Jestem, Kim Jestem, Adamusem - jak najbardziej -
Suwerennym. Witam was na naszym kolejnym spotkaniu, moja droga Shaumbro.
Witam w energii tej grupy wszystkich zgromadzonych tutaj w Canyon Hall,
wszystkich tych, którzy oglądają nas teraz na całym świecie - tak, was
też (spogląda w kamerę) - witam was wszystkich i pozdrawiam.
Weźmy wszyscy razem głęboki oddech i zaczynamy nasze dzisiejsze spotkanie.
Będę potrzebował szklanki wody i... pustą szklankę, bez wody. Pustą szklankę. Boisz się, że mogę ją rozbić?
LINDA: No! (Śmiech)
ADAMUS: Wiedziałem, że tak będzie, moja droga. To
dlatego sama zbiłaś szklankę ostatniej nocy. Hmmm. Oooo! Oooo! (Śmiech)
Właśnie po to, żebym ja nie musiał tego tutaj dzisiaj robić.
LINDA: Cieszę się, że mogłam się do czegoś przydać…
ADAMUS: A ja ciągle czekam na szklankę... I jeszcze
poproszę kawę, bez cukru, z mlekiem. O, dziękuję. (Suzy przynosi mu
szklankę) Dziękuję.
LINDA: Dziękuję, Suzy…
ADAMUS: Tak więc, droga Shaumbro...
LINDA (do Suzy): …Będziesz tego żałować, ale dzięki.
ADAMUS: Tak. Dziś podczas naszego spotkania, gdy
będziemy tak tu sobie rozmawiać, jednocześnie zabawimy się w pewną grę.
Macie ochotę? (Publiczność odpowiada: "Tak")
LINDA: Jeżeli tylko nie zagrozi to zdrowiu i bezpieczeństwu zgromadzonych tu osób...
ADAMUS: Gra jest bardzo prosta. Widzicie, to jest tak,
że wydaje wam się, że przybyliście tutaj, aby coś odnaleźć, czymś się
wypełnić, coś otrzymać. Myślicie, że czegoś wam brakuje i tutaj to
dostaniecie (Adamus wlewa wodę do szklanki) Jest połowa? Wydaje wam się,
że czegoś macie za mało i myślicie, że po to się tu zgromadziliśmy,
abyście mogli ten brak uzupełnić.
Ha! A to tylko złudzenie. To jedna wielka iluzja, w
której większość ludzi tkwi przez całe życie, ciągle starając się, aby
ich szklanka była wreszcie pełna - ciągle próbując zdobyć trochę
obfitości, trochę miłości, trochę ruchanka, co by to nie było… (śmiech).
Nieustannie próbują wypełnić tę swoją szklankę. I przez chwilę nawet
jest, ale prędzej czy później robi się znów coraz bardziej pusta, aż w
końcu trzeba znów myśleć, gdzie i czym by ją tu znów wypełnić. A tak
naprawdę to zupełnie nie o to chodzi… Mogłabyś mi ją potrzymać? (Adamus
daje szklankę Lindzie)
Gra, w jaką się dziś zabawimy, wygląda tak. (Adamus rysuje na tablicy spiralę)
LINDA: Będziemy się bawić w kręcenie włosów? (Ktoś z publiczności, mówi: "Spirala")
ADAMUS: Spirala. To jest właśnie to, o co w tym
wszystkim chodzi - o spiralę. Bo to zupełnie nie o to chodzi, aby ciągle
od nowa wypełniać pustą szklankę. Tu chodzi o stały rozwój. Rozwój,
który toczy się właśnie po spirali.
Tak więc dzisiaj zabawimy się w pewną grę, jeśli tylko
macie na to ochotę - zabawimy się w ewoluowanie. Pchniemy dziś trochę
nasze energie do przodu, ale do przodu oznaczać będzie po spirali.
Pozwolimy dziś zatem waszym energiom trochę rozkwitnąć. Nie będziemy
ograniczać się do wypełniania jakiejś bzdurnej szklanki, tylko zajmiemy
się poszerzaniem waszych energii.
Tak więc ja tu sobie będę mówił różne rzeczy, wygłaszał
swoją comiesięczną tyradę. A czy dobrą czy kiepską, to bez znaczenia, bo
tak naprawdę mógłbym nic nie mówić… (Pauza) Chciałem po prostu
zobaczyć, czy nie dostanę za to jakichś oklasków... Nie... No dobrze.
(Śmiech) Mógłbym nic nie mówić...
LINDA: To było śmieszne!
ADAMUS: To naprawdę było zabawne! (Śmiech) Dobrze, że przynajmniej potrafią się śmiać…
Tak więc zabawimy się dzisiaj z wami w pewną grę, gdy ja
tu będę tak sobie chodził i gadał. A mam wam parę rzeczy do
powiedzenia... Właściwie, to nawet wiele. Moglibyśmy rozmawiać dziś
naprawdę do późna… albo też skończyć normalnie, wszystko jedno. Będzie
tu dziś z nami również Energia Przewodnia (przekaz za pośrednictwem
Kathleen Loughery). Dołączy do nas trochę później i zrobimy sobie wtedy
rundę pytań i odpowiedzi i zobaczymy, gdzie nas to zaprowadzi...
LINDA: O-ho!
ADAMUS: No tak, ciekawe, czy odważycie się zadać pewne pytanie… Ciekawe...
A zatem, kiedy będę starał się odwrócić waszą uwagę, gdy
będę tu sobie do was gadał i was zabawiał... Mam nadzieję, że dobrze
się bawicie, hm? Bo ja się świetnie bawię - szczególnie, gdy patrzę na
Sarta… (Śmiech, bo Sart ma na sobie strój anioła)
Gdy będziemy tak poruszać się po spirali, to będziemy
robić sobie małe przerwy. Być może nawet ich nie zauważycie, ale będą.
Tobiasz określał je mianem Punktu Oddzielenia. Jest to ten moment, kiedy
następuje w was pewnego rodzaju przemiana, kiedy przechodzicie do
następnego etapu. Tak więc kiedy ja będę tu sobie omawiał dzisiejsze
tematy, pewne konkretne kwestie, które chcę dzisiaj poruszyć, będziemy
sobie robić co jakiś czas króciutkie przerwy, prawie niezauważalne,
abyście mogli wkroczyć w kolejne załomy spirali (Adamus rysuje znaczniki
na spirali), a kiedy już przejdziemy przez wszystkie te etapy, wówczas
wyjdziecie dziś stąd już trochę inni. Będzie wam się wydawać, że się
czegoś nowego nauczyliście, że się czegoś nowego dowiedzieliście. Ale
wątpię, aby tak rzeczywiście było. Wątpię. Owszem, może trochę odświeżę
waszą pamięć, ale tak naprawdę nie dowiecie się tu niczego nowego. Mam
natomiast nadzieję, że za to doświadczycie tu czegoś nowego.
A zatem mamy tutaj spiralę. Widzieliście kiedyś jakiś
bardzo duży budynek w kształcie rotundy, który wydaje się być idealnie
okrągły? Tak naprawdę wcale nie jest. Taki budynek składa się z serii
prostych cegieł lub płaskich szklanych tafli i jedynie daje złudzenie,
że budynek jest okrągły. A tak naprawdę nie jest.
W przypadku spirali występuje podobne złudzenie.
Idziecie przez życie myśląc, że jesteście teraz tutaj, w tym
pomieszczeniu (rysuje na tablicy "x") i że na przykład dziś po południu
będziecie tutaj (rysuje kolejny "x" i łączy je prostą linią). A
tymczasem nic podobnego. Wasze życie toczy się w rzeczywistości nie po
linii prostej, a po spirali; po spirali waszego rozwoju, waszej
ewolucji… I nie zapełniacie tu żadnej szklanki... (Do Lindy) Myślałem,
że będziesz ją cały czas trzymać... A zatem nie ma co zaprzątać sobie
głowy wypełnianiem jakiejś pustej szklanki, bo to bardzo stary schemat -
co ją trochę napełnicie, to zaraz znów widać dno (ktoś gwałtownie
wciąga powietrze, gdy Adamus wylewa wodę na podłogę) Oj tam, to tylko
woda. (Śmiech) Wiedziałaś, że to zrobię. Myślałaś, że wyleję ją na
ciebie. (Śmiech) Grrrr!
LINDA: Już tak kiedyś zrobił!
SHAUMBRA 1 (kobieta): Wiem!
ADAMUS: A pewnie! (Bierze inny napój) To akurat jakiś
napój energetyczny… Cała byś się później lepiła, więc go na ciebie nie
wyleję.
No więc taka to właśnie będzie zabawa. Będziemy sobie
teraz rozmawiać przez następne mniej więcej półtorej godziny, a wy po
prostu przestańcie o tym myśleć. Pozwólcie się temu zadziać.
A zatem głęboki oddech i… spirala numer jeden. Pierwszy Moment Oddzielenia właśnie nastąpił.
OBECNE ENERGIE
Kolejna rzecz... Nie myślcie tyle! A zatem kolejna
kwestia. To było kilka naprawdę intensywnych tygodni, a bynajmniej
jeszcze nie koniec. Można by powiedzieć, że macie za sobą ledwie jakieś
40 procent, a już było bardzo, ale to bardzo intensywnie…
Wiedziałaś, że to zrobię (zabiera komuś kapelusz).
SUSAN: Przyniosłam go specjalnie dla ciebie.
ADAMUS: Acha, (wyciąga zgniecioną gazetę, która była w
kapeluszu) piszą coś ciekawego? (Śmiech) To taki twój sposób na to, żeby
sobie to wszystko przyswoić? Chcesz wchłonąć to wszystko, co w niej
napisali, że tak ją tu...? (Śmiech) Bardzo ciekawy sposób na czytanie
gazety - wsadzić ją do kapelusza. (Adamus zakłada kapelusz) Następnym
razem poproszę trochę większe te kapelusze albo będę musiał znaleźć
sobie do przekazów kogoś z mniejszą głową (Dave robi zdjęcie). Jeszcze
jedno (Dave robi kolejne). Dobrze, wystarczy. Dziękuję.
A zatem, drodzy przyjaciele, chodzi i dzisiaj głównie o
odwrócenie waszej uwagi... yyy... (patrzy na Sarta, który ma na sobie
strój anioła) A co to jest, u diabła? (Śmiech) Jakaś zjawa! (Śmiech)
Gdybym umarł i poszedł do nieba i zobaczył tam ciebie, to bym się
obrócił na pięcie i wiał ile sił w nogach!!! (Śmiech) Z drugiej strony
Cauldre sam nie lepiej wygląda w tym kapeluszu!
LINDA: Chodź tu, Sart. No chodź. Stań na środku, tak żeby cię wszyscy mogli zobaczyć, a co! Warto!
ADAMUS: No pięknie! Dziękuję.
SART: Witajcie Shaumbro! (oklaski publiczności).
LINDA: To dopiero jest kawał przerażającego anioła!
ADAMUS: Ha! I tak oto po raz kolejny odwróciliśmy waszą uwagę... Weźcie głęboki oddech.
Widzicie? Chodzi mi dzisiaj właśnie o to, żebyście
zrozumieli, jakie to łatwe, jakie to banalnie proste. Nie ma w ogóle
potrzeby się nad tym zastanawiać – nie trzeba żadnego myślenia, żadnego
przerabiania… Porozmawiamy sobie jeszcze o tym za chwilę więcej. O tym,
że najwyższy czas przestać cokolwiek przerabiać.
A zatem, jak już mówiłem, zeszły miesiąc był bardzo
intensywny, a za nami dopiero jakieś 40 procent. Chciałbym was teraz
zapytać, jak sobie z tym wszystkim radzicie.
SHAUMBRA 3 (kobieta): Świetnie.
ADAMUS: Świetnie… Wiedziałem. Widzę błysk w twoim oku.
Droga Shaumbro, chciałbym, abyście dobrze zapamiętali
sobie, jak się w tej chwili czujecie, bo nigdy jeszcze energie na Ziemi
nie były tak intensywne jak teraz. Nigdy jeszcze nie było takiego
ogromnego przemieszczenia energii, jak właśnie teraz, kiedy to stare
energie odchodzą, a nowe szykują się, by zająć ich miejsce. Nigdy
jeszcze cały ten system panujący na Ziemi nie był poddawany takiej
próbie… I powiem wam, że jestem naprawdę zaskoczony efektami. Gdybym
lubił hazard, to już dawno bym się założył, że do tej pory wszystko
powinien był już trafić szlag. Ludzka świadomość została rozciągnięta
niemalże do granic swojej możliwości - tak mocno, tak mocno, zwłaszcza w
przeciągu tych ostatnich kilku tygodni... A będzie rozciągana jeszcze
mocniej.
Oczywiście są tacy, którzy starają się obniżyć to
napięcie. Możecie o nich usłyszeć w wiadomościach. Tacy ludzie... nie
chcę tu powiedzieć, że składają dla was swego rodzaju ofiarę z grzechu,
ale w pewien sposób rzeczywiście tak jest. Grzeszą w ofierze.
LINDA: Tak jak Edwards i Schwarzenegger? (Śmiech) [Jak
się ostatnio okazało, obaj panowie mają nieślubne dzieci, co odbiło się
szerokim echem w mediach amerykańskich i przyczyniło do upadku ich
kariery. Przyp. tłum.]
ADAMUS: No tak piszą... Ich życie praktycznie stanęło w
gruzach, jak mogliście przeczytać sobie o tym ostatnio w gazetach… A wy
czujecie ulgę, że to nie o was tym razem chodzi (śmiech). Tak naprawdę
jednak jak najbardziej chodzi tu o was - w taki czy inny sposób. Z
drugiej strony znaczna część tego, co się pojawia ostatnio w mediach, to
tak naprawdę wcale nie są żadne wielkie dramaty. Oczywiście, wydarzają
się też czasem traumatyczne rzeczy. Na przykład zapaść na rynku
finansowym jest najgorsza od roku. A jak długo to jeszcze potrwa?
Chcielibyście się dowiedzieć? Możemy trochę uchylić rąbka tajemnicy…
LINDA: Wstydziłbyś się! Nawet nie mów takich rzeczy...
ADAMUS: A co tam... Póki co mamy kryzys gospodarczy w
Grecji, ale już wkrótce podążą za nią inne kraje. Oczywiście za żadne
skarby tego w ten sposób nie nazwą. Powiedzą co najwyżej, że „bilans
budżetu państwa jest poniekąd niekorzystny”. Cóż, dobrze wiecie, że jak
wasz budżet domowy jest ‘poniekąd niekorzystny’, to to oznacza, że jest
to jeden wielki kryzys (śmiech). Tak więc tak naprawdę... I mówię tutaj o
tym jedynie z perspektywy emocjonalnej, a co dopiero finansowej!
(śmiech) A zatem... dziękuję. Mam dziś do dyspozycji mnóstwo stołków
barowych. To dobrze. Nie używam ich, co prawda, ale niech sobie będą na
wszelki wypadek.
A zatem w mediach jest ostatnio mnóstwo takich
wiadomości, a już zwłaszcza teraz, gdy mamy do czynienia z załamaniem
się energii seksualnych, a Kongres... Kongres... (Adamus zatrzymuje się
przy kimś, kto jest przebrany za kobietę w ciąży, a gdy ta zachęca go,
by podszedł bliżej...) Nie! Nie! (Śmiech) Wiesz, ostatnim razem, gdy to
zrobiłem, to ani się obejrzałem, a znalazłem się z powrotem na Ziemi w
kolejnej inkarnacji (śmiech). Myk i od razu w kanale rodnym! Cholera!
Nie dam się po raz kolejny nabrać na tę starą sztuczkę!
A zatem biorąc pod uwagę wszystko to, co się teraz
dzieje, wszystkie te skandale towarzyskie, sytuację gospodarczą i
wszystko inne, jestem naprawdę zaskoczony, że tego wszystkiego jeszcze
szlag nie trafił. I wiecie co? Wiem, że wy wszyscy jednak się tym
martwicie. Wiem, że jest w was ten... hm, ten stary, mocno wrośnięty,
głęboko zakorzeniony, wręcz paraliżujący strach przed tym, żeby się to
wszystko nie rozpadło. A ja chciałbym, abyście na chwilę przestali
upierać się, aby brać to wszystko na siebie. To taki stary atlantydzki
nawyk. Wielkie mi rzeczy, (ziewa) cała ta Atlantyda... A wy jednak wciąż
ciągniecie ją za sobą. Ciągle martwicie się o to, co zrobicie, jeśli to
wszystko się nagle rozpadnie?
No i co się takiego stanie? No co, jeśli rzeczywiście to
wszystko się nagle rozsypie? Ha! Nawet jeśli, to wcale nie będzie
wyglądać tak, jak w przypadku Atlantydy. Blisko Ziemi jest teraz zbyt
wiele - jak można by to określić - "energii światła", która jest już
gotowa do tego, aby się tu pojawić, która krąży tu wokół cały czas.
Świadomość ludzkości jest już całkiem... pozostaje w bardzo
interesującym stadium równowagi… Nie dojdzie zatem do żadnej fizycznej
eksterminacji ludzkości. Będzie to raczej ewolucja społeczna, która
będzie zachodzić w sposób bardzo świadomy.
Świadomość, moi drodzy! Jak wiadomo, to świadomość jest
zawsze w takich wypadkach słowem kluczowym. Świadomość. Ludzie są
przecież coraz bardziej świadomi… Chociaż z drugiej strony niektórzy z
nich to już niekoniecznie... I tacy mogą rzeczywiście nie zdecydować się
na pozostanie na tej planecie w tym konkretnym czasie, i to jest w
porządku. Mogą stąd na ten czas odejść, poszukać gdzieś swojej własnej
drogi, bo tutaj to właśnie świadomość będzie motywem przewodnim.
Świadome jedzenie na przykład. Słyszałem, jak mówiła o
tym Linda z Eesa. Świadome życie. Zdajecie sobie sprawę, jak wielu ludzi
żyje nieświadomie? Praktycznie wszyscy. Olbrzymia większość. Świadoma
obfitość, świadomy dobrobyt… Choć to już osobny temat sam w sobie...
Świadome związki. Zdajecie sobie sprawę, jak głęboko w was sięga
zbiorowa hipnoza? Już nieraz wam o tym mówiłem, a mimo to Shaumbra nadal
jeszcze ma tendencję do łapania się w jej sidła. Wciąż macie jeszcze
tendencję do tego, aby na wiele rzeczy patrzeć przez jej pryzmat. Ale
faktem jest, że uczycie się nie zwracać na nią uwagi. Idzie wam coraz
lepiej. Jesteście coraz bardziej przebudzeni. Idzie ci coraz lepiej,
prawda? Powiedz, że tak.
LARRY: Tak.
ADAMUS: Nie, powiedz to tak, żebym wiedział, że naprawdę
tak czujesz, że naprawdę zdajesz sobie sprawę z tego, że idzie ci coraz
lepiej.
LARRY: (trochę głośniej) Tak.
ADAMUS: Siedzisz tu przygarbiony, ramiona skrzyżowane,
ledwo możesz wydusić z siebie jakiekolwiek słowa. Rzeczywiście idzie ci
coraz lepiej?
LARRY: Tak.
ADAMUS: A z czym?
LARRY: Nie mam pojęcia.
ADAMUS: Jesteś coraz lepszy w niemieniu pojęcia? (śmiech) Dam ci małą podpowiedź… Ze świadomością!
LARRY: Acha...
ADAMUS: Tak, tu chodzi o świadomość… Teraz mała pauza...
Właśnie - uff - przeszliśmy przez kolejny etap spirali… Świetnie.
Naprawdę nieźle się trzeba napocić, żeby odwrócić na chwilę waszą uwagę.
Tu chodzi o świadome życie! Żyjesz świadomie?
LARRY: Nie.
SHAUMBRA (kobieta): No powiedz...
LARRY: No dobra, tak.
ADAMUS: Tak? Czyżby?
LARRY: Może.
ADAMUS: Może? Widzisz, wszystko to jest dla ciebie takie
mgliste... I nie czepiam się tu specjalnie właśnie ciebie, ale sam
chciałeś. Sam chciałeś. A zatem wszystko jest dla ciebie teraz takie
mgliste, takie niejasne i tak łatwo się w tym gubisz. Ale nie obwiniaj
się o to… To moje zadanie (śmiech). Gdzie mój slajd ze śmiechem?
Bardzo łatwo się na tym dajesz złapać, ponieważ ty, mój
drogi, wciąż jeszcze bierzesz na swoje barki cudze problemy. Wydaje ci
się, że wcale tak nie jest, że wcale tego nie robisz, ale tak właśnie
jest. I to właśnie sprawia, że wszystko jest dla ciebie tak niejasne.
Ty... ty... No dobra, po prostu to powiem. Mogę? Nie
kochasz siebie, tak? No tak. Czy uwielbiasz nie kochać siebie, tak?
LARRY: Nie.
ADAMUS: Nie? To dlaczego to robisz?
LARRY: Z przyzwyczajenia.
ADAMUS: Z przyzwyczajenia... Oczywiście, z
przyzwyczajenia. Bo tak jest po prostu wygodniej. Co by się stało,
gdybyś siebie pokochał? Gdybyś wyszedł tu dziś stąd w pełni siebie
kochając? Nie myśląc tylko, że się kochasz, ale naprawdę siebie
kochając. Jakie byłyby tego konsekwencje?
LARRY: Szczęście?
ADAMUS: Guzik! Twoje życie zamieniłoby się przez to na
pewien czas w czyste piekło (śmiech). Nie może być inaczej. A dlatego,
że wszystko, co do tej pory stworzyłeś w swoim życiu, bazowało na jednym
i tym samym założeniu - a mianowicie, że nie kochasz siebie, że masz
zamiar pozostać nieświadomy i pozwalać ludziom się tobą karmić; że
będziesz dbał o wszystkich innych ludzi, tylko nie o siebie, nawet jeśli
twoim zadaniem jest tak naprawdę być Standardem. I ciągle czekasz na
kopniaka w...
LARRY: …tyłek.
ADAMUS: Tak, no i proszę - mówisz i masz. A zdajecie
sobie sprawę, że mówimy tu teraz o każdym z was? O każdym. Więc
gdybyście wyszli stąd teraz naprawdę szczerze siebie kochając - tak
absolutnie, wówczas całe znane wam dotąd życie ległoby w gruzach. I nie
byłoby w tym nic złego. Nawiązuję tu także do tego, co jest dzisiaj
przedmiotem naszej dyskusji, czyli tego, że ludzka świadomość jest teraz
naciągnięta do granic możliwości.
A zatem wszystko by się zmieniło. Wszystko by się
zaczęło rozwijać, ewoluować, a to oznaczałoby pożegnanie się ze starymi
energiami, z wszystkim tym, co wciąż w was tkwi uwięzione, a o czym już
nieraz rozmawialiśmy. Bo wy nadal się tego kurczowo trzymacie, bo ciągle
powoduje wami strach przed tym, co będzie, jeśli pozwolicie się tym
energiom uwolnić. To ten stary, głęboko zakorzeniony strach przed
ciemnością, przed ziejącą przed wami otchłanią, strach przed tym, że
jeśli tylko się ich puścicie, to z pewnością wpadniecie w tę otchłań. A
wtedy te nieliczne, drobne przyjemności, które macie w życiu, którymi je
sobie dosładzacie, bezpowrotnie stracicie... Ale, moja droga Shaumbro,
mój drogi Larry, moi drodzy przyjaciele, mogę was zapewnić, że nadszedł
już na to czas. Nadszedł już czas, aby wreszcie uwolnić się od tego,
nadszedł już czas, aby przestać jedynie myśleć o tym i wreszcie to
zrobić, czyli żeby wreszcie rzeczywiście pokochać siebie, a to jest
najtrudniejszą rzeczą, jaką macie do zrobienia… Najtrudniejsza rzecz,
jakiej możecie dokonać, to właśnie pokochać siebie.
A zatem weźmy teraz głęboki oddech… Uff, właśnie
przeszliśmy przez dobre trzy poziomy. Wiem (mówi do Larry'ego) że po
prostu nie możesz się doczekać, aż wrócę na swoje miejsce (śmiech).
Larry myśli bowiem teraz tylko o jednym - żebym zostawił go wreszcie w
spokoju! Żebym wrócił wreszcie na swoje krzesło i dał mu wreszcie święty
spokój! Przecież są wakacje! Ale nic z tego - za dobrze się bawię... I
ty zresztą też.
LARRY: Dziękuję.
ADAMUS: Tak, w porządku. Głęboki oddech. Uff!
Widzicie? Nie ma po co tyle o tym myśleć. Nie ma co
rozmyślać. Dosyć. Wystarczy przechodzić po spirali. A ty w szczególności
o tym nie myśl, nie kombinuj, nie staraj się tego rozumieć - po prostu
idź po spirali. To Takie proste. Wytłumaczę wam to zaraz trochę
bardziej... W porządku. Dziękuję.
LARRY: Dziękuję.
ADAMUS: Wielkie brawa dla Larry'ego (oklaski
publiczności). No przecież nie byłbym Adamusem, gdybym nie robił takich
rzeczy. Pytanie tylko, kiedy przyjdzie kolej na kogoś innego z pośród
was, hm?
Tak więc, droga Shaumbro... (Adamus zatrzymuje się by
wziąć łyk wody) Mmm! Kolejna spirala. To jest takie proste. Dzisiaj to
naprawdę czysta zabawa. To jest takie proste, że można się tym po prostu
bawić.
Zachęcam was do tego, abyście dali sobie wreszcie spokój
z całym tym walczeniem i siłowaniem się, z całym tym stresem
psychicznym i w ogóle z całym tym makyo. Nie jest to wam do niczego
potrzebne. Naprawdę nie musicie się z tym wcale zmagać. Naprawdę.
ANIOŁY I OBCY
Tydzień temu w Warszawie doświadczyłem najwspanialszych
chwil w całym moim... No cóż, życie nie jest tu chyba dobrym słowem… w
całej mojej suwerenności. Pokochałem Polskę dawno temu i nadal ją
kocham. Spędziłem tam mnóstwo czasu, a podczas moich ostatnich kilku lat
samotności w ciele fizycznym na tej planecie, spędziłem sporo czasu w
północnych Niemczech i północnej Polsce. A dlaczego? Ze względu na
tamtejszą ziemię, przyrodę, energie, które pozwalały mi z łatwością
nawiązać kontakt z naturą.
Spędziłem tam też mnóstwo czasu dlatego, że byłem mocno
sfrustrowany tym, co się działo wówczas w innych światach, całym tym
wtrącaniem się w to, co działo się tu, na Ziemi. Anioły potrafią wam
naprawdę w tym wszystkim przeszkadzać! Nie dajcie się zwieść temu, że
wszystkie anioły są dobre. Myślicie, że każdy anioł to... (do Sarta)
Wstań proszę. (Adamus się śmieje) …to dobry anioł, tak jak ten tutaj, a
tymczasem wcale nie.
Anioły... W końcu sami byliście aniołami, a mimo to
zdarzyło wam się utknąć. Niektóre z aniołów naprawdę potrafią - czy
potrafiły - nieźle się w tym wszystkim zaplątać.
Jak powiedziałem podczas naszego spotkania w ostatni
weekend („Anioły i Obcy”), ta wspaniała planeta, zwana teraz Ziemią,
została swego czasu wybrana na ośrodek ewolucji. Ewolucja ma dużo
bardziej łagodny przebieg i jest znacznie bogatsza w doświadczenia,
kiedy zachodzi na poziomie fizycznej materii, czyli na takiej planecie,
jak ta. Dlatego też na Ziemi zostało swego czasu posadzone ziarno...
Anioły, zwane Siewcami, które pojawiły się tu w formie niefizycznej,
posadziły tu nasiona światła, które miały następnie zapełnić tę planetę
życiem.
Następnie pojawiła się tu grupa aniołów Obserwatorów,
których zadaniem było utrzymywanie energetycznych połączeń między
Zakonem Arki a Ziemią. Na Obserwatorach spoczywała ogromna
odpowiedzialność: mieli obserwować, czy inaczej monitorować, pomagać
poruszać energie, ale nie zadawać się z ludźmi. Mieli trzymać się od
nich z daleka.
No ale cóż, Obserwatorzy, a przynajmniej niektórzy z
nich, po prostu nie mogli się ludziom oprzeć. A dlaczego? Ponieważ
anioły to bardzo zmysłowe istoty. Uwielbiają zmysłowe przyjemności. Nie
mam na myśli jedynie aspektu seksualnego, a raczej zmysłowość jako taką -
odczuwanie kolorów, muzyki, (ktoś go dotyka) odczuwanie mnie! Anioły
uwielbiają zmysłowość. Można by na ten temat zrobić cały osobny przekaz.
A tymczasem wy zdusiliście w sobie całą swoją
zmysłowość, bo powiedziano wam, że odnosi się jedynie do seksualności.
Wcale nie. Zmysłowość to na przykład odczuwanie zapachu czyjejś energii
(Adamus kogoś wącha) Mmm! O tak! Mmmm...
A zatem zróbmy teraz kolejny krok. Tak, ewoluujemy...
Tak... To wszystko co wam tu mówię jest tylko po to, aby odwrócić waszą
uwagę. Ale za to jakie to piękne! No bo co byście teraz robili? Oglądali
telewizję?!
A zatem Obserwatorzy nie mogli się powstrzymać - a
przynajmniej taka jest ich wersja - i zaczęli ingerować, zaczęli
pojawiać się w marzeniach sennych ludzi, którzy byli wówczas na Ziemi, a
w tych marzeniach byli w stanie robić z nimi różne interesujące
rzeczy... W końcu narodziło się ich potomstwo z ludźmi zwane Nefilimami,
których uważa się dziś za prawdziwą klątwę Ziemi… Nie sądzę, żeby było
to do końca trafne określenie, niemniej jednak na pewno sporo tu
namieszali. W Warszawie mówiliśmy sobie o tym dużo bardziej szczegółowo,
o całym tym wtrącaniu się w ziemskie sprawy. Tutaj chodzi mi tylko o
to, że samo to, że jakaś tam istota nazywa siebie aniołem, nie oznacza
jeszcze, że wie lepiej niż wy, co powinniście robić.
W Warszawie rozmawialiśmy o obcych. Tak, tak, tak, tak…
Dlaczego jest tak, że... Niech ktoś mi powie, dlaczego jest tak, że...
(siada przed Edith) Ty mi powiesz (śmiech). Dlaczego jest tak, że ludzie
oddadzą wszystkim i wszystkiemu całą swoją moc? Dlaczego tak jest?
EDITH: Nie mam pojęcia.
ADAMUS: Acha, obawiałem się, że tak właśnie powiesz. A
właśnie, że wiesz! Dlaczego człowiek potrafi oddać całą swą moc komuś
czy czemuś innemu?
Edith: Może tak jest łatwiej…
ADAMUS: Włączając w to Boga? No, włącznie z Bogiem…
EDITH: Tak, tak…
ADAMUS: …i z obcymi…
EDITH: Och, bo nie trzeba wtedy brać na siebie odpowiedzialności.
ADAMUS: Ach! A więc jednak wiedziałaś, moja droga! Bo
nie trzeba za nic brać odpowiedzialności! (Oklaski publiczności) Bo
można nadal pozostawać w nieświadomości. Można być nadal...
LINDA: Czy jest za to nagroda Adamusa?
ADAMUS: Nawet trzy!
LINDA: Trzy.
ADAMUS: Jesteś popularna, Edith. Mogę zostać twoim
przyjacielem na Facebooku? (Śmiech, ponieważ Edith jest bardzo aktywna
na Facebooku)
EDITH: Od zawsze jesteś moim przyjacielem. Kocham cię.
ADAMUS: A więc tak, wszystko po to, żeby nie brać
odpowiedzialności. Dzięki temu mogą sobie pozostać w błogiej
nieświadomości. I nie muszą - Larry - kochać siebie. Mogą, że tak
powiem, spać za kółkiem - za kierownicą życia. Ale kiedy tak robicie, to
bardzo wiele przez to tracicie... Bardzo wiele...
Oddech… i kolejny zakręt spirali za nami. Siup!
Widzicie, jakie to jest proste? Ha! Dużo łatwiejsze niż myślenie o tym.
Ha!
SEKRET? JAKI SEKRET?
W Norwegii zadano mi bardzo ciekawe pytanie, być może
jedno z najciekawszych, jedno z najgłębszych i jednocześnie jedno z
najbardziej irytujących pytań, na jakie przyszło mi tam odpowiadać.
Pytanie brzmiało mniej więcej tak: "Adamusie..." Nawiasem mówiąc, ta
osoba mówiła to jak najbardziej serio. A więc "Adamusie, jaki w tym
wszystkim kryje się sekret? Czego nam nie mówisz? Wiem, że coś przed
nami ukrywasz. Co to takiego? Co takiego przed nami skrywasz?"
To było dlatego tak bardzo ciekawe pytanie, ponieważ
osoba, która je zadała, całkowicie w to wierzyła… (Adamus bierze łyk)
Hmmm. Chcesz?
Ta osoba była absolutnie przekonana, że jest coś, co
przed wami ukrywam - a nawet jeśli nie ja sam, to jakaś inna istota,
jakaś książka, jakiś Mistrz Wzniesiony - jakbyśmy specjalnie utrzymywali
coś w tajemnicy, jakbyśmy celowo coś przed wami ukrywali... Niektórzy
nawet stwierdzili, że tu chodzi o to, żeby przyciągnąć was na jak
najwięcej warsztatów, tak żebyście się od nich uzależnili… No to powiem
wam teraz, że nie musicie brać udziału w żadnych warsztatach ani
kursach. Nie ma takiej potrzeby. Nie ma nic takiego, czego musielibyście
się jeszcze nauczyć.
Nie ma w tym wszystkim żadnych tajemnic. Nie ma. I w tym
tkwi cały sekret, że nie mamy przed wami żadnych tajemnic. Nie ma
niczego takiego, co my - co ja czy jakiekolwiek inne istoty, z którymi
pracuję - Tobiasz lub ktokolwiek inny z nas - próbowalibyśmy przed wami
ukryć.
Było to też bardzo ciekawe pytanie z tego punktu
widzenia, że zawierało w sobie mnóstwo mentalnej energii. Zadał je
człowiek, może trochę pod tym względem podobny do was, który wciąż
próbował zrozumieć sens tego wszystkiego, wciąż próbował to sobie
poukładać w głowie, jakby to były jakieś wielkie puzzle, a my ukryliśmy
poszczególne elementy po całym wszechświecie, włącznie z najgłębszymi
czeluściami piekła, a waszym zadaniem było je wszystkie odnaleźć i ze
sobą połączyć w jeden logiczny obraz... Jakbyśmy nie mieli nic lepszego
do roboty tylko bawić się z wami w chowanego! Nie, droga Shaumbro! To
naprawdę było zabawne. Gdzie mój slajd? Tak, teraz dobrze. (Śmiech)
Tak więc to było nie tylko bardzo interesujące pytanie,
ale także jak najbardziej a propos tego, o czym dziś mówimy, bo to jest
tak jak z tą szklanką wody. To dobry przykład tego, jak można spędzać
całe dnie, tygodnie i miesiące starając się wypełnić czymś tę szklankę.
Czy nie przyszło wam kiedykolwiek do głowy, że skoro spędziliście
wszystkie te wcielenia na wiecznie nieudanych próbach jej wypełnienia,
to ta cała szklanka musi mieć albo dziurawe dno, albo też cała ta
koncepcja jest jedną wielką iluzją?
Moim zdaniem to drugie. Cała ta koncepcja wypełniania
jakiejś tam pustki w was to jedna wielka iluzja, całkowicie fałszywa od
początku do końca, ponieważ w tym wszystkim w ogóle nie chodzi o
wypełnianie czegokolwiek czymkolwiek. Tu nie chodzi o odkrywanie jakichś
tajemnic, tu nie chodzi o to, by starać się czymkolwiek wypełnić czy
czegokolwiek nauczyć, aż wreszcie będzie się nam wylewać uszami i
dopiero wtedy będziecie mogli powiedzieć, że osiągniecie jakieś tam
gówniane szczęście. W tym wszystkim chodzi tylko i wyłącznie o
doświadczanie. To wszystko. Chodzi tylko o doświadczanie.
Ta osoba, która zadała mi wówczas to pytanie, ewidentnie
nie spędzała swego życia na jego doświadczaniu - była na to zbytnio
skupiona na rozmyślaniu nad nim. Jestem pewien, że bardzo dużo czyta.
Zanudziłaby was na śmierć, gdybyście mieli spędzić z nią weekend…
(śmiech, gdy Adamus wyraźnie czeka na swój śmieszny slajd). Oj, trudna z
was grupa, bardzo trudna... Czy mogę na drugi raz dostać jedno z tych
urządzeń, którym mógłbym sobie sam włączać ten mój slajd? (w tym
momencie włącza się nagranie ze śmiechem)
Tak więc ta osoba z pewnością nie zajmowała się
doświadczaniem swojego życia. Za bardzo tkwiła w umyśle, aby mogło to
być możliwe, zbytnio była zajęta napełnianiem szklanki, żeby móc skupić
się na smakowaniu swoich doświadczeń. Ewidentnie też wcale siebie nie
kochała... (Adamus podszedł do konsoli z tyłu pomieszczenia, gdzie ktoś
pokazuje mu, jak włącza się nagranie ze śmiechem) No, teraz wreszcie
wiem, gdzie to jest! A więc jak zobaczycie, że tu idę, to będziecie
wiedzieć, że mam zamiar powiedzieć coś śmiesznego.
Mimo wszystko to było jednak bardzo ciekawe pytanie… Że
niby jest w tym jakaś tajemnica, że coś przed wami ukrywamy… Myślę, że
jeżeli w ogóle można mówić o jakiejś tajemnicy, to może ona być jedynie
dwojakiego rodzaju: po pierwsze, nie ma żadnej tajemnicy, a po drugie,
nie ma nic, co trzeba byłoby jeszcze zrozumieć i im wcześniej dacie
sobie z tym spokój, tym lepiej… Nie ma tu, do cholery, niczego do
rozmienia! Zrozumcie to wreszcie!
To całe "zastanawianie się" nad wszystkim w życiu to w
przypadku ludzi jakaś chorobliwa obsesja. To po prostu obrzydliwe.
Przede wszystkim wyniszcza was energetycznie. Ponadto to jakiś totalny
archaizm, jedna wielka szarada… Nie ma tu nic do rozumienia. Wszystko
polega na doświadczaniu.
Jakże często powstrzymujecie się jednak przed
doświadczaniem - przed doświadczaniem czegoś, co – jak wam się wydaje -
mogłoby wywierać na was zbytnią presję, co mogłoby wyrwać was z waszej
strefy komfortu, waszego poczucia bezpieczeństwa, jak na przykład
rozpoczęcie jakiejś działalności gospodarczej, zrobienie czegoś
szalonego, wyruszenie na jakąś wyprawę… Niektórzy z was tu obecnych
marzą o wyprawach, śnią o podróżach, ale jednocześnie mają tysiące
wymówek, żeby tylko tego nie zrobić - brak pieniędzy, brak czasu, strach
przed... (do kobiety "w ciąży") ...za każdym razem kiedy patrzę na
ciebie... (Adamus się śmieje).
SHAUMBRA (kobieta): No co, ja się po prostu poszerzam!
ADAMUS: Tak, poszerzasz się. Dokładnie. Ciekawe...
(śmiech) Możesz tu na chwilę podejść? Jesteś idealnym przykładem… no Bóg
wie czego, ale na pewno jesteś doskonałym przykładem czegoś tam. Ktoś
może mi powie czego? Doskonałym przykładem tego, o czym tu dziś mówię.
Jesteś w oczywisty sposób uroczą, atrakcyjną, piękną, inteligentną i
bardzo świadomą istotą - i mówię to wszystko absolutnie szczerze.
SHAUMBRA (kobieta): Zgadzam się z każdym twoim słowem.
ADAMUS: Zgadzasz się. To dobrze. Wyszłaś poza swoją
strefę komfortu i przebrałaś się dla czystej zabawy. Po prostu
doświadczasz życia. Wywołałaś tym uśmiech na twarzach wielu osób, a ty
po prostu wybrałaś sobie kolejne doświadczenie. Jestem naprawdę pod
wrażeniem (Adamus wykonuje ruch, jakby chciał ją objąć, ale zaraz się
powstrzymuje). Oj, muszę być ostrożny. (Śmiech, gdy kobieta idzie za
nim, a Adamus próbuje jej uciec) Jestem pod wrażeniem. Jestem pod
wrażeniem twojej obrazoburczości, prowokacji i umiejętności zrozumienia,
na czym polega zabawa w życie - tego, że życie jest jedynie teatrem, a
wasza tak zwana ‘tożsamość’ to tylko rola na scenie. W chwili, gdy
zdajecie sobie z tego sprawę i zaczynacie się z niej naigrawać, wasze
życie staje się zabawą… Ty wrócisz dziś do domu uśmiechnięta, bo udało
ci się wykroczyć poza umysł… A temu nic nie brakuje - jesteś bardzo
bystra, ale jednocześnie dobrze to równoważysz… Nie patrz tak na mnie.
(Śmiech) Wyglądasz, jakbyś miała zamiar nakopać Cauldre'owi do tyłka!
Widzicie? Ona jest gotowa bawić się i doświadczać.
Dzięki temu wskazówka na jej mierniku podążania po spirali cały czas
idzie do góry. Nie stara się napełnić swojej szklanki, bo wie, że i tak
będzie z niej wszystko wyciekać... (dużo śmiechu, gdy kobieta dosyć
sugestywnie poprawia swój strój) Dzięki temu jej spirala... (Adamus
stara się trzymać z dala od niej). Mogę sobie tutaj usiąść? (Śmiech)
Chyba będzie jednak lepiej, jak się jeszcze odsunę... (dużo śmiechu, gdy
Adamus wychodzi na zewnątrz)
A zatem rozwija się i poszerza. A przy tym dobrze się
bawi i ... No po prostu muszę zachować od niej odpowiedni dystans… Mogę
już bezpieczne wrócić? (publiczność mówi "Tak") Nie słyszę za bardzo...
(ktoś mówi: "Już usiadła!") Dobra, no to ... Już dobrze. (Wraca do
środka) Uff!
Tak więc, droga Shaumbro, weźmy ponownie głęboki oddech…
Właśnie przeszliśmy przez kilka kolejnych zakrętów spirali.
A zatem nie ma żadnych tajemnic - tu chodzi tylko i
wyłącznie o doświadczanie życia. A doświadczeń wcale nie trzeba oceniać
jako dobre lub złe, tak jak wy to macie w zwyczaju, ponieważ ostatecznie
każde jedno doświadczenie jest niesamowite, jest piękne i prowadzi do
rozwoju i ekspansji.
Nie musicie się też martwić, że będzie bolało. Wiecie
co, po pierwsze, to ból i cierpienie tak naprawdę pochodzą z umysłu.
Jeśli umysł nie powie ciału, że... (Adamus uderza w ramię Dawida) coś go
boli... Przepraszam… (ponownie uderza Dawida) że coś boli... (Dawid
oddaje Adamusowi, dużo śmiechu) Ha! Ha! Ciało nie wie, że coś boli,
jeżeli umysł mu o tym wpierw nie powie. Bez umysłu nie istnieją też
emocje, bo to umysł jest waszym ośrodkiem emocjonalnym.
Uczucia - prawdziwe uczucia - nie są nigdy bolesne.
Uczucia dają wam poczucie wypełnienia, intrygują was, są bardzo
zmysłowe, ale nigdy nie są bolesne. Prawdziwe uczucie, prawdziwa
świadomość, rzeczywiste pozostawanie w świadomości - nie może być
bolesne. Tak więc Larry - i mówię teraz do Larrych siedzących w was
wszystkich - świadomość nie boli. Stoicie na krawędzi, nad samą
przepaścią - czy też nad tym, co wydaje wam się być przepaścią, a tak
naprawdę w ogóle nią nie jest, bo to tylko kolejne z waszych złudzeń - i
myślicie sobie, że czeka was wiele bólu i cierpienia, jeśli
zdecydujecie się zrobić ten krok, czyli jeśli przestaniecie próbować to
wszystko zrozumieć, jeśli przestaniecie wymyślać coraz to nowe wymówki,
żeby tylko nie robić rzeczy, które naprawdę chcielibyście zrobić… A
tymczasem nie ma w tym żadnego bólu. Świadomość nie odczuwa bólu. Czy to
nie wspaniałe? To umysł, to mózg stworzył ból. To umysł stworzył
emocje, to mózg stworzył uczucie bólu, ale emocje to nie to samo co
prawdziwe uczucia. To nie to samo co prawdziwa świadomość…
Weźmy zatem teraz głęboki oddech…
Nie ma tu zatem żadnych tajemnic. Ja nic przed wami nie
ukrywam. To tylko umysł się w to wszystko wtrąca - w piękny, ale i
bardzo podstępny sposób. To tylko umysł nie może się z tym pogodzić, że
nic z tego nie rozumie i nagabuje was ciągle, że coś się za tym musi
kryć, że koniecznie trzeba odkryć, czego wam nie mówimy. Umysł jest po
prostu tak a nie inaczej zaprogramowany. To jest taki mały robot
zaprogramowany na to, aby zawsze starać się wszystko przebadać,
przeanalizować, przemyśleć, nazwać i zaszufladkować, a wy mu na to
zazwyczaj pozwalacie. A już w szczególności pozwalaliście mu na to w
ciągu ostatnich kilku tygodni, kiedy wszystko zaczęło być dla was coraz
bardziej stresujące. I choć wielu z was coraz lepiej daje sobie z tym
radę, nie myląc tego, co się dzieje wokół was z waszymi własnymi
przeżyciami, to wciąż jeszcze macie tendencję do pozwalania umysłowi
zajmowania waszej uwagi i skupiania się na próbach zrozumienia i
nazwania tego, co się z wami dzieje. Taki macie schemat, tak po prostu
zawsze funkcjonowaliście.
W TYM WSZYSTKIM CHODZI O DOŚWIADCZANIE
Wyobraźcie sobie przez chwilę, że nie ma żadnego umysłu,
który próbowałby to wszystko zmierzyć, nazwać i zaszufladkować. Albo
nawet jeśli jest, to traktujcie go jak ten cholerny wentylator, który tu
stoi przed wami, czyli po prostu go ignorujcie. Jest, ale po prostu go
ignorujemy, żeby, hm, Linda z Eesa mogła być szczęśliwa i dobrze
schłodzona (śmiech).
Tak więc umysł ostatnio bardzo mocno się wtrąca - a już
szczególnie w ostatnich kilku tygodniach - i wysyła wam ciągle kolejne
wiadomości w stylu: "Co się dzieje? Czy istnieje jakieś
niebezpieczeństwo? Co muszę zrobić? Jak mogę poskładać wszystkie te
puzzle? Skąd mam wiedzieć, co się dzieje? Jak mogę to zrozumieć?" Otóż
nie możecie. Nie da się. I co? Potraficie z tym żyć? Potraficie przejść
nad tym do porządku dziennego? Wiem, że to nie jest takie łatwe -
szczególnie biorąc pod uwagę to, jak bardzo jesteście zaprogramowani na
ogarnianie wszystkiego umysłem, bo umysł po prostu nie potrafi się
powstrzymać od analizowania, określania, nazywania i szufladkowania
wszystkiego, co wam się przydarza…
Potraficie to zrobić? (pokazuje na spiralę) Po prostu
zatrzymać się na chwilę, wziąć głęboki oddech i po prostu pozwolić
swojej świadomości się poszerzać? Potraficie przejść przez jakieś
doświadczenie nie starając się go zrozumieć? Wytłumaczę wam to w sposób
bardzo ludzki. Potraficie doświadczyć udziału w niegroźnej kolizji
samochodowej i nie próbować tego zrozumieć? (Ktoś mówi: "Ha!") Ha! Ha!
Ha! (Adamus się śmieje)
SHAUMBRA (człowiek): Dzięki…
ADAMUS: Proszę bardzo. Powiedziałem, że w niegroźnej.
Jakaś mała stłuczka. Wyobraźcie sobie, że jedziecie gdzieś sobie i nagle
ktoś wjeżdża wam w tyłek. Nie mocno, ale poczuliście, że jednak was
stuknął. No i od razu zaczynacie się zastanawiać, co też Duch próbuje
wam powiedzieć. A guzik, to tylko wasz umysł. To nie jest wasz Duch. To
nie stąd płynie. Albo zaczyna was nagle boleć jakaś część ciała, a wy
zaraz zaczynacie się zastanawiać, co robicie nie tak. Nic! To tylko
kolejne doświadczenie! Śmiech, proszę! (włącza się ścieżka ze śmiechem)
Spóźnicie się na spotkanie i zaraz próbujecie domyślić
się, co też takiego się dzieje. Staracie sobie przypomnieć, co takiego
powiedziałem na przykład osiem miesięcy temu, powiedzmy, na stronie
czternastej. A to bez znaczenia. Po prostu przeżywajcie kolejne
doświadczenie. Tylko o to w tym wszystkim chodzi… I to jest w tym
wszystkim takie niesamowite. Po prostu piękne. To znaczy będzie
niesamowite i piękne, jak tylko wykopiecie swój umysł z tego
doświadczenia, jeżeli tylko nie dopuścicie do tego, aby cokolwiek
kontrolował. Będzie wam wówczas wszystko jedno, jak wiele samochodów
jeszcze na was wjedzie; będzie wam wówczas wszystko jedno, czy coś was
boli czy nie. Bo gdy przestaniecie się wreszcie na tym wszystkim
skupiać, to wiecie, co się stanie? Nie będzie wam już to wszystko dłużej
do niczego potrzebne. A wtedy wzniesiecie się na nowy poziom
doświadczania… Niesamowite… Naprawdę niesamowite…
Można by zatem powiedzieć, że macie zakodowany taki
schemat, że doświadczenia muszą być zazwyczaj bolesne; że zazwyczaj są
to wciąż takie same doświadczenia i że nie za bardzo pozwalają wam przez
to na odczucie jakiegokolwiek spełnienia czy satysfakcji. No bo jaką
satysfakcję można odczuwać z tego, że coś was boli? Albo że jesteście
bez grosza przy duszy? To oczywiście też są doświadczenia, ale gdy sobie
odpuścicie, gdy przestaniecie próbować je zrozumieć, kiedy wreszcie
przestaniecie to wszystko międlić w kółko w głowie, gdy po prostu
pozwolicie sobie na płynięcie po tej spirali, nie próbując w żaden
sposób niczego określać ani definiować, wówczas dopiero będziecie mogli
poczuć, czym jest czyste doświadczanie. Na początku możecie czuć się z
tym trochę nieswojo, szczególnie jeśli macie już za sobą ponad półtora
tysiąca jakichś pokręconych wcieleń na Ziemi, podczas których
próbowaliście rozwiązać tę zagadkę przy pomocy umysłu... Dlatego właśnie
jesteście przyzwyczajeni do tego, żeby się nim we wszystkim podpierać.
Stąd te wasze obawy, żeby się od niego uwolnić.
Niemniej jednak, droga Shaumbro, odpuście sobie wszelkie
próby rozgryzania tego wszystkiego przy pomocy umysłu - a już
szczególnie w najbliższych tygodniach, kiedy to wszystko stanie się dla
was jeszcze trudniejsze, kiedy stanowić to będzie dla was jeszcze
większe wyzwanie. Przestańcie w kółko powtarzać wszystkie te
wyświechtane frazesy i słodkie słówka, którymi raczycie się na co dzień.
Odrzućcie stare nawyki i skłonności. Po prostu weźcie głęboki oddech, a
jeśli już mielibyście cokolwiek zrobić, to tylko wyobraźcie sobie
siebie w tej rozwijającej się spirali. Bo to jesteście wy. To jest wasze
życie. To jest wasze doświadczenie życia na Ziemi. To sprawi, że będzie
wam o wiele łatwiej.
Powiedziałem wam już to dawno temu - kiedy Tobiasz
odszedł, powiedziałem wam, że koniec już z przerabianiem - a wy nadal to
robicie, choć już o wiele mniej - ponieważ przerabianie to proces
psychiczny, mentalny. Ta cała koncepcja przerabiania zakłada przecież,
że coś jest z wami nie tak, że coś trzeba naprawić... A co, jeśli tak
wcale nie jest? A co, jeśli to po prostu jedynie stare schematy
utrwalone przez jakieś zamierzchłe doświadczenia, którymi naprawdę
jesteście już znudzeni na śmierć? A tu się okazuje, że w rzeczywistości
nie ma nic do naprawiania?
Przerabianie i przerabianie... Całe to psychiczne
cierpienie, ten wieczny niepokój, to... no wiecie, to tylko wypełnianie
szklanki, a to działa przez bardzo krótki okres. Uzupełni na chwilę
poziom soku, wody, czy czegoś tam, czym sprawi, że wszyscy ci, którzy
coś przerabiają, poczują się trochę lepiej. Czy oni się jeszcze nie
zorientowali, że ich szklanka musi im gdzieś przeciekać? Bo przecież za
chwilę znów jest tam pusto. A potem płacą duże pieniądze - ogromne
pieniądze - za coś, co ostatecznie wcale im nie służy.
Przerabianie to jedna z funkcji umysłu. Przerabianie też
jest oczywiście rodzajem doświadczania, ale tak naprawdę bardzo
ograniczającym, wręcz otępiającym. Tłumi wasz rozwój, bo raz za razem
wracacie do starych bzdur, do starych pierdół. Ciągle do nich wracacie i
Bóg wie co próbujecie z nimi zrobić - obwinić za nie kogoś, zrozumieć
je, spojrzeć na nie z innej perspektywy - a tego się nie da zrobić! To
było po prostu jakieś tam doświadczenie i nic więcej.
Ponadto, jak już wam w tym miejscu wiele razy o tym
mówiłem... (zatrzymuje się, aby uśmiechnąć się do kamery) Wiele razy wam
już tu o tym mówiłem, że przeszłość nie jest taka, jaką pamięta ją wasz
umysł… No ale nie mam zamiaru znów się nad tym rozwodzić…
Weźmy głęboki oddech…
Otwórzcie się na doświadczanie życia. Przyjrzyjcie się
temu, czego właśnie teraz doświadczacie. Podoba wam się? Jeśli nie, to
nie starajcie się tego zrozumieć. Nie rzucajcie się na kolejny poradnik o
tym, co powinniście dalej robić. Weźcie głęboki oddech i wczujcie się w
swoje Jam Jest… Albo w nic się nie wczuwajcie, ponieważ nic to też nie
jest nic. Nic to tak naprawdę wszystko - to jest właśnie ta wasza
otchłań. Ta otchłań to jednocześnie wszystko i nic. Niby jest, a jednak
jej nie ma… No cóż, chyba za bardzo teraz filozofujemy.
Tak więc, droga Shaumbro, weźmy kolejny zakręt na naszej spirali… Uff! Dobrze.
Wasze życie to jedna wielka mordęga, jedna wielka
mordęga… I dobrze o tym wiecie. Wyłazi to w waszym ciele, wyłazi to w
waszych snach... Całe wasze życie to jedna wielka mordęga i każdego dnia
budzicie się, zakasujecie rękawy i próbujecie przepchnąć ten syzyfowy
kamień jeszcze trochę dalej, a potem jeszcze trochę dalej i jeszcze
trochę dalej... Są też takie dni, gdy tracicie grunt pod nogami i wasz
głaz zaczyna się na was z powrotem staczać… Ale czym on tak naprawdę
jest? Makyo! Oczywiście. Makyo. Pchacie przed sobą jedną wielką kupę
makyo. Wiecie jak to jest, gdy bryła śniegu zaczyna staczać się w dół
zbocza? Jak robi się coraz większa? W waszym przypadku jest odwrotnie.
Wpychacie coraz to większą kulę gówna pod górę (śmiech) i z każdym
krokiem robi się jedynie coraz bardziej gówniana. Z każdym dniem macie
przed oczami jedynie coraz więcej gówna. To właśnie określam mianem
zmagania się z życiem, czyli jedną wielką mordęgą. Wasze życie to jedna
wielka mordęga, jedna wielka wspinaczka - jakby życie było drabiną, czy
schodami, po których trzeba się z mozołem wspinać, a na końcu się
okazuje, że to i tak nic nie daje… To oczywiście też jedynie kolejne
doświadczenie, ale dobrze wiem, że akurat tego doświadczenia macie już
serdecznie dosyć. A czemu? Bo ono nic wam nie daje.
Życie nie jest od tego, żeby się z nim zmagać. Nic
podobnego. W niektórych z was pokutuje jednak ciągle to dziwne
przekonanie. Myślicie, że bez cierpienia nie da się nic osiągnąć, że na
wszystko trzeba sobie zasłużyć, zapracować, że w życiu trzeba się nieźle
napocić, żeby coś osiągnąć. Czyż to nie czyste makyo? Absolutnie! 'W
życiu trzeba się napocić'... Kto te bzdurę wymyślił?! Pewnie ci, którzy
produkują sprzęt sportowy! (Śmiech) Najwyraźniej! Świetny marketing, ale
żeby miało to odnosić się do życia?! Wmawia się wam, że trzeba ciężko
pracować, aby cokolwiek osiągnąć; że trzeba zgłębiać wiedzę; że trzeba
się wpierw nacierpieć, „przejść przez poligon życia”... Co za bzdura! To
gadka typowa dla mentalności tych, którzy nie robią nic innego, tylko
spędzają życie na wypełnianiu swoich szklanek. A i tak nic z tego nie
będzie. Żyć powinno się z gracją i lekkością.
NUDNI LUDZIE
W zeszłym tygodniu w Warszawie zrobiliśmy coś naprawdę
ważnego. Otóż wysłaliśmy we wszechświat jedno krótkie przesłanie:
"Dosyć". Po prostu dosyć już tego. I zaśpiewaliśmy o tym. Zaśpiewaliśmy
"Znikaj stąd, Jack". Śpiewaliśmy tę piosenkę aniołom i to aniołom po obu
stronach, a właściwie po wszystkich stronach. Nie tylko aniołom
ciemności, ale wszystkim aniołom, bez wyjątku. Dosyć! Ludzie, którzy
zebrali się wtedy w Warszawie, nie potrzebują już żadnych aniołów.
Zadania, jakie mieli do wykonania Obserwatorzy, Siewcy, Hodowcy i cała
reszta z nich zostały już wykonane! Wypełniły się! To powinno było
wywołać prawdziwy aplauz (oklaski publiczności). Dziękuję. (Śmiech z
taśmy) Nie! Nie ma tu nic do śmiechu! Aplauz! (Adamus się śmieje)
Pojawili się tu dawno temu, zanim jeszcze pojawiła się
na Ziemi prawdziwa świadomość, i to nie bez powodu. Byli tutaj po to,
aby zadbać o to, żebyście się zupełnie nie zatracili na tej planecie. I
udało się - nie zatraciliście się. Nie zagubiliście się. Dlatego nie
potrzebujecie już żadnych cherubów i całej tej reszty aniołów… I wiecie
co? Oni i tak już praktycznie niczego tu nie robią. Wiecie czemu? Bo są
już zmęczeni rolą aniołów.
SHAUMBRA (kobieta): Chcą być ludźmi.
ADAMUS: Tak, teraz chcą być ludźmi. Absolutnie. Chcą
wreszcie narodzić się na Ziemi. Wykonali już swoje zadanie, które
polegało na utrzymaniu pewnego rodzaju energetycznej równowagi, na
pilnowaniu, abyście mogli utrzymać swoje połączenie z innymi światami, z
pozostałymi częściami siebie, abyście go nie utracili, ale teraz to już
jedynie echa przeszłości... Anioły należą już do przeszłości. (Śmiech)
Cauldre wolałby się w tej kwestii zbytnio nie wychylać, ale nic z tego!
No co, Cauldre? Boisz się, że aniołowie dorwą cię gdzieś w ciemniej
ulicy i ci wleją?! (Śmiech) To przecież anioły nie ludzie! (Śmiech) Nie
mogą ci nic zrobić! No chyba, że to akurat będą anioły z ciemnej strony
Mocy... To był taki żart!
A zatem, moja Shaumbro, czas aniołów już minął,
ponieważ, no cóż, już się wcieliły. Żyją już w ciele fizycznym,
doświadczają życia, tu i teraz. Wy doświadczacie życia tu i teraz,
jesteście w samym centrum wydarzeń - tyle tylko, że nie bardzo jeszcze
zdajecie sobie z tego sprawę, że naprawdę przyszło wam żyć w
niesamowitych czasach…
No ale do rzeczy - ludzie są nudni. Ludzie to nudziarze.
Naprawdę. Są przeraźliwie nudni. Czy kiedykolwiek przyszło wam spędzić
sporo czasu z jakimś człowiekiem? O, mój Boże! Wiecie, co oni wiecznie
robią? Przerabiają. Nic innego nie robią, tylko ciągle coś przerabiają i
gadają samo makyo. Aż ma się ochotę powiedzieć takiemu: "Zamknij się i
bądź wreszcie Bogiem, bo tym tak naprawdę jesteś!" Bóg tyle nie gada!
(radość publiczności i oklaski)
Ludzie naprawdę są nudni. Muszę wam powiedzieć, że
zrobiliśmy trochę... Musieliśmy trochę tę Polskę odświeżyć, wypolerować.
Nazywam to polską polerką - zabawne, prawda? - bo trochę brakowało jej
blasku. Nie mam tutaj na myśli światła jako przeciwieństwa ciemności.
Nie mam też na myśli takiego światła, jakie płynie z żarówek czy nawet
od słońca. Mówię tu o jednej z podstawowych kwestii w całym stworzeniu… I
tu nawet nie chodzi o energię, bo prawdziwe światło nie jest energią.
Droga Shaumbro, pracując w ciągu tego roku nad projektem
Keahak dowiecie się, czym jest światło, jak je sprowadzać, jak je
używać i… jak się go nie bać. Tak, jak się go nie bać! Rozświetlimy
trochę wasze życie. Ludzie są naprawdę nudni, otępiali. Wszystko
dlatego, że ledwo ich widać pod tą grubą warstwą ich fizycznej powłoki.
Ukrywają się w niej jakby to była jakaś tajna kryjówka. A to ich otępia.
Żyją bez świadomości. Większość ludzi jest tak naprawdę, zupełnie, ale
to zupełnie nieprzytomna, zupełnie nieświadoma. Jeśli mi nie wierzycie,
to w pełni swojej świadomości idźcie do sklepu, pojedźcie na lotnisko,
cokolwiek, i po prostu sobie popatrzcie. I tu nie chodzi o to, że ja
ludzi osądzam. To... Cauldre się trochę zdenerwował. Mówi, że osądzam
ludzi. A pewnie, że tak! Po to tu jestem (śmiech) - aby poruszyć w was
to wszystko!
Przejdźmy kolejny zakręt spirali, ale bez zastanawiania się, bez wysiłku... Ahhhh! Ahhhh! Jak ci się podoba?
LINDA: Jesteś wspaniały.
ADAMUS: Nie potrzebuję być wspaniały. Jakie jest twoje doświadczenie?
LINDA: Wspaniałe.
ADAMUS: No dobrze… Czyżby? Kamera! Poproszę zbliżenie na
tę twarz! (śmiech) Linda musi potem pójść z nim do domu, więc mogę to
zrozumieć…
Tak więc, droga Shaumbro, ludzie są otępiali! Nudni!
Nieświadomi! Nieprzytomni! Są jak zahipnotyzowani! A właściwie to są
zahipnotyzowani i wy o tym dobrze wiecie - wszyscy to wiemy, więc nie ma
co tego zamiatać pod dywan. Rządzą nimi schematy. Obsesje. I mają
naprawdę niski poziom energii.
Tak więc pojechaliśmy do Polski, do Warszawy, by wydobyć
z niej nieco światła, zetrzeć z niej kurz, pokazać to wewnętrzne
światło, żeby zaczął wreszcie z niej bić blask. Prawda jest taka, że
jeśli wasze wewnętrzne światło nie jaśnieje pełnym blaskiem, to wszyscy
będą was robić w konia. Nie wiem, czy zdajecie sobie z tego sprawę -
będą was wykorzystywać na każdym kroku, robić z wami co im się żywnie
podoba. Będą pasożytować na waszej energii, jeśli wasze światło nie
będzie jaśnieć pełnym blaskiem…
A kim są ci "oni"? To może być naprawdę ktokolwiek -
wasz partner, wasze dzieci, albo nawet jacyś obcy... Obcy to akurat zbyt
bystrzy nie są… Oj, nie są. I jak Cauldre już wam wcześniej powiedział,
nie mają serca.
Wiecie co, nigdy nie spotkałem jeszcze żadnego obcego,
który potrafiłby się śmiać. Ludzie to dopiero potrafią się śmiać!
Potrafią płakać, potrafią się śmiać… A ja nigdy nie słyszałem żadnego
żartu z ust obcego.
LINDA: Wygląda na to, że znajdzie się tu jeden wśród publiczności. (Ktoś bawi się lalką kosmity)
ADAMUS: Obcy czy żart? (Śmiech) Ale akurat w tym wypadku jest odwrotnie. To człowiek manipuluje obcym. (Śmiech)
LINDA: Nooo!
ADAMUS: To było naprawdę zabawne. (Więcej śmiechu i trochę braw)
Nie potrafią się śmiać. Nie potrafią płakać. Wyobrażacie
to sobie? Owszem, mają dusze, ale ich dusze nie mają na swym koncie
takich doświadczeń jak wasze. Nigdy niczego nie czuły tak jak wasze. Bo
tak naprawdę to wszystko, co kiedykolwiek zrobiliście, czy ocenilibyście
to jako dobre czy jako złe, było tylko częścią ogólnego planu
doświadczania i dało wam dzięki temu serce. Dało wam współczucie, dało
wam miłość. W niektórych językach obcych nie ma nawet słowa ‘miłość’. W
ogóle nie ma żadnych słów. Robią tylko tak: "Bip-bip, bip-bip, bip"
(śmiech) - a to tylko cyfry, bez żadnego znaczenia…
Weźmy kolejny zakręt spirali, już najwyższy czas… Ahhhh! Widzicie, jakie to proste?
A zatem ludzie są zasadniczo otępiali i przygaszeni, a
to oznacza, że nadszedł czas, aby rozświetlić ich światło. A raczej
swoje światło, bo tak naprawdę nie da się tego zrobić dla innych. Ale
gdy zobaczą je w was, to możecie sobie wyobrazić, jakie to będzie dla
nich inspirujące. Gdy poczują je w was, zdadzą sobie wreszcie sprawę,
jak bardzo sami są przygaszeni, jak nieskutecznie posługują się energią.
Chciałbym porozmawiać o tym jeszcze kiedyś bardziej
szczegółowo - o tym, jak się sprowadza energie, jak się je wykorzystuje,
jak się z nich korzysta, bo jest to naprawdę trudne, stanowi to nie
lada wyzwanie. Ciężko być w ludzkiej postaci, ciężko żyć w fizycznej
rzeczywistości, bo tutaj w bardzo archaiczny, w bardzo nieefektywny
sposób korzysta się z energii. A to was męczy, nuży, zniechęca... A
przecież wcale tak nie musi być.
Energia jest z definicji zupełnie czysta, wręcz
krystalicznie czysta - nie musi stanowić dla was żadnego obciążenia.
Moglibyście sprowadzić tu całe kontenery energii, wręcz całe
wszechświaty energii, a to i tak nie miałoby na was żadnego wpływu - a
właściwie nie powinno mieć - bo energia z natury jest absolutnie czysta.
Ale ponieważ w ludziach przygasło światło, ponieważ stali się banalni,
nudni i otępiali, to sposób, w jaki światło i energia wchodzi w tę
rzeczywistość, również uległ spowolnieniu, ponieważ muszą one wpierw
przebrnąć przez całą masę makyo, zanim ostatecznie skończą tu i teraz. A
tak wcale nie musi być. Ja bym tak nie chciał żyć i nie sądzę, abyście
mieli na ten temat inne zdanie, dlatego właśnie tym się będziemy teraz
zajmować - wykorzystywaniem energii; bardzo twórczym i efektywnym
wykorzystaniem energii.
Teraz podczas oddychania potraficie już naprawdę
jaśnieć. A zajęło to naprawdę wiele lat zanim się do tego przekonaliście
- niektórzy z was naprawdę stawiali duży opór. Ale teraz gdy
oddychacie, zaczynacie naprawdę jaśnieć, zaczynacie naprawdę błyszczeć i
to jest też paradoksalnie główny powód, dla którego większość z was
przestała w pewnym momencie oddychać, ponieważ owszem, początkowo
potrafi to dawać naprawdę intensywne odczucia. Początkowo może to nawet
sprawiać ból, ponieważ zaczynają wypływać na powierzchnię wszystkie
nasze śmieci, cały ten gnój, całe to makyo, które nosimy w sobie.
Oddychanie podsuwa nam nasze własne makyo prosto pod nos, dlatego wtedy w
pierwszym odruchu wydaje nam się, że to całe oddychanie to jakaś
bzdura. Dlatego rzucamy się na kolejne książki i warsztaty i wszystkie
inne skomplikowane rzeczy i udajemy, że wciąż musimy jeszcze dozbierać
jakieś brakujące części układanki zanim będziemy mogli stworzyć sobie
pełen obraz; że całe to głupie oddychanie jest diabła warte… „To
przecież takie proste! Jakże zatem mogłoby być skuteczne? Żeby coś
osiągnąć i zrozumieć trzeba przecież koniecznie cierpieć! Oświecenie
kosztuje! I potrzeba do tego guru! Może nawet dobrze byłoby znaleźć
sobie jakiegoś guru wśród obcych i zapłacić mu duże pieniądze za jego
nauki, może to by pomogło…” I wtedy ludzie przestają oddychać, bo
rozświetlanie swojego własnego światła za bardzo ich boli.
Ale wy już się tego uczycie, że... A właściwie
powinienem powiedzieć, doświadczacie… Weźcie głęboki oddech i
uświadomcie sobie, że to nie musi być wcale trudne. Naprawdę nie. I nie
trzeba z mozołem niczego przerabiać, żeby coś tam osiągnąć, od czegoś
tam się uwolnić… Nie ma takiej potrzeby. Niesamowite! Cudowne… Cudowne.
Weźmy głęboki oddech i przejdźmy przez kolejny zakręt…
To właśnie powinno być zawsze takie łatwe, jak teraz. Naprawdę.
Możecie to robić jadąc na rowerze, czytając książkę -
tylko nie jakieś cholerne poradniki... Gdzie mój slajd? (trochę śmiechu
publiczności i śmiech z taśmy) Możecie w tym czasie robić praktycznie
cokolwiek. A już spanie? Doskonały czas na pokonywanie kolejnych
zakrętów spirali, na rozwijanie, na poszerzanie, na asymilowanie
wszystkich swoich doświadczeń. Sen - co za idealna na to pora! Ale nie,
wy musicie marnować sen na te same bzdury, które robicie na co dzień,
czyli na próby zrozumienia i poukładania sobie w głowie wszystkiego.
Marnujecie w ten sposób mnóstwo snu, a nie znajdziecie tam żadnych
odpowiedzi. Naprawdę nigdy ich tam nie znajdziecie. Dlaczego? Bo jej tam
nie ma. I nigdy nie było. A przecież dobrze widzę, co niektórzy z was
wyprawiają. Wymykacie się w nocy - bo wydaje wam się, że przemkniecie
się cichaczem, niezauważeni przeze mnie, że was na tym nie przyłapię -
wymykacie się w jakiś inny wymiar myśląc, że uda wam się tam czegoś
dowiedzieć, nauczyć i sprowadzić to potem na Ziemię… Nic z tego.
Znowu innym razem próbujecie wykorzystać stan snu na to,
aby rozwiązać jakieś problemy w waszym życiu. Co za strata czasu, co za
strata snów! To dlatego budzicie się potem tacy zmęczeni. A tymczasem
tu nie ma nic do rozumienia! Tu nie ma nic do rozumienia, bo to nic
więcej, jak tylko doświadczenie. To tylko doświadczenie - niesamowite,
cudne, ale jednak nic więcej, jak tylko doświadczenie. Więc przestańcie
wreszcie próbować to wszystko zrozumieć, przerobić, ogarnąć... Nie da
się.
Weźmy głęboki oddech...
TO, CO W ŚRODKU
Mówi się, że - i większość ludzi w to wierzy, lub
chciałaby wierzyć, lub myśli, że chciałaby wierzyć, albo próbuje
wymyślić jakiś sposób na to, aby w to uwierzyć - że "wszystko, czego
potrzebujemy, znajduje się w naszym wnętrzu, że wszystko już tam jest."
To kłamstwo. Oj, tak, tak, tak, tak... To jedno wielkie kłamstwo. Swego
czasu mogło to nawet wydawać się niezłą koncepcją. Brzmiało wspaniale,
gdy Jeszua to powiedział… I naprawdę tak myślał - tyle tylko, że to było
aktualne 2000 lat temu. Dwa tysiące lat temu może i miało to jakieś
zastosowanie, ale na pewno nie teraz.
Mówi wam się, że wszystko już w was jest. Brzmi nieźle.
Bardzo chcielibyście w to wierzyć, dlatego tak gorączkowo staracie się
odkryć, gdzie to właściwie jest. No bo skoro już to macie, to gdzie to
jest? Gdzieś ukryte? To jakaś tajemnica? A może Adamus to przed wami
ukrywa? Naprawdę jest to już w środku? Tak naprawdę to nie. I to jest ta
dobra wiadomość. To naprawdę dobra wiadomość!
Muszę wam w tym miejscu powiedzieć, że jeszcze nigdy
wcześniej o tym nie mówiłem i jest bardzo, ale to bardzo niewielu ludzi,
którzy będą w stanie zrozumieć, o czym teraz mówię. Bardzo niewielu.
Niektórzy uciekną od tego gdzie pieprz rośnie. Niektórzy będą za to
mieli ochotę zrobić Cauldre'owi coś złego, ale wy już to rozumiecie,
jesteście już gotowi zrozumieć tę koncepcję. Otóż wewnątrz was nic nie
ma. Absolutnie nic… I tak właśnie powinno być. Świadomość nie jest
energią, nie jest rzeczą, nie jest obfitością. Jest niczym. I jest
wszystkim. Świadomość jest wszystkim, ale niczego nie zawiera. Niczego.
Niczego nie potrzebuje, włącznie ze wspomnieniami. I włącznie z wami.
Świadomość nie posiada nałogów, nie ma pragnień, nie ma
celu ani nawet tego, co można by nazwać pasją. Świadomość do niczego nie
dąży. Ona jest, czym jest. Nie chcę nawet używać w ogóle jakichkolwiek
słów, aby ją określić, bo wtedy włącza wam się umysł i zaraz próbujecie
to wszystko rozgryźć.
Świadomość po prostu jest. Wasza świadomość po prostu
jest. Można by powiedzieć, tak po ludzku, że zawsze była i zawsze
będzie, ale to dosyć archaiczne określenie tego, czym jest świadomość.
Ona po prostu jest. Uwielbia doświadczanie, ale nie trzyma się kurczowo
swych doświadczeń, nie stara się ich 'mieć', a już na pewno nie w
sposób, w jaki myślicie. Nie prowadzi uporządkowanych zapisków swoich
doświadczeń w porządku chronologicznym. Nie ma takiej potrzeby.
Można by powiedzieć, że świadomość wydobywa mądrość z
doświadczania na tej samej zasadzie, jak wy bierzecie pomarańcze,
wkładacie je do sokowirówki, wydobywacie z nich to, co najsłodsze. Tak
samo świadomość wysysa z doświadczeń mądrość. Z drugiej strony jednak
nie potrzebuje żadnej mądrości, wcale nie musi jej zdobywać - a już na
pewno nigdy nie porównuje jej z mądrością świadomości innej istoty i nie
wmawia nikomu, że ma jej więcej. Mądrość jest niczym i wszystkim… No
niestety ludzkie słowa nie potrafią tego oddać.
A zatem, moi drodzy, wasza świadomość wcale nie zawiera w
sobie wszystkiego. Zupełnie nie. Czysta świadomość niczego nie
potrzebuje, ale jednocześnie często przyciąga do siebie energie,
przyciąga światło, przyciąga wiele innych rzeczy, bo mogą jej pomóc w
zabawie, w doświadczaniu. Jednakże sprowadzając wszystkie te energie nie
wchłania ich w siebie - one pozostają jedynie w pobliżu, gdzie w
odpowiedzi na piękno waszej świadomości odpowiednio się układają.
Świadomość nie musi sama niczego układać. To jedynie umysł, to mózg tego
potrzebuje. Świadomość nie, bo już dawno to zrobiła w genialny,
doskonały sposób, w całkowitej harmonii i synchroniczności.
Świadomość nigdy nie pragnie niczego posiadać, nigdy nie
chce niczym manipulować - nigdy. Innymi słowy wy - wy wcale tego nie
potrzebujecie. To strasznie archaiczna koncepcja, która każe wam
wierzyć, że przez życie trzeba przejść z mozołem, wtaczać swoją kupę
makyo pod górę dzień za dniem... Wcale nie musicie tego robić. Naprawdę
nie. Absolutnie nie ma takiej potrzeby. Nie macie nic do odkrycia, co
pozostawało by przed wami schowane, ponieważ tak naprawdę nie istnieje
nic poza świadomością… albo miłością, jeśli wolicie. Tak naprawdę nie
lubię słowa miłość, bo dobrze wiem, że aż nadto wielu z was słyszało
słowa zapewniające was o miłości, a potem jedynie przez to
cierpieliście. A zatem... tu chodzi o świadomość, o przytomność.
Od tej pory koniec z myśleniem, że wszystko jest w was.
Odtąd, jeśli naprawdę chcielibyście doświadczyć tego, co jest w was, to
znajdziecie tam jedynie wasze Jam Jest - pod czystą postacią. A to Jam
Jest sprawia, że wszystko układa się w piękny, doskonały sposób...
Tymczasem wy tak bardzo się od niego oddaliliście, tak bardzo
straciliście z nim kontakt, tak bardzo staracie się kontrolować wszystko
w swoim życiu, że Jam Jest w całym swoim pięknie - bo ono cały czas w
was jest - pozwala wam odgrywać ten spektakl dalej, pozwala wam dalej
bawić się w te wasze gierki. Jest tak pełne współczucia i zrozumienia
dla was, że pozwala wam na jakiekolwiek tylko gierki macie ochotę.
Decyzja zawsze należy do was - w każdej chwili. A jak
już zdecydujecie się skończyć te swoje gierki, to puśćcie cugle. Będzie
wam się wydawać, jakbyście mieli zaraz wpaść w czeluście wulkanu i
żywcem spłonąć w żarze tego piekła… czy coś w tym stylu. Ale jak tylko
odpuścicie sobie kontrolę, puścicie luzem lejce, wówczas nagle wszystko
samo się ułoży. Ale nie z głowy, tylko z serca. Zdacie sobie wówczas
sprawę, że Jesteście, Kim Jesteście, że nie potrzebujecie odnajdywać
tego wszystkiego w sobie; że nie potrzebne wam odkrywanie żadnych
tajemnic, nauki żadnych mistyków i całej tej reszty… To takie proste. To
takie proste. Takie nieskomplikowane. Cudownie prosta koncepcja prosto
ze Źródła, czyli od was samych. Nie musicie już nad niczym więcej
pracować, naprawdę. Nie chcę, żebyście cokolwiek przerabiali, wkładali w
cokolwiek jakikolwiek wysiłek. I mam nadzieję, że wy też tego nie
chcecie - no chyba, że wciąż fascynują was te wszystkie gierki.
Zacznijcie odczuwać siebie... Zacznijcie poznawać
siebie, rozpoznawać siebie jako świadomość i tylko świadomość. Odpuśćcie
sobie całą waszą przeszłość, wszystkie wasze dotychczasowe wcielenia -
po prostu wszystko, absolutnie wszystko. To jest właśnie ta
dekonstrukcja tożsamości, o której mówiliśmy już tyle razy, to
odpuszczenie sobie wszelkich scenicznych ról i wszelkich dramatów. Teraz
pora już poznać samego siebie i być wreszcie sobą pod postacią czystej
świadomości... To nieprawda, że wszystko jest w was. Tam nic nie ma i
niczego tam nie potrzeba. Na tym polega właśnie całe to piękno. Że
niczego nie potrzebujecie.
Wiem, że niektórzy z was będą się upierać, żeby teraz to
wszystko roztrząsać i tracić niepotrzebnie przez to energię… A tu
chodzi tylko o doświadczanie.
Tak więc, jeżeli chodzi o osoby biorące udział w
projekcie Keahak, zarówno te z 'obsługi naziemnej', jak i naszą załogę
dziewięćdziesięciu dziewięciu osób, to właśnie rozpoczynamy naszą misję.
Misję, w której nie chodzi o szukanie czegokolwiek wewnątrz. Tam nic
nie ma poza czystym Jam Jest. A wasze Jam Jest, jeśli tylko będziecie
potrafili mu zaufać, sprowadzi wszystkie właściwe energie - i to bez
wysiłku - i poukłada je w najlepszy możliwy sposób. Sposób, który nie
sprowadzi na was żadnego cierpienia, nie każe wam płacić za żadne
grzechy, nie zmusi was do prowadzenia jakichkolwiek gierek i
manipulacji. Ono po prostu jest… Po prostu jest… A to tak naprawdę
najwspanialszy sposób na życie.
Bardzo niewielu udało się tego dokonać pozostając
jednocześnie w ludzkiej postaci… bardzo niewielu. A wielu próbowało.
Większość jednak jeszcze tam nie dotarła. Mało kto tego dokonał. Byli
oczywiście tacy, których można by nazwać istotami zbiorowymi - wspaniali
mistrzowie, którzy dokonali tu niesamowitych rzeczy, jednakże uosabiali
oni jedynie zbiorczą energię jakiejś grupy istot i dopiero to pozwoliło
im osiągnąć to, co osiągnęli. Ale prawdziwe istoty z duszą, takie jak
wy? Takich było bardzo niewiele…
A dlaczego? No dlaczego? Sam się często nad tym
zastanawiałem... Skoro tyle miliardów ludzi żyje na tej planecie, tyle
miliardów istot w innych światach, to dlaczego tak niewielu udało się
tego dokonać? Linda?
LINDA: Nie ufamy sobie.
ADAMUS: Bardzo dobra odpowiedź. Nie ufacie sobie. Pójdźmy jednak o krok dalej.
ALAYA: Myślę, że na przeszkodzie stoi tu zbiorowa świadomość.
ADAMUS: Mogłabyś...? (Linda podaje jej mikrofon) No
proszę, już zdobyłaś nagrodę, a nawet jeszcze nie skończyłaś swojej
wypowiedzi.
ALAYA: Myślę, że na przeszkodzie stoi tu zbiorowa świadomość…
ADAMUS: Tak! Zdobywasz dwie nagrody.
ALAYA: …i bardzo trudno jest oddzielić siebie od reszty.
ADAMUS: To prawda. A dlaczego?
ALAYA: Ze względu na system przekonań? Emocje płynące od inych?
TIM: Wpływ rodziców.
ADAMUS: Do mikrofonu, proszę.
ALAYA: Dziękuję.
ADAMUS: Tak. Cauldre nie ma dzisiaj niestety żadnych pieniędzy, więc...
LINDA: Ooooo…
ADAMUS: Tak.
TIM: Ma to też na pewno coś wspólnego z naszymi rodzinami anielskimi i naszym połączeniem z nimi.
ADAMUS: Absolutnie. Absolutnie. Tak, to wynik kombinacji
obu tych rzeczy. Dlaczego tak niewielu ludziom udało się tak naprawdę
dotrzeć do tego stanu, w którym jest już tylko czysta świadomość?
Ponieważ pojawiliście się tu jako przedstawiciele swoich rodzin
anielskich i wciąż jeszcze pełnicie tę rolę, dźwigacie tę
odpowiedzialność, a to mocno na was ciąży. Jesteście podłączeni do
masowej świadomości na Ziemi, ponieważ kochacie tę planetę, a zatem to
naturalne, że jesteście ściśle połączeni z jej masową świadomością.
Tobiasz rozpoczął już kilka lat temu wyłuskiwanie was z jej sideł,
kopiąc was trochę po łydkach, ale ona potrafi być bardzo wciągająca.
Jest gęsta, wręcz lepka. Trudno z niej wyjść.
Masowa świadomość nie jest czymś, w co można wejść tylko
trochę albo trochę z niej uciec. W jej przypadku to wszystko albo nic.
Dlatego tak trudno się z niej wydobyć.
A jakby tego było mało, są też tacy, którzy głoszą ideę
‘wielkiej jedności’. Wmawiają wam, że "wszyscy jesteśmy jednością".
Naprawdę chcecie czekać, aż ostatniej istocie uda się stąd wydostać?
Chcecie zgasić po wszystkich światło? Chyba nie. I jest po temu bardzo
dobry powód. Macie inne zadanie. Jesteście im potrzebni w inny sposób.
Oni potrzebują widzieć przed sobą wasze światło. Potrzebują zobaczyć,
jak wygląda świadomy Mistrz kroczący po Ziemi, bo w przeciwnym razie nie
zdobędą się na wyjście ze zbiorowej świadomości. W przeciwnym razie w
niej pozostaną.
Tak więc bardzo trudno jest uwolnić się od tej koncepcji
jedności, od swojej duchowej rodziny, wyrwać się z Zakonu, uwolnić od
tego zobowiązania, które kiedyś podjęliście. Dlatego do tej pory tak
niewielu się to udało, dlatego tak wielu z nich zawróciło z drogi, kiedy
- metaforycznie rzecz ujmując - byli o krok od wniebowstąpienia, od
zrozumienia, od poczucia swojego Jam Jest. Tuż przed tym, jak miało się
to dokonać, zawrócili.
Mówię to tym wszystkim dzisiaj dlatego, moja droga
Shaumbro, że pora na kolejny zakręt spirali… Trochę wydaje się teraz
lepka i nie chce was puścić dalej, hm? Tak, tak - bo w takim jesteście
właśnie momencie. Tyle do tej pory dokonaliście, przeszliście przez cały
ten ogromny proces ewolucji, a teraz jakaś cząstka was nie jest pewna,
czy aby na pewno jesteś gotowi, aby pokonać kolejny zakręt spirali,
ponieważ prędzej czy później trzeba będzie ją zupełnie opuścić… Bo ta
spirala, moi drodzy, też jest iluzją.
Już słyszę te wszystkie wasze 'ale…'. Ale co się stanie z
moimi dziećmi? Ale co się stanie z moimi przyjaciółmi? Ale co się
stanie z moimi aspektami? Ale co się stanie z Ziemią? Ale co się stanie z
delfinami? Ale co się stanie z wielorybami? (słychać czyjś śmiech) No
proszę aż jedna osoba się śmieje. Dostaniesz za to nagrodę, a co!
(Śmiech) Do czego to doszło... Muszę dawać nagrody za śmianie się z
moich żartów!
Właśnie na tym etapie jesteście i dlatego mówimy dziś to, co mówimy i dzieje się to, co się dzieje.
Umysł próbuje wymyślać teraz kolejne argumenty, kolejne
swoje 'ale'... Ale tak naprawdę co by się stało, gdybyście teraz, w tym
momencie, zdali sobie nagle sprawę z tego, że jesteście prawdziwym
Mistrzem, a wszystkie te energie spłynęły do was i poukładały się same
bez żadnego wysiłku z waszej strony? Prawda jest taka, że stalibyście
się zupełnie inni niż wszyscy ludzie. I wielu ludzi przestałoby was
lubić. Spójrzcie, jak skończył Jezus… (Śmiech) Tak, teraz to się
śmiejecie! Śmiejcie się, śmiejcie! (Adamus się śmieje) Właśnie teraz,
moi drodzy, jesteśmy w punkcie zero odliczania startu naszego projektu
Keahak.
PYTANIA I ODPOWIEDZI
Dobrze, koniec kazania. Skończyliśmy też z naszym
przemieszczaniem się po spirali. Zaprosimy teraz Energię Przewodnią,
która przemówi do nas za pośrednictwem Kathleen. Zapraszam cię tutaj, na
podium. Wielkie brawa! (Oklaski publiczności) Świetnie. A teraz brawa
dla Kathleen! (więcej oklasków)
ADAMUS: Weźmy teraz wszyscy głęboki oddech i podążmy
razem dalej po naszej spirali. Pora na pytania i odpowiedzi.
A tak przy okazji, to muszę wam powiedzieć, że jestem
ostatnio pod wrażeniem pytań zadawanych przez Shaumbrę. Są teraz dużo
lepsze - widać, że naprawdę próbujecie dojść do sedna zamiast zaprzątać
sobie głowę bzdurami dotyczącymi waszego codziennego życia. Ostatnio
padło zaledwie jedno pytanie na temat babci i... Nie będę się w to teraz
zagłębiał, ale twoja babcia nie żyje, jeśli już koniecznie musisz
wiedzieć… Zdajesz sobie sprawę, że jest po prostu... że jest po drugiej
stronie i tam przeżywa kolejne doświadczenie. Ale wkrótce wróci.
A więc weźmy wszyscy głęboki oddech… Pora na pytania i
odpowiedzi, a zatem poprosimy naszą cudowną Lindę, aby wzięła mikrofon i
podeszła do publiczności. Jeśli mogę prosić, to wstańcie jak zadajecie
pytania i zadajcie je swoim wielkim, duchowym głosem. Możecie pytać o
cokolwiek, a ja wraz z Energią Przewodnią będziemy na zmianę na nie
odpowiadać i obiecuję, że zrobimy co w naszej mocy, aby jeszcze bardziej
wam się wszystko pogmatwało (śmiech).
A zatem, Linda, pierwsze pytanie.
PYTANIE OD SHAUMBRA 1 (kobieta): Witam!
ADAMUS: Witam.
SHAUMBRA 1: Jestem taka podekscytowana, że mogę zadać to pytanie!
ADAMUS: Dobrze.
SHAUMBRA 1: Miałam kilka takich ulotnych momentów, kiedy wiedziałam pewne rzeczy, które zwykle są mi obce.
ADAMUS: Tak.
SHAUMBRA 1: Na przykład, mój chłopak robił coś przy
swoim motocyklu, a ja nigdy tak naprawdę nie rozumiałam tego, jak
działają silniki, ale jednego dnia po prostu wiedziałam co on tam robi i
to było dla mnie takie proste...
ADAMUS: Tak.
SHAUMBRA 1: …to, jak działa silnik dwusuwowy...
ADAMUS: Tak.
SHAUMBRA 1: ...i dlaczego wlać do niego olej i benzynę… Wszystko.
ADAMUS: Tak.
SHAUMBRA 1: A potem mi to uciekło. Z innymi rzeczami też
tak mam. Chcę móc częściej tego doświadczać. Jak mogę to osiągnąć?
ADAMUS: Tak. Tak. Dobre pytanie. I pokazuje
jednocześnie, co dzieje się z wami wszystkimi. Nagle okazuje się na
przykład, że nie musicie czytać książek. Albo, że nie musicie już używać
starego mózgu. A to wszystko efekt działania boskiej inteligencji...
ENERGIA PRZEWODNIA: [jeżeli ogarnie was frustracja, bo
nie będziecie rozumieli, co tak naprawdę chce powiedzieć Energia, to
wiedzcie, że nie jesteście w tym odczuciu osamotnieni… przyp. Tłum.] Nie
gniewaj się mój drogi, ale przerwiemy ci w tym miejscu! (Śmiech)
Ponieważ ciało, z którego korzystamy jest już w transie i miało przed
chwilą napad paniki, bo nie wiedziało, co z tym wszystkim zrobić.
Dlatego odesłaliśmy ją stąd. A teraz z całym szacunkiem, chcielibyśmy
odpowiedzieć na to pytanie.
ADAMUS: A gdzie jest Kathleen?
ENERGIA PRZEWODNIA: Ciało, którego tutaj używamy,
zgodziło się na coś, co z braku lepszego słowa nazwiemy przymierzem.
Przymierze to jest tego rodzaju, że umożliwia różnego rodzaju ludzkim
doświadczeniom, które - jakby to powiedzieć - pozostawały w negatywnej
polaryzacji ciała, na jego skalibrowanie w taki sposób, aby umożliwić
tego rodzaju przekaz od - jak my byśmy to określili - energii obecności.
Nazwaliśmy się Energią Przewodnią tylko dlatego, że zostaliśmy
poproszeni o podanie jakiejś nazwy, więc dlaczego by nie? Tak? Brzmi
nieźle, hm? Energia, która przewodzi, tak.
ADAMUS: Czy Kathleen nie chciałaby być tu trochę bardziej z nami?
WYTYCZNE ENERGII: Ciało, z którego tutaj korzystamy,
pozostaje na pewnym poziomie świadomości, ma pewien poziom zrozumienia
tego, co ma tu miejsce. Jednakże wiele z rzeczy, które się tutaj dzieją,
leży nieco poza granicami świadomości, do których ludzki organizm jest
przyzwyczajony, co dotyczy wielu z was tutaj obecnych.
A odpowiadając na pytanie - to co się dzieje jest
wynikiem tego, że twoje ciało, moja droga, doświadcza teraz procesu
kalibracji częstotliwości, aby mogło mieć dostęp do informacji
pozostających poza granicami umysłu. Określamy to mianem wyzwolenia
świadomości, gdzie twoja świadomość uwalnia się na tyle, aby mogła
doświadczyć tego, czego potrzebuje doświadczyć, ponieważ umysł nie ma
tendencji do osądzania tego, co wiedział już wcześniej. Czy to jest
zrozumiałe?
SHAUMBRA 1: Tak.
ENERGIA PRZEWODNIA: W tym momencie ciało, z którego
korzystamy - nie podoba jej się to określenie - angażuje nas w dialog. A
zatem prowadzimy dialog. Wiele razy gdy zadaje nam pytania, my na nie
nie odpowiadamy i wtedy trochę się na nas denerwuje, tak. Jednakże
ciało, którego tu używamy, właśnie po to się inkarnowało, z braku
lepszego słowa, aby doświadczyć tego rodzaju procesu i wyraziło na to
zgodę.
ADAMUS: Ale Energio Przewodnia, ja jako Adamus wiem, że
was przecież znam, całą waszą grupę, ale nie potrafię was teraz
zidentyfikować. Macie teraz inną, nieznaną mi wibrację, a przecież wiem,
że już wcześniej ze sobą współpracowaliśmy.
ENERGIA PRZEWODNIA: Tak, oczywiście, bo wiesz, obieramy
dla siebie różne nazwy, ale ta nam się też podoba. W końcu tu
rzeczywiście chodzi o energię, która pozwala wam znaleźć większe
zrozumienie, no to dlaczego by nie Przewodnia, tak?
ADAMUS: No dobrze.
ENERGIA PRZEWODNIA: Poza tym przynajmniej nie pojawia się tu słowo 'anioły'. (Śmiech)
ADAMUS: A więc słuchaliście wcześniej, o czym mówiliśmy.
ENERGIA PRZEWODNIA: No i oczywiście, kiedy zwykle
używamy słowa 'obcy' to ciało, z którego tu korzystamy, ma raz po raz
ataki paniki, więc go nie używamy. Ale teraz możemy swobodnie korzystać
ze słowa 'obcy' i jesteśmy z tego powodu zachwyceni, tak.
ADAMUS: Energio, muszę się o to zapytać, bo - z całym
szacunkiem dla Cauldre - bardzo podoba mi się twój głos. Jego głos jest
taki zwyczajny, a twój wręcz przeciwnie. Co się za tym kryje?
ENERGIA PRZEWODNIA: Odpowiednia kalibracja. Wiecie już
wszyscy, że dźwięk wpływa na fizyczną rzeczywistość. Weźmy na przykład
tę twoją szklankę, mój drogi, gdybyśmy użyli dźwięku o odpowiedniej
częstotliwości to rozpadła by się w kilka nanosekund, tak? A zatem tu
chodzi o umiejętność tego, co nazywamy duchem lub też w tym przypadku
energią lub świadomością, z braku lepszego słowa, jak wiesz mój drogi,
wpływania na fizyczną rzeczywistość, tak…
ADAMUS: Dobrze.
ENERGIA PRZEWODNIA: …podobnie jak dźwięk lub
częstotliwość impulsu może zmienić naturę rzeczywistości, zmienić
fizyczną manifestację na przykład szkła, tak? Tak więc skorzystaliśmy z
pewnej kalibracji, aby wzmocnić wasze doświadczanie tutaj, was
wszystkich. Tak, mój drogi?
ADAMUS: Dobrze. Weźmy głęboki oddech i przejdźmy kolejny zakręt spirali.
ENERGIA PRZEWODNIA: Ach, płyną po niej aż miło popatrzeć, hm?
ADAMUS: Tak, tak. Jak najbardziej. Przejdźmy zatem do następnego pytania i możecie zacząć, jeśli chcecie.
ENERGIA PRZEWODNIA: Taki mieliśmy zamiar, mój drogi. (Śmiech)
ADAMUS: Wiem.
ELIZABETH: Moje pytanie, skoro już mówimy o obcych,
dotyczy tego, iż dużo mówisz o tych wszystkich intruzach, tych
wszystkich ‘przeszkadzaczach’, a od dawna słyszmy o Plejed... o
Plajed...
ADAMUS: Plejadianach…
ELIZABETH: ... o Plejadianach i innych, którzy
przekazują nam różnego rodzaju informacje, które wydają się być pełne
współczucia i miłości. I moje pytanie brzmi, czy do tych intruzów,
którzy nam jedynie przeszkadzają, zaliczamy wszystkich obcych? Plejadian
też? Jak mamy to wszystko rozumieć?
WYTYCZNE ENERGY: Tak, a propos wszystkich tych
zakłócających wasz rozwój obcych. Ci Przeszkadzacze - to dobre słowo na
nich, co? My ich nazywamy 'gmeraczami przy wolnej woli' (śmiech). Ci,
którzy majstrują przy wolnej woli, a jako Energia Przewodnia
chcielibyśmy wam powiedzieć, że wolna wola jest jednym z największych
darów boskości, bo daje wam możliwość zrozumienia, czym jest to, co
określacie mianem Jam Jest… A zatem nazywamy ich ‘gmeraczami przy wolnej
woli’, co oznacza, że, na przykład to ciało, którego używamy - czy my
majstrujemy przy jej wolnej woli? Oj, lepiej nie! Łączy nas przymierze.
My mamy między nami przymierze, porozumienie. Rozumiecie, tak?
Wspomniałaś istoty z pewnego układu gwiezdnego. Możemy
jedynie mówić tutaj o tych istotach, które są powiązane z ludźmi, którzy
zaludnili tę planetę w początkach współczesnego świata, a którzy
pozostawali bliżej natury w swoim rozumieniu tego, czym jest boskość,
rytuał i ceremonia. Istnieje wiele nazw dla nich. Nie podobają nam się
żadne z nich, więc nie będziemy ich używać, ale tu chodzi o tych ludzi,
którzy zamieszkiwali pierwotnie tereny w czasach, kiedy nie istniał
jeszcze współczesny świat, tak? Oni rozumieli, że pewne istoty im służą,
mieli zrozumienie pewnej świadomości. A zatem te istoty wciąż są
zaangażowane w wasze życie i mogą takimi pozostawać jeszcze długo w
przyszłości. Czy ta odpowiedź cię satysfakcjonuje, moja droga?
ELIZABETH: Nie bardzo… (Śmiech)
ENERGIA PRZEWODNIA: A czy przypadkiem nie drgnęło ci
serce, gdy zadawałaś to pytanie? Nie zastanawiałaś się, czy aby na pewno
wiesz o co pytasz, hm?
ELIZABETH: Po prostu nie jest to dla mnie jasne i myślę,
że dla innych też. Zgłębiałam te kwestie jakieś 25 lat temu wraz z
innymi ludźmi, którzy byli fizykami i lekarzami, z ludźmi z całego
świata, którzy byli bardzo bystrzy i posiadali wiele informacji i takie
właśnie określenia pojawiły się odnośnie obcych cywilizacji. Wiele z
nich to były cywilizacje gadzich Reptilian i Zetów i innych czarnych
charakterów, ale pojawili się tam też Plejadianie - zupełnie inni od
reszty, ponieważ mieli być pełni współczucia i miłości. Więc moje
pytanie brzmi po prostu, czy oni wszyscy są bez serca? Także ci, o
których wspomniałam?
ENERGIA PRZEWODNIA: Moja droga, pytaliśmy cię o to, czy
serce ci nie drgnęło, kiedy odpowiadaliśmy ci na pytanie. Tak czy nie?
ELIZABETH: Moje serce... nawet jeśli tak, to dlatego, że akurat zadawałam pytanie.
ENERGIA PRZEWODNIA: Oczywiście.
ELIZABETH: Dobra.
ENERGIA PRZEWODNIA: Jeśli serce na coś reaguje, oznacza
to, że na pewnym poziomie jest pewne zrozumienie, serce łączy się z nim w
pewnego rodzaju współodczuwaniu.
ELIZABETH: OK…
ENERGIA PRZEWODNIA: Tak? Jeśli mówimy, moi drodzy, że
wszystkie odpowiedzi znajdują się w was, to jednak może to trochę
potrwać, zanim do nich dotrzecie, czyż nie tak? Dlatego mówimy ci, moja
droga, że jeśli zapytasz o coś, co brzmi dla ciebie obco - och, jak
bardzo lubimy używać teraz tego słowa - a twoje serce z tym współgra,
współodczuwa te energie, to czyż nie jest to dla ciebie najlepsza
wskazówka? Tak czy nie?
ELIZABETH: Jeśli czuję współczującą energię... Na
przykład kilka lat temu był taki przekaz podczas spotkania z
Tobiaszem... Rozmawiałam z wieloma osobami z Shaumbry, które twierdziły,
że czuły piękną energię od Wendy, która dzieliła się wtedy z nami
przekazem od Plejadian. Czuli w tym miłość - choć być może nadużywam tu
tego słowa - ale czuli ciepło, współczucie i pozytywne wibracje.
ENERGIA PRZEWODNIA: A zatem, kiedy to czujesz i kiedy
twoja wolna wola czuje połączenie z pełną życzliwości i miłości energią,
a twoje serce czuje z tym połączenie, to wówczas, moja droga, sama
wiesz, co jest dla ciebie najlepsze. Zgadzasz się?
ELIZABETH: Zgadzam się.
ENERGIA PRZEWODNIA: A zatem odpowiedz mi na to pytanie,
moja droga, czy czujesz od tych istot, o których tu dzisiaj mowa,
współczucie? Tak czy nie. Odpowiedz bez namysłu.
ELIZABETH: O mój Boże, co za napięcie! (Śmiech) Podczas
niektórych przekazów od niektórych z tych istot czułam piękną energię.
ENERGIA PRZEWODNIA: Ludzkość nie zawsze ma okazję
doświadczać pięknej energii, więc powiedzielibyśmy, moi drodzy, że jeśli
jest taka chwila, gdy możecie ją poczuć, to pozwólcie sobie na to i nie
dajcie się zmylić waszemu umysłowi. Teraz twoja kolej, mój drogi.
ADAMUS: A tak, tak... (Śmiech, gdy Adamusowi zajęło to chwilę, zanim zareagował) Trochę mi się przysnęło...
Tu chodzi raczej o to, dlaczego ludzie oddają swoją moc.
Są takie istoty w innych światach, które być może i nauczyły się już
bardzo wiele, ale na pewno nie tak dużo, jak ludzie, a jednak jest w was
ciągle tendencja do tego, aby dawać posłuch każdej istocie, która mówi,
że pochodzi z innej cywilizacji; każdej, która mówi, że nie ma ciała
fizycznego. To, że ktoś umiera, nie oznacza wcale, że nagle staje się
wielki i wszechwiedzący, że wszystko widzi. Istnieją takie istoty, które
rzeczywiście cechuje ogromne współczucie, ale powiedzcie sami, czy
gdyby było z wami naprawdę źle, poszlibyście do lekarza, który nigdy nie
studiował medycyny? Chyba nie. Chcecie wysłuchiwać rad od istot, które
nigdy nie były jeszcze na tej planecie, które nie wiedzą nic o tym, jak
to jest żyć w skórze człowieka, które nigdy się tu jeszcze nie
inkarnowały? Myślę, że nie. Myślę, że nie.
ELIZABETH: Nie sądzę, że ludzie odnoszą się z nabożną
czcią do... Moje pytanie nie tego dotyczyło. Nigdy nie czułam, kiedy
słuchałam informacji przekazywanych przez takie istoty, żebym musiała
dawać im jakikolwiek posłuch.
ENERGIA PRZEWODNIA: Tak, i najwyraźniej nie chcieliśmy,
aby miało to też miejsce teraz, skoro chcieliśmy, abyś sama
odpowiedziała sobie na to pytanie, tak?
Elizabeth: No dobra, dziękuję. (Śmiech)
ADAMUS: Dziękuję. Dorzucę tu jeszcze tylko, że wymiana
informacji z niektórymi istotami z innych wymiarów może być bardzo
wartościowa. Ale kiedy ludzie - nie wy - ale gdy ludzie zaczynają
umieszczać takie istoty na piedestale, to wtedy musimy wam przypominać o
tym, że ludzie sami są wspaniałymi istotami i nie potrzebują nikogo
wywyższać ponad siebie.
Inną kwestią jest to, w jaki sposób możemy się
komunikować z innymi światami? Ale nie po to, aby uczyć się od nich, jak
poprawić swoje życie tu, na Ziemi; nie po to, aby wysłuchiwać, jak to
niby tutaj jest paskudnie, abosolutnie nie. To trzeba zrobić na poziomie
prawdziwej świadomości, bo rzeczywiście są takie rzeczy, których można
się nauczyć od istot z innych światów… Dziękuję. Następne pytanie.
MARIANNE: Och, wstyd mi to mówić, ale miałam ostatnio doświadczenie, które ciągle staram się zrozumieć.
ADAMUS: Ach, dobrze. Dziękuję za szczerość.
MARIANNE: Wiesz, od ostatnich ośmiu miesięcy jestem
zaangażowana w związek, przez który wpadłam w depresję i przez który
czuję ciągle złość. No i wiesz, myślałam o tym, żeby odejść, ale za
każdym razem, kiedy odchodzę, to dalej jestem przygnębiona i w końcu
wracam. A w czwartek wpadłam w histerię, spakowałam się i przyjechałam
tutaj. Dlatego siedzę tu praktycznie na walizkach. Ale zawsze jak tylko
się wyprowadzę, to zaraz myślę o powrocie. I wiesz, mówiłeś o tym, żeby
po prostu cieszyć się danym doświadczeniem, a faktem jest, że ono raczej
nie wywołuje we mnie radości i nie wiem, co zrobić, żeby ją poczuć…
Faktem jest, że nigdy w życiu nie czułam się jeszcze tak potrzebująca,
jak teraz, wiesz, nigdy jeszcze nie starałam się tak bardzo wypełnić tej
mojej szklanki, i okazuje się, że robię teraz w życiu wszystko to,
czego tak naprawdę nie cierpię… I o co w tym wszystkim chodzi? Jestem
taka zła na siebie... no i wiesz, zła, że...
ENERGIA PRZEWODNIA: Jeśli nie masz nic przeciwko temu, to my odpowiemy na to pytanie, dobrze? (Śmiech)
ADAMUS: (śmiech) Proszę bardzo! Proszę bardzo!
ENERGIA PRZEWODNIA: Tak, bardzo chętnie odpowiemy na to
pytanie, ponieważ uwielbiamy mówić o radości, o odnajdywaniu radości w
doświadczaniu, a także o odnajdywaniu w nim swojej siły. A jak to
zrobić, kiedy tkwimy w sytuacji, która wydaje się nam być jednym wielkim
chaosem? Gdy czujecie go bardzo mocno? Powiemy wam tak... A mówimy wam
te rzeczy, moi drodzy, tylko dlatego, że język jest, jak to już
powiedział Adamus, bardzo nieadekwatny do tego, co chcielibyśmy wam
przekazać. Poza tym ci z was, którzy nas znają, wiedzą, jak to z nami
jest, jak to jest z Energią Przewodnią - jednego dnia mówimy jedno, a
następnego dnia ląduje to wszystko w koszu. Niemniej słowa, których tu
używamy, mają służyć uzdrowieniu was, moi drodzy, bo trochę by wam się
tego przydało, choć to słowo jest nadużywane i nie używamy go tutaj w
tym samym sensie, w jakim jest zazwyczaj używane.
My używamy tutaj tego słowa w sensie odzyskiwania
równowagi, a jeśli cierpisz, a wiemy, że tak jest, to najlepszym
antidotum w tym wypadku byłby dużo radości, która wprowadziłaby z
powrotem równowagę, z powrotem dałaby ci poczucie mocy.
Biegunowość. Odwołamy się tutaj do baterii jako
przykładu, moja droga. A zatem powiedzmy, że jesteś baterią i twój minus
znajduje się teraz na górze, ponieważ przeżywasz coś, co jest inne niż
to, czego doświadczałaś do tej pory i dlatego powoduje to u ciebie opór,
ale gdybyś odwróciła się w drugą stronę, to wówczas plus byłby u góry…
Przez plus rozumiemy tu oczywiście dodatni ładunek tego doświadczenia.
Nie sugerujemy tutaj, że powinnaś doszukiwać się dobrych stron w tym,
czego teraz doświadczasz, ponieważ - jak zapewne sama potwierdzisz - tak
naprawdę nie ma w tym nic dobrego. Dlatego odwołujemy się w zamian do
prostej metafizyki. Po prostu obróć baterię. Pozwól sobie na radość w
tej chwili, bo przecież doświadczasz radości w tej grupie tutaj, w tym
momencie.
Oddychaj, moja droga. Oddychaj... spróbuj odeprzeć potrzebę oporu, którą czujesz.
ADAMUS: A zatem... my ...
ENERGIA PRZEWODNIA: Chcemy przez to powiedzieć, mój
drogi, że podoba nam się ten opór, to uwolnienie się od oporu. Całkowita
swoboda, bez żadnego wysiłku… Udało jej się. Dobra robota… Weź kolejny
głęboki oddech… A jeśli znudzi ci się radość i nie będziesz już jej
czuła opuszczając to pomieszczenie, to znów możesz odwrócić baterię
minusem do góry, ponieważ ludzie uwielbiają to robić, tak? Ale pozostaje
to w twojej mocy, aby jednak obrócić ją właściwą stroną do góry i za
pomocą radości przywrócić równowagę.
Zostałaś uzdrowiona? Prawdopodobnie nie, ale jest to
dobry sposób na zaangażowanie równowagi w coś, co do tej pory uznawałaś
za siebie. Zgadzasz się, moja droga? Weź głęboki oddech.
ADAMUS: Zastanów się również nad tym, jakie w momencie
nawiązania tej relacji były twoje pragnienia, twoje potrzeby, dlaczego w
ogóle weszłaś w ten związek. Teraz jesteś już na innym etapie swojego
rozwoju, twoje potrzeby nie są już takie same, ale jakaś cząstka ciebie
wciąż obawia się, że może jednak wciąż są takie, jak kiedyś. A może
jednak wszystko to, czego doświadczałaś w początkowym etapie tego
związku, nie jest ci już potrzebne? Możesz opuścić dziś to miejsce jako
bardziej rozwinięta czy poszerzona istota, wrócić w tamten związek, ale
już bez tych samych potrzeb i pragnień co kiedyś i zbudować go od nowa
na zupełnie nowych zasadach.
ENERGIA PRZEWODNIA: Dobrze powiedziane, mój drogi.
ADAMUS: Dziękuję. (Śmiech) Następne pytanie. Mamy jeszcze czas na mniej więcej trzy.
MARY: W ciągu ostatnich siedmiu dni przeżyłam bardzo
wiele doświadczeń, a teraz wydaje mi się, że moje fizyczne ciało
straciło już całą energię - czuję się jak ta twoja pusta szklanka, jakby
moje fizyczne ciało zostało zupełnie pozbawione energii, a ja
chciałabym wiedzieć, dlaczego nadal pozwalam na to, aby działał ten
schemat, dlaczego nie potrafię przywrócić mojemu ciału równowagi.
ENERGIA PRZEWODNIA: Och, damy ci pierwszemu odpowiedzieć na to pytanie. Twoja kolej.
ADAMUS: Jak najbardziej. Przechodzenie przez emocjonalny
kryzys - i w ogóle różne emocjonalne procesy - jest bardzo, ale to
bardzo energochłonne. Skorzystam z tej okazji by powiedzieć wam
wszystkim, że czekam z utęsknieniem na ten dzień, kiedy wykroczycie
wreszcie poza emocje. Uwolnienie się od emocji nie oznacza wcale tego,
że człowiek jest bez serca, że brak mu miłości czy głębi, ponieważ
emocje są stworzone przez umysł, a nie przez duszę, nie przez serce. Gdy
zdacie sobie z tego sprawę, zaczniecie rozumieć, że emocje są tak
naprawdę bardzo fałszywe, bardzo sztuczne, a poza tym bardzo
energetycznie wyczerpujące. A zatem w twoim przypadku chodzi właśnie o
emocje, które niekorzystnie odbiły się na twoim ciele.
Ale w pewien sposób ma to też dobre strony, ponieważ cię
to męczy, czujesz się wyczerpana. Doprowadza cię to do samej krawędzi -
w tym sensie, że zaczynasz się zastanawiać, czy nie masz już ochoty
opuścić tego świata - a gdy człowiek zostanie postawiony pod ścianą, gdy
czuje tak intensywne ciśnienie, gdy zaczyna się zastanawiać nad czymś
tak poważnym, to w końcu - w końcu - udaje mu się często wznieść ponad
umysł. Bo nawet mimo tego, co tutaj tak często mówimy, mimo tego, że
przychodzisz na Shoudy, to nadal masz skłonności do tego, by wszystko
analizować. Jest coś takiego w tobie... Wciąż jeszcze opierasz się
doświadczaniu - prawdziwemu doświadczaniu - mam tu na myśli prawdziwe
doświadczanie - być może ze strachu, a może dlatego, że nie jesteś
pewna, czy sobie z tym wszystkim poradzisz. A teraz wreszcie jesteś tak
wyczerpana, że nie masz już siły mu się opierać i może wreszcie uda ci
się uwolnić spod władzy umysłu.
Umysł - ta umysłowo-emocjonalna część was - zużywa
ogromne ilości energii, a kiedy jesteście energetycznie wyczerpani, to
umysł też wreszcie pada. A to najlepsza okazja dla waszego Jam Jest do
tego, aby stało się obecne w waszym życiu, abyście zdali sobie sprawę z
tego, że jest i że potrafi dokonywać wspaniałych rzeczy, dając wam
zrozumienie na podobnej zasadzie co "Zen i sztuka oporządzania
motocykla", czyli bez konieczności czytania żadnych książek, bez
czegokolwiek. Ono po prostu się pojawia. Po prostu nagle zdajecie sobie z
tego sprawę. Wszystkie te rzeczy, które staraliście się do tej pory
zrozumieć, nagle stają się oczywiste. Drzewa, sposób, w jaki działa
samochód czy motocykl, wasz organizm - nagle po prostu to wszystko
wiecie i wtedy mówicie sobie" "No cholera! Przecież zawsze to
wiedziałem. Co takiego nie pozwalało mi zdać sobie do tej pory z tego
sprawy?" To jest właśnie esencja życia, życia w blasku światła. Do tego
właśnie dążymy. Dziękuję. Energio, oddaję ci głos.
ENERGIA PRZEWODNIA: No tak, my mówimy w takich chwilach, że emocje są upierdliwe.
ADAMUS: Tak, są bardzo upierdliwe.
ENERGIA PRZEWODNIA: No upierdliwe, tak? Umysł ma o wiele
lepsze rzeczy do roboty niż zajmowanie się przetwarzaniem emocji. Z
kolei dusza, którą my nazywamy siłą życiową pochodzącą od Źródła...
Jeśli umysł zaczyna to wreszcie rozumieć, to być może uda mu się,
poprzez uwolnienie świadomości, przełamanie granic, zrozumieć kalibrację
tego stanu, w jakim się znajdujesz i pojąć, że to coś innego niż to, z
czym się teraz identyfikujesz, moja droga... Hmm? Pozbądź się tych
upierdliwych emocji, moja droga! Tak, wiemy... Łatwiej powiedzieć niż
zrobić!
ADAMUS: Dokładnie. (Śmiech) Ale zawsze można się
zatrzymać, wziąć głęboki oddech i... posunąć się o kolejny zakręt
spirali. I rzeczywiście, jak powiedziała Energia Przewodnia, całe to
twoje dążenie do zrozumienia tego wszystkiego i nadania temu jakiegoś
konkretnego znaczenia jedynie jeszcze bardziej cię wyczerpuje.
MARY: Dziękuję.
ADAMUS: Dziękuję. Przestań... Mary, przestać próbować tak mocno, naprawdę, cokolwiek robisz… Następne pytanie.
DAVE S: Czy w ciągu najbliższych kilku lat powstanie
międzynarodowa federacja stworzona przez i dla ludzi, która zastąpi
obecnie funkcjonujące rządy, które są teraz w rękach elit tego świata?
ENERGIA PRZEWODNIA: No niech mnie, jeśli to nie jest
pytanie prosto z umysłu! Tak? (Śmiech) Wystarczy pozbyć się upierdliwych
emocji i proszę, co zaczyna wówczas wyłazić!
DAVE S: Proszę, odpowiedz na to pytanie.
ADAMUS: Chcesz na nie odpowiedzieć?
ENERGIA PRZEWODNIA: Tak. Chcielibyśmy, moi drodzy,
abyście wiedzieli, że te rzeczy, o których tutaj mówimy, są efektem
wszystkiego tego, co obecnie - jedynie dla celów badawczych - nazywamy
zmianami na Ziemi, zmianami w rozumieniu fizyki, zmianami w rozumieniu
nauki. A teraz, gdy ludzkość zaczyna uwalniać się w świadomości i
poszerzać granice umysłu i jest coraz bardziej w stanie korzystać z
mądrości wykraczającej ponad tę, którą do tej pory uważała za jedyną, do
której mogła się odnosić, zacznie wreszcie wykazywać zupełnie naturalne
skłonności do organizowania się - choć jedynie być może, bo to akurat
jest to, co umysł lubi zrobić najbardziej.
Ale my radzimy wam, moi drodzy, żeby skupić się raczej
na zmianach, jakie Ziemia przechodzi w przestrzeni kosmicznej, jak się
zmienia jej położenie, bo gdy Ziemia zaczyna odnajdywać swoje miejsce,
wraz z nią zmienia się natura. A gdy zmienia się natura, wówczas, moi
drodzy, zmiany dotykają także samej ludzkości. A gdy ona się zmienia,
również z pomocą tych z nas, którzy są tutaj po to, aby wam pomagać
uwolnić się w świadomości, to być może także słowa, których użyłeś w tym
pytaniu, mój drogi, będą w przyszłości inne, niż te, których używasz
teraz, kiedy zadajesz nam to pytanie. Rozumiesz?
DAVE S: Tak.
ADAMUS: David, odpowiadając na twoje pytanie - w
przeszłości byłem zaangażowany w pracę wielu międzynarodowych federacji,
które próbowały zniwelować tę wielką nierównowagę energetyczną wywołaną
przez zamożnych tego świata, przez jego ówczesne elity. Wtedy też
zdałem sobie sprawę z czegoś bardzo ważnego. Z jakichś względów to sami
rządzeni przez nich ludzie pozwalali na to, aby taki stan rzeczy miał
dalej miejsce. Sami na to przyzwalali. Jeśli zatem w jakimś kraju rządzi
dyktator, to tylko dlatego, że świadomość ludzi jest taka, że domagają
się tego, aby właśnie jakiś tyran nimi rządził.
W tym momencie zdecydowanie nie widzę takich możliwości -
zdecydowanie nic takiego nie widzę – aby miała w przyszłości powstać
jakakolwiek międzynarodowa federacja, i to z wielu różnych powodów -
zbyt różne ludzie mają wbudowane programy, pochodzą ze zbyt różnych
kultur i tym podobne kwestie. Powiedziałbym nawet, że różnica pomiędzy
tym, jak jest teraz, a tym, co było 300 lat temu jest taka, że w
większości przypadków ówcześni ludzie - pozostając w takiej, a nie innej
świadomości - nie byliby w stanie sprostać takiej ilości energii, a
więc musieli współdziałać, aby wprowadzić jakieś zmiany. Teraz jest
inaczej. Prawdziwie istotne zmiany zachodzą teraz w jednostkach, a te
nawet nie muszą zdawać sobie z tego sprawy, nie muszą w ogóle o tym
myśleć, aby połączyć się z innymi jednostkami o podobnej świadomości, a i
tak to robią. I to właśnie zmienia świat. To już nie ta bajka, gdy
wszyscy łapali się razem za ręce i w poczuciu jedności śpiewali
natchnione pieśni - to już nie działa. Weźmy choćby dla przykładu
Organizację Narodów Zjednoczonych – jedna z bardziej energiożernych i
skorumpowanych instytucji na Ziemi.
Co innego, gdy zmiany zachodzą w jednostkach - w tobie, w
tobie, w tobie, w tobie i w was wszystkich. Gdy każdy z was działa na
własną rękę, samodzielnie, odpuszczając sobie przerabianie czegokolwiek i
rozumiejąc, że jesteście suwerennymi istotami, to wtedy to co innego.
Widzę, jak ludzie się coraz bardziej rozświetlają, jak
wy jaśniejecie coraz większym światłem, moi drodzy, jacy jesteście
promienni i suwerenni, jak nie jesteście już zależni od nikogo, a
jednocześnie, jak wasz blask łączy się z blaskiem innych obecnych tu
osób. Bynajmniej nie jesteście od siebie zależni, niczego od siebie
nawzajem nie oczekujecie, niczego się od siebie nie domagacie - i to
jest cudownie naturalnym zjawiskiem, to wzajemne przenikanie się
energii, które bynajmniej nie scala was w żadną jedność, a jedynie
pozwala wchodzić wam ze sobą nawzajem w pewnego rodzaju suwerenny,
niezależny rezonans. I to właśnie ten rezonans zmienia teraz świat. A
zatem każdy z was działa sam, każdy działa osobno, a jednocześnie
pojawia się dzięki temu efekt rezonansu, współgrania... Dziękuję.
(radość publiczności i oklaski)
ENERGIA PRZEWODNIA: Nie możemy niestety sprawić, aby to
ciało zaczęło klaskać, ale gdybyśmy mogli, to byśmy też bili ci teraz
brawo, mój drogi.
DAVID K: Właściwie zależy mi tylko na doświadczaniu. Tak
naprawdę nie mam jakichś specjalnych pytań, bo jeszcze zanim zadam
jakiekolwiek pytanie już wiem, jaka jest odpowiedź.
ADAMUS: To dobrze.
DAVID K: Ale jednocześnie jakaś część mnie wciąż chce
się o coś pytać… chociaż nawet nie wie o co. O co w tym do cholery
chodzi? Czemu wciąż mam to uczucie, że chcę o coś zapytać, chociaż nie
mam o co pytać? (Śmiech) No to o to chciałbym się spytać.
ADAMUS: Chcesz na to odpowiedzieć?
ENERGIA PRZEWODNIA: Po prostu twój umysł się wreszcie
uspokoił, mój drogi. Jest to trochę dziwny stan, nieprawdaż?
Powiedzielibyśmy, że gdy aktywuje się twoja intuicja i pozwala ci
dotrzeć do tego wszystkiego, do czego tylko jesteś w stanie dotrzeć,
umysł odbiera płynącą z tego emanację, impulsy płynące z tej mądrości, a
ty wchodzisz wówczas w stan, który nazywamy równowagą. Dobrze się w tym
czujesz, nieprawdaż?
K DAVID: Tak.
ENERGIA PRZEWODNIA: A zatem ciesz się tym, mój drogi!
Pozwól, żeby ta radość swobodnie wypełniła ci serce! (Oklaski)
ADAMUS: Dobrze, dziękuję. Strzał w dziesiątkę. Kolejne, już ostatnie na dziś pytanie.
PYTANIE OD SHAUMBRY 5 (kobieta): Moje pytanie dotyczy inspiracji. Co to takiego jest inspiracja?
ADAMUS: Och! Dobrze.
ENERGIA PRZEWODNIA: Och, moja droga, musimy tutaj
powiedzieć, że to nic innego, jak Jam Jest, tak? Służy doświadczaniu
przez ludzi ich Jam Jest i wyrażaniu swojej świadomości, podczas gdy
świadomość pozostaje w stanie tworzenia. Inspiracja to nie jest
działanie. Nie jest to też myśl. Jest to impuls i częstotliwość
współgrająca ze świadomością. A gdy dajecie jej wyraz, tak jak wtedy,
gdy wypowiadacie te wspaniałe słowa, "Jam Jest"... „Och, ta cała Energia
Przewodnia będzie teraz tylko chodzić w kółko i powtarzać Jam Jest, Jam
Jest"… Tak sobie teraz myślicie, hm? (Śmiech)
ADAMUS: To moja kwestia! (Śmiech)
ENERGIA PRZEWODNIA: Tak, mój drogi! Ale nie zaczęliśmy
jeszcze chodzić w kółko. A zatem to twórcze wyrażanie w świadomości Jam
Jest... Mów, mój drogi. Masz w tej kwestii wiele do powiedzenia.
ADAMUS: Absolutnie. Inspiracja pojawia się wtedy, gdy
świadomość, gdy wasza czysta świadomość nie jest już w żaden sposób
ograniczona, czy powstrzymywana. Pojawia się wtedy, kiedy potraficie
pozostawać w formie fizycznej i jednocześnie pozwalać blaskowi swojej
boskości swobodne jaśnieć, bez tłumienia jej w żaden sposób. A wówczas
świadomość staje się tak zakochana w doświadczaniu, tak zakochana w tym,
że może pozostawać w tej niczym nieskrępowanej postaci, że po prostu
kwitnie. To jest właśnie inspiracja.
Natomiast inspiracja zdefiniowana tak bardziej z punktu
widzenia fizyki ma miejsce wtedy, gdy w waszej duszy, w waszym życiu,
jest tak wiele radości, że aż się otwieracie, rozszerzacie, wręcz
kwitniecie, przyciągając w ten sposób bardzo szczególny rodzaj światła -
inny niż ten, który dziś u was widzieliśmy. To coś innego niż wasze
zwykłe światło - o tym porozmawiamy jeszcze sobie później - to jest
jeszcze inny rodzaj światła. Światła, które rozświetla wszystko w bardzo
piękny sposób. Wtedy właśnie dusza jeszcze bardziej zakochuje się w
sobie i chce wyrażać siebie jeszcze bardziej…
I na tym, moja droga Shaumbro, zakończymy ten
niesamowity dzień. (Oklaski publiczności) Dziękuję bardzo za przybycie
do nas Energii Przewodniej… a także Kathleen - bo wiem, że tu jesteś.
ENERGIA PRZEWODNIA: To był dla nas wielki zaszczyt i
przywilej, a zarazem wielkie błogosławieństwo, że wszyscy tutaj
zaangażowali siebie i to, co jest w nich, jeśli tylko byli w stanie to w
sobie odnaleźć. Pozostańcie w pokoju, moi drodzy.
ADAMUS: Absolutnie. I pamiętajcie, żeby zbytnio się nie
stresować, zbytnio nie starać, bo wszystko jest dobrze w całym
stworzeniu. I tymi słowy żegnam się z wami.
Dziękuję. (Oklaski publiczności)
© Copyright 2010 Geoffrey Hoppe, Golden, CO 80403
Jakiekolwiek wykorzystanie powyższego tekstu w celach zarobkowych zabronione.
Tłumaczenie: Tomasz Lebiecki ( [email protected]
)