Jestem tym, kim jestem, Adamusem Suwerennym.
W tym idealnym świecie, w tym doskonałym wszechświecie, w jakim
przyszło nam żyć, mam dziś przyjemność spotkać się z grupą duchowych
piratów. Grrrr! Grrrr! (Publiczność odpowiada "Grrrr! Grrrr!") To jest
wasz odzew, czy odgłos puszczania bąków? (Śmiech)
Weźcie głęboki oddech, skoro już wypuściliście wszystkie gazy.
Weźcie głęboki oddech, droga Shaumbro. Bardzo się cieszę, że mogę być tu
dziś z wami, a jeszcze bardziej się cieszę, że potraficie się śmiać z
tego wszystkiego. Nasz biedny Tobiasz przez tyle lat musiał się z wami
męczyć, kiedy jeszcze nie potrafiliście się nawet uśmiechnąć półgębkiem!
(Śmiech) Teraz wreszcie możemy się razem z tego wszystkiego śmiać.
Owszem, zdarzają się wam jeszcze trudne dni, to prawda. Ale to nie
znaczy, że muszą one być dla was złe. Przecież lubicie wyzwania, tak?
EDITH: Oczywiście.
ADAMUS: Oczywiście. I dlatego tu jesteście. Macie ochotę na jeszcze większe wyzwania?
EDITH: Jasne, czemu nie.
ADAMUS: Czemu nie… Lepiej uważaj, co mówisz! (śmiech Adamusa) Albo przynajmniej mów tylko za siebie!
Jak wspomnieliście już o tym wcześniej, zdajecie już sobie świetnie
sprawę, w jakich żyjecie czasach. Nie powinniście mieć co do tego
żadnych wątpliwości. Nie powinniście też żywić co do tego żadnych obaw.
Nadszedł czas, by się z tego śmiać, cieszyć się tym. Nadszedł czas, aby
podjąć się tego wyzwania, aby tym żyć. To nie ma służyć temu, aby
wytrącić was z równowagi, ale by pomóc ją wam odzyskać. Abyście zwrócili
się do swego wnętrza.
Żadne z tych wydarzeń, które mają teraz miejsce w świecie, czy też
które zachodzą w waszym własnym życiu, nie służą temu, by was unicestwić
czy zadręczyć, ale po to, aby wam służyć. Energia służy Mistrzom.
Zdajecie sobie z tego sprawę? (Niektóre osoby z publiczności mówią
"Tak") Naprawdę? To dobrze. Energia służy Mistrzom. A wokół jest teraz
całe mnóstwo energii, które krążą wokół was cały czas. Co za niesamowite
czasy! Szkoda by było, gdybyście się na to wszystko zablokowali,
gdybyście udawali, że nic się wokół was nie dzieje, gdybyście ukryli się
pod ziemią, tak jak kiedyś na Atlantydzie, zamiast się tym wszystkim
teraz delektować.
Zmysłowość
Wiecie, ludzie - a w szczególności aniołowie, aniołowie w ludzkiej
postaci - są istotami bardzo zmysłowymi. Wiedzieliście o tym? Bardzo
zmysłowymi. Pewnie nie przyszłoby wam to do głowy, że aniołowie mogą być
zmysłowi, ale tak właśnie jest.
Jednak w tym przypadku zmysłowość niekoniecznie ma coś wspólnego z
seksem… Chociaż niektóre z aniołów, szczególnie te w różowych
kapeluszach, są bardzo sexy. (Śmiech) Nie, zmysłowość oznacza, że
aniołowie lubią czuć, lubią doświadczać, lubią zanurzyć się w życiu.
Uwielbiają tworzyć, a potem pławić się w swych kreacjach, grzać się w
ich blasku, choć czasem muszą się nieźle namęczyć, żeby się z tej czy
innej ze swoich kreacji uwolnić. Ale na tym właśnie polega zmysłowość.
Anioły uwielbiają kolory, kochają dźwięki, uwielbiają je czuć. Anioły
kochają muzykę, szczególnie muzykę tworzoną przez ludzi, bo ta potrafi
być bardzo zmysłowa. Nie ma zatem nic złego w upajaniu się zmysłami. Nie
należy jednak zawężać zmysłowości jedynie do sfery seksualnej, o której
z kolei niektórzy z was już dawno zapomnieli, niestety. Nie, zmysłowość
to tworzenie i doświadczanie życia. (Adamus klepie kogoś po plecach) To
było właśnie odczucie zmysłowe, hm? Na tym właśnie polega czucie, na
odbieraniu życia wszystkimi zmysłami. To co zrobiłeś sobie w stopę
(nawiązuje do czyjejś rannej stopy) też służy temu, żebyś mógł odczuwać.
Co prawda to trochę dziwny sposób, no ale... (śmiech)
To jest tak, że aniołowie odczuwają głębokie pragnienie, aby
odbierać rzeczywistość wszystkimi możliwymi zmysłami, aby czuć i
doświadczać. Z kolei ludzie zawsze próbują się od tego wymigać.
Aniołowie, gdy już znajdą się w ludzkiej postaci, próbują się od tego
wymigać. A dlaczego? Cóż, być może czują się od tego zbyt uzależnieni,
wydaje im się, że jest to ponad ich siły. Ale w takim momencie wystarczy
przecież wziąć głęboki oddech. Pozostając w ahmyo, w stanie łaski, nie
musicie się martwić o to, że okaże się to wszystko ponad wasze siły -
wszystkie te doświadczenia i odczucia, które są konsekwencją codziennych
waszych działań, a które wiążą się z jedzeniem, tańcem, seksem i innymi
namiętnościami.
Widzicie, ludzie w pewnym sensie odcinają się od zmysłowości,
ograniczają swoje doświadczanie tak bardzo, jak tylko mogą, myśląc, że
jest w tym coś złego. Wmówiono im, że doświadczanie zmysłowych
przyjemności to coś złego. Wbito im na przykład do głowy, że nie mogą
jeść niczego poza tym, co im tak naprawdę wcale nie smakuje, że nie mogą
rozkoszować się kieliszkiem wina, które tak bardzo lubią, ponieważ być
może w przeszłości byli pijakami. Może i byliście, ale teraz wam to już
nie grozi… Albo że nie mogą cieszyć się swoją seksualnością, bo jak byli
mali, to ksiądz im powiedział, że tego rodzaju myśli są nieczyste i jak
nie przestaną, to oślepną… To było śmieszne. (Śmiech) To naprawdę było
zabawne… Dlatego ludzie wyrzekają się tej części swojej natury, która
pragnie doświadczać zmysłowych przyjemności. Ale gdy odkryjecie swą
prawdziwą naturę, gdy dotrzecie do sedna tego, kim jesteście, wówczas
pozwolicie sobie na to, by ponownie być aniołem, który otwiera się w
pełni na swoją zmysłowość. Bo nie ma w tym nic złego. Naprawdę. Oznacza
to po prostu, że potraficie delektować się życiem, cieszyć się nim. I
tyle.
Weźmy więc teraz z tym wszystkim głęboki oddech, wy moi zmysłowi
piraci! (Publiczność odpowiada "Grrr! Grrr!") Grrr! Właściwie, to raczej
powinno brzmieć bardziej jak gr-rr-r (moduluje zmysłowo głos,
publiczność się śmieje) Macie być bardziej zmysłowymi piratami! Gr-rr-r!
Potraficie tak? (Publiczność odpowiada: "Gr-rr-r!") Nie, ma w tym być
więcej seksu! Dziś ma być seksownie! (Publiczność próbuje jeszcze raz)
Brzmicie jak stary gruchot, który złapał kapcia. (Śmiech) Spróbujmy
razem. Pokażę wam, jak to się robi… A właściwie Linda pokaże wam, jak to
się robi!
LINDA: Grrrrrrr (mruczy jak kot).
ADAMUS: O! Oooo! (aplauz publiczności) O to chodzi! Potraficie tak
zrobić? (Publiczność powtarza: "Grrrrr") Wciąż jeszcze zbytnio się
hamujecie. Wciąż jeszcze brzmicie, jakbyście nie mogli uwolnić się od
tej myśli, że nie możecie być zbyt zmysłowi, bo wtedy zbytnio skupiacie
się na seksualności i przez to stajecie się zbyt ludzcy. A ponieważ
większość z was próbuje wyrwać się z tej przeklętej planety, więc boicie
się, że jeśli życie tu stanie się dla was zbyt przyjemne, jeśli zbytnio
dacie się porwać zmysłowym, przyziemnym przyjemnościom, to znów tu
utkniecie. Znów się od tego uzależnicie. Dlatego próbujecie sprowadzać
swoje zmysłowe doznania do absolutnego minimum. A to wcale nie jest dla
was dobre. Wcale nie. To tak naprawdę jedynie... krępuje waszą energię.
Dostajecie od tego skurczu zwieracza. (Śmiech) A wtedy to już nie jest
wcale takie zabawne.
Mam nadzieję, że ktoś z was napisze o tym podręcznik - "Poradnik o
tym, jak wydostać się z tej planety dla tych, którzy naprawdę chcą się z
niej wydostać." W sumie będzie dość krótki. Będzie miał raptem jeden
rozdział, a w nim tylko kilka słów – „zanurkuj w życie”. Trzeba
zanurkować w otchłań życia, a nie siedzieć na szczycie góry i medytować!
Nieraz już tak robiliście i patrzcie, co wam z tego przyszło - nadal
tutaj jesteście! (Śmiech) Nie łapcie się kurczowo coraz to nowej
praktyki. Ciągle tylko was kusi, żeby spróbować jakichś nowych mantr,
nowych modlitw, czy egzotycznych religii, kupić jakieś magiczne
kryształy i inne takie bzdety. Już to wszystko wypróbowaliście. Niech
was nie kusi odizolowanie się od świata w jakichś niedostępnych
klasztorach. Już to wypróbowaliście. Nie próbujcie uciekać na jakąś
bezludną wyspę, gdzie później przez następne 60 lat będziecie starali
się w całkowitej samotności odnaleźć Boga. To nie tak się robi. Nie tak.
Wręcz odwrotnie. Trzeba zanurkować w życie.
Wszystkich tych dziwnych rzeczy próbowaliście już w przeszłości.
Każdy z was spędził życie w jakimś klasztorze, w tym czy innym zakonie.
Wyruszaliście już nieraz na wyprawy w poszukiwaniu duchowego objawienia i
zawsze, aby to osiągnąć, zadawaliście sobie cierpienie, próbowaliście
wtłoczyć swoją egzystencję w jakąś surową samodyscyplinę, jakiś
minimalistyczny rygor. A wiecie, czym tak naprawdę jest rygor i
dyscyplina? (Ktoś mówi "Makyo!") Makyo! Dziękuję. Czyste makyo w
wykonaniu umysłu. Umysłowe makyo. Samodyscyplina jedynie dławi wasze
energie. Owszem, dobrze jest się samemu o tym przekonać, ale kiedy już
zdacie sobie z tego sprawę, to dajcie sobie z nią święty spokój!
Dyscyplina to taki perwersyjny sposób na to, żeby siebie samego wieszać
na krzyżu, żeby sobie trochę pocierpieć. A wy wszystkiego tego już
doświadczyliście. Niech teraz inni sobie tego doświadczają. Wy już
dajcie sobie z tym spokój.
Każdy z was był kiedyś dawno tam w przeszłości strażnikiem energii. I
byliście z tego nawet bardzo dumni, dopóki Tobiasz nie powiedział wam,
że nie ma się czym podniecać i lepiej, żebyście dali już sobie z tym
spokój. Staliście już nieraz na straży energii w imię... czegokolwiek.
Owszem, strażnicy energii rzeczywiście czemuś służą. Opiekują się
energią jeszcze od czasów Lemurii i Atlantydy, od czasów, gdy
pozostawaliście w gronie swoich gwiezdnych rodzin. Tu, na Ziemi,
utrzymują ją w stanie nienaruszonym, tak aby nie zatraciła się w
ludzkiej świadomości. To wymagało swego czasu naprawdę dużo pracy.
Staliście na straży tych energii przez długi, bardzo długi czas. Dlatego
tak łatwo wciąż wpadacie w ten schemat, z taką łatwością znów
zaczynacie postrzegać siebie jako strażników energii. A tymczasem nie ma
już takiej potrzeby.
Myślicie sobie teraz, "no dobrze, ale jeśli ja nie będę stał na
straży energii na przykład dla dobra delfinów i wielorybów, to kto
będzie?" Cóż, cała masa innych ludzi. Jeśli jeszcze tego nie
zauważyliście, pojawia się teraz na Ziemi wiele nowych dusz. Teraz oni
będą służyć przez jakiś czas jako strażnicy energii. Choć już nie tak
długo, jak wy. Będą się uczyć nie tylko, jak się utrzymuje i zachowuje
energie, ale również jak je ukierunkowywać, jak nimi kierować... (Adamus
wyraźnie nie jest zadowolony z napojów, które ma na stoliku)
LINDA: Powinieneś się dogadać z Cauldrem, co chcecie tu pić.
ADAMUS: Och, tak. Bardzo chętnie napiłbym się café z mleczkiem, ale bez cukru.
LINDA: Bardzo proszę.
ADAMUS: Tak, dziękuję. (Śmiech)
LINDA: Służę Panu. (Linda idzie po kawę)
ADAMUS: ROZKAZUJĘ, ABYŚ MI SŁUŻYŁA! (oklaski publiczności) Linda
jest taka słodka! Taka słodka! I nie obchodzi mnie, co na ten temat
twierdzi Cauldre... Yyy, ale on oczywiście też uważa, że Linda jest
słodka! (Śmiech) Bardzo, bardzo słodka.
Tak więc, droga Shaumbro, pora już inaczej pracować z energiami.
Teraz pora już na coś zupełnie innego. Stan waszej świadomości pozwala
wam już na robienie z nimi czegoś zupełnie innego, na wyjście ponad to,
co dotychczas. Jesteście zmysłowymi, duchowymi piratami. To dopiero
byłby świetny tytuł!
A zatem teraz pora już na to, aby nauczyć się poruszać energiami,
kierować nimi, a nie tylko je utrzymywać. Poruszanie energiami nie
oznacza bynajmniej siłowania się z nimi ani zmuszania ich do
czegokolwiek. Poruszanie energiami oznacza płynięcie z ich nurtem,
unoszenie się na ich falach, które w dodatku tak naprawdę sami
wywołujecie. Sami tworzycie te fale świadomości, te fale zmian, którym
dajecie początek. A właściwie już je stworzyliście. Są niczym wielkie
białe bałwany, po których macie sobie teraz swobodnie i bez wysiłku
surfować. No i dlaczego by nie? Przecież jako istoty z natury zmysłowe
pragniecie odczuwać i doświadczać jak to jest być częścią tego, co sami
tworzycie… Tylko nie rozmyślajcie o tym zbyt wiele, bo tylko to wszystko
zagmatwacie. Po prostu wczujcie się w to… O! (Dostaje kawę) Jeszcze
ciasteczka! (Śmiech)
LINDA: Z przyjemnością. (Linda wraca po ciasteczka)
ADAMUS: (bierze łyk) Ach! Cóż za niesamowita zmysłowa przyjemność!
Czy będzie to jedzenie, picie, cokolwiek, co macie zamiar włożyć sobie
do ust, czerpcie z tego przyjemność. Naprawdę. Nie wyrzekajcie się jej.
Tobiasz rozmawiał już nieraz z wami o tym, a ja jeszcze będę wam to
powtarzać do znudzenia, bo wciąż jesteśmy tu zaskakiwani tym, że takie
duchowe istoty, tacy duchowi nauczyciele, jak wy, wciąż odsuwają się od
życia, wciąż się obawiają, że na przykład kawa im zaszkodzi. Pfuj! Nic
tak naprawdę nie może wam zaszkodzić. Naprawdę nic… z wyjątkiem was
samych. (Śmiech) Ale to przecież taki truizm... Powinien wisieć gdzieś
sobie u was na ścianie. Dlaczego? Bo sami sobie wchodzicie w drogę, sami
sobie podkładacie nogę, a potem dzwonicie do nas na tym swoim duchowym
Skype i płaczecie nam w słuchawkę… Tak więc, droga Shaumbro, jeśli już
macie zamiar coś zjeść, to zróbcie to ze smakiem. Zróbcie to z miłością.
Jeśli macie zamiar tu być, to doświadczajcie pełni życia. To jest
jedyne sposób na to, aby wyrwać się z tej planety. Jest to do pewnego
stopnia paradoksalne, że jak tylko nauczycie się jak cieszyć się życiem
na tej planecie... No, wreszcie! (Linda przynosi mu talerz z ciastkami)
Jak tylko nauczycie się naprawdę cieszyć... mmm mmm mmm mmm mmm.
(Śmiech, gdy Adamus odgryza wielkie kęsy ciastka)
Aniołowie, którzy nigdy jeszcze nie byli na Ziemi, którzy marzą o
tym, by tu wreszcie trafić, oddaliby wszystko... jak wy to mówicie?
Daliby sobie rękę odjąć? Oni akurat nie wiedzą, co to jest ręka… No to
daliby sobie odjąć skrzydło (śmiech), aby móc robić to, co Cauldre robi
właśnie teraz! (Bierze kolejny gryz) A wy się temu opieracie, walczycie z
tym, odpychacie to od siebie, wmawiacie sobie jakieś bzdury. Daliście
sobie wmówić, że skoro coś jest takie dobre, to na pewno nie jest dla
was dobre; że skoro jest takie dobre, to musi być dla was złe, że skoro
daje wam to taką zmysłową przyjemność, to musicie się koniecznie tego
wyrzec! Musicie zrobić coś, żeby przestało to być dla was atrakcyjne...
Zrobić coś, żeby stało się to nudne jak flaki z olejem. Nudne, nudne,
nudne...
A tymczasem to właśnie najlepsza droga do tego, żeby spędzić tu
jeszcze wiele, wiele wcieleń. Dlatego właśnie powtarzam wam, żebyście
się przebierali, wygłupiali, bawili się tym wszystkim. Wtedy zdacie
sobie wreszcie sprawę, jacy do tej pory byliście spięci, jacy upierdliwi
- to słowa Cauldre'a, nie moje - jacy upierdliwie nadęci (Adamus
zabiera komuś kapelusz i wkłada sobie na głowę) Bawcie się wreszcie!
(Publiczność reaguje "Uuuu") Załóż kiedyś różowy kowbojski kapelusz,
kiedy robisz przekaz, dlaczego by nie, Cauldre? Przestań się chować.
Pokaż się. Tak, wiem, że robią ci zdjęcia, a potem one idą w świat i
wszyscy mówią: "I to ma być duchowy nauczyciel?!" Absolutnie!!! Właśnie
tak!!! Pieprzyć to! (Dużo śmiechu i oklaski) Tak! Właśnie tak! W dupie
to miej!!!
No widzicie? (Adamus chichocze) To takie proste… To jest takie
proste. Całe to wasze zgłębianie wiedzy, wszystkie te... Naprawdę bardzo
się cieszę, że pojawiła się wreszcie ta książka [The Fuck It Way] i że
wkrótce będą inne, podobne. Na przykład "Zmysłowy Anioł" - świetny
pomysł na tytuł książki. Tak, mmm, tak. "Odlot z planety za jeden
uśmiech" albo "Jak się uśmiechać". Czy kiedykolwiek widzieliście, żeby
poszukiwacze prawd duchowych się uśmiechali? No to by było przecież w
złym guście! Uśmiechać się!? Jeszcze by się człowiek zaczął nazbyt
cieszyć życiem, a to przecież źle by o nim świadczyło. To by było
dowodem na to, że się tu dobrze bawi… A tymczasem to naprawdę
najprostsza droga wyjścia z ziemskiej rzeczywistości. (Adamus nawiązuje
do książki "Pieprzyć duchowość," o której było mówione wcześniej tego
dnia. http://thefuckitway.com/)
Paradoksalnie, Edith, jak już wam się tu zaczyna podobać i
zaczynacie ponownie cieszyć się swoimi zmysłami, wówczas - o ironio -
znów chcecie tu zostać. Tak, tak, tak! No a przecież założenie było
takie, że chcecie się stąd wydostać, tak?! No więc wydaje wam się, że w
ten sposób stwarzacie tylko dla siebie nowy dylemat. A tymczasem wcale
nie. Wcale nie. Teraz pojawią się tu już wkrótce zupełnie nowe istoty
wzniesione. To trochę trudne do wytłumaczenia, ale te wzniesione istoty
nie muszą tu wcale wracać, a to z kolei pozwala im tu wrócić bez obaw,
że utkną w ziemskiej rzeczywistości. Wracają na tych samych zasadach co
Tobiasz, który wrócił tu nie dlatego, że świat potrzebuje zbawiciela,
nie dlatego, żeby przynieść na Ziemię głęboką mądrość - co swoją drogą i
tak robi - ale dlatego, że tak wiele czasu spędził tu będąc takim
sztywniakiem, jak to tylko Żyd potrafi (śmiech) i to przez bardzo długi
czas. Przez bardzo wiele wcieleń.
Spędzał tu jedno wcielenie za drugim studiując tę całą ich świętą
księgę - nie mam tu na myśli "Fuck It", ale tę drugą - i starając się
żyć zgodnie z jej zasadami. Wiecie... musiałem się przez chwilę upewnić,
że nie słucha… Tobiasz przestrzegał nawet zasad dotyczących tego, kiedy
wolno mu było uprawiać seks, jak wolno mu go uprawiać, a także do
jakiego stopnia mógł sobie pozwolić, by mu to sprawiało przyjemność.
(Ktoś mówi: "Kurczę!") Zdziwieni? Sami tak robicie! On, podobnie jak wy,
też miał pełno zasad dotyczących tego, co i kiedy można jeść. A to nie
ma nic wspólnego z cieszeniem się życiem. To nie ma też nic wspólnego z
duchowością. I jest wręcz przeciwieństwem zmysłowości.
Anioły z natury są bardzo zmysłowe. Dlatego tak bardzo chcą móc
doświadczyć życia na Ziemi i dlatego bardzo chętnie by się teraz z wami
zamienili miejscami... To naprawdę było zabawne. Z punktu widzenia
anioła, który stara się jak może, by się tutaj dostać, to jest wręcz
strasznie śmieszne. Po prostu bardzo trudno jest im zrozumieć, dlaczego
czasami marnujecie te jakże cenne z ich punktu widzenia chwile, które tu
spędzacie, na trzymaniu się kurczowo tych wszystkich zasad, przepisów,
przykazań i innych takich głupot. Dla nich liczy się tylko doświadczanie
ziemskiej rzeczywistości, i to wszystkimi możliwymi zmysłami. Tym
bardziej, że dobrze wiedzą, że koniec końców nikt tak naprawdę nie może
utknąć tutaj na dobre. To tylko złudzenie, że się tu utknęło. Tak
naprawdę nie ma też czegoś takiego jak śmierć. Śmierć to kolejne
złudzenie, które wydaje wam się rzeczywistością aż do chwili, gdy
rzeczywiście umrzecie, bo wtedy wracacie na drugą stronę, mając jeszcze
świeże wspomnienia tego, jak to jest doświadczać świata zmysłami i wtedy
żałujecie, że zamiast żyć pełnią życia byliście praktycznie martwi już
za życia, tu, na Ziemi. (Śmiech) Uff! Tylko nie myślcie o tym za dużo.
Dlatego zachęcam każdego z was, abyście uczynili doświadczanie życia
pełnią zmysłów integralną częścią swojego procesu wznoszenia się, aby
stało się to częścią waszego życia tutaj, jako nauczyciela duchowego i
Standardu dla innych. Żyjcie pełnią zmysłów. Żyjcie w sposób
ekstrawagancki, skandaliczny i oburzający, jak ujęłaby to Aandrah.
Czasem wpadam na twoje zajęcia, Aandrah, mam nadzieję, że ci to nie
przeszkadza. (Aandrah mówi, "Cóż, nie płacisz") I najbardziej mi się
podoba, gdy... To prawda, nie płacę. (Śmiech) Choć właściwie to i
owszem, tyle że w inny sposób… Czasem naprawdę dobrze się tam bawię.
Najbardziej lubię wpadać, gdy Aandrah i On – czyli Norma i Garret -
próbują wytłumaczyć ludziom, by żyli w sposób oburzający. Wręcz
skandaliczny. Obrazoburczy. I jak słyszę od Lindy, a także od Cauldre'a,
te spotkania potrafią być naprawdę skandaliczne, zupełnie nie wpisują
się w schemat tego, jak powinny wyglądać spotkania duchowe. Dzięki Bogu,
można to pieprzyć. (Śmiech) Widzicie? Można obie te rzeczy powiedzieć w
jednym zdaniu.
A więc zagra... Zabawmy się. Chciałem powiedzieć, zagrajmy w grę,
ale, do diabła, to wszystko to i tak jest jedna wielka gra, tak?
Ponad czasoprzestrzenią
Przychodzę tu do was... z przyszłości. Nie jest to przyszłość
liniowa, nie jest to przyszłość chronologiczna. Już jakiś czas temu
doświadczyłem wzniesienia - co, krótko mówiąc, oznacza, że już nie
powracam w ludzkie wcielenia, w formę fizyczną, nie przechodzę przez
proces ponownych narodzin. Zamiast tego wykorzystuję chętnych i
gotowych... to znaczy pracuję - Cauldre mnie poprawia - pracuję z
chętnymi do tego i gotowymi na to ludźmi nad sprowadzaniem tu
potencjałów. Można by powiedzieć, że gdy doświadczyłem wzniesienia, to
rozrzuciłem wokół mnóstwo różnych potencjałów, rozsypałem je tam, gdzie
według was znajduje się przyszłość. I teraz cała jest nimi usiana i na
każdym z takich potencjałów widnieje wasze imię. Wasze imię, nie czyjeś
imię, chociaż myślę, że inni też mogą z nich skorzystać. Niemniej jednak
inni nie mają z nimi bezpośredniego połączenia, a wy tak.
A zatem rozrzuciłem wszystkie te potencjały w tak zwanej przyszłości
i tylko od was zależy, które z tych potencjałów zechcecie
urzeczywistnić w miarę posuwania się wzdłuż osi czasu, do której to
koncepcji jesteście wciąż dość silnie przywiązani. To prawda, że powoli
uczycie się uwalniać od idei czasu, ale wciąż jeszcze funkcjonujecie w
czasoprzestrzeni.
Tak więc napotykacie tu teraz wszystkie te możliwości, które dla was
zostawiłem. One są jak najbardziej realne. Potencjały to nie energia.
Potencjały to takie małe iskierki świadomości. Są jak perełki
świadomości, które unoszą się wszędzie wokół was. Jeśli zostaną
aktywowane przez ludzi, czyli przez was, co jest możliwe jedynie na
drodze uświadomienia sobie ich istnienia i ich świadomego wyboru,
wówczas zaczynają przyciągać do siebie potrzebne im energie, aby
następnie tchnąć w nie życie, dzięki czemu będą mogły zamanifestować się
na Ziemi na przykład w postaci jakiegoś waszego doświadczenia.
Teraz przez chwilę pocieszę swoje zmysły. Dziękuję. (Bierze napój)
Mmmm! To nie to co miałem na myśli, tylko to! (Adamus daje Lindzie
całusa)
LINDA: Więcej, kochanie!
ADAMUS: Ach! (Dużo śmiechu, gdy Adamus całuje też Garreta)
Można więc powiedzieć, że pojawiam się tu u was z przyszłości,
spotykam się z wami w tej chwili obecnej dlatego, że urzeczywistniliście
właśnie taki, a nie inny potencjał - sami wybraliście to, o czym za
każdym razem mówimy, jaki jest temat każdorazowego spotkania. Dzisiejszy
dzień na przykład wcale nie składa się tylko z tego, jak tu dzisiaj
przyjechaliście, jak bolą was wasze plecy albo tyłek, o czym akurat
teraz myślicie… To wszystko tylko przesłania wam prawdziwą istotę
rzeczy. Wybrany potencjał dotyczył bowiem w istocie tego, co tu robimy w
danej chwili.
Można więc powiedzieć, że przychodzę z przyszłości, aby spotkać się z
wami Tu i Teraz. Jednocześnie jednak chciałem was poprosić, abyście na
chwilę uwolnili się od tej perspektywy. Weźcie głęboki oddech i
postarajcie się rozluźnić trochę swoje sztywne pojęcie na temat tego,
czym jest doświadczanie życia w ramach linearnej czasoprzestrzeni.
Spróbujcie uwolnić się od tej koncepcji, że życia doświadczacie
sekwencyjnie, czyli dzień po dniu, tydzień po tygodniu, miesiąc po
miesiącu, rok po roku... Czas jest jednym z waszych fundamentalnych
połączeń z rzeczywistością – to znaczy z waszą rzeczywistością. Bo tak
naprawdę czas nie istnieje. Niemniej jednak istnieje coś takiego, jak
ewolucja doświadczania.
Wiem, że niektórzy twierdzą, że wszystko dzieje się jednocześnie.
Kłóciłbym się… Choć tak naprawdę nie ma to znaczenia. Faktem jest, że
istoty anielskie nie noszą zegarków. Nie sprawdzają, która godzina.
Jedyne, co ich dotyczy, to swego rodzaju rozwijanie się, ewolucja
doświadczenia. Niektóre doświadczenia są naprawdę sążniste, bardzo
rozległe, mają tendencję do toczenia się w sposób bardzo dynamiczny.
Inne doświadczenia są z kolei niewielkie, ale wszystkie one składają się
na - jakby to ująć - bieg wydarzeń czy też ewolucję doświadczania.
Anioły mogą też spoglądać niejako wstecz, choć nie jest to najlepsze
określenie. Należałoby raczej powiedzieć, że mają wgląd w rozwój
wydarzeń, w bieg doświadczeń. Daje im to pewne pojęcie tego, co można by
nazwać przeszłością - choć tak naprawdę nie jest to żadna przeszłość,
tylko ewolucja doświadczenia - co ma im pomóc zdecydować się na
potencjał, który chcieliby wybrać na następne doświadczenie. Uff!
(Adamus wzdycha głęboko)
Dobra, a teraz jakie to ma przełożenie na was. Otóż w waszym wypadku
wygląda to tak. Wasze doświadczenia mają dla was silny wymiar
chronologiczny. Gdy przypominacie sobie swoje osobiste doświadczenia,
zawsze wydaje wam się, że miały one miejsce 10 albo 30 lat temu, tego i
tego dnia. W ten sposób identyfikujecie swoją przeszłość. Zaznaczacie
sobie na linii czasu swoją osobistą historię. Tymczasem jest to bardzo,
ale to bardzo liniowe podejście, i bardzo ograniczone. Dlatego teraz
spróbujcie uwolnić się od takiego wąskiego postrzegania swojej historii,
spróbujcie uwolnić się choć trochę od pojęcia czasu, od
chronologicznego postrzegania swoich doświadczeń.
A jak to zrobić? Przede wszystkim weźcie głęboki oddech. Istnienie
ponad koncepcją czasu jest dla was czymś zupełnie naturalnym. To właśnie
wtłaczanie swego życia w ramy czasu jest wynaturzeniem. Wszystko to
wzmacnia jeszcze wpływ ruchów planetarnych, które obserwujecie na co
dzień, czyli wschody i zachody słońca, które utrwalają w was przekonanie
o upływie czasu. Tymczasem znaleźliście się teraz na takim etapie
swojego rozwoju, że nadszedł już czas, aby uwolnić się od czasu.
Jedną z rzeczy, której obawia się wasz umysł i wasze ciało jest to,
że uwolnienie się od pojęcia czasu sprawi, że stracicie wszelki punkt
odniesienia i zaczniecie dryfować bezładnie niczym pusty statek w
przestrzeni kosmicznej. Nic podobnego. W rzeczywistości poczujecie się
jeszcze bardziej ugruntowani, jeszcze bardziej rzeczywiści i, tak,
jeszcze bardziej zmysłowi, kiedy wreszcie uwolnicie się od postrzegania
wszystkiego przez pryzmat doświadczeń osadzonych na osi czasu… A więc
zróbmy to. Weźcie wpierw głęboki oddech, oczywiście tylko, jeśli
chcecie, bo jeśli nie, to też dobrze. Nic nie szkodzi. Jeśli się jednak
zdecydujecie na to doświadczenie, to weźcie teraz głęboki oddech i
uwolnijcie się od świadomości istnienia w czasoprzestrzeni.
(pauza)
Potencjały ponad czasem
Powiedziałem wam wcześniej, że pojawiłem się tu z przyszłości.
Ujmijmy to trochę inaczej. Pojawiłem się tu na fali potencjału, którego
jeszcze nie doświadczyliście. Wręcz na fali całego pola potencjałów,
czyli mojej świadomości, którą rozsiałem wszędzie wokół was - co wy też
pewnego dnia zrobicie – pełnej potencjałów, których jeszcze nie
doświadczyliście. Wszystko, o co was proszę, to abyście się wznieśli
ponad te doświadczenia, które do tej pory były waszym udziałem. Innymi
słowy, przez chwilę przestańcie zwracać uwagę na chwilę obecną. Wyjdźcie
spotkać się ze mną w tym naszym polu potencjałów – czyli doświadczeń,
których jeszcze nie zaznaliście – i po prostu wyobraźcie sobie, jak
swobodnie się w nim unosicie… Nie zgubicie się w nim, bez obaw.
Tak więc wykraczamy teraz ponad czas, ponad doświadczanie w trybie
chronologicznym i może dzięki temu prędzej czy później zaczniecie zdawać
sobie sprawę z tego, że to, co postrzegacie na co dzień, jest jedynie
bardzo niewielką częścią całego istnienia.
A jeśli wciąż toczycie z tym boje w swoim umyśle - co dotyczy około
63 procent z was - to dajcie sobie wreszcie z tym spokój. Dajcie sobie
spokój. Ja to widzę. Widzę, co robisz (Adamus kieruje te słowa do jednej
osoby z publiczności). Widzę to u ciebie, choć oczywiście nie jesteś w
tym jedyna, ale za to robisz to wręcz modelowo. Ciągle tkwisz w umyśle.
Daj sobie spokój. Nie masz nic do stracenia, a za to wszystko do
zyskania.
Weź zatem głęboki oddech, wyjdź z umysłu i wejdź w głąb swego
prawdziwego serca, zagłęb się w swoje uczucia, w to dzisiejsze
doświadczenie. Właśnie w to doświadczenie.
Przychodzę do was z pola potencjałów, bujnego, pięknego, kolorowego
ogrodu pełnego śpiewających kwiatów, roztańczonej ziemi, słońca, które
pada deszczem, rozumiecie? Właśnie z takiego pola potencjałów
przychodzę. Wyjdźcie mi na przeciw. Chodźcie tu do mnie. Przyjdźcie tu,
gdzie jestem. Przestańcie ściągać mnie cały czas w tę swoją linearną,
chronologiczną czasoprzestrzeń. Teraz wy przyjdźcie tu, gdzie ja jestem.
(pauza)
Za bardzo się staracie. I w tym cały problem - za bardzo się
staracie. Próbujecie znaleźć się tu przy pomocy umysłu. Nie próbujcie,
tylko po prostu zróbcie to, wy moi zmysłowi piraci.
(pauza)
A wy wciąż tylko jedno: "Co ja mam niby czuć?" Poczujecie, bez obaw.
Poczujecie… A potem będziecie mnie przeklinać za to, że was na to
otworzyłem, i to jest w tym wszystkim najpiękniejsze.
Weźmy głęboki oddech...
(pauza)
Wyjdźcie mi naprzeciw.. No dobrze, moi drodzy. Oczekujecie, że to
się stanie w ten sam sposób, w jaki zdarzało się to wcześniej. Nic z
tego. Wciąż pokutują w was te same przestarzałe wyobrażenia. Oczekujecie
jakiegoś dramatycznego wydarzenia, jakiegoś gorejącego krzaka albo żeby
Cauldre zaczął nagle lewitować po pokoju i takie tam. A to wszystko
stare schematy. Doświadczanie w nowy sposób, choć wymaga ono trochę
czasu na aklimatyzację, jest inne, a kiedy... Mogę pożyczyć jeszcze raz
ten kapelusz? Posłuży mi jako przykład. (Adamus bierze ponownie różowy
kapelusz) Kiedy zdecydujecie się wejść w takie doświadczanie, kiedy
odpuścicie sobie doświadczanie w sposób liniowy, chronologiczny, to
zadzieje się parę ciekawych rzeczy - bardzo, bardzo ciekawych - i
dopiero wtedy życie na Ziemi stanie się dla was naprawdę zabawne.
Wyobraźcie sobie, że do tej pory zawsze widzieliście ten kapelusz
jedynie od przodu. Takim go poznaliście i tylko takim go znacie. Jest w
kolorze różowym, z przodu ma różne takie błyskotki i takim go zawsze do
tej pory postrzegaliście, ponieważ z perspektywy linearnego
doświadczania chronologicznej rzeczywistości tak właśnie wygląda. Zawsze
pozostaje dla was w sumie postrzegalny tylko z jednej perspektywy.
Dlatego bez zastanowienia zakładacie, że kapelusz jest różowy, że ma tu
takie wygięcie i trochę błyskotek z przodu. I tak go zawsze będziecie
postrzegać.
Ale jeśli tylko zdecydujecie się wykroczyć ponad doświadczanie
osadzone w konkretnej czasoprzestrzeni, kiedy pozwolicie sobie na
poszerzenie jej o nowe perspektywy, wówczas nagle dostrzeżecie, że ten
kapelusz ma też tył. (Adamus odwraca kapelusz) Nagle zobaczycie, że ma
też boki i górę, a nawet środek. I nagle zaczyna do was docierać, że tak
naprawdę, to nigdy nie zaglądaliście do środka. Zaczynacie zauważać, że
on ma głębię, różne odcienie, aż w końcu nagle zdajecie sobie sprawę,
że tak naprawdę, to ten kapelusz nie jest wcale różowy! Wcale nie. Są w
nim odcienie niebieskiego, co oczywiste. Są w nim odcienie żółtego, bo
przecież muszą być, skoro jest różowy. Zielenie. I oczywiście czerwony.
Są tu też odcienie czarnego. Bo muszą być. Ale do tej pory widzieliście
tylko róż. Co oczywiste, skoro postrzegaliście go w tak wąski sposób.
Niektórzy z was nadal się z tym szamoczą, mrugają oczami i mówią, że, do
cholery, on cały czas jest różowy! Wcale nie… Naprawdę nie.
Mówię zupełnie poważnie. Nawet z punktu widzenia fizyki muszą w nim
być odcienie niebieskiego, bo inaczej różowy nie byłby różowy. Muszą też
być w nim żółcie. Przecież jest to zgodne z waszą nauką, to nie jest
żadne hokus-pokus. Ale wy i tak postrzegacie go zawsze jako różowy.
To naprawdę ważne, żebyście to dostrzegli, ponieważ wtedy ten
kapelusz nigdy już nie będzie taki sam. Dlatego to takie ważne. Gdy już
wyjdziecie mi na przeciw, poza swoje ramy czasowe, to spotkamy się w
zupełnie innym miejscu. Zamiast wkładać dużą ilość energii w zejście
tutaj do was, teraz będę mógł spotkać się z wami w połowie drogi. To nie
znaczy, że staniecie się kompletnie nieświadomi istnienia
chronologicznej rzeczywistości, a jedynie to, że teraz będziecie
bardziej elastyczni. Teraz będziecie mogli doświadczać dwutorowo -
rzeczywistości opartej na linii czasu i rzeczywistości opartej na
doświadczaniu.
To co w tym wszystkim najważniejsze... Już przechodzę do sedna
rzeczy... Cauldre się pytał. Istotne w tym wszystkim jest to - i to
bardzo, ale to bardzo ważne - że kiedy się uwolnicie od postrzegania
opartego na upływie czasu, zdacie sobie wówczas sprawę, że przeszłość -
oczywiście przez pryzmat waszego postrzegania – była do tej pory bardzo
różowa. Czyli, że wasze postrzeganie przeszłości było bardzo
ograniczone.
Oczywiście są tacy, którzy będą się ze mną kłócić do upadłego - i w
dodatku prawdopodobnie wygrają, bo chcą wygrać - będą walczyć ze mną do
upadłego, przekonując mnie, że na przykład kiedy mieli cztery lata byli
molestowani i do cholery tak było i koniec!, bo przecież wiedzą lepiej. I
tej wersji będą się trzymać. Z kolei ktoś inny powie mi, że nie dalej,
jak w zeszłym tygodniu miał wypadek samochodowy i że co ja mu tu
opowiadam, skoro on wie lepiej, jak było. I nie dadzą się przekonać, że
mogło być inaczej.
Jest to jedna z najtrudniejszych rzeczy, których uczymy naszych
zaawansowanych... mówię zaawansowanych, choć tak naprawdę są oni raczej
ewoluującymi zmysłowymi piratami, bo wciąż jeszcze mają tendencję do
tego, by upierać się, że do cholery dobrze wiedzą, co się stało. To tak
jak z fotografią. Widzicie zdjęcie grupy osób z Shaumbry na łodzi w
Kauai. No przecież, do cholery, nic więcej tam nie ma, tak? Nie, nie,
nie, nie, nie!
Dave dobrze wie, o czym mówię. Kiedy robimy zdjęcie grupy ludzi
stojących w łodzi, gotowych na to, by lada chwila stracić swój obiad w
błękitnej wodzie za burtą, i widać na nim raptem jeszcze tylko część
relingu, to czy to naprawdę wszystko, co tam było? A skąd. To bardzo
krótkowzroczna perspektywa. To bardzo wąskotorowe postrzeganie tego, co
tam naprawdę było.
No bo co tam jeszcze było? Był tam jeszcze lunch w kabinie - ale o
tym lepiej nie myśleć, jeśli zbiera nam się na pawia, były ptaki na
niebie, były ryby w oceanie, świeciło słońce, które za trzy godziny
miało pogrążyć się w morzu, był wieczór… I można by tak wyliczać dalej i
dalej... Sami widzicie, że to zdjęcie nie będzie w stanie oddać
rzeczywistości, jeśli będziecie na nie patrzeć w tak bardzo
jednowymiarowy sposób. A teraz spróbujcie spojrzeć na to zdjęcie jak na
hologram, który obejmuje całe 360 stopni i zdajcie sobie sprawę, że
naprawdę można zobaczyć w nim o wiele więcej i że to wcale nie będzie
oznaką tego, że tracicie zmysły, jeśli zaczniecie dostrzegać w nim
wróżki i dewy i całą tę magię dookoła. To jest właśnie życie. To jest
właśnie zmysłowość. Na tym etapie właśnie teraz jesteście... Albo
przynajmniej się do niego zbliżacie.
Ponad czasem
Jest to o tyle istotne, że właśnie podobnie jak tę fotografię
postrzegacie swoją przeszłość. Wydaje wam się, że dobrze wiecie, jakie w
waszym życiu wydarzyły się rzeczy. Osadzacie je w konkretnym miejscu
czasoprzestrzeni. Sięgacie pamięcią wstecz i wydaje wam się na przykład,
że jesteście absolwentem takiej to a takiej uczelni, z takiego a
takiego rocznika, że studiowaliście na takim to a takim kierunku...
powiedzmy na psychologii. Jesteście przekonani, że swoją pierwszą pracę
podjęliście tu i tu, takiego i takiego dnia. Potem ślub, dzieci...
Wszystko macie chronologicznie poukładane w pamięci. A to iluzja. To
tylko... czysta iluzja (trochę śmiechu, gdy Adamus znacząco patrzy na
Lindę) Czekałem na potwierdzenie, że mogę użyć trochę mocniejszych słów
niż iluzja. To jest jedna wielka... iluzja (śmiech, gdy Linda specjalnie
przesadnie kiwa głową). Jest to równie iluzoryczne postrzeganie waszego
dotychczasowego doświadczenia jak w przypadku tego zdjęcia, o którym
dopiero co rozmawialiśmy. A zatem poświęćcie temu obecną chwilę i
spróbujcie zdać sobie sprawę z tego, że to, co uważacie za swoją
przeszłość, absolutnie nie daje wam pełnego obrazu rzeczywistości… Weźmy
głęboki oddech i wyjdźmy poza chronologiczne postrzeganie
rzeczywistości.
(pauza)
Zaczniecie wreszcie zauważać, że ten kapelusz nie jest wcale różowy,
że nie ma żadnej tiary. A przynajmniej jeśli spojrzeć na niego od tyłu
czy od wewnątrz. Tak więc suma summarum chodzi mi o to, że wasza tak
zwana przeszłość wcale nie jest waszą przeszłością. A tak kurczowo się
jej trzymacie. Nie dacie jej sobie odebrać. Nawet mnie na to nie
pozwalacie. Przeklinacie ją, obrzucacie wszelkimi możliwymi epitetami,
ale i tak nie dacie się od niej oderwać. A dlaczego? Ponieważ nikt wam
nie powiedział, że to tak naprawdę wcale nie jest wasza przeszłość.
Innymi słowy, to, co się wam przydarzyło dawno temu, można
rozpatrywać całościowo, można na to wszystko patrzeć jak na hologram.
Obejdźcie to sobie wokół, przyglądnijcie się temu z wszelkich możliwych
stron. Zdacie sobie wtedy sprawę z tego, że kryje się w tym znacznie
więcej niż byliście do tej pory świadomi, że mieliście klapki na oczach.
Skoncentrowaliście swą uwagę na jednym z wielu wymiarów jakiegoś
przeżytego kiedyś doświadczenia i trzymacie się go jak pijany płotu. Nie
puścicie tego choćby się waliło i paliło.
A tymczasem gdybyście się w pełni zrelaksowali, gdybyście odpuścili
sobie wszystko i pozwolili swemu wzniesieniu po prostu samemu się
dokonywać, wówczas zdalibyście sobie sprawę z tego, jak naprawdę
wspaniałą rzeczą była wasza przeszłość i co tak naprawdę wam się
przydarzyło - nie jedynie z ludzkiej perspektywy, ale mając już teraz
holistyczny obraz rzeczywistości. Zdalibyście sobie wówczas sprawę z
tego, że uczestniczyliście w tych doświadczeniach na znacznie głębszych
poziomach niż byliście tego do tej pory świadomi. I nagle w takiej
chwili okazuje się, że ta przeszłość, której się tak kurczowo trzymacie,
nie jest już waszą przeszłością. Nagle zdacie sobie sprawę, że wasze
wspomnienia są bardzo niekompletne, bardzo ograniczone, zawężone do
kwestii, na których nie ma już najmniejszej potrzeby skupiać swojej
uwagi. Nagle uświadamiacie sobie, że wasze doświadczenie tego, co
naprawdę się zdarzyło, nie ogranicza się bynajmniej do poczucia
zranienia czy wspomnienia towarzyszącemu temu bólowi. Że wcale nie było
to takim okropnym przeżyciem, za które do tej pory je uważaliście. Że
zadziało się o wiele, wiele więcej. A to wszystko zmienia.
Proszę was tylko, abyście nie zaczęli teraz tego wszystkiego
analizować na wszystkie możliwe strony. Innymi słowy, nie starajcie się
tego zrozumieć, bo wtedy pozostanie to po prostu kolejnym punktem do
odhaczenia na chronologicznej liście waszych życiowych doświadczeń. A
przecież jest dla was czymś zupełnie naturalnym, że istnienie odmierza
się doświadczaniem, a nie upływem czasu. Innymi słowy, weźcie głęboki
oddech. Odprężcie się. Powróćcie do swego naturalnego stanu. Zacznijcie
znów postrzegać rzeczywistość zmysłami. Zacznijcie dostrzegać
wielkowymiarowość waszych doświadczeń. Ten kapelusz nie jest po prostu
różowy. Jest również niebieski i żółty. To nie jest tylko tiara. Ma swój
tył i przód i wnętrze. A to nie jest po prostu kapelusz. Ma on wiele
różnych postaci.
To nie jest jakaś egzotyczna teoria czy koncepcja. W ten sposób
wygląda prawdziwe życie. Sposób, w jaki ludzie doświadczają życia być
może i jest ciekawy do pewnego momentu, ale podobnie jak obiektyw
aparatu fotograficznego powoduje koncentrowanie się na bardzo wąskim
spektrum tego, co naprawdę się dzieje. A wy jesteście już gotowi na to,
aby zacząć doświadczać pełni życia.
Oznacza to, że pora zacząć rozumieć prawdziwą naturę swojej
przeszłości - czyli że przeszłość nie jest jedynie różowym kapeluszem, a
taka poszerzona świadomość swojej przeszłości sprawi, że zdacie sobie
również szerzej sprawę z natury swoich potencjałów przyszłości, a
właściwie kolejnej sekwencji potencjałów, żeby nie używać tu słowa
przyszłość. Tobiasz już lata temu powiedział wam, że przyszłość jest
uzdrowioną przeszłością. A ja wam teraz mówię, abyście wreszcie
odpuścili sobie przeszłość. Zostawili ją za sobą i zajęli się czymś
innym.
Wówczas wasze postrzeganie tego, co się wydarzyło choćby i wczoraj,
się zmieni. Bo tak naprawdę żadnego 'wczoraj' nie było, nie w tym
sensie, w jakim wam się wydaje. To co naprawdę miało miejsce jest
znacznie głębsze i znacznie bardziej barwne. A to z kolei pozwoli wam
spojrzeć z nową świadomością na to, co dalej.
Póki co wasza wizja tego, co dalej, jest bardzo wąska. Wydaje wam
się, że pewne rzeczy muszą się jutro wydarzyć. Posuwacie się naprzód w
życiu zgodnie z linią czasu i wydaje wam się, że macie co do tego
niewielki wybór, że zakres tego, co ma się jutro wydarzyć, zakres
waszych kolejnych możliwych doświadczeń, jest bardzo wąski. Ale jak
tylko uwolnicie się od tyranii czasu, zdacie sobie sprawę, że wasza
rzeczywistość ma znacznie więcej wymiarów niż wam się do tej pory
wydawało. To nie jest tak, że jutro czeka na was jedynie różowy
kapelusz. Są i niebieskie i żółte. Są też czapki. I rękawiczki. Wszystko
się otwiera. Może być to początkowo dla was faktycznie trochę
przerażające, bo nagle zdajecie sobie sprawę, że chyba was to wszystko
przerasta. A tymczasem wcale nie. Wystarczy wziąć głęboki oddech. Weźcie
po prostu głęboki oddech.
Tak więc, droga Shaumbro, ważne jest abyście zdali sobie sprawę, że
przeszłość nie jest tym, czym wam się wydaje. Przestańcie więc tak do
niej lgnąć. Przestańcie się jej tak kurczowo trzymać. Już wam to nie
przystoi. Nie pasuje już do was takie postrzeganie rzeczywistości.
Moment przełomowy
Tak więc, moja droga Shaumbro, Shaumbro, Shaumbro, znajdujecie się
teraz w momencie przełomowym. Weszliście trochę w mój świat, wyszliśmy
na chwilę z waszej rzeczywistości. A gdy tak sobie tutaj przebywacie, w
tym potencjale, którego sobie dziś doświadczamy, nie czujecie czegoś
dziwnego w powietrzu? Mam nadzieję, że czujecie. Dużo się tu dziś
dzieje… No dobrze. A zatem jesteście teraz w momencie przełomowym.
Powiedzmy, że do tej pory wasze doświadczanie życia miało dla was
charakter liniowy, chronologiczny - przechodziliście od punktu A do
punktu B, potem do punktu C, i tak do znudzenia. (Adamus rysuje oś
czasu) Moment przełomowy następuje wówczas, gdy zmienia się wasza
świadomość. To oznacza, że nie trzymacie się już odtąd kurczowo osi
czasu. Gdy nadchodzi ten moment przełomu, tak jak ma to miejsce teraz,
może to być dla was trochę trudne, bo jak było tak było, ale do tej pory
przynajmniej wiedzieliście, jak toczy się wasza historia. Można
powiedzieć, że niemal wiedzieliście, jak będzie wyglądał wasz ostatni
rozdział. Co prawda byłoby to trochę nudne, nawet bolesne, ale
przynajmniej przewidywalne.
A tymczasem teraz znaleźliście się w punkcie przełomowym, bowiem
zdaliście sobie sprawę, że jesteście gotowi zrobić wielki krok w
nieznane… A to tak czy siak się wydarzy, jeśli jeszcze się nie
zorientowaliście, bo w głębi serca czujecie tę nieodpartą potrzebę
zdecydowania się na ten krok. A zatem możecie go uczynić teraz, ponieważ
pragniecie wolności wyrażania siebie, albo możecie zrobić ten krok
później, kiedy ktoś podłoży wam ogień pod tyłek (śmiech). Niemniej
jednak ten ktoś to i tak będziecie wy, wasze prawdziwe serce, wasz duch.
A zatem jesteście teraz w punkcie przełomowym, tutaj (rysuje "X" na
osi czasu), gotowi na to, by się uwolnić z osi czasu. Pozostajecie na
niej od tak dawna, że doskonale wiecie, jak to z nią jest. Zawsze pełno
na niej niepokojów, emocji, niepewności, a także mnóstwa aspektów
przeszłości, które biorą się z... Aspekty uwielbiają gromadzić się na
waszej osi czasu, wypełniać waszą chronologiczną przeszłość. Uwielbiają
to. Po prostu to uwielbiają! Uwielbiają! Wczepiają się w nią z całych
sił! Jeszcze się nie zorientowaliście, że...? Aandrah sama zdała sobie
sprawę z tego, że aspekty wczepiają się w linearną przeszłość, jakby ich
życie od tego zależało. A potem tak się nią odurzają, że ugruntowuje to
ich postrzeganie siebie. W ogóle nie chcą się jej puścić. Udaje im się
was przekonać, żebyście jej żadną miarą nie odrzucali, nawet jeśli tak
naprawdę serdecznie jej nie cierpicie, a to jeszcze bardziej wzmacnia
linearność przeszłości. A potem ciągniecie z mozołem z sobą na tej linie
całe stado uwieszonych na niej aspektów. I tak wygląda wasza
przeszłość.
A zatem jesteśmy teraz w przełomowym punkcie rozdzielenia, tutaj...
Ja się naprawdę dobrze bawię. Nie wiem jak ty, ale... (śmiech) Mówię do
Cauldre'a.
Tak więc jesteście w punkcie rozdzielenia. Co oznacza, że pora już
odejść do doświadczania opartego na chronologii i przejść do zupełnie
innego postrzegania rzeczywistości. Jest kilka rzeczy, co do których
trzeba będzie dokonać wyboru - to znaczy, ja chciałbym, abyście dokonali
pewnego wyboru - ale nie uciekając się do pomocy waszego umysłu, a
uczuć. Rozumiecie, na czym polega różnica? Ten pierwszy kończy się bólem
głowy, ten drugi poczuciem radości. Sama prawda… Sama prawda… Wybór
dokonany umysłem... (Adamus znajduje kolejny kapelusz) Ożeż ty! Ten w
dodatku jest fioletowy! Idealny! …ale za mały. (śmiech, gdy kapelusz
ledwo mieści mu się na czubku głowy) O wiele za mały… Ale czasami tak
jest, że jak woda sodowa uderza do głowy, to stary kapelusz przestaje
się na nią mieścić. (Adamus oddaje go Lindzie)
LINDA: Och!
ADAMUS: Mój prezent dla ciebie, kochanie… To o czym to mówiliśmy?
Widzicie, gdy oderwiecie się od osi czasu i chronologicznego
postrzegania waszego doświadczania, to wyjdziecie ponad tę rzeczywistość
tutaj… Choć jakaś część was nadal będzie uważać, że wciąż tutaj
jesteście. A tymczasem wcale was tu nie ma… A zatem jesteście teraz w
punkcie rozdzielenia, co oznacza, że schodzicie ze starej ścieżki. Jest
kilka rzeczy, w które chciałbym, abyście się wczuli i rozważyli, a potem
dokonali wyboru - ale z serca, a nie z umysłu. Wiem, że wasz umysł - i
wasze usta - wasz umysł i wasze usta powiedzą, że tak, chcecie tego. Ale
jednak wpierw wczujcie się w to. Jesteście teraz w przełomowym
momencie, nie tylko wy, ale cała społeczność Shaumbry, wszyscy, którzy
mają zamiar nadal ze mną pracować.
LINDA: Hmmm.
ADAMUS: Hmmm. Może się zdarzyć, że parę osób po drodze zostawimy.
Ale to w porządku. Ktoś musi po nas posprzątać… To było zabawne.
(Śmiech)
LINDA: Ha, ha, ha, ha, ha.
ADAMUS: Dziękuję. Tutaj mam taki sekretny guzik, którym włączam
taśmę z nagranym śmiechem. (Śmiech) A więc dobrze, moment rozdzielenia,
ale zanim to się stanie, trzeba dokonać kilku wyborów.
Wybór nr 1
Skończyliście już wreszcie z przerabianiem różnych rzeczy i z ich
uzdrawianiem? Nie mam zamiaru iść dalej z aniołami w ludzkiej postaci,
jeśli wciąż coś przerabiają i uzdrawiają, a niektórzy z was nadal to
robią. Naprawdę. Strasznie się wciągnęliście w to całe przerabianie i
uzdrawianie. Stało się to waszym sposobem na życie. A to nic innego jak
wampiryzm energetyczny. Przerabianie i uzdrawianie to energetyczny
wampiryzm! Robicie to czyimś kosztem, a nawet własnym. Tak się w to
wkręciliście, że teraz trudno wam się od tego uwolnić. Poza tym to
czyste dramatyzowanie, mentalne międlenie, a w dodatku bardzo mocno
osadzone w chronologicznym podejściu do rzeczywistości, ponieważ opiera
się na ciągłym powracaniu do przeszłości. Jedno wielkie kręcenie się w
kółko za własnym ogonem. Uzdrawianie… Fuj, wystarczy już tego!
LINDA: Co to miało być?
ADAMUS: Fuj, wystarczy już tego uzdrawiania! Nie macie jeszcze tego
dość? (Niektóre osoby z publiczności mówią "Tak") Nie zadziałało,
prawda? No, może trochę… ale nie za bardzo. No ale przynajmniej coś
sobie uświadomiliście. Uświadomiliście sobie, że druga osoba nie może
tego za was zrobić. Uświadomiliście sobie, że daliście sobie wyciągnąć
mnóstwo pieniędzy, a przecież sami zrobilibyście to lepiej.
Uświadomiliście też sobie, że istnieją wokół was energie. A to z kolei
wielu z was pozwoliło uwolnić się choć trochę spod władzy umysłu. Ale ja
nie chcę dalej pracować z ludźmi, którzy wierzą jeszcze w takie makyo.
Bo to tylko marnowanie naszego czasu, a mojego już w szczególności.
Marnowanie czasu nas wszystkich.
Staramy się tu stworzyć materiał na nowe książki... Choć to w ogóle
nie muszą być książki. Staramy się stworzyć nowe potencjały, nowe
możliwości. Nie da się tego zrobić z grupą skrzywdzonych cierpiętników i
wiecznych rekonwalescentów, z emocjonalnymi wrakami, którzy nie
potrafią przejść nad przeszłością do porządku dziennego i trzymają się
jej jak pijany płotu. Nie mam zamiaru z nikim takim się tu męczyć!
Rozumiecie, o co mi chodzi? (kilka osób mówi "Tak") Naprawdę? Naprawdę
rozumiecie? (ponownie kilka twierdzących odpowiedzi) Uff, to dobrze. To
dobrze.
A zatem ci, którzy chcą ruszyć dalej, niech odpuszczą sobie wszelkie
przerabianie. Niech dadzą sobie spokój z uzdrawianiem. Równoważenie
energii i ich układanie - tak. A jeśli zastanawiacie się, co to za
różnica, to zapytajcie Aandrahy jaka jest różnica. Ogromna. Zdajecie
sobie sprawę, że żyjecie w bardzo gęstym środowisku? Dlatego czasem
trzeba się zatrzymać i wziąć głęboki oddech, albo wziąć kąpiel w wannie,
albo pójść na spacer i głęboko oddychać, dużo oddychać, albo posłuchać
dobrej muzyki, ponieważ wasze połączenia energetyczne z wszystkim wokół
was - z każdą cząstką rzeczywistości, włącznie z samym sobą - podlegają
wiecznym zmianom. Ale to wszystko, co jest wam potrzebne. Z
'naprawianiem' koniec!
Pamiętacie stare... Sięgam teraz do pamięci Cauldre'a... Ale on jest
już stary, pamięta jeszcze dawne centrale telefoniczne! Pamiętacie, jak
kiedyś telefonistki musiały wtykać i wyciągać te wszystkie...?
(pokazuje ręką) No właśnie.
A więc jeszcze choćby pięć lat temu było tak, że jedynie raz na
jakiś czas wyciągało się jakąś wtyczkę i wkładało na jej miejsce nową.
Zdarzało się to co najwyżej raz na jakiś długi, długi czas - a mimo to i
tak na to narzekaliście. Teraz i dziesięciu rąk by wam nie starczyło,
żeby obsłużyć wszystkie te wtyczki, które teraz trzeba ciągle wymieniać.
Niemniej jednak jesteście już teraz na takim etapie, że w ogóle nie
trzeba w to wszystko wkładać żadnego wysiłku. Tak naprawdę, to te
wtyczki same się przełączają, a wy możecie sobie wygodnie usiąść i
podziwiać, jak elastyczni się już zrobiliście.
Sposób, w jaki łączycie się z Ziemią, albo - jak wy to nazywacie - z
energią świetlną... Mówię tu o tym nieprzerwanym przepływie prany, jak
ją określacie, energii siły życiowej. Kiedyś potrafiliście się z
łatwością pod nią podłączać - podobnie jak wszyscy inni. Jedno wielkie
źródło energii, do którego nawet największy głupek potrafił kiedyś
się... (trochę śmiechu) Oj, trudna dzisiaj ta publiczność! ...ale
zapomnieliście, jak to się robi.
Oczywiście strumień energii siły życiowej wciąż płynie, ale gdy się
teraz do niego podłączacie, to jest to już zupełnie inny strumień, inne w
nim teraz płyną prądy. Przez wiele, wiele wcieleń podłączaliście się do
tego samego starego strumienia energii. Teraz też początkowo
chcieliście jedynie zwiększyć dostęp do tej samej starej energii, co do
tej pory. Jednak uświadamiacie już sobie powoli, że macie teraz
możliwość skorzystania z zupełnie nowych jej prądów. I nie ma też już
potrzeby ciągnąć aż tyle energii, aż tyle siły życiowej, co kiedyś. W
końcu zupełnie się od niej odłączycie. Ale o tym porozmawiamy innym
razem… Tak.
Wróćmy zatem teraz do przerabiania. Przerabianie. Wiecie, jeśli
ciągle się tym zajmujecie, jeśli ciągle zajęci jesteście 'naprawianiem'
przeszłości, to później bardzo trudno wam powrócić do chwili obecnej.
Chwila obecna bowiem nie ma nic wspólnego z czasem. Nie wiem, czy
zdajecie sobie z tego sprawę, ale chwila obecna to nie jest po prostu
dzisiejszy dzień. Chwila obecna to doświadczenie, w którym
uczestniczycie. A takie doświadczenie jest w swej naturze bardzo podobne
do hologramu. Można przejść się dookoła niego, spojrzeć na nie od góry,
od dołu, zajrzeć do środka i dopiero wtedy można zdać sobie sprawę, jak
dużo więcej się dzieje w tej chwili obecnej niż nam się wydawało.
A zatem całe to przerabianie… Jesteśmy teraz w punkcie przełomowym, w
punkcie rozdzielenia, więc chcę być pewien, że skończyliście wreszcie z
tymi głupotami! Skończyliście? (Publiczność odpowiada: "Tak!") Jasne,
teraz tak mówicie. Teraz mi mówicie, że rano też będziecie mnie kochać,
ale ... (śmiech) (Ktoś mówi "Grrr!") Grrr! A! Linda wie jak się to robi.
Pokaż nam!
LINDA: Mrrru!
ADAMUS: Mrrrru! Jesteś jak wielka kotka. Mrrrru.
Tak więc punkt rozdzielenia (pisze na tablicy). Uzdrawianie,
przerabianie odnoszą się wyłącznie do przeszłości. A skoro przeszłość
nie jest już tak naprawdę przeszłością, to czy naprawdę jest wam to
wszystko potrzebne? Całe to jej przerabianie i uzdrawianie? Zupełnie
nie. Czy to nie jest proste? (Publiczność odpowiada "Tak") Dobrze.
Wybór nr 2
Druga koncepcja, z którą pora się rozstać, jest stara jak świat.
Albo wóz, albo przewóz - nie mogę iść do przodu z grupą ludzi, którzy
nieustannie czegoś szukają, nieustannie prowadzą jakieś poszukiwania,
ponieważ poszukiwanie zakłada, że wciąż jeszcze czegoś wam brak, czegoś
wciąż jeszcze nie wiecie, że coś tam jeszcze na was czeka nieodkryte.
Daliście sobie wmówić, że istnieją jakieś sekrety, jakieś tajemnice, o
których nic nie wiecie. Pierwsze, co robimy w Szkole Tajemnic, to
tłumaczymy wam, że nie ma żadnych tajemnic. To znaczy oprócz was samych.
Jesteście dla siebie jedyną tajemnicą, jaka istnieje… Gdzie jest mój
podkład ze śmiechem?
LINDA: Ha, ha, ha! Ha, ha. Ha, ha, ha.
ADAMUS: Chyba potrzebny mi jakiś przycisk. (Adamus chichocze) Tak, tabliczka albo transparent… A zatem... (Adamus przerywa)
LINDA: Co?!
ADAMUS: To wszystko trochę wytrąciło Cauldre'a z równowagi. Gdzieś na chwilę odpłynął.
LINDA: Ha!
ADAMUS: Muszę go sprowadzić z powrotem… Chwilka... (Siada i oddycha)
LINDA: Mogę jakoś pomóc?
ADAMUS: Weź głęboki oddech… OK, już dobrze. A więc szukanie i
gonienie za... Na chwilę gdzieś odpłynął. Był tym wszystkim zbyt
zażenowany, czy coś...
LINDA: Czym?
ADAMUS: Mną!
LINDA: Aha.
ADAMUS: Tak, a więc następna rzecz, to poszukiwanie jakichś tam
prawd i uganianie się za jakimiś tam odpowiedziami. Wciąż czegoś
szukając robicie wrażenie, że jest coś, czego jeszcze nie wiecie… A co
gorsza poszukujecie tego na zewnątrz siebie. Tymczasem nie ma żadnych
tajemnic, absolutnie żadnych, a jedynie efekt zapomnienia, niepamięci…
Tak, to istnieje. Potrzeba poszukiwania jest bardzo uzależniająca,
bardzo kusząca. Jest niczym nałóg. Staje się waszą pasją, sensem życia, o
czym każdy z was tutaj dobrze wie, bo sam przez to kiedyś przeszedł.
Natomiast tam, dokąd teraz zmierzamy, chodzi o coś zupełnie innego -
o odkrywanie, o doświadczanie. Ale, proszę was, dajcie już sobie spokój
z poszukiwaniem, bo świadomość braku jest silnie związana z waszym
bardzo ograniczonym postrzeganiem przeszłości. A zatem przestańcie
wreszcie szukać i zacznijcie odkrywać. Odkrywajcie to, co już istnieje w
tej wielkiej puli potencjałów, która pozostaje do waszej dyspozycji.
Odkrywajcie, że możecie - a właściwie powinniście - tworzyć wszystko, co
tylko zechcecie. Odkrywajcie, że tak naprawdę nie ma we wszechświecie
żadnych istot, które znałyby tę całą ostateczną odpowiedź, której
poszukuje tak wielu ludzi. Zastanawiam się czasami, dlaczego ludzie tak
bardzo zagłębiają się w przeszłość. Na przykład co się niby stało te
2000 lat temu... Jezu Chryste! (Śmiech)
Przede wszystkim i tak nie dokopiecie się do całej prawdy. Nie da
się. Po drugie, znów łapiecie się w ten sposób w pułapkę rozgrzebywania
przeszłości. Wiecie, można zagłębiać się w przeszłość, można zagłębiać
się w przyszłość, ale ani jedno ani drugie donikąd was nie zaprowadzi.
Nie pozwoli wam na - jakby to powiedzieć - na korzystanie z życia tu i
teraz w całej jego pełni. Ludzie wciąż próbują dowiedzieć się, co się
wydarzyło te 2000 lat temu, albo co się wydarzyło 500 lat temu, albo
nawet jeszcze w czasach Atlantydy, i tylko grzęzną nieuchronnie w tym
cmentarzysku przeszłości. A to bez znaczenia, ponieważ historia to jeden
wielki fałsz. Historia daje wam całkowicie fałszywy obraz
rzeczywistości, jest bardzo ograniczona. Zazwyczaj jest to jedynie
percepcja jakiejś tam osoby. A taki ktoś nie widział... Taki ktoś
widział jedynie różowy kapelusz, i to tylko od przodu. Nie ma pojęcia o
tym, co naprawdę się wydarzyło.
Wszystkie te opowieści, które słyszałem o Jeszui, sprawiają, że sam
mam ochotę wskoczyć na ten cały krzyż. Nie ma w nich krzty prawdy!
(Śmiech) Są zniekształcone, okrojone, a ponadto są smutne. Tymczasem
Jeszua miał fajne życie. Naprawdę. Owszem, musiał stawić czoła pewnym
wyzwaniom, jak to człowiek, ale miał wspaniałe życie. Jego celem było
cieszyć się życiem, odbierać je wszystkimi zmysłami… A zatem, całe to
wasze poszukiwanie jedynie was ogranicza. A zatem jesteście gotowi z tym
skończyć? (Publiczność mówi: "Tak")
LINDA: Tak.
ADAMUS: Dobrze, dobrze.
EDITH: Jesteśmy gotowi na odkrywanie.
ADAMUS: Odkrywanie.
Wybór nr 3
Następne na liście jest dążenie do osiągnięcia sukcesu lub
spełnienia. W pewnym sensie macie to wbudowane w swoje DNA, w swoją
rodową karmę, wpojone przez system. Nie mówię tu o... To nie ma nic
wspólnego z obfitością, chodzi mi o osiąganie celów. Nosicie w sobie to
pragnienie, by odnosić sukcesy, czy to w biznesie, czy to w życiu
rodzinnym, a nawet w wymiarze duchowym. A dlaczego? Dlaczego jest to
takie dla was ważne?
EDITH: Bo trzeba płacić rachunki.
ADAMUS: Trzeba płacić rachunki… Bardzo pragmatyczne podejście… I to
bardzo pragmatyczne. Tymczasem to umacnia waszą tożsamość, wasze
postrzeganie siebie, to, kim myślicie, że jesteście. Za każdym razem,
gdy coś wam się uda jakiś wasz aspekt poklepie was po ramieniu, kiwnie z
uznaniem głową, a wy się na to łapiecie.
Wcale nie twierdzę, że samo tworzenie... Daje wam ono satysfakcję i
nie ma w tym nic złego. Jednak umysł stale koncentruje się na nowych
celach i na odnoszeniu sukcesów. Oceniacie samych siebie na podstawie
tego, co możecie zawrzeć w swoim CV, ile macie pieniędzy w banku, jak
wam się wiedzie w związkach lub w sporcie.
Nie będziecie w stanie pójść do przodu, jeżeli waszym kryterium
pozostanie realizacja celów. Jeśli wydaje wam się, że pójdziecie naprzód
z Shaumbrą, z Adamusem, ze Szkarłatnym Kręgiem po to, by potem chwalić
się innym, czego to też nie osiągnęliście, na jakim to poziomie nie
jesteście, to jesteście w głębokim błędzie. To w ogóle nie o to chodzi.
Bardzo często potrzeba realizacji celów opiera się na waszej
przeszłości. Próbujecie jakoś dogadać się ze swoimi aspektami. One wam
mówią, że jesteście dupkiem i - (trochę śmiechu) to naprawdę było bardzo
zabawne - i że jesteście słabi albo głupi, więc staracie się negocjować
z nimi przy pomocy sukcesów. Próbujecie je przekonać, że wcale nie, że
naprawdę jesteście w porządku, bo dokonaliście tego i czy tamtego,
osiągnęliście to czy tamto...
A one się z was śmieją. Śmieją się z was, bo dobrze wiedzą, że to
tylko iluzja. Że te całe wasze 'sukcesy' prędzej czy później pękną jak
bańki mydlane. Jeśli zdobędziecie mnóstwo pieniędzy, to też mnóstwo
pieniędzy stracicie. Jeśli jesteście przystojni i silni, to w końcu i
tak będziecie starzy i słabi. One dobrze wiedzą, jak to się skończy.
Dobrze wiedzą, że wszystko to zamki na piasku, które prędzej czy później
rozsypią się bez śladu.
I nie ma w tym nic złego, bo to tylko przemiana energii. Innymi
słowy, to nie jest tak, że absolutnie wszystko szlag trafi. Mówię tylko,
że wszystko podlega przemianom. Wszystko cały czas ewoluuje. I tak
łatwo, jak zarobicie i stracicie pieniądze, tak samo łatwo będziecie
mogli zarobić później jeszcze więcej. To naprawdę proste. Tylko potem je
rozdajcie. Dokonajcie świadomego wyboru, że chcecie je stracić i
rozdajcie je wszystkie, a zobaczycie, że jeszcze więcej do was wróci
(śmiech, kiedy Adamus sięga do kieszeni, wyjmuje pieniądze i zaczyna je
rozdawać) Rozdajcie je! Rozdajcie je wszystkie! Zobaczycie, że o wiele
więcej do was wróci. (Do Lindy) Nie ma się co denerwować. Powinnaś
bardziej starannie sprawdzać mu kieszenie zanim wyjdzie z domu.
LINDA: No nie mów!
ADAMUS: Tak.
LINDA: Nie, nie jestem jego matką!
ADAMUS: Tak więc cała ta koncepcja samorealizacji, odnoszenia
sukcesów, bycia kimś, to wszystko wynik indoktrynacji ze strony
nauczycieli i rodziców, co wzmacnia jedynie wasze własne próby
zmanipulowania swoich aspektów. A ostatecznie to i tak nie ma znaczenia,
bo chodzi tylko o doświadczanie. W tym nie ma żadnego celu. Niczego w
ten sposób nie próbujemy osiągnąć. Tu chodzi jedynie o to, by pozwolić
sobie na doświadczanie w zupełnie nowy sposób... A niektórzy z was,
dobrze widzę, już starają się opracować to wszystko w głowie.
Przestańcie! Przestańcie, i to natychmiast!
Do niczego nie jest wam to już potrzebne, ponieważ kolejny etap
ewolucji zadzieje się tak czy owak, zupełnie niezależnie, zupełnie
naturalnie. Sukcesy, osiągnięcia, bogactwo - to wszystko samo
przychodzi, wystarczy tylko odejść od doświadczania opartego na upływie
czasu, niejako znaleźć się tu ze swojej własnej przyszłości, powrócić tu
z własnej wyewoluowanej postaci, z powrotem w doświadczanie tego, co tu
i teraz, a wtedy będziecie mieć pełen wybór. Nie będzie potrzeby
próbować czegokolwiek osiągać. Nie będzie potrzeby niczego dokonywać.
A zatem kiedy znajdziecie się tu ze swojej własnej przyszłości, z
powrotem w tym wybranym przez was doświadczeniu tego, co można by nazwać
waszą przeszłością - choć w rzeczywistości jest to wasza ewolucja, nie
przeszłość - to wówczas nie będziecie musieli się martwić o takie rzeczy
jak sukces, bogactwo, uzdrawianie, czy nic innego z tych rzeczy. Bo
wszystko to, czego pragniecie, już tam na was czeka.
Wiem, że to brzmi dziwnie... Umysł nie bardzo lubi takie rzeczy, ale
po prostu wyobraźcie sobie, że jesteście już wolni i wniebowstąpieni,
czy jakkolwiek tam nie chcielibyście tego nazwać. Już jesteście Tym, Kim
Jesteście, a teraz macie pełną swobodę w tej nieliniowej
czasoprzestrzeni na doświadczanie tego tak, jak tylko chcecie tego
doświadczyć.
Wszystko to nawiązuje do naszej dyskusji z poprzedniego miesiąca o tym, czym jest kihak.
Sprowadzanie Energii
Mówiłem wam już wcześniej, że macie do dyspozycji tak ogromny zasób
energii, że praktycznie rzecz biorąc nie da się go wyczerpać. Jest jej
tyle, że możecie naściągać jej sobie do woli, a i tak starczy jej dla
wszystkich innych i jeszcze zostanie. To całe pojęcie braku i
ograniczeń, te ciągłe obawy, że czegoś tam "nie wystarczy", to taki
stary sposób rozumowania... Energii jest mnóstwo. A zatem macie do
dyspozycji ogromny zasób energii, która tylko czeka na to, abyście ją
aktywowali, abyście ją tu sprowadzili po to, aby mogła wam służyć,
zamanifestować się w waszej rzeczywistości.
Jak wam powiedziałem w ubiegłym miesiącu, umysł nie specjalnie się w
tym jednak sprawdza. W ten sposób nie uda wam się ściągnąć tu zbyt
wiele energii. Wynika to z tego, że umysł sam w sobie jest tak bardzo
ograniczony, że potrafi sprowadzić tu jedynie równie ograniczoną ilość
energii. Póki co umysł wciąż wierzy w ograniczenia, a zatem za cokolwiek
by się nie wziął, zawsze będzie tworzył w sposób równie ograniczony.
Rozumiecie, o czym mówię? (Niektóre osoby z publiczności potwierdzają)
Dobrze, bo Cauldre już zupełnie się w tym pogubił. (Adamus chichocze)
Mówiłem mu, że to nie będzie łatwe zadanie… Tak więc umysł święcie
wierzy w te wszystkie ograniczenia. Ale teraz, gdy ewoluujemy w stronę
Ciała Świadomościowego, nie trzeba już walczyć z umysłem. Po prostu
trzeba dać mu się w was wchłonąć.
Emocje i dramatyzowanie potrafią sprowadzić już znacznie więcej
energii. Energia ma postać takich małych cząsteczek, które pozostają w
stanie neutralnym, czekają sobie spokojnie, aż je aktywujecie. A kiedy
zostaną już aktywowane, mogą działać na wszelki możliwy sposób… A zatem
te cząstki energii tylko czekają, a faktem jest, że dramatyzowanie i
emocje mają dużo silniejszy ładunek niż umysł. Dlatego ludzie mają
tendencję do uciekania się do dramatyzowania i do emocji, bo te mają
dosyć mocy, by aktywować część z tych cząstek, które pozostają w stanie
neutralnym i sprowadzić je do naszej rzeczywistości. I rzeczywiście
czasami wpadają one z rykiem w wasze życie, czasami w sposób dość
bolesny, niewygodny i nieprzewidywalny - to znaczy nieprzewidywalny dla
umysłu - a to się ludziom nie podoba. Więc się zaczynają na emocje
blokować, zaczynają zmagać się ze swoim własnym umysłem, bo nie podoba
mi się to wszystko, co wyprawiają w ich życiu emocje. Chcą, aby przy
pomocy umysłu dało się z nimi coś zrobić. No i w końcu im się udaje, ale
wtedy strumień energii wysycha, wszystko ponownie w ich życiu zamiera, a
przecież ludzie potrzebują, żeby coś było obecne w ich życiu.
Potrzebują coś czuć, więc ponownie włączają emocje, a wy już wszyscy
dobrze wiecie, czym to się kończy. Sami doświadczaliście bardzo
emocjonalnych chwil w swoim życiu, a potem, gdy robiło się cicho, gdy
wszystko zaczynało się stabilizować, za chwilę uciekaliście się do
emocji. I tak to z wami jest - wpierw ściągacie tu energię przy pomocy
swoich emocji, a potem na nią narzekacie.
Jednakże dopiero intencje płynące z głębi serca, to głębokie
przekonanie o tym, czego pragniecie, jest dopiero tym, co w istocie
potrafi wzbudzić naprawdę ogromne energie... No ale wpierw musicie być
chętni do tego, aby tam zajrzeć, zdecydowani odkryć to, co się tak
naprawdę kryje w głębi waszego serca. To, co tam odkrywacie, okazuje się
bowiem być czymś zupełnie innym niż to się do tej pory wydawało waszemu
umysłowi, czy też waszym szalejącym emocjom. Dopiero bowiem to, co
odnajdziecie w głębi waszego serca, okaże się być naprawdę prawdziwe.
Wszechogarniające. Wszystkoczujące. Pytanie tylko, co się z tym
wszystkim do tej pory działo? Dlaczego jest od dawna tak mało obecne w
waszym życiu? W pewnym momencie tej podróży w ludzkiej postaci
zaczęliście wierzyć w przeszłość, zaczęliście się kurczowo trzymać
swojej historii, zaczęliście się koncentrować na tym, co zdarzyło się
kiedyś tam, zaczęliście się koncentrować na swoich ranach, na
chronologicznym porządku rzeczywistości, a to odcięło was od
postrzegania jej z głębi serca, z duszy. Wasze serce, wasza dusza
oczywiście nigdy was nie opuściły, ale nauczyliście się je zupełnie
ignorować. Zawsze, gdy próbowało się do was zbliżyć i coś w was zmienić,
niczym świetnie wyszkolony ninja likwidowaliście ten bunt w zarodku
jednym ciosem, po czym udawaliście, że nic tam nie ma… Ale to wciąż tam
było i wciąż tam jest. Cały czas tam jest. Jesteśmy teraz w innej
rzeczywistości. Dzisiaj bynajmniej nie podążaliśmy wzdłuż osi czasu,
liniowej rzeczywistości, jesteśmy zupełnie gdzieś indziej, jesteśmy w
tej rzeczywistości, w której możecie wreszcie poczuć, co kryje się w
głębi waszego serca.
Jedynym problemem jest to, że na tę wyprawę zawlekliście oczywiście
także swój umysł, ale na szczęście nie tak bardzo jak zwykle…
Z głębi serca
A zatem czego tak naprawdę chcecie doświadczyć? Oczywiście chodzi mi
o to, byście się w to wczuli, a nie o tym myśleli. No więc jak? Kiedy
czasami pytam się was, czego chcecie, to słyszę, że milion dolarów. Ech,
no dobra, dobra, ale jeśli tak naprawdę wejrzelibyście w głąb waszego
serca, w głąb waszych prawdziwych uczuć, to co by to było? Często
wymieniacie różne dobra materialne, i to wszystko jest w porządku, nie
ma w tym nic złego, ale to niekoniecznie jest bardzo ważne.
Znaleźliśmy się teraz w o wiele bardziej realnej świadomości. Na
chwilę zeskoczyliśmy trochę z tej linearnej osi czasu i przestrzeni. Co
wam teraz mówi wasze serce? Wczujcie się w nie trochę. Poczujcie to. Co
tam widzicie? Co dałoby wam prawdziwą radość? Czego naprawdę
pragnęlibyście doświadczyć? Co widzicie? Weźcie głęboki oddech.
(pauza)
A teraz weźcie kolejny głęboki oddech i jeszcze bardziej odejdźmy od
osi czasu, porzućmy przeszłość, porzućcie wszystko to, co wydaje wam
się, że wydarzy się w przyszłości. I co tam widać? Co dałoby wam
prawdziwą radość?
(pauza)
Gdy dotrzecie naprawdę w głąb swojego serca, to stanie się to dla
was jasne, tylko nie starajcie się tego wymyślić w głowie. Macie to
tylko i wyłącznie poczuć, uzmysłowić to sobie - uzmysłowić nie oznacza
uciec się do umysłu, lecz do zmysłów. Co tam jest?
(pauza)
Co czujecie w głębi serca, że sprawiłoby, iż zaczęlibyście śpiewać i tańczyć? Co sprawiłoby, że poczulibyście się wolni?
(pauza)
Wczujcie się w to, co mówi wasze serce - nie myślcie o tym, tylko wczujcie się w to - co daje wam wolność?
(pauza)
Weźcie głęboki oddech. Pooddychajcie z tym. Jeśli pojawiają się
jakieś myśli, to puśćcie je wolno. Chodzi o to, abyście poczuli, co
sprawia, że w sercu robi wam się ciepło, co sprawia, że oddychacie pełną
piersią, i nie koniecznie trzeba to ubierać w słowa, aby zdać sobie z
tego sprawę. Jeżeli wejrzycie w głąb swego serca, to co daje wam
wolność?
(długa pauza)
A jeśli wszystko, co przychodzi wam do głowy to to, że nie macie
zielonego pojęcia, to też w porządku, nic nie szkodzi. To może być
równie dobrze pierwszy krok ku temu, by to sobie uzmysłowić, bo to, że
nie wiecie, jest odzewem umysłu. On z pewnością tego nie wie, ponieważ w
to można się jedynie wczuć i mogą minąć całe miesiące, może nawet rok
lub dwa, zanim będziecie w stanie ubrać to w jakieś słowa. I bardzo
dobrze, bo tu chodzi o to, aby wczuć się w to doświadczenie, które daje
wam wolność. Spróbujcie przypomnieć sobie to uczucie, gdy czujecie się
absolutnie wolni - zanurzcie się w nie ponownie - bez ubierania je w
słowa, dopóki nie poczujecie, że to odczucie wzbiera w was niczym
wulkan, że obejmuje całe wasze ciało tak, że aż blask od was bije, wręcz
wylewa się uszami tak bardzo, że aż chce wam się wstać i tańczyć. A gdy
ktoś zapyta was, skąd ten taniec, nie będziecie mieli bladego pojęcia,
skąd się to w was wzięło. I co ważniejsze, gówno was to obchodzi, nie ma
to dla was absolutnie żadnego znaczenia! Macie to w dupie! (Śmiech) Po
prostu jest, jak jest, i tyle. I właśnie to uczucie - ale nie stąd
(pokazuje na głowę) - jest w stanie ściągnąć tu olbrzymią masę energii.
Ogromną.
A wówczas, gdy już się pod to źródło energii podłączycie, wszystko
będzie się działo niejako samo, wasze wybory staną się bardzo proste.
Pieniądze? Nie ma sprawy. Zdrowie? Wystarczy wziąć głęboki oddech.
Właściwe dla was związki - nie te toksyczne, bo tych mieliście już dosyć
- ale dobre dla was związki z innymi ludźmi, z ludźmi, którzy będą was
stymulować i zachęcać, ludźmi, którzy będą dostrzegać i szanować to, kim
naprawdę jesteście, a nie skupiać się na tym, jacy 'powinniście' być -
zadzieją się jak od pstryknięcia palcami. Naprawdę nie ma nic gorszego
niż przyciąganie do siebie ludzi, którzy widzą tylko waszą przeszłość.
Nie widzą was, a jedynie waszą przeszłość. Wczepiają się w was pazurami,
widząc tylko to, co było, a wy ciągniecie ich za sobą niczym balast.
Ale wyobraźcie sobie, że wystarczy jedynie wziąć głęboki oddech, a nagle
zaczną się pojawiać w waszym życiu ludzie, którzy postrzegają was jako
suwerenne istoty, a nie ci, którzy lgną do was jedynie ze względu na
jakąś starą durną karmę. To dopiero będzie niesamowite.
Kihak
Ostatnio rozmawialiśmy o tym, czym jest kihak, czyli przepływ
energii, energia będąca w ruchu, pozostająca w działaniu. Słowo to
oznacza też ducha, czyli was, w doświadczaniu. Gdy połączymy te dwie
rzeczy razem, to otrzymujemy bardzo, ale to bardzo dynamiczną mieszankę.
Gdy pozostajecie w tym stanie, w stanie kihak, czyli podłączeni do
swoich prawdziwych uczuć, a więc nie do głowy, tylko do serca, zadajcie
sobie pytanie, co czyni was wolnym? Dobre pytanie, by poćwiczyć
postrzeganie swoich prawdziwych uczuć. Co daje wam poczucie wolności?
EDITH: Może jakaś podpowiedź? (Śmiech)
ADAMUS: Jednym słowem - nie. To byłoby moje odkrycie, a nie wasze. A
raczej byłoby tym, co ja chciałbym, abyście doświadczyli. Co daje wam
poczucie wolności - ale nie z ludzkiego punktu widzenia, ale waszego
prawdziwego ja - co daje wam poczucie wolności?
EDITH: No cóż, pomyślałam sobie, że może bezwarunkowa miłość i zaufanie do siebie.
ADAMUS: Eee tam, jedno wielkie makyo. Jedno wielkie makyo. Wiecie co, tak naprawdę...
LINDA: Zaraz, zaraz. Czy możemy to powtórzyć, żeby ludzie mogli to dobrze usłyszeć?
EDITH: No ale po co, skoro powiedział, że to i tak makyo...
ADAMUS: (chichocze) Tak!
LINDA: Masz mikrofon, teraz możesz powiedzieć to na głos.
EDITH: Ale ja nie chcę tego powtarzać, skoro to makyo… No dobrze,
powiedziałam, że może bezwarunkowe zaufanie i miłość do siebie?
LINDA: A o czym mówisz?
EDITH: No odpowiadam na jego pytanie.
ADAMUS: Czyli co daje wam wolność.
EDITH: Tak.
ADAMUS: Mówię tak dlatego, Edith, bo dobrze widzę - i myślę, że inni
też to widzą - że ta odpowiedź płynie z głowy. Piękny banał.
EDITH: Ale wywołuje to też miłe uczucia.
ADAMUS: Dobrze. Dobra, ale to miłe uczucie powinno rodzić się w
sercu, a nie w umyśle. Nie w głowie. Najlepiej nawet byłoby nie ubierać
tego w słowa, bo te jedynie ograniczają niepotrzebnie to, co naprawdę w
tym wszystkim ważne. Niepotrzebnie to spłycają. A tymczasem już tylko
wsłuchanie się w samo serce przyciąga ogromne ilości energii. I w takim
momencie - żeby przejść wreszcie do sedna sprawy - można dokonywać
wyborów dotyczących tych bardziej przyziemnych rzeczy w swoim życiu. I
wtedy zdajecie sobie sprawę, jaki jest naprawdę sens... Nie podoba mi
się to słowo, Cauldre. Co wyzwala w was podczas danego zmysłowego
doświadczania fizycznej rzeczywistości to, co w was najlepsze. Wtedy
wszystko inne ma już raczej marginalne znaczenie. Wtedy po prostu - i to
dosłownie – można zacząć kierować energiami, tak po prostu (pstryka
palcami), w stronę pieniędzy, zdrowia, integracji ciała, umysłu i ducha,
związków z innymi ludźmi. Coś tak, jakbyście mieli czarodziejską
różdżkę, albo jakbyście korzystali z ekranu dotykowego. Choć to jest
nawet jeszcze łatwiejsze. Po prostu - siup! - i potrzebne energie już
sprowadzone.
A ponieważ wtedy też uświadomicie sobie, że nie grozi wam już
wpadnięcie w żadne typowo ludzkie uzależnienia, że nie dacie się już
wciągnąć w żadne stare wzorce zachowań - ponieważ wasza przeszłość i tak
nigdy się nie zadziała, a przynajmniej nie tak, jak myślicie - więc nie
będziecie się już obawiać tego, że utkniecie znów w jakichś waszych
starych schematach. I wtedy nie będziecie mieli żadnych zahamowań przed
wysyłaniem energii w bardzo różne miejsca.
A jeśli martwicie się o to, że możecie w ten sposób sprawić ból
innym, to bez obaw. Naprawdę. Nic takiego się nie stanie. Jeśli
martwicie się o to, że okażecie się samolubni, to nic takiego się nie
stanie. Możecie rozdać swoje pieniądze tak samo, jak ja to zrobiłem
przed chwilą, a więc nie martwiąc się o nic - to i tak były pieniądze
Cauldre'a, to niby dlaczego miałbym się czymkolwiek martwić (śmiech, gdy
Adamus rozdaje jeszcze trochę pieniędzy) - nie martwiąc się o to,
ponieważ wystarczy jedno siup! i zaraz pojawi się ich więcej. Nie ma się
też co martwić o to, że staniecie się hedonistami. Myślę, że niektórzy z
was się tego obawiają, że jeśli sobie tylko na coś takiego pozwolą, to
zaczną bez umiaru korzystać z życia, że staną się hedonistami. A bądźcie
sobie! Doświadczcie tego, jeśli wydaje wam się, że możecie się w tym
zatracić. Bo nie możecie. Nie da się, naprawdę. Będzie wam nawet trudno
zatracić się w poświęcaniu się jakimiś wyższym celom, jakiejś ważnej
sprawie - mimo to, że wielu z was rzeczywiście do tej pory bardzo lubiło
się temu oddawać - ponieważ teraz już się po prostu nie da. Teraz
pozostało wam już jedynie cieszyć się życiem. Zanurzyć się w nim.
Projekt Kihak
A mówię wam to wszystko dlatego, że chcę stworzyć grupę swego
rodzaju kihakowców, którzy weszliby ze mną w to doświadczenie. Chciałbym
pracować jeszcze intensywniej z... przepraszam, ale zapomniałem wam o
tym wspomnieć (mówi do Lindy). Chciałbym popracować intensywniej z
grupą, powiedzmy, 99 ludzi w ciągu najbliższego roku aż do 1 kwietnia
2012. Dobra data. Absolutnie. I chciałbym z nimi pracować regularnie.
Bylibyśmy w stałym kontakcie. Dziewięćdziesiąt dziewięć osób. Udział w
tym projekcie będzie was trochę kosztował, bo Szkarłatny Krąg będzie
musiał włożyć w to dużo pracy, niemniej jednak będzie to dla was dobra
inwestycja w siebie. Będzie trzeba regularnie odrabiać lekcje, będą
różne zadania, różne rzeczy do zrobienia i czasem będziecie mnie za to
przeklinać, ale...
LINDA: Czasami?
ADAMUS: (chichocze) Będziecie mnie przeklinać częściej niż czasami.
Będzie trzeba prowadzić dziennik i dzielić się swoimi zapiskami z resztą
grupy. Będzie trzeba brać udział w dyskusjach grupowych, czy to
osobiście czy też przy pomocy wszystkich tych waszych technologii.
Będzie trzeba przeznaczyć co najmniej jedną noc w tygodniu na bardziej
intensywne zadania, w stanie snu oczywiście. A to znaczy, że na następny
dzień możecie się czuć do dupy, ale to nic nie szkodzi, bo to i tak
minie. Będzie trzeba prowadzić zapiski, bo chcę, żeby wszystko to, nad
czym będziemy pracować z tą grupą 99 osób zostało udokumentowane tak,
aby móc zademonstrować później, nazwijmy to, wyniki badań klinicznych,
zapis krok po kroku tego, jak rozwijał się kihak w waszym życiu, czyli
jak wykorzystywać energie w działaniu; jak duch pozostający w ruchu
korzysta z wielkiego rezerwuaru energii w tych nowych czasach, jak udaje
mu się tego dokonać. To, moi drodzy przyjaciele, będzie postęp o jakieś
dziesięć kroków w stosunku do naszego pierwszego projektu grupowego,
czyli książki Mistrzowie Nowej Energii. Teraz pójdziemy dużo, dużo dalej
i czy ostatecznie będzie z tego książka czy kurs czy cokolwiek innego,
to się dopiero okaże, ale na pewno coś, czego później nasi obecni tu
nauczyciele będą mogli uczyć w ciągu najbliższych lat. Będzie się to
nazywać Projekt Kihak.
Tak więc, żeby nie przybić za bardzo Lindy - Cauldre już się załamał
jakiś czas temu (śmiech), nie dał sobie z tym wszystkim rady i zwiał -
zajmiemy się logistyką, mamy świetny personel, który pomoże wam w
organizacji i poprowadzeniu tego wszystkiego. A ci z was, którzy nie
zdecydują się wziąć bezpośrednio udziału w tym projekcie, mogą wziąć w
nim udział pośrednio. Możecie podłączyć się pod niego energetycznie i
świadomościowo. Nie będziecie zobowiązani do prowadzenia dziennika.
Niekoniecznie też będziecie brali udział w regularnych dyskusjach w tej
grupie. Ale w wymiarze energetycznym będziecie jego częścią, tak samo
jak jesteście częścią Shaumbry, Szkarłatnej Rady i Strefy Przebudzenia. A
jeśli zdecydujecie się wejść do tej grupy, to od razu chciałbym wam
powiedzieć część tego, co jest tu napisane drobnym drukiem. Nie
wszystko. Część. Na przykład to, że będzie to bardzo intensywne
doświadczenie. Bardzo, ale to bardzo intensywne. Może to być czasem
powodem dużej frustracji. Dla uczestników tego projektu będzie to,
powiedzmy, rok ewoluującego życia, życia pełnego zmian. Zupełnie wyrzuci
was to z waszej dotychczasowej rzeczywistości opartej na
chronologicznej osi czasu. A jeśli jesteście przywiązani do swojej
przeszłości - a przeszłość czasami oznacza rodzinę, pracę, wszystko to,
co jest wam drogie - to niekoniecznie może to być projekt dla was,
ponieważ odbierze on wam waszą przeszłość.
A już z pewnością nie jest to projekt dla tych, którzy wciąż jeszcze
coś przerabiają i uzdrawiają, którzy nadal bawią się w pełnego ran
wojownika - dajcie już sobie z tym spokój. Podobnie, jeśli nadal zależy
wam na samorealizacji i odnoszeniu sukcesów, jeśli wciąż jesteście
duchowymi poszukiwaczami, to obawiam się, że to nie jest miejsce dla
was, bo zaraz wybiłoby wam tam to z głowy, i to bez znieczulenia. A to
by wam się nie spodobało. Zaczęlibyście składać reklamacje i żądać
zwrotu pieniędzy, a w tym wypadku reklamacji nie uwzględnia się…
Śmieszne! (Śmiech) Anioły mają najwyraźniej inne poczucie humoru niż
ludzie. (Śmiech) Tak, ludzie potrafią śmiać się jedynie z cierpień
innych ludzi, ale z własnych to już nie bardzo. Anioły - niektóre anioły
- potrafią naprawdę śmiać się z samych siebie, a to świadczy o naprawdę
dużym poczuciu humoru.
A zatem taki będzie nasz kolejny projekt. Tam właśnie zmierzamy.
Oczywiście, każdy z was będzie w nim uczestniczył, ale te 99 osób będzie
stanowiło - jakby to powiedzieć - waszą awangardę. Otóż to.
Pytania i odpowiedzi
ADAMUS: A zatem, moja droga Shaumbro, zostało nam jeszcze kilka minut, więc chętnie odpowiem na kilka pytań. Tak?
LINDA: O, kurczę!
ADAMUS: Linda poda wam mikrofon, wystarczy podnieść rękę. Ktoś tam z tyłu.
LINDA: Dobrze, proszę.
PYTANIE OD SHAUMBRY 1 (kobieta): Jak rozumiem, powiedziałeś, że...
ADAMUS: Czy mogłabyś wstać, tak żeby cały świat mógł zobaczyć twoje piękno?
SHAUMBRA 1: ... że od pewnego czasu Gaja już nas opuszcza…
ADAMUS: Tak.
SHAUMBRA 1: …a my mamy zostać teraz gospodarzami Ziemi. No więc tak, rozmawiałam z...
ADAMUS: Ale o co pytasz?
SHAUMBRA 1: Chodzi o to, że - z tego co słyszę - to Gaja wcale nie odchodzi. Czy ja tu czegoś w tym nie rozumiem?
ADAMUS: Nie, przestań. Zatrzymaj się na chwilę. Świetne pytanie,
mówiąc na marginesie. Doskonałe. No więc czy Gaja w końcu odchodzi czy
nie? Nie ma to większego znaczenia - chyba, że bardzo skupiasz swoją
uwagę na energiach i ich zmianach i zastanawiasz się, co się dzieje z tą
Ziemią. Ale to twój wybór. Pomówmy przez chwilę o tym, jak się w tym
wszystkim rozeznać, jak się w tym wszystkim połapać. Bo cały czas dzieje
się bardzo wiele, jak dobrze wiecie. Nie trzeba być specjalnie
wyczulonym na energie, żeby zdać sobie sprawę z tego, jak wiele się
ostatnio dzieje. Ale jednocześnie powoduje to wiele zamieszania, bo robi
się bałagan, gdy mieszacie to wszystko, co postrzegacie wokół siebie z
tym, co rzeczywiście dzieje się w was samych. Robicie tak częściowo
dlatego, że występują tu pewne paralele między tym, co się dzieje w was
samych, a tym, co się dzieje w świecie wokół was. Niektórzy uważają, że
Gaja odchodzi... Tak, ale to się nie stanie z dnia na dzień. Mówimy to
raczej o następnych 1000, może 5000 lat. Jeśli wziąć pod uwagę wiek
Ziemi, to, jak długo Gaja już tutaj jest, to oczywiście tylko chwila.
Ale to będzie miało łagodny przebieg.
Ale do rzeczy, jak można rozpoznać, co z tego, co odczuwamy, dotyczy
tego co wewnątrz, a co tego co na zewnątrz? Wszystko wam się pomieszało
i teraz trudno to odróżnić. Poprzeplatało się to wszystko ze sobą,
poplątało, a faktem jest, że to, co dzieje się w świecie zewnętrznym,
jest na ogół odbiciem tego, co się dzieje albo niedawno działo się z
wami. Bo wielu z was już to wszystko zintegrowało. Wielu z was ma to już
za sobą. Stare aspekty w pewnym sensie już od was odeszły, aby mogły do
was wrócić w inny sposób. Ale to tak naprawdę nie ma znaczenia. A jak
macie się połapać teraz w tym wszystkim, szczególnie jeżeli chodzi o to
wszystko, co się dzieje teraz w świecie wokół was? Przede wszystkim, to
nie myśleć o tym, bo to jedynie powiększy cały ten bałagan, który macie w
głowie. A oto co trzeba zrobić: Zamknąć oczy... Wziąć powoli spokojny
wdech przez nos... I poczuć te energie. Poczuć tę świadomość - a jeśli
czujecie jedynie zapach swojego sąsiada, to można się przesiąść.
Poczujcie to nosem, bo całe powietrze jest tym przesycone. Ale zamiast
wdychać to do mózgu, wciągnijcie ten zapach w wasze Ciało
Świadomościowe.
(pauza)
Wciągnijcie go w siebie. Wciągnijcie ten zapach w swoje Jam Jest.
Nie próbując niczego w tej chwili osiągnąć, a jedynie odczuwając
energie. Pooddychajcie tym i wczujcie się w to. Nie próbujcie niczego
nazywać, określać. Wczujcie się w to jedynie.
(pauza)
A jak już poczujecie to wszystko, pozwolicie, by w was wpłynęło,
wtedy, nie próbując niczego definiować, wypuśćcie to z siebie wraz z
wydechem. Uwolnijcie to. To samo się zdefiniuje, samo przyjdzie do was,
czy to za chwilę, czy to jutro, ale odpowiedź się pojawi, sama. I to
będzie nawet lepsza odpowiedź niż ta, której ja mogę wam tu udzielić, bo
ja jestem zmuszony do ubierania tego w słowa. A słowa nie są w stanie
tego dobrze oddać. Wtedy sami zrozumiecie, czy Gaja odchodzi czy nie.
Zaczniecie też czuć w powietrzu każdy kolejny krok w ewolucji, która ma
teraz miejsce na Ziemi, co się już wkrótce wydarzy. Nie mówię tu o byciu
prorokiem czy jasnowidzem. Mówię o odczuwaniu energii tego, co dzieje
się tu i teraz. To nie tak, że będziecie w stanie przewidzieć, że
następne trzęsienie ziemi będzie miało miejsce w południowej Kalifornii
14 czerwca czy coś w tym stylu. Mówię o tym, że będziecie w stanie
poczuć ruchy energii, które mają teraz miejsce. Wczuć się w nie.
Prosiłem, abyście zamknęli oczy, kiedy będziecie to robić. To
dlatego, że nic was tak nie oszukuje w odbiorze rzeczywistości jak wasze
oczy. Tak, dokładnie tak. Oczy za każdym razem was oszukają. Dlatego
podczas wdechu spróbujcie poczuć w zamian zapach energii. Za każdym
razem, gdy coś się ma wydarzyć, za każdym razem, gdy szykuje się jakiś
przepływ energii, powietrze aż drży, całe aż wibruje, a wy możecie
poczuć pismo nosem, że tak to ujmę. Wszystko co musicie zrobić, to
wciągnąć powietrze. Powiedziałbym, że węch jest najlepszym zmysłem,
jakiemu możecie zaufać, bo słuch też was czasami myli, ponieważ słuch
tak naprawdę angażuje mózg, a smak jest praktycznie na wpół martwy, więc
najlepszy, najbardziej wiarygodny sposób, to poczuć zapach tego, co
dzieje się wokół was. Zmysł powonienia powiązany jest z intuicją. A więc
poczujcie sam zapach, nie próbując szukać w mózgu odpowiedzi na żadne
pytanie.
Odpowiem ci teraz na twoje pytanie. Oczywiście, że Gaja nas
opuszcza. Czy nie zrobiła wystarczająco dużo dla tej planety i dla
ludzi? Czy nie najwyższy czas, aby przeszła na emeryturę? Myślała, że
przejdzie na emeryturę po Atlantydzie, ale wy zeszliście pod ziemię,
jakoś to przetrwaliście i jednak tu pozostaliście, więc ona zrobiła to
samo. A więc tak, przyszedł już na nią czas, więc okażcie jej szacunek,
miłość, wdzięczność i zrozumcie, że Gaja też jest duchem. I dla niej to
był taki sam projekt, jak dla was. Niektórzy z was będą kiedyś robić
dokładnie to samo, nawiasem mówiąc. Wy też podążycie kiedyś na inne
planety we wszechświecie fizycznym i niefizycznym. Będziecie kiedyś
robić dokładnie to samo, co robiła na Ziemi Gaja, i będziecie tam
istnieć jako suwerenne istoty, tchniecie swego ducha w jakiś wielki
kawałek skały unoszący się w przestrzeni i dacie tam w ten sposób
początek życiu. A życie, które się na niej wtedy rozwinie, będzie tak
samo okazywać szacunek wam, jak teraz wy okazujecie go Gaji.
Ten kawałek skały zostanie przez was powołany do życia i
prawdopodobnie będzie mieć podobne cechy fizyczne, co ta planeta,
ponieważ zostanie w nią tchnięty duch kogoś, kto żył na Ziemi, a więc
tam też powstanie świat zwierzęcy i roślinny, które będą absorbować
energię siły życiowej płynącej w kosmosie. A reszta was będzie tam
wpadać od czasu do czasu jako anioły, aby podoświadczać, jak to jest żyć
na niej w swym Ciele Świadomościowym. Pojawią się też na niej inne
świetle istoty chcące doświadczyć istnienia w materii. A wasza planeta
stanie się dla nich odpowiednim do tego placem zabaw. Ale nie wydaje wam
się, że w pewnym momencie zechcecie wydostać się stamtąd i przekazać
tym wszystkim aniołom, które się tam zadomowiły, odpowiedzialność za tę
planetę? W końcu najdzie was ochota na to, aby sobie swobodnie
pooddychać i potańczyć, a potem spędzić trochę czasu z resztą was.
No więc tak, Gaja odchodzi, ale są tacy, którym byłoby bardzo na
rękę, gdyby Gaja tu została. Dlatego będą powtarzać, że Gaja wcale nie
odchodzi, że to jakieś bzdury, totalne brednie. Podobnie jak te bzdury,
które jakoby wygadywaliśmy o tym, że odchodzą wasi aniołowie stróże.
Powiedzą wam, że to bujda, i że macie wokół siebie całe tysiące i jak
dobrze im zapłacicie, to powiedzą wam nawet, jakie noszą imiona. Że co
to niby ma znaczyć, że nasi duchowi przewodnicy odchodzą? A na dodatek
jeszcze wmawiamy ludziom, że mają przestać medytować i że wystarczy, że
będą po prostu oddychać… Przecież takie oddychanie nie wystarczy, żeby
cokolwiek uleczyć! Oczywiście, że wystarczy. Ale nie im. Oni są tak
zafiksowani na leczeniu - na uzdrawianiu miłością - że chcą aby wszyscy
inni też nie robili niczego innego, jak się nawzajem uzdrawiali. Cóż,
prędzej czy później przychodzi chwila, gdy po prostu nie ma już czego
uzdrawiać. Wystarczy powiedzieć, że w dupie ma się swoją przeszłość i
już! (Śmiech) Jak najbardziej. Jak najbardziej… No więc tak, Gaja
odchodzi i nie ma co tu dramatyzować z tego powodu. Bierzecie
odpowiedzialność za Ziemię i tyle. Świetne pytanie. A czy to w ogóle ma
jakieś znaczenie? Czy to wyciska wam łzy z oczu, że Gaja odchodzi?
SHAUMBRA 1: To mnie przeraża jak...
LINDA: Następne pytanie?
ADAMUS: Za chwilę. Przeraża cię to jak diabli?
SHAUMBRA 1: Tak, jak cholera.
ADAMUS: Aha, przeraża cię to jak cholera. A dlaczego?
SHAUMBRA 1: Bo staram się być coraz większa duchem i świadoma...
ADAMUS: To przestań się starać. Dosyć już tych poszukiwań. Już jesteś wielka duchem.
SHAUMBRA 1: Dobra, no więc staram się uświadomić sobie, że jestem
wielka duchem i myślę o milionach ludzi, których w ogóle to nie
obchodzi. I oni mieliby zadbać teraz o Ziemię po tym, jak Gaja ją
opuści?
ADAMUS: Absolutnie.
SHAUMBRA 1: No i to mnie przeraża.
ADAMUS: Ale dlaczego? To wspaniała rzecz, bo dzięki temu nauczą się -
już się tego uczą - jak okazywać poszanowanie dla wody, dla powietrza,
dla zwierząt. Wiesz, tak naprawdę, im dłużej Gaja zwleka z odejściem,
tym ludzie są mniej zmotywowani do tego, by rozważać konsekwencje swoich
działań. A gdy dowiedzą się, że Gaja odchodzi, to pomyślą, że może
jednak lepiej byłoby zadbać o tę planetę, ale nie w sposób fanatyczny,
ile raczej oparty na miłości. Wiesz, co tak naprawdę jest ważne w tej
planecie? To, że jest jak... pomnik to nie jest właściwe słowo. To
jest... to nie jest całkiem właściwe słowo, Cauldre… To jest jak ... nie
może wymyślić dobrego określenia... Jak sanktuarium. Tak właśnie jest
postrzegana przez wszystkie inne istoty z całego stworzenia, bo to było
pierwsze miejsce w rzeczywistości fizycznej. A wy jesteście pierwszymi,
którzy przez to przeszli. Dlatego Ziemia jest niczym sanktuarium. Jest
niczym - jak by to nazwać - historyczny zabytek. Jak katedra. Jak
biblioteka Nowej Energii. Więc to naprawdę bardzo dobrze, że Gaja
umożliwia ludziom przejęcie odpowiedzialności za Ziemię, bo to uczyni
was wszystkich bardziej świadomymi tego, czym jest ta planeta i jak
jesteście z nią powiązani. Kolejne pytanie, które się w tym momencie
nasuwa, to czy jesteście w stanie zaakceptować ten fakt, przyjąć na
siebie tę odpowiedzialność za Ziemię? Czy rozumiecie wasz stosunek do
Ziemi?
SHAUMBRA 1: Moje boskie ja to wie, ale moje ludzkie ja jest ograniczone…
ADAMUS: Tak?
SHAUMBRA 1: …i dlatego to mnie przeraża.
ADAMUS: Twoje boskie ja tak naprawdę guzik wie. Jego tu nie było.
Twoje boskie ja tak naprawdę nie rozumie... Ono przez cały czas
pozostawało gdzieś indziej, podczas gdy wy tu mierzyliście się z życiem,
przeżywaliście to fizyczne doświadczenie. Dopiero teraz jest tu z wami,
aby tego wszystkiego doświadczyć. Dlatego ono nie zna żadnych
odpowiedzi. Bylibyście zaskoczeni tym, czego wasze "boskie ja" nie wie.
Ono nie jest tutaj po to, aby poprawiać wasze życie. Ono jest tu po to,
aby przeżyć wasze życie razem z wami. Ono nie jest tutaj po to, aby
udzielać wam odpowiedzi. Jest tutaj po to, aby tańczyć, bawić się i
doświadczać życia wszystkimi zmysłami. Wasze boskie ja nie jest zbyt
inteligentne, nie w ludzkim tego słowa rozumieniu. Ono jest bardzo
proste, bardzo eleganckie, bardzo zmysłowe. Ale to nie jest zbyt bystre,
jeśli chodzi o zwykłe ludzkie sprawy. Dlatego wy tu jesteście. To wy
musicie opowiedzieć waszemu boskiemu ja o tym, jak tutaj jest.
SHAUMBRA 1: No to jesteśmy ugotowani…
LINDA: Będzie za to nagroda?
ADAMUS: Absolutnie. Niektórzy dostają pieniądze, a inni dostają
zaszczytną i prestiżową Nagrodę Adamusa. Dziękuję. Następne pytanie.
PYTANIE OD SHAUMBRY 2 (mężczyzna): Chcę być jedną z osób, którym
będziesz przykręcał śrubę w przyszłym roku. Jak się tam dostać? (Śmiech,
a także trochę oklasków)
ADAMUS: Będziemy... Póki co musiałbyś przekupić Lindę.
LINDA: Masz to jak w banku.
ADAMUS: Personel Szkarłatnego Kręgu będzie musiał zastanowić się nad
kwestiami formalnymi, a myślę, że chcieliby mieć, mój Boże, co najmniej
jakąś godzinę czy dwie, żeby się nad tym wszystkim zastanowić. (Śmiech)
LINDA: (śmieje się) Och, jak to miło z twojej strony! Do jutra na pewno będziemy wiedzieć.
ADAMUS: Dajcie im na to jakieś dwa tygodnie, ok? Tak.
LINDA: Dziękuję.
PYTANIE OD SHAUMBRY 3 (dziewczynka): Skoro to my, dzieci, mamy
zmieniać świat, to dlaczego nie możemy brać udziału w niektórych
warsztatach? (część publiczności bije brawo)
ADAMUS: Och! A na które chciałabyś pójść?
SHAUMBRA 3: Hmm, na SES.
ADAMUS: Tak. Z SES to akurat jest ciężko... W tym względzie oddaję
decyzję w ręce ludzi. Chociaż może to zachęciłoby was do stworzenia
Szkoły Energii Seksualnych dla osób niepełnoletnich. Myślę, że wyraziłem
to wystarczająco dyplomatycznie. Istnieje kilka kwestii prawnych,
którymi ludzie się w tej kwestii przejmują. Tak… Ale dziękuję, że to
poruszyłaś. (Oklaski publiczności) Dziękuję. A chciałabyś pójść na SES?
SHAUMBRA 3: Tak.
ADAMUS: Dobrze.
LINDA: Jej mama jest tutaj. Myślę, że mogłaby dać jej oficjalne pozwolenie.
ADAMUS: Tak.
LULU (MAMA): Cóż, zawsze chcą jechać na każde warsztaty, na jakie ja
się wybieram, ale mówię im, że nie wiem, czy wolno im w nich
uczestniczyć. No ale ciągle pytają mnie czy mogą jechać.
ADAMUS: Tak, chciałbym zwrócić waszą uwagę na fakt, że ten
Szkarłatny Krąg, który działa w sferach anielskich, nie wtrąca się
zazwyczaj w to, jak funkcjonuje Szkarłatny Krąg na Ziemi. Innymi słowy,
nie pociągamy za sznurki i nie mówimy ludziom, jak mają działać, bo to
część doświadczenia was wszystkich. Tak.
LULU: Cóż, mam tylko jeden mały komentarz.
ADAMUS: Tak.
LULU: Gaja została zapytana o to, dlaczego odchodzi, a także o to, czy może zostać… Przepraszam, jestem trochę zdenerwowana.
ADAMUS: Jasne, nic nie szkodzi.
LULU: Oddychaj. (Adamus i Lulu biorą głęboki oddech) Och! Już dobrze.
ADAMUS: Widzisz, zdajesz sobie sprawę, że przed chwilą wszystko to działo się w twojej głowie, a teraz... proszę! Tak.
LULU: Zaraz będę lewitować... (Śmiech)
ADAMUS: Dobrze.
LULU: No dobrze, tak więc pewna osoba zapytała Gaję, czy może zostać i nas nie zostawiać.
ADAMUS: Tak.
LULU: A potem ona zadała to samo pytanie nam, czy się gdzieś
wybieramy. Osoba, która zadała jej to pytanie, odpowiedziała, że nic jej
na ten temat nie wiadomo. A potem Gaja zapytała ponownie, czy się
gdzieś kiedykolwiek jeszcze wybieramy. To wtedy ta osoba powiedziała, że
kiedy umrzemy, to opuścimy swoje ciało, a następnie odejdziemy. Na co
Gaja powiedziała, że tak, tak rzeczywiście będzie i że z nią będzie
podobnie. Ona także opuszcza swoje ciało i prosi, abyśmy pozwolili jej
doświadczyć tego kolejnego etapu ewolucji. Więc myślę, że to wszystko
jest naprawdę zrozumiałe i że powinniśmy ten jej wybór uszanować.
Dziękuję.
ADAMUS: Dziękuję. To nas sprowadza do kwestii tego, że gdy wy stąd
będziecie odchodzić, to zabierzecie swe Ciało Świadomościowe ze sobą. To
dlatego tyle o nim mówiliśmy. Tak więc kiedy będziecie odchodzić,
zabierzecie ze sobą atrybuty swojego fizycznego ciała, tyle tylko, że ja
nie mam tu na myśli martwej tkanki, tylko atrybuty waszego Ciała
Świadomościowego. Przyszliście tu na Ziemię jako, jakby to powiedzieć,
istota świetlista. Spędziliście w ciele fizycznym całe wieki, i to nie
bez powodu i to nie jest tak, że teraz tak po prostu ot, sobie
wrócicie... mowy nie ma. Powiem wam teraz coś prosto z mostu - nigdy nie
powrócicie do swojego ciała świetlistego, nigdy, bo zainwestowaliście
w... bo spędziliście, przeżyliście w ciele fizycznym tysiące wcieleń,
żeby móc zrozumieć, na czym polega integracja ciała fizycznego i
fizycznego umysłu i ducha i teraz już na zawsze pozostaną one ze sobą
zintegrowane.
Więc gdy odejdziecie z tej planety, to gdziekolwiek byście się nie
udali, nawet gdy już doświadczycie wzniesienia, wszystkie anioły w całym
stworzeniu nie będą miały wątpliwości, kim jesteście. Spojrzą na was i
będą wiedzieć, że jesteście Ciałem Świadomościowym, że byliście na
Ziemi, że macie ogromne doświadczenie, że poważyliście się marzyć i
zrealizować to marzenie. A to jest bardzo ważne, żeby marzyć i
realizować. Będą was rozpoznawać już nie jedynie na podstawie kolorów
waszej aury, ale po - tutaj słowa są zbyt ograniczone - po
ekspansywności, wielkości waszej całej istoty. Będą wiedzieć, że
byliście zmysłowymi duchowymi piratami na Ziemi…
I tymi słowy się z wami pożegnam, a wy pamiętajcie, że wszystko jest dobrze w całym stworzeniu.
A moim przyjaciołom w Polsce mówię "godbere". Będę z wami już wkrótce.
I tak to jest.
© Copyright 2010 Geoffrey Hoppe, Golden, CO 80403
Jakiekolwiek wykorzystanie powyższego tekstu w celach zarobkowych zabronione.
Tłumaczenie: Tomasz Lebiecki (
[email protected]
)