tego bloku drewna, który był teraz przekształcany w
najpiękniejsze małe dziecko. A kiedy wziął farby, aby stworzyć
najdrobniejsze detale, to wydawało się, że to dosłownie ożywia to
dziecko. Osobiście uszył całe ubranie. Osobiście umieścił włosy na
miejscu. I zagłębiał się, jak wielu z was często się zagłębiało, w
pięknie tej pracy, tej chwili ekspresji. I kochał każdą lalkę, którą
stworzył.
Kochał, kiedy stworzył małą lalkę, która wyglądała jak
czarodziejka [fairy] z lasu, a którą widział kiedy był bardzo, bardzo
młody. Pamiętał, jak widział tą cudowną rodzinę… niekoniecznie jego, ale
rodzinę idącą ulicą… wyobrażał sobie, jakby to było być w takiej
rodzinie – te małe dzieci, ci szczęśliwi rodzicie, wszyscy ubrani
odświętnie i idący do kościoła – i zaczynał rzeźbić i tworzyć tą
rodzinę, ubierać ją i błogosławić. Stwarzał tą całą rodzinę.
Był także szeroko znany z powodu tych dziwnych lalek,
które tworzył. On nazywał je świętymi, ale nie wyglądały one jak typowi
święci z kościoła. Były to anielskie istoty, które nie miały szorstkich
rysów ludzi. A kiedy ktoś pytał go o imię jakiegoś szczególnego
świętego, którego ożywił w postaci drewnianej lalki, mamrotał jakieś
imię –„Święty rmmm” (Tobiasz mamrocze) – i wtedy ludzie tworzyli swoje
własne imiona i mówili: „Tak, Święty Demetius. To jest Święty Krzysztof.
To jest Święty jakiśtam.” Nie miało to dla nich znaczenia, ponieważ
klienci kochali te lalki (…)
Robił lalki, które wyglądały jak królowie i królowe. Nie
ci królowie i królowe, którzy rzeczywiście zasiadali na tronach w owym
czasie, ale królowie i królowe, których czuł wewnątrz siebie. Kiedy
rzeźbił… „Jakby to było być królem – moim własnym królem?” i rzeźbił to w
drewnie i szył stroje, wykończając to farbami.
Więc, jak rozumiecie, Klaus kochał swoją pracę. Ponieważ
kochał ją tak bardzo, nasycało to energią każdą lalkę, którą tworzył.
Ożywiało to tą lalkę. Ona niosła w sobie energię jego miłości, różnych
jego części, jego życzeń i jego pragnień i jego wyobraźni.
Kiedy minęły lata, Klaus zdał sobie sprawę, że sprzedał
bardzo, bardzo niewiele tych drewnianych lalek, co spowodowało większy
popyt. Ludzie, którzy przychodzili do niego, aby je kupić, byli
sfrustrowani i zirytowani jego brakiem obsługi i uwagi. Często
znajdowali, że jego sklep jest zamknięty, ale mogli widzieć go jak
pracuje na zapleczu. Jego przyjaciele i lokalni mieszkańcy mówili:
„Klaus, dlaczego nie wynajmiesz jakiegoś pomocnika? Sprzedałbyś o wiele,
wiele więcej lalek. Mógłbyś być bogatym człowiekiem, ponieważ twoje
lalki są znane z ich perfekcji i z rodzaju energii, rodzaju witalności,
której nie można znaleźć u żadnych innych lalek w całym kraju.” Klaus
niekoniecznie chciał pracować z kimś innym, ale prawdziwą motywacją było
to, że Klaus tak naprawdę nie chciał sprzedawać swoich lalek. Był tak
bardzo do nich przywiązany. Jego pracownia na zapleczu była wypełniona
tysiącami najbardziej wyszukanych drewnianych lalek, jakie moglibyście
sobie wyobrazić. Trochę zwierząt, wiele anielskich istot, czarodziejek z
lasu i mnóstwo ludzkich typów reprezentowanych na jego półkach.
Lata mijały i Klaus stawał się coraz starszym
człowiekiem. Był szczęśliwy w swoim życiu. Nigdy się nie ożenił. Nigdy
nie miał dzieci. Robił bardzo, bardzo niewiele rzeczy z innymi ludźmi,
ponieważ kochał swoją pracę. To była jego rodzina. Kiedy mijały lata,
Klaus zaczął zauważać, że jego wzrok robi się bardzo, bardzo słaby. Było
trudno, nawet używając okularów, skupić się na najdrobniejszych
detalach – na źrenicach oczu, które malował, na szyciu (…) Zauważył
także, że jego ręce stają się bardzo bolesne, że trudno poruszać
stawami, i jeśli kiedyś mógł stworzyć lalkę w dwa czy trzy dni, teraz
zajmowało mu to dwa czy trzy razy więcej czasu.
Westchnął głęboko pewnego dnia i zdał sobie sprawę, że
jego czasy jako lalkarza dobiegają końca. Chociaż było nieco smutku,
spojrzał na rzędy lalek na ścianach jego warsztatu i zdał sobie sprawę,
że tak naprawdę nie był sam.
Więc, pewnego dnia Klaus zdecydował, że nadszedł czas na
emeryturę, i wiedział, że, aby pójść na emeryturę i żyć w wygodzie, aby
mieć pieniądze na ubranie i pożywienie, a także być może na niewielkie
podróże, musi sprzedać wszystkie swoje lalki. To wywołało w nim wielki
smutek, ale także poczucie wolności. Cieszył się nimi przez wiele lat,
niektóre z tych lalek na półkach były tam przez 40 lat. Zdał sobie
sprawę, że nadszedł czas, aby odpuścić. Więc, umieścił wielki napis w
witrynie sklepu: „Wszystkie artykuły na sprzedaż”. Wynajął kilku młodych
przyjaciół, aby pomogli sprzedać cały ten inwentarz, i otworzył sklep
dla publiczności. I w ciągu paru dni wszystkie lalki ze sklepu zostały
sprzedane – oczywiście po dobrych cenach – dając Klausowi całą tą
wygodę, której miał potrzebować w jego finansach, na jego emeryturze.
Teraz sklep był pusty. Klienci odeszli, lalki odeszły, i
tak, Klaus miał emocje, miał huśtawki nastrojów, czuł się nieco smutny i
pusty, nie wiedząc teraz, co dokładnie miałby zrobić z resztą swojego
życia. Krótka historia… (nieco śmiechu)
Klaus zdecydował się pospacerować po mieście. Widział go
tak niewiele przez te lata, teraz był czas, aby zacząć robić te rzeczy.
Kiedy szedł ścieżką wzdłuż rzeki blisko miasta, natknął się na młoda
parę spacerującą ze swoim dzieckiem i psem, i natychmiast rozpoznał tego
psa. Powiedział: „Wyrzeźbiłem tego psa właśnie w ten sposób – te same
oczy, to same futro. Cóż, być może psy wyglądają jak psy. Być może jest
to tylko przypadek.”
I kiedy podszedł bliżej do miasta, Klaus napotkał bardzo
niezwykle wyglądającego człowieka. Wyglądał raczej ekscentrycznie,
inaczej, i Klaus natychmiast rozpoznał w nim jedną ze swoich lalek,
zatrzymał go i powiedział: „Szanowny panie, czym się pan zajmuje?” I ten
mężczyzna, nieco zaskoczony, powiedział: „Jestem poetą, jestem
gawędziarzem i wędrowcem. A kim pan jest?” Powiedział: „Jestem Klaus,
były lalkarz, i wydaje mi się, że spotkaliśmy się kiedyś.” A poeta
potrząsnął głową i powiedział: „Nie” i podążył w swoją stronę.
Klaus szedł dalej. Napotkał nastoletniego chłopca i
znowu natychmiast rozpoznał go jako jedną ze swoich lalek i zaczął teraz
myśleć, że dzieje się coś bardzo dziwnego. Zatrzymał chłopca i zapytał
go o jego rodzinę i skąd pochodzi. Chłopiec wydawał się przestraszony,
przestraszony tym starszym panem, który go indagował, i uciekł. Przez
resztę tego dnia, Klaus napotykał ludzi i zwierzęta i nawet parę
anielskich istot, które wyglądały dokładnie tak, jak jego lalki.
Oczywiście wprawiło to Klausa w zmieszanie, nie był on
pewien, co się dzieje. Więc, powrócił do swojego warsztatu, usiadł i
długo myślał. Dlaczego tak się działo, że napotykał swoje lalki teraz w
ożywionej postaci – biologicznej postaci? Kiedy tak o tym myślał,
powiedział: „Muszę się dowiedzieć, co się tutaj dzieje.” Więc,
zaplanował wielki bankiet, i wyszedł na ulice i znowu napotkał wielu z
tych, których widział przedtem – i niektórych nowych – którzy wszyscy
wyglądali jak jego lalki. Wręczył im zaproszenia na wielką ucztę w
najlepszej, najbardziej wyrafinowanej restauracji w mieście. Klaus był
zdeterminowany, żeby dowiedzieć się, co się tutaj dzieje i poprzez
zebranie wszystkich tych… cóż, być może ludzi, być może lalek… myślał,
że może odkryć, co tak naprawdę się dzieje.
Teraz, nadszedł ten wieczór wielkiej uczty i pojawiły
się najbardziej wyrafinowanie potrawy i wina. I zanim zaczęło się
jedzenie, Klaus, ciągle pytający, co się dzieje, ciągle przytłoczony
spotkaniem ze wszystkimi tymi lalkami, które jakby ożyły, Klaus kazał
kelnerom nalać wina – najlepszego białego wina – wszystkim przy stole,
podniósł swój kieliszek i powiedział: „Za wasze zdrowie.” I w tej
chwili, kiedy oni zaczęli pić, każda z tych istot, które siedziały w tej
restauracji, zniknęła. I Klaus, w tej właśnie chwili, zdał sobie
sprawę, że od samego początku były one wszystkie częścią jego samego.
Wszystkie one były ekspresją jego samego. Teraz, on sprowadził je
wszystkie z powrotem do domu. Sprowadził je z powrotem do wewnątrz
siebie.
W tym momencie integracji, Klaus powiedział sam do
siebie, biorąc głęboki oddech i popijając wino: „J’encore. Znowu
spotykam samego siebie.” „J’encore”, powiedział w łamanej
francuszczyźnie, podobnie jak Cauldre tutaj (Tobiasz chichocze). „Znowu
ja. Spotykam siebie znowu.”
I w tym momencie integracji każdej jego części, Klaus
zdał sobie sprawę, co będzie robił przez resztę swojego życia. Będzie
nauczycielem mistrzem. Będzie zbierał razem wszystkich tych chłopców i
młodzieńców, którzy pragnęli zostać lalkarzami, i zamiast mówić im, że
muszą robić żołnierzy-zabawki, nauczyć ich, jak używać ich wyobraźni,
jak używać części ich samych, aby stworzyć najlepsze z czegokolwiek, co
chcieli stworzyć. Otworzył Szkołę Klausa Tworzenia Zabawek i Lalek i
stał się jednym z najbardziej znanych kiedykolwiek nauczycieli.
J’encore
Teraz, dlaczego opowiedzieliśmy tą długą historię
Klausa? To jest także wasza historia. Jest to sposób powiedzenia, że,
droga Shaumbro, macie tak wiele części siebie. Śnicie na jawie. Śnicie w
nocy. Nawet w tej chwili udajecie się do wielowymiarowych dziedzin,
tworząc części siebie, wyobrażając sobie różne rzeczy, macie wasze
aspiracje i marzenia. Ale one były tam, istniejąc na waszej własnej
wielowymiarowej półce z zabawkami, waszym własnym warsztacie, gdzie
tworzyliście części siebie. Tą królewską część was – ten królewski ból w
tyłku także! (śmiech) Ta młoda część was… jeśli byłyście młodą
dziewczyną, jakaś część was stworzyła tego młodego chłopca, żeby lepiej
rozumieć, jakby to było być w tym aspekcie. Stworzyliście tą część
siebie, która mogła być żołnierzem, która mogła być kimkolwiek. Macie
części siebie, wszędzie, które stworzyliście z waszej pasji i miłości.
Myślicie i wyobrażacie sobie różne potencjały. Chcielibyście być wielkim
pisarzem, naukowcem, kucharzem, biznesmenem, aniołem, ptakiem.
Wiecie, za każdym razem, kiedy macie myśl czy
wyobrażenie, stwarzacie to. Być może nie przy pomocy rąk, być może nie z
drewna i farby, ale tworzycie to i to gdzieś istnieje, po prostu nie
tutaj. Wypróbowujecie różne potencjały poprzez odgrywanie ich na inne
sposoby. Niektórzy z was zastanawiają się, jakby to było być nieżonatym
czy niezamężną w tym życiu i podróżować wokół świata, i dosłownie to
tworzycie. I jest ta wasza lalka, która tam była, robiąc to. Nie
rozpoznajecie wszystkich tych części was, waszych kreacji, ale one tam
są, tak jak lalki Klausa były na tych półkach – przynajmniej dopóki ich
nie uwolnił.
Macie tą część siebie, którą wyobrażacie: „Jakby to było
być bogatym, być możnym? Jakby to było wynaleźć lekarstwo na raka?
Jakby to było być doradcą grupy ludzi, których życie zmieniło się na
zawsze?” To są wasze lalki, to są wasze zabawki, które stworzyliście i
które są rzeczywiste. Są rzeczywiste. W tym czasie nowej świadomości,
spotykacie siebie znowu. J’encore. Ja, znowu.
Bardzo interesująca rzecz wydarza się w tej chwili.
Jesteście w tym momencie. Macie te wszystkie swoje kreacje, które gdzieś
tam były, i teraz wasze ścieżki wydają się krzyżować wszystkie w tym
samym czasie. Synchroniczność? Być może. Ustawienie się liczb w szeregu?
Część tego planu. Wasza rozwijająca się świadomość? Absolutnie tak.
Będziecie spotykali samych siebie, i czasami zobaczycie
siebie samych, reprezentowanych przez inną osobę, przez jakieś zwierzę,
ptaka czy psa, poprzez jakąś obecność, która wydaje się być w tym pokoju
z wami jako smuga czy cień, które potem odchodzą. Nawet w drzewie, może
nawet w kropli deszczu. Będziecie spotykali siebie samych znowu.
Potencjały was, które były gdzieś tam przez długi czas i teraz wchodzą
do tej rzeczywistości w tej chwili.
J’encore. To jest osobiste deja vu. Deja vu jest
przywołaniem doświadczenia, o którym śniliście, lub które stworzyliście w
innym wymiarze i macie to przywołanie wydarzające się w tej
rzeczywistości. J’encore, jest wami znowu. Spotykaniem siebie.
Będzie to bardzo interesujące zjawisko, ponieważ z
początku będzie ta tendencja, żeby umieszczać to na zewnątrz was.
Dlaczego ta szczególna osoba coś w was wyzwala, tak jak ta osoba, którą
widział Klaus idąc ulicą, która przypominała mu jego lalkę? J’encore, to
znowu ja, ale to ja, które było gdzieś tam eksplorując inne wymiary, a
teraz wchodzi do waszej rzeczywistości tutaj.
Będzie to z początku dziwne uczucie, tak jak było dla
Klausa, który napotykał ludzi wyglądających jak jego lalki. Będziecie
drapali się w głowę i zastanawiali się, co się dzieje. Ale być może wy,
tak jak Klaus, możecie zebrać ich wszystkich razem, zaprosić ich
wszystkich na wielki bankiet – wy płacicie rachunek! – aby to uczcić,
gdzie będziecie w radości z każdą częścią was. Tak, z tą częścią, której
być może nie bardzo lubiliście. Z tą częścią, która złościła się czy
była zirytowana innymi ludźmi, chociaż próbowaliście ją stłumić i
powstrzymać. Z tą częścią was, która była małym dzieckiem, które
cierpiało, które chowało się w szafie czy pod łóżkiem czy uciekało w
krzaki, aby ukryć się przed ludźmi.
Z tą częścią was, która miała wielkie marzenia i
aspiracje, jako młoda osoba, kiedy byliście w college’u czy na
uniwersytecie, kiedy byliście tak wielkimi idealistami i chcieliście
zmienić świat, ale nigdy tego nie zrobiliście… lub może zrobiliście, i
po prostu nie zdajecie sobie sprawy, jak go zmieniliście… ale z tą
częścią was, która zamierzała ratować delfiny, ratować pająki, ratować
wszystko. Z tą częścią was, od której czujecie, że odeszliście. Wiecie,
ta część was jest jedną z waszych lalek, nie żyjących w drewnie czy
skórze, ale w innych wymiarach, działając i czując, jak to jest
wspomagać i asystować innym. Jest teraz czas, aby sprowadzić je z
powrotem. Jest teraz czas, aby spotkać siebie samego. J’encore. Ja,
znowu. To po prostu znowu ja.
Wasze wszystkie ścieżki się teraz dostrajają i krzyżują
ze sobą. Widzicie, przedtem, te ścieżki biegły w tak wielu różnych
kierunkach, byliście tak bardzo zajęci tymi wszystkimi ja w waszym
życiu. Ale, teraz te ścieżki zbiegają się znowu razem. J’encore. Ja,
znowu.
Powrót do domu
Czy sobie to wyobrażacie, czy robicie to naprawdę,
usiądźcie, zaproście waszą wyobraźnię, siebie, te wszystkie wasze ja do
powrotu. Wypijcie tą płynną ambrozję, ten eliksir, który pozwala
wszystkim waszym ja na powrót do siebie razem. Nie sugeruję wina –
cokolwiek wybierzecie – ale uczcijcie to. Uczcijcie ponowne spotkanie.
Kiedy będziecie to robić, będziecie zafascynowani wszystkimi tymi
talentami i kreatywnością i rozległością doświadczenia, którą mieliście
nie tylko wy, ale którą miała cała wasza świta was samych. Sprowadzenie
ich z powrotem razem. Spotkanie siebie znowu.
Droga Shaumbro, to się nie wydarza w jednej chwili, ale
to się zaczyna wydarzać teraz. J’encore – to deja vu was. Przyszliście
na tą Ziemię w tym czasie, aby inspirować świadomość. Używamy tego
określenia, które zostało już rozwinięte przez Shaumbrę, przez
Karmazynowy Krąg, przez drogą Lindę. I my używamy tego określenia
„inspirowanie świadomości.” Jesteście tutaj teraz, aby to robić.
Inspirujący świadomość
Pamiętacie, jak byliście utrzymującymi energie? Czy nie
wydaje się, jakby to było wieki temu? Utrzymujący energie i dumni z
tego, biorący na siebie odpowiedzialność za jakąkolwiek energię, która
przypadła. Kilka lat temu awansowaliście na poruszających energie –
poruszających te energie dla innych, poruszających te energie dla siebie
i dla całej świadomości. A teraz jesteście inspirującymi energie
świadomości. Tak jak Klaus stał się nauczycielem rzeźbienia i
wytwarzania zabawek, tak i wy staniecie się nauczycielami świadomości,
inspirującymi innych, aby rozszerzyli swoją świadomość, swoje horyzonty.
Świadomość jest zdawaniem sobie z czegoś sprawy.
[„Consciousnessisawareness” – w języku polskim nie ma dwóch terminów na
te określenia] Ona w zasadzie nie jest energią. Zdawanie sobie z czegoś
sprawy nie jest energią. Używacie energii jako narzędzia waszej
świadomości tak, jak Klaus używał pędzli i piły i papieru ściernego jako
narzędzi swojego rzemiosła. Wy używacie energii jako narzędzia waszej
świadomości. Świadomość jest zdawaniem sobie z czegoś sprawy. Jesteście
inspirującymi świadomość i zdawanie sobie z czegoś sprawy w tej chwili
na Ziemi. To dlatego ciągle tu jesteście. To tego właśnie możecie
oczekiwać. Ciągle macie przed sobą wiele, wiele lat na tej planecie, aby
wykonać tą pracę inspirowania świadomości dla całej ludzkości. Jest
wiele dla was do zrobienia i jest wielu, którzy chcą słuchać
wszystkiego, co macie do zrobienia.
Zakończenie
Dochodzimy tutaj do końca cyklu, i jak stwierdziłem
wcześniej, jest to coś więcej niż tylko data 7-7-7. Dzisiejszy dzień
dosłownie kończy naszą umowę, którą mieliśmy ze sobą nawzajem, umowę,
aby przyjść na Ziemię – wy w tej fizycznej postaci i ja w mojej
wspaniałej duchowej postaci – aby przejść przez osiem serii, które
prowadzą do tej Serii Nauczyciela, którą teraz zamykamy. Umowę, że będę
tutaj, razem z tymi z Karmazynowej Rady, aby was kochać i was prowadzić,
aby wam dogadzać, aby czasami was popchnąć w trakcie tej drogi, aby
robić wszystko, co było potrzebne.
Ostatnio powiedziałem, że pozostanę na Ziemi do
dziesięciu lat, zależnie od tej równowagi, zależnie od tego, w jakim
miejscu będziecie. A teraz znam, drodzy przyjaciele, dokładną datę
mojego odejścia, ponieważ mam to ciało-muszlę, które na mnie czeka. Mam
tą grawitację Ziemi, która wciąga mnie z powrotem. Więc dokonałem dla
siebie wyboru, że 19 lipca 2009 będzie mój ostatni przekaz, moje
ostatnie pojawienie się przed tą grupą Shaumbry. W tym czasie będę w
pełni zajmował to ciało Sama, który będzie wtedy miał dziesięć lat.
Spotkam… poprzez Sama spotkam wielu z was znowu, ale w ciele. Nie
poznacie mnie jako Tobiasza czy jako Sama, ale poznacie mnie po oczach,
tak jak Klaus, wytwórca zabawek, poznawał swoje kreacje w momencie,
kiedy je widział. Poznamy się nawzajem.
Przez następne dwa lata będę kontynuował pracę z wami
wszystkimi, z tą Nową Energią i inspirowanie świadomości dla całej
ludzkości. A po moim odejściu… och, to jest gorzko-słodkie. To jest jak
ten Klaus, który miał wszystkie te lalki umieszczone na półce…
gorzko-słodkie uczucie pozwolić im odejść, wiedząc, że był czas na
oczyszczenie tych półek… gorzko-słodkie dla mnie, wiedząc, że miałem tak
wiele radości z każdą i z każdym z was. Nie tylko w trakcie tych
zgromadzeń, ale w także w innych naszych momentach. Jechaliśmy razem tą
autostradą. Niektórzy z was, wasz sposób prowadzenia samochodu naprawdę
mnie przeraża – nigdy nie pozwoliłbym Samowi wsiąść do samochodu z
niektórymi z was! (śmiech) Spacerowaliśmy brzegiem tych jezior.
Przeczytaliśmy razem wiele, wiele wspaniałych książek. Dzieliliśmy ze
sobą wiele posiłków i wiele razy rozmawialiśmy ze sobą tuż przed waszym
zaśnięciem, kiedy leżeliście w łóżku.
Ale przyjdzie ten czas dla mnie, za dwa lata od teraz,
po dziesięciu tych seriach… i spójrzcie nawet na numerologię 19 lipca
2009, hmm… ten czas przyjdzie dla mnie, aby zakończyć moją umowę z wami.
I w owym czasie Adamus Saint-Germain wejdzie jako steward Karmazynowej
Rady, jako most pomiędzy Karmazynową Radą i innymi wymiarami a
Karmazynowym Kręgiem na Ziemi. Będą mu towarzyszyli Kuthumi, Quan Yin, i
w szczególności energia Shaumbry.
Będą takie Shoudy po tej dacie w 2009, kiedy będzie to
tylko Shaumbra – wy. Innymi razy będzie to Saint-Germain i jego aspekty.
O tak, on zamierza wprowadzić Marka Twain’a i Pitagorasa i wiele innych
jego aspektów na bezpośrednie przekazy z wami. Wprowadzi on Kuthumi’ego
i wielu innych, ale mój czas z wami, moje imię jako Tobiasz – To-bi-wah
– dojdzie do końca, dojdzie do zakończenia cyklu, który mieliśmy razem.
Więc, żadnych łez teraz, ponieważ mamy jeszcze dwa lata
tego podstawowego treningu razem, jeszcze dwa lata tych Shoudów, jeszcze
dwa lata inspirowania świadomości dla całej ludzkości. Kocham was
mocno. Z niecierpliwością wyglądam tego czasu, który mamy razem.
I tak jest.
© Copyright 2010 Geoffrey Hoppe, Golden, CO 80403
Tłumaczenie: Marian Zieliński ( [email protected]
)