Jestem Tym, Kim Jestem, jedynym prawdziwym Adamusem Saint-Germain i
niech nikt się nie waży pode mnie podszywać (śmiech). Witam wszystkich
na naszym kolejnym spotkaniu. Zanim zaczniemy, chciałbym, abyście wpierw
wzięli głęboki oddech i wczuli się w unoszące się tu wokół nas dziś
energie. Czuć je tu dziś bardzo wyraźnie. Kłębią się w każdym kącie. Są
dziś naprawdę bardzo silne. Wręcz elektryzujące! Czujecie je? Jest tu
dziś od nich aż gęsto. Całe powietrze jest nimi przesycone. Wnikają w
każdą najmniejszą przestrzeń, wciskają się nawet w atomy. Są po prostu
wszędzie.
Tak się właśnie dzieje wtedy, kiedy zbieracie się razem. Tak się dzieje
właśnie wtedy, kiedy na chwilę zapominacie o wszystkich nękających was
wątpliwościach. Przysłuchując się waszym wcześniejszym rozmowom,
pomyślałem sobie, czyż nie byłoby wspaniale, gdyby istniała jakaś
aplikacja, która potrafiłaby wyeliminować wszystkie te dręczące was
wątpliwości? (Publiczność przytakuje) Wyobraźcie sobie przez chwilę, jak
wyglądałoby wasze życie, gdybyście wyzbyli się wszelkich wątpliwości co
do tego, kim jesteście... Bo przecież dobrze wiecie, moi drodzy, kim
jesteście! Dobrze już to wiecie - tyle tylko, że wciąż w to
powątpiewacie. Ciągle w to wątpicie. Jest w tym trochę waszych gierek,
nieprawdaż? Nie jest tak? Te wszystkie wasze wątpliwości co do tego, kim
jesteście, to tylko taka gierka, prawda? Po prostu nie możecie się
oprzeć temu, żeby sobie trochę w nią pograć, poudawać, bo to przecież
takie ekscytujące… Zgadza się? Nie potraficie się temu oprzeć, hm?
KERRI: Ja lubię grać tylko wtedy, gdy wiem, że mogę wygrać!
ADAMUS: A wygrywasz?
KERRI: Nie bardzo.
ADAMUS: To po cholerę jeszcze grasz? (Śmiech)
Wyobraźcie sobie przez chwilę, że... no przecież dobrze wiedziałaś, że
to zrobię (Dużo śmiechu, kiedy Adamus zabiera komuś zielony melonik i
zakłada sobie na głowę). Wyglądam dziś jak kowboj z Irlandii. (Więcej
śmiechu, gdy Adamus pozuje do zdjęcia) Będzie jak znalazł do pamiętnika,
nie?
Wyobraźcie sobie, co by było, gdybyście potrafili… (o meloniku) Nie
oddam! …gdybyście potrafili wyzbyć się wszystkich swoich wątpliwości.
Jaki ogrom energii by to w was wyzwoliło!
LINDA: Chciałbyś dostać jeszcze jakieś inne sceniczne akcesoria?
ADAMUS: Oczywiście! Tak, czuję się dzisiaj trochę mało wystrojony.
LINDA: Zobacz co dostałeś (Linda wręcza mu prezent).
ADAMUS: Pour moi?
LINDA: No to otworzysz czy nie?
ADAMUS: Jasne! Nie sądziłem, że dostanę tu dziś jakiś prezent.
LINDA: Strasznie dużo ostatnio marudziłeś, więc pomyślałam, że pora, aby ci jakoś dogodzić.
ADAMUS: Ja? Marudziłem? (Śmiech)
LINDA: Tak.
ADAMUS: Powiedziałbym raczej, że komentowałem sobie różne rzeczy we
właściwy sobie sposób... (Otwiera prezent i pokazuje wszystkim) Ojojoj!
Ojojojojojojoj! (W środku jest srebrny naszyjnik z dużym medalionem)
LINDA: To rubiny.
ADAMUS: Czy zechcesz Pani pasować mnie na rycerza? (Klęka przed Lindą)
LINDA: Och.
ADAMUS: Och, tak, jakie klejnoty. Och.
LINDA: To prawdziwe rubiny!
ZŁOTO, KLEJNOTY I KRYSZTAŁY
ADAMUS: Rubiny, ach… Pozwolę tu sobie teraz na małą dygresję. Opowiem
wam coś o klejnotach, o biżuterii i o złocie. Uwielbiam złoto. Jak
zresztą każdy - wystarczy spojrzeć jakie osiąga ostatnio ceny!
LINDA: Daj mi trochę pieniędzy, a już ja cię ozłocę. (Śmiech)
ADAMUS: Złoto to fascynujący metal. Złoto jest niesamowite. Było kiedyś
stosowane - i nadal jest - przez alchemików energii do równoważenia
praktycznie wszystkich procesów transmutacji. Używa się go w celu
złagodzenia... Za każdym razem, gdy następuje jakaś transformacja, jakaś
alchemizacja energii, złoto pozwala taką reakcję zrównoważyć,
złagodzić… pozbawić ją ostrych kantów, że tak to ujmę. Dlatego alchemicy
od tak dawna rozprawiają o złocie. Wszyscy myśleli, że im chodziło o
wytworzenie samego złota, ale wcale tak nie było. Posługiwanie się
złotem było po prostu częścią procesu alchemizacji energii.
Wielu faraonów i innych dostojników chowano często wraz z ich złotem.
Ale nie dlatego, że nie chcieli się nim podzielić ze swymi zepsutymi do
szpiku kości potomkami. Rzeczywistym powodem było to, że złoto pomagało w
transmutacji z ludzkiej postaci w postać duchową; sprawiało, że sam
proces przejścia stawał się trochę łatwiejszy. Nie trzeba go do tego
wcale wiele. Wystarczy go tak niewiele, że można je po prostu nosić na
sobie albo w kieszeni. Nie trzeba go wcale dużo. Wystarczy kawałek
wielkości grochu - choć pewnie w dzisiejszych czasach to i tak dużo.
Niemniej jednak tylko tyle go potrzeba. W trakcie przechodzenia przez
własną transmutację, alchemię siebie samego w Ciało Świadomościowe,
złoto pomaga trochę złagodzić odczuwanie tej przemiany.
A co do klejnotów... Uwielbiam klejnoty. Uwielbiam kryształy. Zresztą
sami jesteście istotami krystalicznymi. Macie w sobie kryształy, i to
dosłownie. Nie znaczy to zaraz, że mają one postać fizyczną, ale są w
was pewne struktury krystaliczne, które utrzymują waszego ducha, ciało i
umysł w harmonii i pozwalają wszystkim tym wymiarom waszego ja
porozumiewać się ze sobą. Tak więc te kryształy (pokazuje na rubiny) w
pewnym sensie przypominają Ciało Świadomościowe.
Kryształy potrafiły zawierać ogromne ilości energii. Kiedy istoty
anielskie pojawiły się na Ziemi z nasionami energii życiowej,
sprowadziły tu także energię krystaliczną. To nie były jeszcze fizyczne,
materialne kryształy - te dopiero później z nich powstały - ale
krystaliczne struktury energetyczne.
Kryształy, które zostały stworzone przez Gaję, przez Ziemię, zawierały
kiedyś ogromne ilości energii. Atlantydzi potrafili sprawić, że
kryształy w pewnym sensie rezonowały, współbrzmiały z ich własnymi
energiami. Mogły oddawać im przez to swą energię, z której Atlantydzi
potrafili korzystać w ten sam sposób, w jaki wy teraz korzystacie z
energii elektrycznej. Energia elektryczna to dość prymitywna metoda
zasilania, ale faktem jest, że energia kryształów zniknęła z Ziemi już
dość dawno temu. Ale jeszcze wróci.
Kryształy były kiedyś noszone przez ludzi podobnych wam, aby
przypominały im o ich postaci krystalicznej i o energiach, które -
jeżeli tylko kryształy te noszone były przez właściwą osobę - były w
stanie przyciągnąć do nich Nową Energię. Nie chcę teraz wdawać się w
przydługą dyskusję o znaczeniu różnych kryształów, różnych klejnotów, bo
pewnie potraficie już do tego dotrzeć samodzielnie. Oczywiście dotyczy
to także rubinów, diamentów, szafirów i wszystkich innych kamieni
szlachetnych. Ważne jednak, abyście zdawali sobie sprawę, że one nie
zawierają już żadnych istotnych energii. Podobnie jest ze złotem - ono
też nie zawiera już tych energii, co kiedyś, ale jeśli pozostaje w
kontakcie z waszym ciałem, wówczas zapewnia mu równowagę, pozwala na
swobodny przepływ energii… Nie mówiąc już o tym, że ładnie się w nim
wygląda (śmiech).
UWALNIANIE SIĘ OD WĄTPLIWOŚCI
A teraz wróćmy do kwestii waszych wątpliwości. Wyobraźcie sobie, że
możecie po prostu wziąć głęboki oddech i uwolnić się od wszelkich
wątpliwości dotyczących tego, kim jesteście i co tu robicie. Co tak
powoduje, że rodzą się w was wątpliwości? Co je wywołuje? Wasza
przeszłość, wasza historia, wszystkie te myśli kłębiące się w tym
mentalnym wysypisku śmieci, które określacie mianem umysłu, a które
wmawiają wam, że jesteście tylko człowiekiem i niczym więcej. Że
jesteście nikim. Że wciąż popełniacie błędy. Tymczasem to, co umysł
określa mianem błędu, w ogóle nim nie jest. To tylko kolejne
doświadczenie.
A więc co by było, gdybyśmy... gdyby można było... No proszę (Adamus
podnosi obrazek Quan Yina) Nieraz się świetnie razem bawimy. Ale to
zupełnie inna historia. (Śmiech)
A zatem, gdybyśmy tak mogli wziąć głęboki oddech i uwolnić się od wszelkich wątpliwości… Co wam na to nie pozwala? Kerri?
KERRI: Mój umysł?
ADAMUS: Obwiniasz o to swój umysł? Nic z tego. To wy sami. Wy sami. Sami
na to nie pozwalacie. A gdyby tak po prostu wziąć głęboki oddech i
uwolnić te wszystkie wątpliwości?
KERRI: Bardzo chętnie.
ADAMUS: Dobra, to zróbmy tak. Zróbmy to wszyscy razem. Najbardziej
zadziwiające w tym wszystkim jest to, że wy dobrze wiecie, kim
jesteście. Naprawdę. Ale wszystko to niczym Londyn spowija mgła
wątpliwości, a wy w efekcie udajecie, że wcale nie wiecie, kim
jesteście. Być może wynika to stąd, że obawiacie się odrzucenia ze
strony innych ludzi. Cóż, i tak nie znajdziecie u nich zrozumienia, więc
po prostu weźcie głęboki oddech i w ogóle na to nie zważajcie.
Zróbmy to razem. Weźcie głęboki oddech i uwolnijcie się od wszystkich wątpliwości.
One już wam nie przystoją. Nie współbrzmią z waszym nowym Ciałem
Świadomościowym. Naprawdę. Naprawdę nie ma już tu więcej miejsca dla
wątpliwości. Tak więc zabawmy się teraz w alchemików, bez względu na to,
czy macie teraz na sobie jakieś złoto czy nie. Macie teraz okazję
przemienić wszystkie wasze wątpliwości w czystą energię. Macie teraz
okazję przekształcić wasze wspomnienia o wszystkich tych rzeczach, które
wydaje wam się, że zrobiliście w życiu źle, o wszystkich tych chwilach,
kiedy to jakoby zrobiliście coś złego, w czystą energię doświadczenia.
Bardzo to lubię, kiedy jakiś człowiek, który doświadcza przebudzenia,
wzniesienia, oświecenia, jakkolwiek by tego nie określić, w pewnym
momencie dochodzi do tego punktu, gdy nagle wali się ręką w czoło i
doznaje olśnienia - "Acha!". Po wielu wcieleniach wypełnionych próbami
zrozumienia sensu życia, nagle dociera do was, że tego nie da się
zrozumieć. Nie da się… To taka ulga. Nigdy nie uda wam się zrozumieć
sensu życia. Dlatego proszę was, żebyście wreszcie przestali próbować.
Nigdy nie zrozumiecie sensu czegoś, co się wam przydarzyło, kiedy
byliście bardzo młodzi, podobnie jak nigdy nie zrozumiecie sensu waszego
poprzedniego wcielenia. Nigdy nie zrozumiecie, o co chodzi z tymi
waszymi aspektami, więc przestańcie próbować. One nie są od tego, by je
rozumieć. Nie są tu po to, żeby wasz umysł mógł je zrozumieć. Ich celem
jest budowanie waszego doświadczenia, a nie zrozumienia… A zatem raz na
jakiś czas spotykam kogoś, kto nagle doznaje tego olśnienia. Dociera do
niego, że w tym wszystkim chodzi jedynie o doświadczenie. Że nie ma w
tym ani nic dobrego, ani niczego złego. I nigdy nie było. Że nigdy nie
da się tego zrozumieć w kategoriach psychologicznych, odwołując się do
terminologii podręcznikowej. Nie próbujcie zrozumieć tego, co dzieje się
w waszym życiu z takiego punktu widzenia, bo wtedy stracicie wszystko
to, co niesie ze sobą czyste doświadczanie.
Weźmy zatem teraz razem głęboki oddech.
Nie ma już sensu dawać nękać się wątpliwościom. Niech każdy z was będzie
Tym, Kim Jest. Wówczas nie będzie w was miejsca na żadne wątpliwości…
(krótka pauza) Przestańcie o tym myśleć! (Śmiech) Tu nie ma nic do
myślenia! Zupełnie nic.
Moja droga Shaumbro… Czyli wy wszyscy, którzy nas teraz oglądacie - tak,
wy (Adamus patrzy prosto w kamerę) - zapraszamy was wszystkich tutaj do
nas. Linda już nie raz rugała mnie za to, że nie daję wam poczuć tego,
że tak naprawdę mówię do was wszystkich, wszystkich was rozrzuconych po
całym świecie, a nie tylko do tych, którzy siedzą na sali, dlatego dziś
podkreślam to, że mówię do was wszystkich bez wyjątku... Otóż będę miał
dla was za chwilę małą niespodziankę… (ktoś mówi: "O-ho", Adamus
chichocze)
Tak więc, moja droga Shaumbro, wybraliście trudną ścieżkę… To by był
dobry tytuł na książkę. (Shaumbra mówi: "No!") A nawet na całą masę
książek. Dobra nazwa także dla aplikacji. Tak, absolutnie - "Trudna
ścieżka".
A zatem, droga Shaumbro, wybraliście trudną ścieżkę. Przez wiele wcieleń
usiłowaliście zrozumieć wasz związek z Bogiem, Ziemią, innymi ludźmi,
aż wreszcie - z wielkim zaangażowaniem, z wielką pasją w sercu -
poczuliście, że wszystko, czego pragniecie, to pamiętać o swojej
boskości, cokolwiek by się z wami nie działo… Cokolwiek by się nie
działo. Większość z was tutaj obecnych - nie, właściwie każdy z was
tutaj obecnych, każdy, kto nas dziś słucha - zobowiązał się ponownie
poczuć, czym jest Duch, czym jest Przedwieczny, czym jest Źródło -
jakkolwiek by tego nie nazwać. W pewnym momencie już prawie to
poczuliście, już prawie tego doświadczyliście, ale zaraz wam się
wysmyknęło, wyślizgnęło… Wydawało się, że już na zawsze. Ale wy z pełną
pasją podążyliście jego śladem twierdząc - i słusznie - że nic innego
nie ma tak naprawdę znaczenia. I mieliście absolutną rację. Ostatecznie
nic innego się nie liczy.
Praktycznie wszyscy ludzie na świecie zaprzątają sobie głowę myśleniem o
całej masie różnych rzeczy wierząc, że mają one wszystkie bardzo duże
znaczenie. Odwracają w ten sposób swoją uwagę od tego, co naprawdę
ważne. Czerpią przez jakiś czas przyjemność ze swych doczesnych dążeń, z
posiadania przyjaciół i rodzin, ale i tak każdy z nich prędzej czy
później zda sobie sprawę z tego, że tak naprawdę nic się nie liczy poza
świadomością. Wszystko sprowadza się do tej jednej kwestii.
Wy już to wiecie, dlatego postanowiliście w pewnym momencie, że zrobicie
dla tego wszystko. Śpiewaliśmy tutaj nawet z Hannibalem piosenkę o tym -
"Zrobię wszystko," i tak rzeczywiście się stało. Poświęciliście wiele w
imię osiągnięcia boskiej świadomości. Doświadczyliście przez to ogromu
najróżniejszych rzeczy. Wzięliście na swoje barki tak wiele, także dla
innych - dla innych ludzi, dla tych, których znacie i kochacie, ale
także dla całej ludzkości, dla waszych anielskich rodzin… Wzięliście na
swoje barki ogromny ciężar, a ścieżka, którą podążyliście, okazała się
dla was wszystkich bez wyjątku bardzo trudna... (Adamus nawiązuje tu do
Shoudu z 4 września 2010)
WSZYSTKO SIĘ ZMIENIA
Być może zauważyliście… Nie, ja wiem, że to zauważyliście, że
poczuliście, jak wszystko zaczyna się zmieniać. Jest wam coraz lżej, i
to na wiele różnych sposobów. Na szczęście już nie wystawiacie się na
taką ilość cierpienia, niepewności i wątpliwości, jak to miało miejsce
kiedyś. Odpuściliście sobie i rozluźnieni poddajecie się
wniebowstąpieniu, przebudzeniu. I bardzo dobrze. Mam nadzieję, że
dotarło wreszcie do was to, o czym kiedyś mówił Kuthumi i Tobiasz, czyli
że to się i tak zadzieje, że już tam jesteście, już jesteście
wzniesieni, już jesteście oświeceni, już dotarliście do swego Trzeciego
Kręgu, osiągnęliście suwerenność, a teraz po prostu doświadczacie tego, w
jaki sposób to osiągaliście. I to tak naprawdę może być dla was niezłą
zabawą, bo możecie wybrać sobie jakąkolwiek tylko drogę zechcecie…
Patrzycie teraz na mnie z powątpiewaniem, zastanawiając się, czy aby w
waszym konkretnym przypadku na pewno tak jest... Porozmawiamy o tym za
chwilę.
Tak więc, droga Shaumbro, zaczynacie zauważać, że wszystko zaczyna się
zmieniać. A to oznacza, że teraz jest najlepszy dla was czas na to, aby
naprawdę pozwolić się temu wszystkiemu zadziać.
Linda mówiła wcześniej o tym, dlaczego w przypadku Shaumbry, w przypadku
tych, którzy przechodzą proces przebudzenia, dlaczego po latach
zmagania się z problemem nadwagi teraz jest im coraz łatwiej. No
dlaczego? Cóż, jest po temu kilka powodów. Po pierwsze przestaliście
dręczyć swoje ciało tak, jak to mieliście kiedyś w zwyczaju i
zaczęliście się do niego odnosić z miłością. Oczywiście niektórzy z was
wciąż jeszcze wierzą w cud diety, mimo że dobrze wiecie, co Tobiasz o
nich mówił. Nie jestem co prawda w tym względzie aż tak upierdliwy jak
Tobiasz, ale faktem jest, że wielu z was próbuje wciąż te swoje
kilogramy zaczarować. Oczywiście po jakimś miesiącu jak zwykle sobie
odpuszczacie te wszystkie diety i całe to czarowanie, ale właśnie wtedy
zaczyna się dziać coś ciekawego. Wasza waga sama zaczyna się
normalizować. Owszem, zdarza się wam efekt jojo, ale wasz organizm sam
się zaczyna dostosowywać. Wasze ciało zdaje sobie w pewnym momencie
sprawę z tego, że nie musi przecież nosić ze sobą zapasów na wypadek
głodu czy jakiejś emocjonalnej traumy. Dlatego uwalnia się z tego
nadmiaru tkanki, a wy wtedy ze zdziwieniem konstatujecie, że przecież to
było takie łatwe. Cóż, przypomnijcie sobie, ile musieliście
doświadczyć, zanim znaleźliście się w tym punkcie, ale tak, w sumie to
jest bardzo proste. Naprawdę. Ciało wie, jak się właściwie żywić.
Wszystkie wasze systemy energetyczne podlegają teraz przemianie. To, w
jaki sposób jesteście połączeni z sobą samym i z wszystkim innym, to
wszystko się zmienia i rzeczywiście staje się coraz łatwiejsze.
Weźmy choćby dla przykładu wasze poczucie humoru. Ludziom w ogóle, ale
także i wam, Shaumbro, nie było tak bardzo do śmiechu jeszcze choćby
dziesięć lat temu. Na szczęście Tobiasz miał dużo więcej cierpliwości
ode mnie (śmiech). Dawniej byliście naprawdę spięci, zdecydowanie zbyt
poważni, a teraz potraficie śmiać się z niczego. A dlaczego? Bo to
wszystko rzeczywiście jest bardzo śmieszne (śmiech). Naprawdę.
Potraficie już też śmiać się sami z siebie - i dzięki Bogu, bo ja się z
was śmieję już od dawna (śmiech), a teraz wreszcie możemy śmiać się
razem! (Podchodzi do Sarta, który ma na sobie śmieszną perukę) To jest
przykład, jak można się sobą cieszyć, robić coś dla zabawy! (więcej
śmiechu) Zatem potraficie już śmiać się sami z siebie, potraficie śmiać
się ze świata wokół was i to właśnie sprawia, że jest wam o wiele
łatwiej i nie musicie już... (Adamus daje komuś całusa).
SHAUMBRA (kobieta): Dziękuję!
ADAMUS: To wszystko sprawia, że - przepraszam, przepraszam, przepraszam,
przepraszam, nie chciałem... (przeciska się przez rząd siedzeń) nic nie
szkodzi... - sprawia, że jest wam o wiele łatwiej. Mówię o tym
wszystkim dlatego, że wszystko w was ulega teraz przemianie. Czy
zdajecie sobie z tego sprawę czy nie, że czy wam się to podoba czy nie,
zmieniacie się. Umożliwiacie swoim energiom, by połączyły się wszystkie
razem i stworzyły jedno Ciało Świadomościowe, jeden byt, jedną suwerenną
istotę. Umysł też zmienia sposób, w jaki funkcjonuje. Proszę was,
przestańcie się wreszcie martwić, że tracicie rozum. Nic podobnego. Po
prostu wszystkie wasze układy ulegają przemianie.
Mógłbym oczywiście podejść teraz do tablicy i wyrysować wam to wszystko
dokładnie, pokazać na wykresie, co się teraz z wami dzieje, ale tego nie
zrobię. A dlaczego? Po pierwsze dlatego, że to się nieustannie zmienia.
Poza tym zaraz byście podeszli do tego mentalnie i zaczęli próbować to
wszystko nadzorować. Dlatego w pewnym sensie lepiej nie wiedzieć. Dobrze
jest zdawać sobie sprawę, że coś takiego się z wami dzieje, ale
jednocześnie nie zawracać sobie głowy tym, które enzymy za jakie zmiany
energii są odpowiedzialne. Bo to nieważne. To naprawdę nie ma znaczenia.
Czy wiecie, że teraz, gdy tak sobie tutaj siedzimy i za waszą zgodą - a
może i nie - prowadzimy pewien rodzaj gry z wami, to tym samym
łaskoczemy wasze DNA? Tak, tak, łaskoczemy wasze DNA. Ono potrzebuje od
czasu do czasu, żeby je porządnie połaskotać, ulega teraz przemianie,
transmutacji, a wręcz eksploduje, ale w bardzo dobrym tego słowa
znaczeniu. Tu chodzi o jego uwolnienie się ze starych schematów, o
zburzenie starych struktur i to wszystko się dzieje już teraz. Wasze DNA
otwiera się na zupełnie nowe sposoby funkcjonowania i naprawdę im mniej
o tym wiecie, tym lepiej, bo inaczej zaraz zaczniecie robić wykresy,
badania i opracowania, a potem jak zwykle dopadną was te same
wątpliwości, co zawsze, a to sprawi, że cały ten proces stanie się dla
was niepotrzebnie bolesny. A to wszystko i tak się samo zadzieje.
PODDANIE SIĘ ZMIANOM
Więc wykorzystajmy teraz doskonały moment na to, żeby się temu
wszystkiemu poddać. Pozwólcie nam połaskotać was troszkę… Sami zresztą
też się połaskoczcie. Połaskoczcie się przy pomocy swojej świadomości,
swojego serca, bo to naprawdę pobudza połączenia między ciałem, umysłem,
duchem, pomiędzy wami a waszymi aspektami. Wasze aspekty też
potrzebują, żeby je porządnie połaskotać od czasu do czasu.
Weźmy głęboki oddech. O co w nim chodzi? Żebyście po prostu pozwolili
się temu wszystkiemu zadziać. I żebyście się przy tym dobrze bawili. A
wszystko to w tej bezpiecznej przestrzeni, bez uciekania się do żadnych
technik. Jak zauważyliście, nie intonujemy tu żadnych mantr, nie palimy
świec (no to akurat, bo Linda nam na to nie pozwala) i nie odprawiamy
żadnych innych rytuałów. Po prostu pozwalamy na to, aby wszystko
zadziało się jak najbardziej naturalnie.
Po prostu bierzemy głęboki oddech - oddech Jestem Tym, Kim Jestem - i pozwalamy, aby wszystko się samo stało.
(Adamus bierze głęboki oddech) Och! Żadne hokus pokus nie jest nam tu do
niczego potrzebne. Nie ma potrzeby tu odczyniać żadnych czarów.
(pauza)
To się dzieje samo. Właśnie w tak prosty sposób możecie bawić się w
urzeczywistnianie w swoim własnym życiu każdego jednego dnia. Wystarczy
wziąć głęboki oddech i być sobą. To już samo w sobie jest niesamowite.
A kiedy tylko pojawią się jakieś wątpliwości, po prostu weźcie oddech.
Głęboki oddech. To wszystko. Wtedy pobudzacie w sobie naturalne
umiejętności odzyskiwania przez wasz system równowagi, i w ogóle nie
musicie nawet o tym myśleć. Ten naturalny proces równoważenia energii
pozwala oczyścić wasz organizm z toksyn, daje impuls do transmutacji
energii, które do tej pory pozostawały w was uwięzione. Do tej pory
tłumione energie, bolesne wspomnienia, przekształcają się po prostu w
kolejne doświadczenia. A wszystko to bez konieczności robienia
czegokolwiek.
Stworzyliście dla siebie niesamowite połączenie ciała, umysłu i ducha,
co określamy właśnie mianem Ciała Świadomościowego, które sobie ze
wszystkim poradzi. Po prostu mu w tym nie przeszkadzajcie, a ono ze
wszystkim da sobie świetnie radę. Wszystko, co musicie zrobić, to
pozostać w ahmyo, a wtedy naprawdę rozkwitniecie.
To tak, jakby otworzyć dach i wpuścić słońce - tyle, że w tym przypadku
słońce to wy. Wystarczy się na to wasze słońce otworzyć. Nie ma już
potrzeby grać w żadne gierki… No chyba, że bardzo to lubicie. Wasze
ciało w tym momencie jest w trakcie oczyszczania się z toksyn - toksyn,
które mogły powodować u was różne dolegliwości lub ból. Z kolei wasz
umysł oczyszcza się ze staroenergetycznych przekonań - a wierzcie mi, że
tkwi ich w was jeszcze całe mnóstwo. Całe to oczyszczanie przebiega w
jak najbardziej naturalny sposób. Wszystko to dzieje się zupełnie
naturalnie. Każda część was podlega zrównoważeniu, podczas gdy wy
przyciągacie Nową Energię - Nową Energię, która nie ma nic wspólnego ze
starą energią wibracyjną. To dzieje się dokładnie teraz. Właśnie teraz,
podczas gdy my was sobie łaskoczemy.
Czyż to nie jest niesamowite? Tak to się właśnie powinno odbywać. Dla
tych z was, którzy zrobili różne kursy, studiowali przeróżne techniki,
zgłębiali wszelkiego rodzaju wiedzę, a wszystko to z różnym powodzeniem,
fakt ten może być trochę frustrujący. A co się wtedy dzieje, gdy mając
za sobą udział w tych wszystkich zajęciach, kursach, praktykach, okazuje
się, że nie dają one oczekiwanych wyników? Co się wtedy dzieje?
Zaczynacie obwiniać samych siebie i wydaje wam się, że coś jest z wami
nie tak, że czegoś tu nie potraficie zrozumieć. Jesteście przekonani, że
wszystkim innym się to udaje, tylko nie wam, że tylko wy nie potraficie
nic z tego zrozumieć. I jaki z tego wyciągacie wniosek? Oczywiście, że
jeszcze za mało się staracie i powinniście bardziej.
I wtedy wpadacie w błędne koło. Utwierdzacie się w przekonaniu, że nie
jesteście wystarczająco dobrzy, wystarczająco godni, wystarczająco
mądrzy, wystarczająco uduchowieni, cokolwiek. I zamiast stwierdzić, że
takie zajęcia nie są dla was, że ich energia nie współgra z waszą,
zaczynacie winić siebie. Nie mówię, że macie zaraz zżymać się na dane
zajęcia, kursy czy książki, ale że powinniście się temu wszystkiemu
przyjrzeć i przestać obwiniać o to wszystko siebie. Przestańcie wpadać
ciągle w te same stare schematy.
Wszystko, czego potrzebujecie, to znaleźć się w tym bezpiecznym i
pięknym miejscu i wziąć głęboki oddech. Wszystko, czego potrzebujecie,
to zdać sobie sprawę z tego, kim jesteście. Prawda jest bardzo, ale to
bardzo prosta. Jestem Tym, Kim Jestem. To wszystko.
Weźmy wszyscy razem głęboki oddech.
Oddychać, pić dużo wody i śpiewać piosenki. To wszystko.
Tak więc, droga Shaumbro, przebyliście trudną drogę. To nawet nie była
boczna droga, ani nawet jakaś mniej uczęszczana bita dróżka - to była po
prostu ledwie widoczna, wąska ścieżka. Ale patrząc na was teraz,
widząc, gdzie już do tej pory dotarliście, dostrzegam zmiany. Widzę, że
teraz będzie wam już łatwiej. Widzę, jak w was wszystkich pojawia się
coraz więcej młodzieńczej energii; energii, która zaczyna z was emanować
i już wkrótce będzie to widać po waszej twarzy, po waszym ciele i
waszej duszy.
W tej nowej energii będziecie odczuwać też coraz mniej niepokoju.
Niepokoju, który towarzyszył wielu z was od bardzo dawna, bo odkąd tylko
rozpoczęło się wasze przebudzenie. Ale jak wielu z was zaczyna już to
dostrzegać, ten wewnętrzny niepokój zaczyna ustępować. Natomiast
zewnętrzny niepokój wciąż jeszcze będzie wam towarzyszył, ponieważ wciąż
generuje go świat wokół was, a wy to odczuwacie. Wokół was jest mnóstwo
niepokoju, mnóstwo obaw i strachu, ale pamiętajcie, że to nie jest
wasze. To nie płynie z was, tylko z zewnątrz. Możecie go wyczuwać,
możecie być go świadomi, ale nie utożsamiajcie się z nim.
Jestem naprawdę w przypadku wielu z was pod wrażeniem, ponieważ
zaczynacie się też pozbywać tego, co określacie zwykle mianem depresji.
Depresja jest w sumie naturalnym wynikiem wybudzania się, ponieważ w
trakcie tego procesu powstaje w was pustka. W tym okresie przejściowym,
kiedy doświadczacie całej tej alchemii przemian, gdy wasze ludzkie ja
uwalnia się z ogromnej ilości karmy, wszystkich tych codziennych bzdur,
którymi zaprzątaliście sobie dotąd głowę, pozostaje w was po tym
wszystkim pustka, którą wasz umysł interpretuje jako depresję. Choć tak
naprawdę to wcale nie jest depresja. To po prostu zmiana. To czas na to,
by oddać się wewnętrznej refleksji. To czas oczyszczania, uwalniania,
który wy macie już za sobą. Teraz pora już zacząć cieszyć się życiem na
Ziemi. No bo dlaczego by nie? Dlaczego by nie?
DZISIEJSI GOŚCIE
Weźmy głęboki oddech… Zostałem poproszony przez pewną niewielką grupę
istot, aby mogły tu dziś z nami uczestniczyć w naszym spotkaniu. Każda
jedna z nich miała do tej pory tylko jedno wcielenie na Ziemi, to było
ich pierwsze życie tutaj. To takie jednorazówki, pierwszaki. Każda z
tych istot wróciła w zaświaty, czyli zmarła dla świata fizycznego w
wieku dwudziestu paru lat, tak gdzieś między 20 a 29 rokiem życia, a
więc stosunkowo młodo. Wszyscy ci, których tu dziś zaprosiłem, a którzy
będą tu już za chwilę - różnej płci, różnych narodowości z całego świata
- cała ta ich szóstka będzie tu z nami dzisiaj z bardzo konkretnego
powodu.
Tym powodem jest to, że mają tu dostęp do całego zespołu fachowców,
którym bardzo chcieliby zadać kilka pytań na temat swoich doświadczeń.
Gnębią ich pewne wątpliwości i mam nadzieję, że wy pomożecie je im
rozwiać. Pytania zostały przygotowane z wyprzedzeniem. Są w
zapieczętowanej kopercie, pod pieczą Lindy, która zaraz je wyciągnie.
Nawet ona ich jeszcze nie widziała. Zostały spisane przez Cauldre, ale
specjalnie wymazaliśmy mu je z pamięci, więc nawet on nie wie, co tam
jest.
Są to naprawdę istotne pytania, dlatego postanowiliśmy zadać je właśnie
wam, dać im poczuć sens waszej odpowiedzi. To są bardzo ważne kwestie,
bardzo, bardzo ważne. Szczególnie ważne, że pochodzą od istot, które
doświadczyły tylko jednego życia na Ziemi, które ich zupełnie
zaskoczyło. Są zdezorientowani bardzo wieloma rzeczami, których tu
doświadczyli. Dlatego właśnie do was zwracają się dzisiaj po pomoc.
Zatem teraz zapraszam tu do nas sześć istot, z których większość
przygotowuje się do powrotu na Ziemię, by doświadczyć tu swojego
drugiego z kolei życia, a Lindę poproszę, aby przeczytała pytania, a
potem poprosimy ochotników z widowni. (Do Lindy) Tak więc będziesz miała
co robić.
LINDA: Och, jestem taka podekscytowana...
ADAMUS: Tak. I chciałbym was wszystkich prosić, abyście się naprawdę,
ale to naprawdę wczuli w sens pytania i w to, jakiej chcielibyście
udzielić odpowiedzi, a jestem przekonany, że będziecie pod wrażeniem
swoich własnych spostrzeżeń. Tak więc nie tylko pomożecie tym istotom,
które są tu dziś z nami, ale jeszcze wzbogacicie swoje doświadczenie w
nowe wejrzenie. Jak już wam mówiłem, każda jedna z tych istot - w sumie
jest ich tu sześć - zakończyła swoje jedyne jak dotąd życie stosunkowo
wcześnie, bo mając raptem dwadzieścia parę lat. Dłużej po prostu nie
dali rady.
Pierwszakom zazwyczaj bardzo trudno wytrzymać tu dłużej, rzadko który
jest w stanie to zrobić. Napięcie panujące w ludzkiej świadomości jest
teraz bardzo wysokie, a jakby tego było mało, to jeszcze właśnie teraz
dokłada się do tego wszystko to, co odczuwacie z powodu odejścia Gai.
Gaia odchodząc wzburza wiele Starych Energii, wzrusza wiele starych
kości tkwiących w ziemi od niepamiętnych czasów, które teraz odchodzą
wraz z nią i wszystko to bardzo intensywnie na was oddziałuje. Bardzo,
ale to bardzo intensywnie.
A teraz wyobraźcie sobie, co by było, gdybyście pojawili się tutaj
pierwszy raz. Większość z was ma za sobą już tysiące wcieleń - całe
mnóstwo - a teraz wyobraźcie sobie, że to wasz pierwszy raz, gdy bez
żadnego doświadczenia nagle zjeżdżacie wielką rurą na Ziemię. Jesteście
jeszcze eglendra - tym terminem określamy anioła, który już wkrótce
narodzić się ma w ciele fizycznym - i nagle zostajecie wessani przez
wielką rurę! No więc spadacie na łeb na szyję przez tę rurę wraz z
setkami, tysiącami innych istot i wszyscy w tym samym czasie próbujecie
znaleźć drogę do jakiejś macicy! Chwytacie się po drodze pierwszej
lepszej napotkanej macicy! (Dużo śmiechu) Którą rodzinę wybrać? Tę?
Tamtą? Którą? Na kogo trafię, na tego bęc! No i bęc! Nagle już tu jesteś
i wtedy pierwszy komentarz: „O... (publiczność mówi: ...kurna!") Tak,
dziękuję bardzo. (Śmiech) Mnie nie wolno używać tu takich słów, jak
kurna, ale wam wolno. Wam wolno tak mówić kiedy tylko chcecie.
PYTANIE 1
Zatem nagle okazuje się, że już jesteście w fizycznym ciele. "O Jezu!" A
jeśli jest to wasz pierwszy raz, wówczas wszystko wokół jest dla was
niezwykłe, szokujące, niewiarygodne. To dlatego wielu z nich nie udało
się przeżyć dłużej niż jakieś 30 lat. Przejdźmy zatem teraz do pytań i
odpowiedzi naszych profesorów. Zobaczymy, ile w nich będzie ahmyo, a ile
makyo. Dobrze. Nagrody Adamusa w gotowości i zaczynamy. Tak, w
porządku. Pytania.
LINDA: Jesteś gotowy?
ADAMUS: Patrzcie, wiedziała, że jej każę biegać, więc ubrała sobie
specjalnie adidasy! Ech, ci ludzie... Dobra, pierwsze pytanie brzmi...
Potrzebny ci będzie mikrofon.
LINDA: Jeszcze nie. Dopiero czytam.
ADAMUS: Jedno pytanie na raz.
LINDA: No.
ADAMUS: Gotowa?
PYTANIE 1 (czytane przez Lindę): „Dlaczego ciągle byłem taki zmęczony
podczas mojego pierwszego wcielenia? Kiedy wróciłem na tę stronę,
uczucie zmęczenia minęło.”
ADAMUS: Tak, to bardzo dobre pytanie do naszego panelu aniołów
ekspertów. "Dlaczego cały czas byłem taki zmęczony?" Znajdź jakiegoś
ochotnika, najlepiej kogoś, kto jeszcze nie podniósł ręki. (Śmiech)
LINDA: Za późno!
DAVID: Bo zmarnował mnóstwo czasu i energii na myślenie.
ADAMUS: Dobrze. Zmarnował wiele czasu i energii na myślenie. Tak. Całkiem nieźle. Dostajesz nagrodę Adamusa.
LINDA: Mam wybrać kogoś innego?
ADAMUS: Kogo chcesz. Tam z tyłu widzę jakieś ręce u góry. Dlaczego ta istota była cały czas tak bardzo zmęczona?
JANE: Ponieważ świadomość jest bardzo gęsta.
ADAMUS: Tak. Kurczę, póki co całkiem nieźle. Trafiliście dwa na dwa. Doskonale… Tam z tyłu.
SHAUMBRA 3 (mężczyzna): Bo byli podłączeni pod resztę ludzkości, a
ludzkość w tym momencie jest już zmęczona tym, jak się rzeczy mają na
Ziemi.
ADAMUS: Tak, dobrze. Doskonale. Dziękuję! Dziękuję. Tak, zbiorowa
świadomość jest już bardzo zmęczona. Zbiorowa świadomość jest już bardzo
zmęczona, a wiecie jak to jest, kiedy jesteście zmęczeni? Cóż, stajecie
się nieznośni, rozdrażnieni, macie już dosyć przebywania w ciele, dosyć
swojego życia. A więc tak, absolutnie. Dobrze, jeszcze jedna osoba.
Jeszcze jedna. A propos tego uczucia zmęczenia, które towarzyszyło mu
przez cały czas.
SHAUMBRA 4 (kobieta): Inni wysysali z ciebie energię.
ADAMUS: Tak, bardzo dobrze, świetnie. Doskonale, doskonale.
LINDA: O, widać, że zrobiłaś SES.
ADAMUS: Świetnie. "Inni wysysali z ciebie energię." Wszystkie odpowiedzi
są poprawne. Dziękuję. Dziękuję, Linda. Wszystkie odpowiedzi były
prawidłowe, a wszystko zaczyna się od tego, że przebywanie w ciele
fizycznym to męczące doświadczenie. Nie czujecie się z tym zbyt dobrze.
Nie odczuwacie tego jako czegoś dla was naturalnego. Musicie się do tego
mozolnie przyzwyczajać. Wszyscy musieliście się nauczyć, jak
funkcjonować w fizycznym organizmie i trwało to jakieś pierwsze 80, 90,
100 lat życia na Ziemi, nic dziwnego zatem, że dla tych wszystkich,
którzy przychodzą tu po raz pierwszy, to straszliwie bolesne
doświadczenie. Do tego dochodzą jeszcze inni ludzie, którzy karmią się
waszymi energiami. A jakby tego było mało, dochodzi do tego jeszcze
zasłona zbiorowej świadomości. Dodatkowo systemy energetyczne w ludzkiej
rzeczywistości działają zupełnie inaczej niż systemy energetyczne w
rzeczywistości niefizycznej. Tak więc wszystkie te czynniki się na
siebie nakładają, tworząc przez to bardzo powolne, gęste jak budyń,
przeszkadzające energie.
Więc jakie jest na to rozwiązanie? Tak? Nie inkarnować się? Dobra
odpowiedź. (Śmiech) Widzisz? Ale trzeba. Prędzej czy później każdy anioł
musi doświadczyć życia na Ziemi. Jeśli nie będzie to ta fizyczna
Ziemia, to może być jakaś inna, ale prędzej czy później trzeba przejść
przez to doświadczenie.
Co więc zatem teraz odpowiedzieć naszemu drogiemu aniołowi, który będzie
tu wkrótce wracał na kolejne wcielenie? Co ma zrobić? (Publiczność
mówi, "oddychać") Oddychać. Doskonale. Oddychać.
Co jeszcze? (Różne odpowiedzi i śmiech, ktoś mówi: "Spać") Spać, tak. I
oddychać. Spanie rzeczywiście jest bardzo ważne. Spanie jest bardzo
ważne, bo daje wam czas na to, by ponownie połączyć się ze swoim duchem.
Doświadczacie wówczas również całego szeregu snów, i to na różnych
poziomach. To nie jest tak, że macie tylko jeden sen, który trwa raptem
pół godziny. Nie wiem, kto to wymyślił. Ci cali badacze snów... Ktoś
powinien im poradzić, aby zajęli się czymś innym.
Śnicie przez całą noc - całą noc - i to na wielu różnych poziomach.
Można mieć 30, a nawet 100 różnych snów jednocześnie, bo taka jest wasza
prawdziwa natura. Oto, kim naprawdę jesteście. A cała ta sekwencja snów
pozwala odświeżyć waszego ducha, zrelaksować się. Zatem rada dla tych,
którzy się tu ponownie wybierają, brzmi, że oczywiście tak, oddychać.
A moja własna rada praktyczna jest taka, żebyście cholernie starannie
dobierali sobie rodziny, w których przyjdzie wam się narodzić! Po co
użerać się z całym tym bagażem biologii, skoro można dobrać sobie
odpowiednią rodzinę - świadomą, kochającą i dbającą o to, abyście mieli
zapewnione środowisko o odpowiednich dla was energiach?
Ponadto trzeba też nauczyć się dokonywać wyboru. Coś dziwnego dzieje
się, gdy anielskie istoty przybywają na Ziemię - nagle zapominają, że
przecież cały czas mają wybór! Że mogą wybierać! Dlaczego to nagle
zostaje wymazane z ich pamięci?
Linda (i publiczność): No dlaczego?
ADAMUS: Dlaczego? Ponieważ ziemska świadomość jest bardzo
przytłaczająca. Wmawia wam cały czas, że nie macie wyboru. Ta iluzja
została wprogramowana w masową świadomość dawno temu. Dopiero teraz jest
z niej usuwana.
Tak więc kiedy dusze się tu pojawiają po kolejne wcielenie, świadomość
panująca na Ziemi jest tak obezwładniająca, tak ciężka, że nawet jeśli
próbują się jej oprzeć, to i tak jakoś utykają w jej gęstych kłębach do
tego stopnia, że zapominają, że mają wybór. Wy wszyscy też, tym czy
innym razem, zapomnieliście, że macie jakikolwiek wybór. Nawet nadal w
to powątpiewacie, ale jesteście już przynajmniej na to teraz otwarci...
Tak, dobrze. Następne pytanie.
PYTANIE 2
LINDA: Numer dwa.
Pytanie 2 (czytane przez Lindę): „Dlaczego ludzie nie mówią tego, co
naprawdę myślą? Dlaczego ich wypowiedzi są tak zawoalowane?”
Dlaczego ludzie nie mówią tego, co naprawdę myślą? Dlaczego co innego
mówią, a co innego myślą? To ciekawe pytanie i wystarczająco ważne, aby
na nie tu dzisiaj odpowiedzieć. Najwyraźniej miało to dla nich duże
znaczenie w czasie ich pierwszej inkarnacji na Ziemi. A zatem, dlaczego
ludzie nie mówią tego, co naprawdę myślą?
LESLIE: Bo liczy się dla nich przetrwanie.
ADAMUS Świetnie. Bardzo dobrze. To zasługuje co najmniej na nagrodę.
Dobrze. Tu chodzi o przetrwanie, ponieważ przy tym stanie świadomości,
jaki panuje teraz na Ziemi, gdyby mówili to, co naprawdę myślą, to...
LINDA: Nikogo tak naprawdę nie obchodzi, co naprawdę myślisz.
ADAMUS: Tak, tak. (Adamus chichocze) Świetnie. Świetnie. Dobrze. Ktoś inny.
CAROLYN: Stara indoktrynacja. Nauczono nas, że powinniśmy traktować innych ludzi tak jak sami chcemy być traktowani.
ADAMUS: Tak. Więc staramy się być...
CAROLYN: ...cały czas grzeczni i mili w stosunku do innych.
ADAMUS: Staramy się być grzeczni i mili. A wy dobrze wiecie, co Tobiasz
mówił o byciu grzecznym i miłym. (Vince mówi, "Przypomnij nam") Co
Tobiasz o tym mówił?
CAROLYN: Nie pamiętam.
ADAMUS: Powiedział, że jest rezultatem zakażenia wirusem SES. Zdajecie
sobie przecież sprawę, że jesteście od dziecka tresowani na grzeczne
dziewczynki i grzecznych chłopców? Innymi słowy, macie się zachowywać
jak należy, dopasować i się nie wychylać… A w cholerę z grzecznością!
Proszę was, przestańcie być grzeczni. Przestańcie nawet używać tego
słowa.
LINDA: Coś ty powiedział?
ADAMUS: Żebyście przestali być grzeczni!
LINDA: Czyżby…
EDITH: Więc jacy mamy być, wredni? (Śmiech)
ADAMUS: Gdybyście odrzucili tę fasadę grzeczności, to czy naprawdę
okazałoby się, że jesteście wredni? Czy rzeczywiście pod tą całą
przykrywką grzeczności czai się wredność?
EDITH: Nie, pod spodem jestem po prostu zwyczajna.
ADAMUS: O nie, na pewno nie jesteś zwyczajna! (Śmiech) Najwyraźniej
rzeczywiście ludzie wcale nie mówią tego, co mają na myśli, co? (więcej
śmiechu) Wcale nie jesteś zwyczajna. Jesteś nadzwyczajna! Jesteś niczym
innym, jak Jam Jest. Jesteś niesamowita.
EDITH: Dziękuję.
ADAMUS: Tak… i w dodatku jeszcze całkiem seksowna. (Śmiech) Dobrze cię
znam. Z pewnością nie jesteś zwyczajna! Bycie zwyczajnym jest jeszcze
gorsze od bycia grzecznym! Potraficie sobie wyobrazić kogoś, kto mówi do
was: "Cóż, jesteś po prostu zwyczajny." Że co?!? Tak, zatkałoby was.
Nie! Nie jesteście zwyczajni. Nie jesteście też normalni, o czym zresztą
dobrze wiecie. Ale to, że nie jesteście normalni, a nie jesteście, to
jeszcze nie znaczy, że jesteście nienormalni. To oznacza raczej, że
jesteście wyjątkowi. Widzicie, do jakiego stopnia jesteście
zindoktrynowani? To wszystko indoktrynacja. Indoktrynacja.
Z jakiego jeszcze powodu ludzie nie mówią tego, co myślą? Jak widzicie,
to jedno wystarczyło, by ta istota, która inkarnowała się na Ziemi,
postanowiła opuścić ją tak szybko.
SHAUMBRA 7 (mężczyzna): Język. Język mówiony nie jest w stanie przekazać poprawnie energii.
ADAMUS: To prawda. To prawda. Język mówiony jest zupełnie
niewystarczający, zupełnie nieadekwatny, dlatego ludzie zawsze próbują
wymyślać nowe słowa. A więc kiedy wreszcie będziemy potrafili się
właściwie komunikować? Kiedy przestaniemy wątpić. Kiedy przestaniemy
wątpić w to porozumienie, które ma miejsce między ludźmi i zaczniemy mu
ufać. Wiecie dobrze, że ono istnieje. Po prostu zacznijcie je używać.
Przestańcie w nie wątpić.
Z jakich jeszcze powodów ludzie nie mówią tego, co myślą? To jest
podchwytliwe pytanie. Czekam na właściwą odpowiedź - czyli moją. Tak?
SHAUMBRA 8 (kobieta): Bo nie pamiętają, że są bezwarunkowo kochani.
ADAMUS: Tak.
SHAUMBRA 8: Więc mówią w taki sposób, aby zasłużyć na miłość warunkową. "Powiem coś, co sprawi, że ty mnie..."
ADAMUS: Absolutnie. Ludzie mówią to, czego inni od nich oczekują i tylko
raz na jakiś czas pozwalają sobie na niewielkie odchylenie od tego
schematu. Większość tego, co mówią, służy temu, aby zadowalać innych -
nie wywoływać wilka z lasu, nie wychylać się. Ale wiecie - rozmawiałem
już o tym z Cauldrem - to nie jest jeszcze jedno zgromadzenie wyznawców
New Age. To co tu robimy, to nie jest żadne New Age. Jeśli słuchacie
tego, ponieważ wydaje wam się, że tak jest, to muszę was rozczarować.
To również nie jest żadne spotkanie duchowe, a jeśli jesteście tu,
ponieważ chcecie poczuć dzięki temu uduchowienie, to najprawdopodobniej
nic z tego nie będzie.
Nam chodzi wyłącznie o czystą świadomość, dlatego na ogół mówimy to, co
chcemy powiedzieć… Chociaż nie wolno nam mówić tu takich słów jak
"gówno", "pieprzyć", "kurwa" czy czegokolwiek innego w tym stylu. (Dużo
śmiechu i oklaski) A jeśli wydaje wam się, że...
LINDA: To nie fair! To była odpowiedź Marty'ego, a ty mu ją ukradłeś!
ADAMUS: ...że to jest tego rodzaju spotkanie duchowe, na którym
oczywiste jest, że nie używa się takich słów, to będziecie rozczarowani.
My tutaj mówimy bez ogródek to, co czujemy, rozmawiamy otwarcie o
naszej świadomości, o makyo i o innych tym podobnych rzeczach i
utrzymujemy energię w ruchu. A zatem...
LINDA: Mogę dać Marty'emu za to nagrodę?
ADAMUS: (Do Marty’ego) A ty to w ogóle powiedziałeś? (Śmiech) Mógłbyś
wstać? Ja tego nie słyszałem, dlatego pytam. Nie wiem, czy ty to
naprawdę powiedziałeś czy nie. No to co ty tam powiedziałeś?
MARTY: Powiedziałem: do kurwy nędzy, pieprzę to i olewam. (Śmiech)
ADAMUS: Teraz to co innego! Teraz należy się nagroda. Dziękuję. No i co?
Było aż tak źle? To naprawdę aż takie straszne słowa? No może, jeśli
zostaną skierowane pod adresem konkretnej osoby… Gdybyś na przykład
powiedział to do... Powiesz to do niego? (Adamus wskazuje na Dawida)
MARTY: Nie, bo go lubię.
ADAMUS: Och, to naprawdę miłe z twojej strony. (Śmiech) Nawet jeżeli
zostaną skierowane pod adresem konkretnej osoby to... wciąż tylko słowa.
Znaczą tak niewiele, a ludzie tak się tym przejmują... Tak czy owak,
ciągle czekam na moją odpowiedź.
LINDA: Acha, czyli to ma być coś konkretnego.
ADAMUS: Tak. Wszyscy póki co udzielili poprawnych odpowiedzi, ale jest jedna taka, na którą wciąż czekam.
LULU: Chodzi im o akceptację.
ADAMUS: Aby zostać zaakceptowanym, tak. Tak, choć to zostało już w
pewnym sensie wymienione. Ale i tak dostaniesz nagrodę, choć tylko
dlatego, że cię lubię i jestem miły. (Śmiech) Nie, nie jestem ani miły,
ani grzeczny i nawet nie chcę być. Ja chcę być tylko sobą. Chcę być
prawdziwy.
LINDA: No i dobrze ci idzie!
ADAMUS: Dziękuję. Więc tak, kolejna odpowiedź.
KERRI: Ponieważ nie chcą, aby im ktoś tyłek skopał.
ADAMUS: No tak. To też już zostało powiedziane, ale tak, boją się
przemocy, więc się podporządkowują, nie wychylają się. Ale dlaczego
ludzie nie - i to wszyscy, wy też - dlaczego nie mówicie tego, jak
naprawdę czujecie, co naprawdę myślicie?
MARC: Ponieważ identyfikujemy się z ludzką tożsamością.
ADAMUS: Ciepło, ciepło... (David mówi: "Nie ufamy sobie") Nie znacie
siebie - to jest podstawowy problem. Skąd mielibyście wiedzieć, co
powiedzieć, skoro nie wiecie, kim jesteście, skoro nie pamiętacie, kim
jesteście? Jak możecie mówić prawdę, skoro nawet nie jesteście pewni,
jaka jest ta wasza prawda? Wszystko to jest dla was zbyt niejasne.
To nie jest kwestia języka. To kwestia dotarcia tutaj (pokazuje na
serce). Jeśli nie znacie siebie, to wówczas słowa płynące z waszych ust
będą praktycznie jednym wielkim makyo… Nie mówiąc już o tym, że wpadacie
wówczas w schemat zaspokajania oczekiwań innych ludzi. Powoduje wami
strach i wtedy mówicie jedynie to, co inni chcą od was usłyszeć. Ale to,
co w tym wszystkim najgorsze, to to, że tak naprawdę wszystkie te
rzeczy, które mówicie, zapadają głęboko w was. I potem już nie wiecie,
co tak naprawdę płynie od waszego prawdziwego ja, a co nie - robi się
jeden wielki bałagan. Praktycznie wszystko, co ludzie mówią - nie mam tu
teraz na myśli was, ale ludzkość w ogóle - to wyłącznie makyo. Wszystko
ukrywają, a z czasem uczą się jedynie używać jeszcze bardziej
zawoalowanych słów. Wszystko co w ten sposób robią, to sadzenie coraz
większych makyo gówienek. (Śmiech)
LINDA: Że co?!
ADAMUS: Dzisiaj mam dyspensę. Mogę mówić, co chcę, bo głoszę teraz swoją
własną prawdę... A z czasem te makyo gówienka odkładają się jedno na
drugim i tworzy się prawdziwe szambo. Tak więc, moi drodzy, to właśnie
dlatego ludzie nie mówią tego, co myślą. Po prostu sami nie wiedzą, co
mają na myśli.
LINDA: To jeszcze nie wszystko.
ADAMUS: Tak?
LINDA: Z moich obserwacji, z rozmów z wieloma młodymi ludźmi wynika, że
nikt nie chce słuchać tego, co mają do powiedzenia. Nie mają też gdzie
swobodnie mówić o tym, co czują.
ADAMUS: To prawda. Powiem ci jednak, że to nie do końca tak. Gdy tylko
poczujesz się bezpiecznie i dobrze ze sobą, wówczas zobaczysz,
usłyszysz, poczujesz, że ludzie jednak chcą cię słuchać. Naprawdę chcą
cię słuchać.
LINDA: Rozmawiałeś z nimi?
ADAMUS: To, co się tutaj dzieje, jest żywym przykładem tego, o czym
mówię. Tutaj macie bezpieczne miejsce, w którym możemy mówić otwarcie.
Możemy mówić co czujemy bez ogródek. Choć niektórych słów nie wolno mi
mówić zbyt często, bo wtedy, no cóż, Cauldre się naprawdę denerwuje. Ale
on sam je mówi! (Śmiech) On tylko nie chce, żebym ja je mówił.
Widzicie? Nie ma w tym żadnego sensu, nie? Tak... Zatem nic dziwnego, że
opuścili Ziemię tak szybko.
PYTANIE 3
Dobra, następne pytanie. Mamy dziś do omówienia zupełnie inny temat, to jest tylko rozgrzewka.
LINDA: Naprawdę?
ADAMUS: Absolutnie.
Pytanie 3 (czytane przez Lindę): Dlaczego tak bardzo straciłem kontakt
ze swoim własnym ja, kiedy pozostawałem w formie fizycznej, dlaczego
wszystko wokół mnie wydawało się takie obce?
ADAMUS: Utracił kontakt ze swoim własnym ja. Bardzo często słyszę, że
tracicie kontakt z własnym ja. Tak więc kilka szybkich komentarzy od
naszej oświeconej Shaumbry - dlaczego tak łatwo stracić kontakt ze swoim
ja?
JAN: Bo nie próbujemy odnaleźć swojego wewnętrznego ja. Nikt nas tego
nigdy nie uczył, aby zwracać się do środka. Byliśmy zawsze uczeni szukać
odpowiedzi na wszystkie pytania w świecie wokół nas, a nie w swoim
wnętrzu.
ADAMUS: Tak, to prawda. Choć to bardziej dotyczy tych z was, którzy byli
tu już jakieś tysiąc razy niż tych, dla których ich poprzednie
wcielenie było zarazem pierwszym, ale tak, ta presja szukania sensu
wokół siebie, a nie w sobie, jest na Ziemi bardzo silna. Uczy się was
zwracania się do autorytetów, a nigdy wglądu w siebie. Uczy się was
dbania przede wszystkim o innych, oddawania się pracy społecznej, a o
sobie macie zapomnieć. Czyż to nie dziwne? Żeby tak dbać o wszystkich,
tylko nie o siebie? Na ten temat mógłbym gadać z wami godzinami. W
każdej jednej społeczności, czy będzie to kościół, firma czy rodzina,
wmawia się jej członkom, że należy w pierwszej kolejności dbać o innych.
Nie, nie, nie - absolutnie nie. Jedną z największych zmian paradygmatów
po wejściu w Nową Energię jest zrozumienie, że trzeba zadbać wpierw o
siebie, a dopiero potem będzie się w stanie zdziałać cuda dla
wszystkich, którzy dostrzegą nasz blask… To naprawdę proste, śmiało.
SHAUMBRA 12 (mężczyzna): Myślę, że odpowiedź na to pytanie jest jedna: „Witamy na Ziemi!” (Śmiech)
ADAMUS (śmiech): Tak!
SHAUMBRA 12: I to jest chyba aktualne od jakichś ostatnich dziesięciu tysięcy lat.
ADAMUS: Absolutnie. „Witamy na Ziemi!” Świetna odpowiedź. Doskonałe
podsumowanie. I rzeczywiście od zawsze tak jest. To jest tak, że wpierw
jesteście tymi świetlistymi, ulotnymi istotami, które pozostają sobie w
zaświatach, a potem w pewnym momencie schodzicie po raz pierwszy na
Ziemię. Oczywiście wcześniej dużo o tym słyszeliście. Znane wam są całe
te historie Shaumbry. Słyszeliście niejedną opowieść o Nowej Ziemi.
Przestudiowaliście to zatem wszystko bardzo dokładnie. Przygotowaliście
się bardzo starannie na zejście tutaj. Ale gdy już się tutaj
znajdziecie, to nie ważne, jak wiele historii byście się nie nasłuchali,
nie ważne, jak bardzo starannie byście wszystkiego nie przestudiowali;
dopóki sami nie spróbujecie jak to jest, nie będziecie w stanie tego
pojąć.
Chmura świadomości wokół Ziemi jest teraz bardzo gęsta, przez co
błyskawicznie zapominacie, i to zupełnie, kim jesteście. Bardzo wiele
istot schodzi tu teraz dopiero po raz pierwszy, nie posiadają zupełnie
żadnego doświadczenia. Są ... są... staram się znaleźć właściwe słowo.
Są tym wszystkim przytłoczeni, obezwładnieni, jest to ponad ich siły. Są
w szoku, jak szybko tracą kontakt ze swoim własnym ja.
Żaden kurs nie byłby ich w stanie przygotować na to, jak szybko utracą
kontakt z samym sobą, ze swoim własnym ja. No i wtedy z łatwością
chłoniecie wzorce panujące na Ziemi i zaczynacie poszukiwania sensu tego
wszystkiego na zewnątrz siebie. Ale nic wam to nie daje, oprócz
doświadczenia samego poszukiwania. Prędzej czy później przekonujecie
się, że niczego tam na zewnątrz was nie da się znaleźć, bo nic tam nie
ma. Nie można tego znaleźć też w żadnej książce, w żadnej świątyni, w
żadnej mantrze, ani u żadnego guru czy jakiegokolwiek innego
świątobliwego męża. Znajdziecie to tylko i wyłącznie w sobie.
Może wam się wydawać, że kontakt między wami a waszym ja jest świadomie
zakłócany. Że przecież wszystkie elementy tej układanki, wszystkie
aspekty, które powinny pozostawać ze sobą w ciągłym kontakcie, które
powinny płynąć z łatwością, z lekkością, wszystkie aspekty was, powinny
swobodnie przenikać przez was, a wy przez nie. Owszem, prawdą jest, że
wszystkie te sygnały są zagłuszane, poprzerywane, powypaczane i
pokręcone. A gdy ta sieć połączeń nie działa tak jak powinna... Można by
to porównać do sieci telefonii komórkowej. Wystarczy, że jakiś
przekaźnik w niej nie zadziała, albo jak w przypadku Internetu zabraknie
kilku bitów czy bajtów, a już sygnał się urywa, tracimy połączenie i
wszystko idzie w... (ktoś mówi "w pizdu") - dziękuję - właśnie tak.
(Śmiech) Jean, chyba będziesz musiała nieźle się nagimnastykować, żeby
to wszystko powycinać z tego Shoudu. Może po prostu wrzuć tu gwiazdki
albo coś.
LINDA: Trzy kropeczki.
ADAMUS: Czy wy naprawdę myślicie, że ktoś się daje na to nabrać? Wszystkie te wasze kropeczki i kreseczki są śmieszne.
LINDA: Zawsze można...
ADAMUS: I tak będę mówił kurwa jak będę chciał!
LINDA: Zawsze można napisać 'k', potem kropeczki i 'a'...
ADAMUS: Jasne…
LINDA: ... albo dać gwiazdki.
ADAMUS: No dobrze, a więc wszystkie te sygnały wciąż plączą się i
urywają. Jak je zatem odzyskać? (publiczność mówi, "oddychać") Oddychać.
Czyli dokładnie to, co zrobiliśmy wcześniej. Trzeba się zatrzymać na
chwilę, wziąć głęboki oddech, "Jestem Tym, Kim Jestem" i pozwolić na
swobodny przepływ wszystkich komunikatów - wszystkich sygnałów,
schematów, energii i świadomości - aby mogły z powrotem się uporządkować
i znaleźć drogę do celu. One wiedzą jak. Wystarczy temu nie
przeszkadzać, pozwolić się temu zadziać.
Jeśli jednak zamiast tego zwracacie się o pomoc do świata na zewnątrz
was, to kończycie u jakiegoś uzdrowiciela, który ma pełno kryształów,
dzwonków, świec, kadzidełek i wszelkich innych gadżetów. A to jedynie
jeszcze bardziej zaburza waszą wewnętrzną komunikację, ponieważ
wszystkie te sygnały płynące przez was otrzymują wyraźny komunikat:
"Najwyraźniej szef chce jeszcze bardziej wszystko pogmatwać". No i wtedy
dostosowują się do tego, co im się wydaje, że chcecie osiągnąć i robią
wszystko, by utrzymać was w braku równowagi. Jednak jak tylko weźmiecie
głęboki oddech, zdacie sobie sprawę, że jesteście całkowicie bezpieczni -
i to całkowicie, jesteście przecież istotą wieczną - a wówczas cała
komunikacja wewnątrz was powraca do równowagi.
A kiedy wszystkie te połączenia energetyczne wewnątrz was odzyskają
równowagę, wtedy zdacie sobie sprawę, że co prawda w tym czasie, gdy jej
wam brakowało, powstało trochę przyblokowanych energii, innych zrobiło
się zbyt dużo, poprzyczepiały się do was różne dziwne systemy przekonań,
otłuszczyło się wasze ciało, zrodziło się trochę szaleństwa w waszym
umyśle, ale teraz zacznie się już sprzątanie tego wszystkiego. I tak też
będzie. Tak też będzie. Wszystko się wyczyści, jeśli tylko na to
pozwolicie, jeśli przestaniecie przy tym majstrować, jeśli przestaniecie
temu przeszkadzać i starać się we wszystko ingerować... I kiedy
wreszcie przestaniecie biegać do każdej nowej wróżki w mieście!
Idźcie sobie lepiej na masaż. Zróbcie coś dla siebie - wybierzcie się na
spacer, kupcie sobie nowy samochód, nowy dom, cokolwiek. Naprawdę!
Mówię poważnie. Dacie w ten sposób sygnał swojemu ciału, że... Oho, już
czuję na plecach to spojrzenie... (aluzja do Lindy, która siedzi za nim;
śmiech publiczności). To da waszemu ciału do zrozumienia, że chcecie
żyć, że chcecie iść do przodu i wtedy ono się do tego dopasuje.
Uwielbiam to. Powinniśmy to robić częściej... Nie ma co umierać tak
często (macha w stronę niefizycznych gości). Dobrze, a zatem... (Śmiech)
...następne pytanie.
PYTANIE 4
LINDA: No dobra. Pytanie numer 4.
Pytanie 4 (czytane przez Lindę): „Praktycznie od wieku czterech lat aż
po moją fizyczną śmierć kwestie związane z seksualnością odgrywały
bardzo znaczącą rolę w moim życiu. Dlaczego?”
ADAMUS: Czy jesteś pewna, że to pytanie od tych gości (wskazuje na
powietrze obok), a nie od tych? (wskazuje na publiczność) (Śmiech)
"Praktycznie..." Jak to było?
LINDA (czyta pytanie jeszcze raz): „Praktycznie od wieku czterech lat aż
po moją fizyczną śmierć kwestie związane z seksualnością odgrywały
bardzo znaczącą rolę w moim życiu. Dlaczego?” (Kilka osób z publiczności
wykrzykuje swoje odpowiedzi)
ADAMUS: Poczekajcie na mikrofon, bo bez tego nie ma nagród. Tak?
LINDA: Kto to powiedział?
KATHLEEN: Wirus energii seksualnych.
ADAMUS: Wirus energii seksualnych. Tak, to jest prawidłowa odpowiedź. Po części tak jest. Po części. Dobrze.
LINDA: Pete?
PETE: Ze względu na to, jak jesteśmy wychowywani, budujemy wokół siebie
mnóstwo barier, dlatego jedynym sposobem, w jaki możemy kontaktować się z
innymi ludźmi, jest właśnie seksualność, choć powinna to być intymność.
ADAMUS: Jesteś pewien?
PETE: Tak.
ADAMUS: Tak. Dobrze. Doskonale. Świetna odpowiedź. To faktycznie bardzo
wnikliwa obserwacja, Pete, ponieważ rzeczywiście budujecie wokół siebie
bariery odgraniczające was od innych ludzi. Tak naprawdę to jest jednak
kiepski pomysł, ponieważ wtedy bardzo łatwo stać się pożywką dla innych
ludzi. Wiele związków jest przez to opartych na karmieniu się cudzą
energią. Związki... Spójrzmy prawdzie w oczy - cokolwiek by nie
powiedzieć, to większość relacji międzyludzkich w Starej Energii
opartych było na pasożytowaniu na energiach partnerów. Możecie mnie
teraz wygwizdać, ale... O, nikt nie gwiżdże. Możecie mnie obrzucić
jajkami... O, jakoś nikt nie rzuca. Nikt nie gwiżdże i nie rzuca niczym
we mnie, ponieważ ta grupa doskonale rozumie, co mam na myśli.
Jak już to wszystko trafi do Internetu, to prawdopodobnie to co mówię
wielu ludziom podniesie ciśnienie, ale taka jest prawda. Taka jest
prawda. Związki miały pomóc wam wypełnić tę pustkę, którą czuliście
wewnątrz siebie, a która wywołana była brakiem równowagi pomiędzy waszym
męskim i żeńskim aspektem lub też będącą wynikiem waszej karmicznej
przeszłości, waszych wątpliwości, samozwątpienia, czy też... możecie
sobie w tym miejscu wstawić co tam sobie chcecie. A przecież wcale tak
nie musi być. Najwspanialszy związek na świecie to związek z...?
(publiczność mówi: "Z samym sobą!") Ach, uwielbiam was. Tak jest. Z
samym sobą!
Dopiero kiedy stworzycie intymny, pełen miłości związek z samym sobą,
każdy związek z innym człowiekiem będzie mógł być naprawdę piękny i
radosny, wolny od wszelkich obciążeń. Dopiero wówczas będziecie
potrafili cieszyć się życiem będąc w związku z drugim człowiekiem. A to
jest dopiero prawdziwy dar. To jest prawdziwy dar. Pełne wolności
korzystanie z życia wraz z innymi ludźmi, również pod względem
seksualnym czy... emocjonalnym to nie jest właściwe słowo w tym
kontekście, raczej empirycznym, czyli z perspektywy doświadczania. Ale
tak, masz rację Pete. Dobrze, inne uwagi na temat seksu.
JOEP: Karma rodzinna.
ADAMUS: Karma rodzinna. To znaczy...
JOEP: …że źle wybrał rodzinę.
ADAMUS: Źle wybrał rodzinę, dokładnie. Energia seksualna płynie zgodnie z
linią genealogiczną. Nie znaczy to, że jeżeli chodzi o waszą
seksualność czy o jakiekolwiek zaburzenia czy zboczenia seksualne,
możecie cokolwiek odziedziczyć po przodkach, tzn. nie w sensie
biologicznym. Owszem, przeprowadzono pod tym kątem wiele badań starając
się takie powiązania udowodnić, ponieważ zaobserwowano, że na przykład
dziadek miał ten sam problem, a po nim wszyscy jego potomkowie.
Natomiast w rzeczywistości nie ma to nic wspólnego z dziedziczeniem na
poziomie biologicznym, choć w końcu rzeczywiście obciążenia tego rodzaju
trafiają do komórek i do DNA. No tak, ale skąd one się tak naprawdę
biorą? Z wirusa SES, bo to on jest w rzeczywistości przekazywany z
pokolenia na pokolenie. Nic więcej.
SES (Szkoła Energii Seksualnych) - wirus energii seksualnych - może
dostać się dosłownie wszędzie i dotknąć każdego. Wciśnie się w każdą,
choćby i najmniejszą dziurkę, każdą... Spójrzcie, co się stało, jak
tylko w kilku krajach ludzie zaczęli domagać się wolności? Natychmiast
uaktywnił się wirus SES i zaczął wpływać na wszystko, co się tam dzieje.
Miejmy nadzieję, że nie dosłownie na wszystko, ale tak.
Jest jeszcze jeden powód, dla którego chciałem podzielić się z wami
swoimi przemyśleniami na temat tego... jak to zostało ujęte w tym
pytaniu? Tego uroku, jaki seksualność potrafi rzucić na ludzi. Dla tych,
którzy żyją na Ziemi w ludzkiej postaci, ziemska rzeczywistość potrafi
być niezwykle kusząca. Wręcz wyjątkowo. Stanowi pokusę, która nikomu z
was nie jest obca. Bez względu na to, jak wielkim wyzwaniem nie byłoby
czasami życie na Ziemi, to jednocześnie potrafi być ono bardzo
pociągające, bardzo kuszące. A już możliwość odgrywania wszelkiego
rodzaju dramatów jest szczególnie pociągająca. O seksie już mówiliśmy,
ale jeszcze bardziej kusząca niż sam seks jest władza. Praktycznie każdy
brak równowagi potrafi być dla was bardzo pociągający, ponieważ
świadomość zawsze będzie starać się znaleźć sposób na to, by ją
przywrócić.
A zatem pozostawanie na Ziemi pod postacią człowieka jest bardzo kuszące
pod każdym względem. Co może być też z kolei dla was bardzo korzystne.
Ten urok może być źródłem wielkiej radości i wspaniałego doświadczenia i
odkrywania, ale może być też dla was katastrofalny. Może zawładnąć
całym waszym życiem. Jeśli tylko dostanie się do waszych struktur
seksualnych - nie mam tu na myśli jedynie waszych narządów, ale także
waszą tożsamość seksualną, to niewielkie miejsce w waszym umyśle, które
dotyczy płci... Choć z drugiej strony tak naprawdę nie chodzi tu wcale o
seks. Jest takie miejsce w waszym umyśle, nie dosłownie, to nie jest
miejsce fizyczne, jest to raczej rodzaj waszego myślenia, które jest
związane z seksem. Dlatego też mówi się na przykład, że seks może być
uzależniający. A guzik prawda. Wcale nie, ale umysł potrafi uwierzyć, że
tak jest.
Umysł w przedziwny sposób wykorzystuje tę naturalną atrakcyjność życia
na Ziemi. Jej energia potrafi być naprawdę wspaniała, potrafi was
naprawdę ożywić, dodawać wam skrzydeł. Nie musi mieć wcale na was
negatywnego wpływu. Ale umysł zwykle zawęża wszystko do swojego bardzo
ograniczonego rozumienia, co powoduje, że wszystko w waszym życiu
potrafi kręcić się wokół seksualnego spełnienia, a ono jest jednak
bardzo, ale to bardzo ulotne.
Tak rozumiane seksualne spełnienie - i nie mówię tu tylko o spełnieniu w
wymiarze fizycznym, ale także w jego wymiarze energetycznym czy
duchowym - jest pojęciem z gruntu fałszywym. To tylko schemat myślowy,
sztuczny ideał, którego nigdy nie da się osiągnąć. A człowiek stale
zwodzi się tą mrzonką seksualnego spełnienia. I nieważne, jak bardzo
intensywne nie byłoby wasze życie seksualne, nigdy nie będziecie w
stanie poczuć się zaspokojeni. W tym sensie możemy mówić o uzależnieniu
od seksu. Innymi słowy, umysł wpada w schemat, z którego nie wie, jak
wyjść.
Nawiasem mówiąc, coś takiego jak nałóg nie istnieje. To umysł wpada w
schemat, a potem nie wie, jak z niego wyjść. W pewnym sensie to nawet
nie chce się z niego uwolnić. Bo taki schemat myślowy, jakim jest
fizyczne uzależnienie, potrafi być bardzo pociągający. Nie istnieją
żadne fizyczne uzależnienia. I nie obchodzi mnie, co na ten temat mówi
nauka. Niczego takiego nie ma. Nie ma. To wszystko jest w waszej głowie.
Może, choć to na razie nic pewnego, popracujemy kiedyś nad przepływem
energii i nad jej dynamiką, tak aby pomóc ludziom zdać sobie sprawę z
tego, że wcale nie są więźniami swojej własnej fizjologii. Wcale nie
tkwią uwięzieni w swoim własnym krysztale, że tak powiem. Bynajmniej.
Następne pytanie.
LINDA: Mam jeszcze jedno pytanie. Skoro te istoty były na Ziemi pierwszy
raz, to znaczy, że prawdopodobnie nigdy wcześniej nie poznały, czym
jest seks.
ADAMUS: To prawda.
LINDA: Czy to nie znaczy, że...?
ADAMUS: ...to jest ich pierwsze doświadczenie seksualne w formie fizycznej?
LINDA: No właśnie.
ADAMUS: Owszem, co już samo w sobie jest niesamowite. To jeden z
największych darów, jakim się obdarzyliście. Gdyby istniało coś takiego,
jak siedem cudów bycia człowiekiem, to najpewniej to byłby jeden z nich
- to, że potraficie w pełni, całkowicie zanurzyć się w każde
doświadczenie, które dotyka waszego ciała, umysłu i ducha. Ponieważ
kiedy z pełnym zaangażowaniem się kochacie, kiedy naprawdę
uczestniczycie w akcie fizycznej miłości, to wówczas obejmuje ono każdą
cząstkę was, a nie tylko hm-hm. (Adamus wskazuje palcem w stronę
genitaliów; śmiech) Mam nie używać niecenzuralnych słów, tak więc... Tak
więc obejmuje ono każdą cząstkę was i, przynajmniej teoretycznie,
istota anielska pojawiająca się tutaj po raz pierwszy powinna się
absolutnie zakochać w czymś tak pięknym. Powinna zauważyć piękno tkwiące
w akcie miłosnym. Niemniej jednak sami widzicie, jak łatwo staje się to
negatywnym doświadczeniem, jak bardzo zostaje to wypaczone, pokręcone i
zniekształcone.
Ludzie nawet nie wiedzą już, co mają tak naprawdę myśleć o seksie. Zdają
sobie sprawę z tego, że seks ich pociąga, ale czy rzeczywiście daje on
im spełnienie? Czy naprawdę jest tym, czym wy, aniołowie, go
stworzyliście? W dodatku dochodzi do tego jeszcze - o czym Tobias mówił
już kiedyś i o czym będziemy jeszcze więcej rozmawiać podczas
zaawansowanych kursów SES - cała ta kwestia pod tytułem... Wypowiem to
straszne słowo przed obliczem Boga (wskazuje na siebie) i was wszystkich
- masturbacja! Jeśli ktoś z was jest katolikiem, to - o mój Boże! - aż
go teraz skręca! (Śmiech) "Proszę księdza! Ja tego nie robiłem! Wcale
nie chciałem się dotykać! To się jakoś tak samo stało! (Śmiech) Ja?! W
życiu!
LINDA: Brzmisz, jakbyś bardzo dobrze wiedział o czym mówisz. (Śmiech)
ADAMUS: Bo to był channeling jednego z was. (Śmiech) A co jest niby
złego w kochaniu siebie w każdy możliwy sposób? Czy jest coś złego w
kochaniu siebie także fizycznie? Kto powiedział, że to ma być... O, już
wiem, kto powiedział, że macie być ze sobą grzeczni? W życiu. No proszę
was! W czasach Atlantydy, za starych dobrych czasów – to był żart -
młodzież uczono szacunku dla swych ciał w każdy możliwy sposób - jeśli
wiecie o co mi chodzi - na długo zanim jeszcze znaleźli sobie
jakiegokolwiek partnera. Jak może wam się udać wejść z kimkolwiek w
intymne relacje, jeśli nie czujecie się komfortowo obcując ze sobą
samym? Brzmi znajomo? Każdy teraz odwraca wzrok i myśli tylko o tym, że
nie może się już doczekać, aby stąd wyjść i uciec do domu. (Śmiech) Tak
więc intymność. Tak, dobrze, dobrze. Dziękuję. Dalej.
PYTANIE 5
LINDA: Numer 5.
Pytanie 5 (czytane przez Lindę): „Dlaczego podczas doświadczania
człowieczeństwa tak bardzo odczuwałem brak wszelkich możliwych rzeczy?
Moja rodzina była biedna, moi sąsiedzi byli biedni i wydaje mi się, że
większość czasu, który spędziłem na Ziemi, starałem się przeżyć, zamiast
żyć.”
ADAMUS: Brzmi znajomo? (Shaumbra mówi: "O, tak!") Dlaczego doświadczanie
człowieczeństwa tak nieodzownie wiąże się z doświadczaniem braku?
Dlaczego tak często doświadczamy biedy, co jest jednym z aspektów braku
obfitości? Dlaczego tak często brak nam...? Sami możecie dokończyć to
zdanie. Dlaczego poczucie braku jest na Ziemi tak powszechne? A zatem
proszę, niech nasza oświecona Shaumbra wypowie się w tym względzie.
MARY: Myślę, że jest to rezultatem połączenia zbiorowej świadomości i
samozwątpienia, kiedy to zapominamy kim jesteśmy, zapominamy, że możemy
żyć w dostatku bez względu na cokolwiek.
ADAMUS: Dobrze. Bardzo dobrze. Efekt zbiorowej świadomości i zwątpienia w
siebie, tak, dobrze. Należy się nagroda Adamusa. Tak, dziękuję. Dalej.
Dlaczego tak bardzo odczuwamy brak? Co możecie opowiedzieć tej istocie?
PATRICIA: Zapominamy, że przeciwieństwem braku jest energia i świadomość, która jest praprzyczyną wszystkiego.
ADAMUS: Tak, tak. Absolutnie. Świetnie. Nagroda Adamusa.
PATRICIA: O, fajnie! Dziękuję za nagrodę!
ADAMUS: Tak. Dlaczego tak często towarzyszy nam poczucie braku?
LARRY: Bo to tak naprawdę niezła zabawa.
ADAMUS: Zabawa. Dokładnie. Dziękuję. To uczciwa odpowiedź. To tylko taka
gierka. Gdybyście mieli wszystko, czego tylko można zapragnąć, wtedy
byłoby to strasznie nudne… Wcale nie! To był tylko żart! (Śmiech) Ale
wielu ludzi znajduje jakieś dziwne upodobanie w cierpieniu i w... No
wiecie, po prostu więcej zabawy daje wam gonienie za króliczkiem niż
złapanie go. No więc tak, to jest właśnie efekt zanurzenia się w
zbiorową świadomość. Tak? Jean podnosiła rękę. Skąd to poczucie braku,
Jean? Skąd?
JEAN: Z mojego doświadczenia powiem, że brak stwarza pewnego rodzaju
próżnię, która tworzy przestrzeń, w której mogę doświadczać swojej
kreatywności.
ADAMUS: A dobrze się wtedy bawisz?
JEAN: Tak, kiedy rzeczywiście mi to wychodzi.
ADAMUS: Nie, chodzi mi o to, czy lubisz odczuwać brak.
JEAN: Nie, ale stanowi on dla mnie pewien rodzaj motywacji.
ADAMUS: Aha, ciekawe. Brak stanowi dla ciebie motywację. Dziękuję.
Należy się za to nagroda Adamusa. No tak, daje ci to motywację. Czy
jesteś teraz zmotywowana przez brak? (Jean kręci głową, że nie) Boisz
się braku?
JEAN: Już nie.
ADAMUS: Już nie. To dobrze. Vince?
VINCE: Bo ubóstwo kojarzy nam się z uduchowieniem.
ADAMUS: O tak, brak jest równoznaczny z tym, że jest się bardziej świętym...
LINDA: Oho!
VINCE: Szczególnie w tradycji judeochrześcijańskiej.
ADAMUS: Absolutnie. Ubóstwo i duchowość mają jakoby iść ręka w rękę, tylko kto to wymyślił?! (Ktoś mówi: "Religia")
LINDA: Papież!
ADAMUS Cóż, po prostu ludzie, ale tak, macie rację. Każda jedna
instytucja wam to wpaja - czy to będzie kościół, szkoła, firma czy
cokolwiek innego. Wpaja się wam, że nie możecie być dobrzy w tym co
robicie, jeżeli nic wam w życiu nie brakuje. A już szczególnie wyraźnie
widać ten dogmat w przypadku religii.
Dlaczego nikt się do tej pory nie zreflektował i nie powiedział:
„chwileczkę, księże kardynale, skąd u ciebie te złote ołtarze? Te pełne
przepychu świątynie? Na twoim stole w każdej chwili znaleźć się może
wszystko, na co tylko masz ochotę. Masz do swojej dyspozycji całe armie.
Masz przedsiębiorstwa. Masz terrorystów. Masz ludzi od budowania
wizerunku i czasem są to jedne i te same osoby. Wszystko to pozostaje do
twojej dyspozycji.” Dla mnie to jest naprawdę niezrozumiałe, dlaczego
nikt do tej pory nie zrobił czegoś tak oczywistego?
KERRI: Bo gdy to robiliśmy, to kończyliśmy na stosie! (Dużo śmiechu)
ADAMUS: I co z tego! Wciąż tu jesteście. Wróciliście i zaczynamy rundę
trzecią. Tak, tak, wiem, że nieraz zamykano wam usta, ale wiecie, gdyby
więcej ludzi się im postawiło, gdyby więcej ludzi na głos mówiło o tym,
co podpowiadała im ich świadomość, wówczas nie trwałoby to wszystko tak
długo. Jak Cauldre mówił już o tym wcześniej, w Egipcie trwało to
wszystko raptem 18 dni. Tyle tylko, że teraz będą musieli się zmierzyć
ze skutkami zmian, które sami wprowadzili. I naprawdę, wszystko to, co
im teraz wyślecie, czym w ich stronę emanujecie, będzie miało...
Tworzycie dla nich potencjały, które nie istniały jeszcze sześć miesięcy
temu, czy nawet dwa miesiące temu. Tak więc wszystko im się ułoży.
Ludzie odczuwają brak w swoim życiu, ponieważ tak a nie inaczej zostali
uwarunkowani. Tak, choć wydaje się to dziwne, to rzeczywiście jest to
tylko taka gierka. Przedziwnie pokręcona motywacja, ten cały wasz strach
przed brakiem, ta wasza egzystencja na krawędzi ubóstwa. Naprawdę nie
ma już potrzeby tak się wygłupiać. Wystarczy dokonać świadomego wyboru, w
dowolnym momencie, a uczucie braku zniknie z waszego życia.
Czemu? Bo energii jest całe mnóstwo. Aż szumi w powietrzu wokół nas.
Jest jej tu tyle, że aż iskry lecą. Wszędzie dookoła, także w was jest
energia, całe mnóstwo energii, której nigdy wam nie zabraknie, która
jednakże spływa do was na zasadzie 'za pięć dwunasta' i trzeba zdawać
sobie z tego sprawę i nie panikować. Ona ot, tak... (Adamus pstryka
palcami) ...potrafi pojawić się w jednej chwili. Wciąż jeszcze niestety
pokutuje w ludziach to fałszywe przeświadczenie, że muszą mieć
zgromadzone konkretne zasoby materialnej energii, aby mogli czuć się
bezpiecznie, że muszą być w stanie je zobaczyć i dotknąć, żeby w nie
uwierzyć. A tymczasem w Nowej Energii wszelkie zasoby energetyczne
pozostają do ostatniej chwili w stanie neutralnym i spływają do was
dopiero wtedy, kiedy są wam naprawdę potrzebne. A to oczywiście wymaga
od was ogromnej dozy zaufania. Tak?
PYTANIE 6
LINDA: Jeszcze jedno pytanie?
ADAMUS: Tak.
LINDA: Ostatnie.
Pytanie 6 (czytane przez Lindę): „Dlaczego nie potrafiłem stworzyć tego,
co chciałem? Wydawało mi się, że wiem, czego chcę, ale nigdy nie
udawało mi się tego urzeczywistnić.”
ADAMUS: No, Shaumbro? Shaumbro? Tak?
LINDA: Jesteśmy gotowi?
ADAMUS: Tak, proszę. Mikrofon dla... Dlaczego nie potrafimy stworzyć czegoś, co wydaje nam się, że stworzyć chcemy?
JOSHUA: Prawda jest taka, że tworzyłeś dokładnie to, co chciałeś. To po prostu nie było to, co wydawało ci się, że chcesz.
ADAMUS: Dokładnie tak! Rzeczywiście tworzyłeś dokładnie to, co chciałeś
stworzyć. Tylko wydawało ci się, chciałeś czegoś innego. Świetna
odpowiedź! Świetna odpowiedź i... (oklaski publiczności) Linda
zapomniała sprawdzić mi dziś kieszenie. (Śmiech i doping publiczności,
gdy Adamus daje pieniądze Joshui) Widzisz, jak łatwo jest tworzyć? Tak,
dziękuję.
Tak więc, droga Shaumbro, weźmy głęboki oddech.
LINDA: Nie jestem twoją mamą. Nie mam zamiaru ciągle sprawdzać ci kieszeni.
ADAMUS: A tak swoją drogą, wszyscy świetnie poradziliście sobie w
dzisiejszym quizie. To były świetne odpowiedzi. Proste i zrozumiałe.
Prawda? I nawet nie musieliście się specjalnie głowić, żeby na nie
wpaść. A dlaczego? Cóż, dlatego, że faktycznie sami przekazujecie nam te
informacje podczas naszych spotkań już od wielu, wielu lat. A teraz
wreszcie zaczynacie wprowadzać je w życie. Sami zaczynacie je
urzeczywistniać.
Weźmy zatem głęboki oddech, zanim przejdziemy do... Oj, mało nam już czasu zostało... Nasi goście już nas opuścili, więc...
LINDA: Przy okazji warto uświadomić tych, którzy nas słuchają, a nie
oglądają, że Joshua otrzymał od Adamusa 50 dolarów w nagrodę.
ADAMUS: Nie chciałem się chwalić, co udało mi się wyciągnąć z kieszeni
Cauldre'a. Ale, tak, dostał 50 dolarów. Cóż mogę powiedzieć? Cóż mogę
powiedzieć? (Radość na widowni)
Weźmy głęboki oddech i przejdźmy do następnej kwestii… która zresztą świetnie nawiązuje do ostatniego pytania.
KIHAK
A zatem dlaczego wydaje się, że nie możecie stworzyć tego, co chcecie?
Mówię wydaje się, ponieważ tak naprawdę zawsze tworzycie to, co chcecie.
Prawdziwe pytanie brzmi zatem: Jak macie uświadomić sobie, czego tak
naprawdę chcecie?
Jest takie stare lemuriańskie słowo, którym chciałbym się tutaj
posłużyć. Będę go tutaj używał z kilku powodów. Po pierwsze podoba mi
się, bo brzmi dobrze, ma dobrą energię. Poza tym, gdybym posłużył się
tutaj jakimś konwencjonalnym, dobrze wam znanym terminem, wówczas
podeszlibyście do tego w zbyt mentalny sposób.
W zamian chciałbym was poprosić, abyście się w nie po prostu wczuli,
zamiast starać się je zrozumieć. Wymawia się je ‘ki-hak’. (Adamus
zapisuje wymowę na tablicy) Ki-hak. Brzmi zabawnie, hm? Spróbujcie je
wypowiedzieć. (publiczność powtarza 'kihak') Dobrze. Brzmi trochę jak
'kicha'. Po prostu jedna wielka kicha! (Śmiech) Ki-hak! Słowo to
pochodzi z Lemurii - nie, żeby to miało jakieś znacznie - a jego drugi
człon, czyli "hak", oznacza ducha w akcji, ducha doświadczającego. Hak.
Wypowiada się je trochę tak, jakby się pluło. Hak! Hak! Tak, hak, hak.
Oznacza ono ducha, ale nie w odniesieniu do samego pojęcia, koncepcji
ducha, ale ducha uczestniczącego w doświadczeniu, ducha będącego w
ruchu. Czyli was samych. Was samych. To właśnie jest hak.
Drugie słowo, czyli "ki", oznacza… Niekoniecznie tak się to słowo pisze,
bardziej chodzi tu o właściwy dźwięk, a więc oznacza ono energię w
działaniu. Pewnie słowo to brzmi dla was trochę egzotycznie, tak po
hawajsku, a to dlatego, że pochodzi z Lemurii. Oba te słowa razem
wzięte, (pisze na tablicy) czyli kihak, odnoszą się do zrozumienia tego,
jak przyciąga się energie, czyli koniec końców czym jest świadome
tworzenie. Chodzi w nim o świadomość tego, w jaki sposób przyciągać
energię.
Nieraz słyszałem, że rozmawiacie o Prawie Przyciągania. Miałem też od
was wiele pytań na ten temat. Na początek pojęcie to daje nawet niezłe
zrozumienie tego, o co w tym wszystkim chodzi. Mam jednak do tej
koncepcji jeden zarzut - no właściwie, to jakieś osiem zarzutów, ale
jeden jest szczególnie istotny. Jak myślicie, co to za zarzut?
SHAUMBRA (kobieta): Że to tak naprawdę mentalna konstrukcja.
ADAMUS: Mentalna! Tak, mentalna. To czysty umysł. Co wcale nie znaczy,
że to źle. Tyle tylko, że akurat wy powinniście trochę lepiej rozumieć, o
co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi.
Kiedy zrodzi się w waszej głowie jakaś myśl, zwłaszcza dotycząca
przyszłości, świadoma myśl, wówczas przyciąga energię. Nie będę już wam
rysował tych wszystkich patyczaków (Adamus nawiązuje to tego, jak do tej
pory rysował ludzką postać z kilku kresek) jakieś one takie chude i
wycieńczone, więc teraz dla odmiany nasz ludek będzie wyglądał tak
(rysuje na tablicy znacznie bardziej zaokrąglone kształty). To jesteście
wy. Tak, Pan Ciastek... (rysuje twarz) Tak, a tu wielki uśmiech.
Dobrze. Tak, miałem już dosyć tych patykowatych ludków… Tak naprawdę
chodzi mi o to, że to znacznie bardziej przypomina to, jaką postać ma
wasza energia. Wcale nie wygląda, jak jakieś tam kreski. Ma raczej
postać... kleksa! (Śmiech) Innymi słowy, wasza energia, wasze Ciało
Świadomościowe nie ma wcale wyraźnie zarysowanych kształtów. Ma miękką
formę. Płynną.
TWORZENIE
Ta więc Pan Ciastek to jesteście wy, a jednocześnie wasza świadomość,
ponieważ tak naprawdę cali jesteście świadomością, nawet wasze fizyczne
ciało. Cały czas przyciągacie też do siebie energie (Adamus rysuje różne
kształty na tablicy). Robicie to także teraz, w tym momencie - tyle
tylko, że nie jesteście tego świadomi. To z kolei powoduje wiele
zamieszania, ponieważ nieprzerwanie tworzycie swoją rzeczywistość bez
względu na to, czy jesteście tego świadomi czy nie. To może być
rzeczywistość wypełniona cierpieniem lub rzeczywistość całkowicie
jednowymiarowa, kiedy to pozostajecie cali zanurzeni w tym jednym
świecie, co – nawiasem mówiąc - jest w pewnym sensie dla was
nienaturalne, ponieważ tak naprawdę jesteście istotami wielowymiarowymi.
Wasza rodzina, wasze zdrowie i wszystko inne też jest waszą własną
kreacją.
Pytanie tylko, skąd płynie ta kreacja. To podstawowe pytanie na dziś.
Skąd tworzycie? Przyjrzyjmy się temu, ponieważ wasza kreacja tak
naprawdę płynie z wielu różnych źródeł.
Z jednej strony przyciągacie do siebie energie, kiedy tworzycie swoją
rzeczywistość na poziomie umysłu. (Pisze) Nazwiemy to sobie tworzeniem
myślami. Nie jest ono zbyt skuteczne, bo nie ma dużej mocy sprawczej. To
tak jakbyście teraz pomyśleli sobie o czymś i stwierdzili, że tego
właśnie chcecie. Na przykład może to być związek - niektórzy z was
właśnie tego szukają i powtarzają sobie w myślach - "chcę zbudować
związek, myślę o związku, wizualizuję swój nowy związek." Jest w tym
trochę mocy sprawczej, trochę energii w to spłynie, jakieś tam drobinki,
które sprawią, że wasz cel zacznie się w jakimś tam stopniu realizować.
Ale zbytniej mocy to w tym nie ma. Wiele się nie zadzieje. To tylko
myśl.
Gdyby tak podłączyć wam licznik mocy do myśli, to wskazówka ledwie by
drgnęła. Dlatego też ludzie w tym momencie zaczynają się frustrować tym,
jak działa prawo przyciągania - a właściwie to tym, że nie działa - ale
to wynika z tego, że mają błędne pojęcie o tym, na czym ono polega.
Zbytnią bowiem wagę przykłada się w tym miejscu do siły umysłu, przez co
ludziom zaczyna się wydawać, że w tym wszystkim chodzi po prostu o
kontrolę rzeczywistości przy pomocy myśli. A tymczasem takie podejście
do tworzenia jest w rzeczywiści bardzo nieefektywne, bardzo archaiczne, a
w ostateczności prowadzić może do samobójstwa. Naprawdę. Jest to
efektem tego, że wasza wewnętrzna potrzeba pozostaje wciąż
niezaspokojona. Tworząc takie wizualizacje niejako z premedytacją siebie
oszukujecie. A to się zawsze źle kończy – macie w końcu na tyle dosyć
swojego życia, że postanawiacie skończyć z nim przed czasem, tak jak
nasi niedawni goście. Tak więc tworzenie myślami nie ma zbyt wielkiej
mocy sprawczej.
Jest jeszcze jeden poziom tworzenia, emocjonalny (pisze), który ja
określę tutaj mianem emocjonalnego dramatyzowania. Ten sposób jest dużo
silniejszy od tworzenia myślami. W większości przypadków ludzie właśnie w
ten sposób budują swoją rzeczywistość. Większość ludzi tworzy właśnie z
poziomu emocjonalnego dramatyzowania.
A tymczasem, jak już wcześniej wam mówiłem, emocje to jedynie tanie
sztuczki umysłu, który próbuje w ten sposób coś poczuć, a które z góry
skazane są na porażkę, ponieważ umysł w ogóle nic nie czuje - nie
potrafi. Umysł absolutnie nic nie potrafi poczuć. Umysł nie potrafi
czuć, czyli innymi słowy odbierać bodźców zmysłowych, dlatego stworzył
sobie substytut uczuć, taki mały sztuczny twór zwany emocjami, które
sprawiają, że wydaje mu się, że potrafi czuć. Dzięki nim wmawia sobie,
że to on jest tu szefem. Dlatego powinniście być w pełni świadomi tego,
że emocje nie płyną z serca. One pochodzą z umysłu, a więc nie mają z
duchem w ogóle, ale to w ogóle nic wspólnego. Emocje rodzą się w umyśle,
płyną z mózgu. Wy tymczasem z łatwością nabieracie się na tę kuglarską
sztuczkę waszego intelektu. Myślicie, że wasz umysł to jedno, a wasze
emocje to coś zupełnie innego, a tak naprawdę to jedno i to samo.
Ale świadomość… To nie za bardzo właściwe słowo, Cauldre… No niech już
będzie, że jest to swego rodzaju sztuczna świadomość, płynąca z
emocjonalnego dramatyzowania, która rzeczywiście w pewnym stopniu
potrafi przyciągać energię, dlatego umysł, z całym tym swoim anturażem
sztucznych emocji, myśli sobie, że są one prawdziwe, ponieważ dzięki nim
jest w stanie - jak mu się wydaje - przyciągać ogromne ilości energii.
Faktem jest, że emocje rzeczywiście przyciągają energię. Dramatyzowanie,
które jest niczym innym, jak rozszalałymi emocjami, naprawdę przyciąga
całkiem spore energie. Dlatego tak wielu ludzi wiecznie odgrywa co raz
to nowe dramaty, ponieważ rzeczywiście powoduje to znaczny przypływ
energii. Dostają dzięki temu potężny zastrzyk energii, bez której nie
potrafią żyć.
Oczywiście, jak pamiętacie, sama energia ma z natury ładunek neutralny.
Ponadto cały czas jest jej wokół was całe mnóstwo. Aż czuć ją w
powietrzu. I cały czas pozostaje neutralna. Energia ma niejako dwa
bieguny - dodatni i ujemny - i dzięki temu istnieje możliwość
urzeczywistniania jej potencjału w sposób pozytywny lub negatywny, gdy
już zostanie ściągnięta przez świadomość, a następnie wykorzystana do
tworzenia rzeczywistości. Ale póki jej nie przyciągniecie, znajduje się
cały czas w postaci obojętnej, jej ładunek pozostaje neutralny.
Dramat i emocje potrafią przywołać ogromne ilości energii i wprowadzić
ją z impetem w wasze życie. No i zaczyna się tworzenie waszej
rzeczywistości. Od razu widać, że to działa, więc wydaje wam się, że
wszystko jest dobrze, skoro przecież energie pędzą do was na łeb na
szyję aż kurz się unosi… No owszem, pędzą, ale tak samo pędzi samochód
jadący złym pasem z prędkością 150 kilometrów na godzinę. Póki co pędzi,
ale możecie sobie wyobrazić, co będzie jak wreszcie przywali w drugie
auto. Masakra.
Tak więc dramatyzowanie przyciąga ogromną ilość energii i większość
ludzi jest bardzo przywiązana do tego sposobu tworzenia swojej
rzeczywistości, nawet jeśli zupełnie nie są tego świadomi. Doświadczają
jednej emocjonalnej kolizji po drugiej, jednego dramatu za drugim i w
jakimś tam mocno pokręconym sensie rzeczywiście czują, że coś się w ich
życiu dzieje… No cóż, owszem, dzieje się, ale jest to efektem zupełnie
nieświadomej kreacji, wciskania gazu do dechy bez ładu i składu. A potem
ludzie się dziwią temu, co się dzieje w ich życiu, zupełnie nie
rozumieją jego logiki, więc się frustrują i w końcu konkludują, że nie
ma wyjścia, jak tylko się z tym pogodzić i złożyć to wszystko, co dzieje
się w ich życiu na karb przeznaczenia czy innego zrządzenia losu.
Tymczasem zarówno pojęcie przeznaczenia jak i losu to jedne z
największych kłamstw tego świata! Wiecie, kto tak naprawdę daje się
nabrać na przeznaczenie czy los? Ludzie religijni, uduchowieni, wyznawcy
New Age. Religie głoszą z całą mocą dogmaty o przeznaczeniu, ponieważ
dzięki temu, że udaje im się wmówić tę iluzję swoim wyznawcom, bardzo
łatwo jest im ich kontrolować.
A tymczasem ani przeznaczenie, ani los nie istnieją - no chyba, że
chcecie, by zaistniały... One nie istnieją. Nie ma żadnego z góry
określonego planu, według którego rozgrywa się wasze życie. Nie wisi nad
wami żadna karząca ręka Boga, który pilnuje was z góry i... To byłoby
po prostu chore, gdyby tak było, a ja na pewno nie zadawałbym się z
takim durnym Bogiem, gdyby rzeczywiście istniał jakiś plan, o którym
byśmy nie wiedzieli, gdybyśmy byli jedynie marionetkami w jego rękach...
Tymczasem w przypadku większości ludzi ich życie rzeczywiście tworzone
jest z takiej z gruntu fałszywej perspektywy.
Tymczasem jest jeszcze jeden, najwyższy poziom tworzenia, który ja
nazywam tworzeniem prosto z serca. (Pisze na tablicy) Tworzenie prosto z
serca. Dopiero wtedy można dotrzeć do swych prawdziwych uczuć. Wielu z
was już tego ostatnio doświadczyło, tego wewnętrznego przekonania, że
oto dotarliście wreszcie do serca i stąd teraz tworzycie. A dopiero taka
twórczość, która pochodzi prosto z serca, jest owocem waszych
rzeczywistych uczuć. Dramatyzowanie, emocje i fałszywa świadomość są
wszystkie dziełem umysłu i są bardzo podatne na energie innych ludzi.
Dopiero tworzenie prosto z serca jest odzwierciedleniem waszych
prawdziwych, czystych uczuć. Dwa poprzednie rodzaje tworzenia to tylko
pokraczny wytwór umysłu, a nie dzieło serca.
Problem polega jednakże na tym, że już dawno tam nie zaglądaliście. Już
dawno nie tworzyliście z głębi waszego prawdziwego serca, dlatego temu
nie ufacie. Jesteście - nie tylko wy, ale ludzie w ogóle - wciąż skłonni
pozwalać innym na to, by wami dyrygowali, by za was podejmowali
decyzje, by mówili wam, co możecie a czego nie możecie robić. Wciąż nie
wykorzystujecie w pełni możliwości, które w was tkwią, które kryje wasze
prawdziwe serce. Mieliście już okazję ich doświadczyć podczas tych
wszystkich chwil, gdy przeżywaliście jakieś katharsis, tych wszystkich
przełomowych momentów w waszym życiu, kiedy to pojawiały się wokół was
ogromne ilości energii. To są bowiem chwile, kiedy tworzycie prosto z
serca, a dopiero taka kreatywność przyciąga naprawdę ogromne ilości
energii.
W takich chwilach wystarczy jedno pojedyncze doświadczenie, aby
całkowicie odmienić wasze życie. Jedno pojedyncze doświadczenie potrafi
wybić was z toru, którym do tej pory podążaliście w życiu i przerzucić
was na zupełnie inną ścieżkę, która nie była wam ‘przeznaczona’, która
nie jest żadnym ‘zrządzeniem losu’ ani konsekwencją waszej karmy. To
tylko i wyłącznie wy posłużyliście się tą ogromną masą energii, która
cały czas pozostawała do waszej dyspozycji i wprowadziliście ją jednym
ruchem w swoje życie, dzięki czemu diametralnie je zmieniliście.
A zatem tworzenie prosto z serca przyciąga ogromne ilości energii. Choć
tak naprawdę stoi za tym wasza świadomość; powiedziałbym, że
rzeczywistym twórcą w tym momencie staje się wasze Ciało Świadomościowe.
To ono jest waszym centrum, jądrem waszej istoty, waszą esencją. Po
prostu wami. Pytanie tylko, jak się z nim skomunikować? Jak tam dotrzeć?
Gdzie ono jest? No i czy zrozumie wasze ludzkie potrzeby? Jak do tego
podejść? Słuchać jak do was mówi? A może mówić do niego?
Wasze Ciało Świadomościowe, wasza prawdziwa świadomość, potrafi
sprowadzić takie energie, że nawet sobie tego nie wyobrażacie; potrafi
przyciągnąć wszelką konieczną energię do tego, abyście mogli stworzyć
absolutnie wszystko, zmienić całkowicie swoje życie, a także życie ludzi
wokół was, jeśli tylko zechcą. Nie da się tego wyrazić słowami, więc
trudno mi to teraz wytłumaczyć. To wykracza poza wszystko, co do tej
pory poznaliście. Wiąże się to właśnie z pojęciem kihak, które oznacza
absolutną wolność i swobodę - swobodę tworzenia, swobodę sprowadzania tu
takich energii, które pozwalają na tworzenie kompletnie bez żadnego
wysiłku.
Mówiłem już wam o tym wcześniej - tworząc cokolwiek nie ma potrzeby
wkładać w to najmniejszego wysiłku. Nie powinniście w to wkładać żadnego
wysiłku, a tymczasem niektórzy z was wciąż nie potrafią się pozbyć tego
przyzwyczajenia. Po prostu wciąż lubią się męczyć. A to zupełnie nie ma
sensu. Czysta świadomość z łatwością przyciąga nieograniczone ilości
energii.
A zatem pytanie brzmi, jak nawiązać z nią kontakt? Jak wznieść się ponad
umysł? Jak wznieść się ponad emocje i dramatyzowanie? Jak zdać sobie
sprawę z tego, co naprawdę chcemy stworzyć? Jak wejść na taki poziom
świadomości, który określamy właśnie mianem kihak - czyli bezwysiłkowego
przyciągania energii dla tworzenia tego, co naprawdę chcemy?
Postawiłem tu teraz kilka bardzo ważnych pytań i nie wiem, czy będziemy w
stanie na nie jeszcze dziś odpowiedzieć. Od razu wkracza w to wszystko
wasz umysł i próbuje stworzyć...(śmiech, gdy w tym momencie otwierają
się drzwi) ...próbuje stworzyć... To nasi goście właśnie wyszli
(śmiech). A więc próbuje stworzyć jakiś schemat, jakoś to wszystko
skwalifikować i zaszufladkować. I od razu - w końcu ma w tej mierze duże
doświadczenie - zaczyna wam wmawiać, że on dokładnie wie, o czym ten
cały Adamus mówi; że cały ten kihak jest mu przecież doskonale znany. I
wtedy w rzeczywistości zamyka waszą świadomość na to, o czym tu dzisiaj
mówimy. Utrzymuje to pojęcie na poziomie mentalnej konstrukcji i wydaje
mu się, że sobie z nim świetnie radzi. No i to sprawia, że dobrze się z
tym czuje. Przekonuje was, że doskonale wie, jak sobie z tym całym
kihakiem dać radę, ledwo tylko usłyszał to słowo. A tymczasem więzi was w
ten sposób na poziomie mentalnym i nie pozwala poczuć, o co w tym tak
naprawdę chodzi. To kolejny przykład makyo - operowanie konkretnymi
terminami, opowiadanie wszystkim o tym, czym jest kihak; o tym, że to po
prostu parowanie świadomości z energią, i tyle. No i w efekcie
zaczynacie recytować różne formułki, dajecie się wciągnąć w swego
rodzaju mentalną polemikę na ten temat. I w tym momencie jest już po
wszystkim. W tym momencie już zdążyło umknąć wam wszystko, co jest w tym
naprawdę ważne i prawdziwe.
Tak więc umysł was... Nie chcę, abyście w tym momencie pomyśleli, że on
stara się działać przeciwko wam, ten wasz umysł. Wcale nie. Po prostu
tak został uwarunkowany - został doskonale wytresowany i wzięty na smycz
zbiorowej świadomości. Nawet jakby chciał, to nic z tym nie może
zrobić. On nawet chce - chce się z tej smyczy zerwać. Rozpaczliwie tego
chce. Chce się rozwijać, chce wykroczyć poza swoje dotychczasowe
ograniczenia. Ale nie daje rady. Nie potrafi.
Dlatego musicie przejąć stery, wrócić i wziąć odpowiedzialność na
siebie, przestać cedować wszystkie decyzje na swój umysł, stać się
wreszcie w pełni wcieleniem swojej duszy, podejmować świadome wybory i
brać za swe dzieło odpowiedzialność, a wówczas wasz umysł z radością
odda wam władzę. On tylko na to czeka. On naprawdę nie chce już dłużej
grać w te stare gierki, nic a nic.
A zatem weźmy teraz głęboki oddech... wszyscy razem.
Jak uświadomić sobie to wszystko? Jak powrócić do swego prawdziwego ja,
do samej istoty siebie? Jak dotrzeć do głębi swego serca? Jak zrozumieć,
czego tak naprawdę chcecie?
LUDZKIE POTRZEBY
Jakby tego wszystkiego jeszcze było mało, wplątują się w to również
wasze ludzkie potrzeby. Co oczywiste, każdy z was ma swoje ludzkie
potrzeby. Potrzebujecie jedzenia, ubrania, samochodu, domu i całego
mnóstwa innych rzeczy, które was rozpraszają. Całe to "chcę to", czy
"chcę tamto" przyciąga oczywiście energię. Wasze ludzkie potrzeby też
domagają się energii. Z ich punktu widzenia wydaje się, że są nawet
całkiem niezłe w przyciąganiu energii, ale to nieprawda. Ten wasz ludzki
aspekt, ten mały człowieczek, który w was tkwi, ciągle czegoś chce,
ciągle czegoś potrzebuje.
A gdy te wszystkie wasze potrzeby sprzymierzą się z waszym umysłem,
wejdą w konszachty z waszymi pokręconymi aspektami, wówczas wasze
tworzenie, wasza kreatywność, stają się bardzo nieefektywne. Pochłaniają
mnóstwo energii, ale jednocześnie są bardzo nieefektywne, stając na
drodze zrozumieniu, czym jest wasze prawdziwe serce, na czym polega
kreowanie prosto z serca. Staje na drodze poznania, czym jest prawdziwa
świadomość.
A zatem jak radzić sobie z ludzkimi potrzebami, które wydają się wciąż
jedynie wam przeszkadzać? Co z nimi zrobić? Wziąć je za pysk? (Ktoś
mówi: "oddychać") Wasze ludzkie potrzeby guzik obchodzi oddech, no chyba
że ktoś przytrzymuje ci głowę pod wodą (śmiech). Naprawdę, oddech mają
głęboko gdzieś! Zakładają, że przecież tak czy siak będziecie oddychać.
Jak zatem radzić sobie z ludzkimi potrzebami, które zżerają wam mnóstwo
energii, które powstrzymują was przed tworzeniem z głębi serca,
tworzeniem pełnym pasji, kreatywnym? (Edith mówi, "Transmutować je?")
Nie, transmutować to się ich specjalnie nie da. To znaczy, one i tak się
przeobrażą, ale pytanie brzmi, jak... Nie, to nie do końca tak. (Ktoś
mówi: "Dokonać takiego wyboru?") Podejmowanie wyborów jest ważne. Bardzo
ważne. Gdy podejmujecie świadomy wybór, wówczas przyciąga on dużo
energii i właśnie dlatego, że jest to wybór świadomy, ma niejako
pierwszeństwo w stosunku do waszych ludzkich potrzeb. Wówczas można mieć
nadzieję, że płynie on z głębi waszego serca. Jak tylko dokonujecie
wyboru, zaczyna się ruch energii.
Jak już mówiłem wam wcześniej, większość ludzi nie dokonuje żadnych
wyborów poza tymi, które dotyczą koloru krawata czy smaku płatków
śniadaniowych. Innych świadomie nie podejmują. Natomiast kiedy
dokonujecie świadomego wyboru - tak jak wówczas, gdy postanowiliście
poznać Boga, bez względu na to, czym by nie był i gdzie nie przyszłoby
wam go szukać - wówczas przyciągacie ogromne ilości energii. W tym
wypadku energia, która wspierała wasze świadome dążenia, zaprowadziła
was w końcu do tej sali, zawiodła was tutaj, gdzie teraz siedzicie. Tak
więc świadomy wybór jest bardzo ważny. Niemniej jednak on nie sprawi, że
ludzkie potrzeby nagle znikną. One wciąż będą was podgryzać, sabotując
prawdziwą kreatywność, przeszkadzając wam świadomie tworzyć swoją
rzeczywistość. No więc jak sobie poradzić ze swoimi ludzkimi potrzebami?
Pete?
PETE: Cóż, ja wysyłam intencję do wszechświata, aby pomógł w moim uzdrowieniu.
ADAMUS: Hm.
PETE: A kiedy wszechświat odpowiada, ja się temu poddaję.
ADAMUS: Jesteś na granicy makyo, Pete, przykro mi to mówić. Ale nie
szkodzi. Trochę to wszystko zbytnio zagmatwane, Pete. Pete twierdzi, że
wysyła intencję do wszechświata, a wtedy...
PETE: O pomoc.
ADAMUS: O pomoc, a wtedy...
PETE: A wtedy wszechświat udziela mi odpowiedzi.
ADAMUS: Tak.
PETE: A potem muszę poddać się tej odpowiedzi, podążyć jej tropem.
ADAMUS: No dobra. Przede wszystkim, zapomniałeś w tym równaniu umieścić
siebie - jest tu tylko twoja intencja. Po drugie, nie jestem zbytnim
zwolennikiem wysyłania intencji. Albo coś robisz albo nie. Sama intencja
nic tu nie zdziała. Masz tworzyć, do cholery, a nie prosić. Innymi
słowy, masz po prostu dokonać wyboru. Ale nie martw się, dostarczyłeś mi
świetny przykład.
PETE: No i proszę.
ADAMUS: Pójdźmy o krok dalej. Wszechświat już ci daje dokładnie to...
Przecież wszechświat sam jest energią. Energią, która wnika w twoje
życie. Pytanie tylko, czy aby na pewno podoba ci się to, co się w nim
dzieje.
PETE: Yhy.
ADAMUS: Podoba ci się?
PETE: Cóż, czasami nie, ale wiem, że najlepiej jak się temu poddam.
ADAMUS: Dobra.
PETE: Jak zaakceptuję.
ADAMUS: Zaakceptuj siebie, ale jeśli nie podoba ci się to, co się dzieje
w twojej rzeczywistości, to się temu do cholery nie poddawaj. Zmień ją!
Dokonaj wyboru. Dokonaj wyboru. Ten tak zwany wszechświat to po prostu
energia, która dosłownie krąży wokół was. I jest bardzo
nieskomplikowana. Energia jest tak naprawdę tępa. Poważnie. Energia nie
posiada żadnej inteligencji.
PETE: Brak jej subtelności.
ADAMUS: Zupełnie brak jej subtelności - zawsze wali prosto między oczy,
bez żadnego cackania się. Bum! I jest. Ona po prostu potrafi jedynie
reagować, odpowiadać wam. A więc jeśli jesteście przeświadczeni o braku,
to ona po prostu... tworzy wam brak. Jest jej to obojętne, co
urzeczywistnia. Nie ma żadnych preferencji. Jest tu od służenia wam, a
nie od myślenia. Energia, wszelka istniejąca energia, jest tu po to, aby
wam służyć.
Większość ludzi zupełnie nie zdaje sobie z tego sprawy. Myślą, że to oni
są od tego, by służyć energii. A tymczasem energia bierze wszystko
bardzo dosłownie. Jeśli wierzysz w grzech, to energia stworzy ci grzech.
Będziesz grzeszył. Jeśli uważasz, że życie jest pełne cierpienia, a
potem się umiera, to ona takim ci je stworzy. Ona bierze wszystko bardzo
dosłownie. Nie myśli. Nie zastanawia się. Reaguje. I nic więcej.
A zatem, kiedy wysyłasz we wszechświat jakąś intencję, to ona wróci do
ciebie w takiej postaci, która zgodna jest z tym, w jaki sposób
postrzegasz sobie jako stwórcę.
PETE: Wysyłam swe intencje tak, aby trafiały do źródła i stamtąd sprowadziły mi odpowiedź.
ADAMUS: No dobra, tyle tylko, że źródło jest tutaj (pokazuje na Pete'a). A nie gdzieś tam.
PETE: Zgadza się.
ADAMUS: Wszechświat nie zna odpowiedzi, nie ukrywa jej przed tobą.
Wszechświat, to pole energii i będzie energetycznie wspierać twoje
wybory bez względu na to, jakie by one nie były.
PETE: To, co chcę osiągnąć, tak.
ADAMUS: To, co chcesz osiągnąć. Pytanie tylko, co ty chcesz osiągnąć?
Pytanie, czy ty aby wiesz - wracam do naszej pierwotnej kwestii - czy ty
aby na pewno wiesz, czego chcesz? Czy jesteś świadomy tego, skąd
tworzysz, skąd wysyłasz wezwanie o energie? Odpowiedź brzmi: nie.
Odpowiedz brzmi: nie.
Porozmawiamy o tym więcej podczas naszego następnego spotkania. Dziś
jedynie wywołaliśmy temat. Wszystko to - o czym powiemy sobie na naszym
następnym spotkaniu - kręci się wokół pojęcia, które dzisiaj
wprowadziliśmy - kihak. Kihak to starożytne słowo odnoszące się do tej
części was, z którą jesteście w procesie tworzenia połączeni i która
sprowadza do was potrzebne wam do tego energie.
A same energie, jak już mówiłem, nie mają żadnej inteligencji - są tu
jedynie po to, aby wam służyć. Tam, we wszechświecie, nigdzie nie ma
żadnej wyższej inteligencji od waszej. Nigdzie. Możecie przeszukać cały
kosmos i nie znajdziecie wyższych inteligencji od waszej. I nie mówię tu
o umyśle, tylko o duszy. Nigdzie.
Może udać wam się pewnego dnia znaleźć Źródło, a gdy na nie spojrzycie,
to powiecie: "Boże, to ja!" Każda istota, którą kiedykolwiek poznałem, a
która odnalazła Źródło, zawsze mówiła mi, że wyglądało ono dokładnie
tak, jak one same. Zachowywało się dokładnie tak, jak my sami. Bo jest
nami! Gdy się sami o tym przekonacie, wtedy powiecie: "O mój Boże,
szkoda, że nikt nie powiedział mi o tym wcześniej!" Powiedział,
powiedział... I będziemy wam to jeszcze nieraz powtarzać.
Tak więc podczas naszego następnego spotkania pomówimy sobie więcej o
kihak. Chciałbym, abyście się po prostu wczuli w to słowo, a nie
rozmyślali o nim. Macie je poczuć - poczuć świadomość przyciągającą
energię. Później wyjaśnimy sobie, w jaki sposób wygląda to wszystko w
Nowej Energii. Nowa Energia jest zasadniczo bardzo odmienna od Starej
Energii. Tak wytłumaczymy sobie, jak wpisuje się w to wszystko Nowa
Energia, pooddychamy sobie z tym, podoświadczamy, jak to jest, gdy się
połączy świadomość płynącą z głębi serca waszego Ciała Świadomościowego z
Nową Energią.
A zatem weźmy teraz głęboki oddech.
Moi drodzy przyjaciele, to był kolejny niesamowity dzień, poruszyliśmy
mnóstwo energii, omówiliśmy wiele ważnych rzeczy, mieliśmy przy tym
niezłą zabawę, łaskocząc przy tym każdą cząstkę was.
A jeśli dopadną was wątpliwości zanim spotkamy się znów za miesiąc,
zatrzymajcie się na chwilę i po prostu przypomnijcie sobie tę bardzo
prostą prawdę, że wszystko jest dobrze w całym stworzeniu i dlatego
Jestem Tym, Czym Jestem.
Do zobaczenia następnym razem,
drodzy przyjaciele, adios.
© Copyright 2010 Geoffrey Hoppe, Golden, CO 80403
Jakiekolwiek wykorzystanie powyższego tekstu w celach zarobkowych zabronione.
Tłumaczenie: Tomasz Lebiecki (
[email protected]
)